Najlepszy "chińczyk" w Trójmieście. A-dong mieści się w niepozornej budzie naprzeciwko ŻAKa. Wystrój jest co najmniej nieciekawy, w zimie potwornie zimno w środku. A mimo to potrafimy z chłopakiem przejechać pół miasta, bo się tam najeść, gdy przyjdzie ochota na coś orientalnego. Porcje są duże, nawet jeśli ktoś jest bardzo głodny, spokojnie się naje. Bardzo duży wybór, jadłam tofu pikantne i chyba wszystkie możliwe wariacje na temat krewetek. Trochę się bałam zamawiając krewetki po raz pierwszy, że będą albo nieświeże, albo będzie ich 5 w całej porcji, ale nic z tych rzeczy, są pyszne i jest ich sporo. Mój chłopak poleca makaron tajski z warzywami i kurczakiem - zamawia go każdorazowo, gdy tam jesteśmy i zawsze jest dobry. Ceny w stosunku do składników i wielkości porcji nie są wygórowane. Za dania podobnych rozmiarów gdzie indziej na pewno zapłacilibyście więcej i na pewno nie byłyby aż tak dobre. Na każdym stoliku stoją też przynajmniej dwa sosy - bodaj słodki i pikantny, można też poprosić o sos podobny do sambal, jest darmowy. Jedzenie również na dowóz.
"Miszcz" chińczyka. Nie wiem dlaczego ten bar (a właściwie baro-restauracja) nie znalazł się jeszcze w tym serwisie... Pamiętam A-Dong jeszcze z czasów (około 12 lat temu) kiedy to nawet nie było stolików, a dania zamawiało się przez kuchnie. W tamtym czasie był to jeden z niewielu "lokali" w Trójmieście oferujący kuchnię orientalną. Gotował jeden Azjata, a drugi obsługiwał klientów, którzy stali w kolejce przed knajpą czekając aż zostaną obsłużeni. Dzisiejszy A-Dong w niczym nie przypomina tamtego, rzekłbym poczciwego. Poza jednym "ale"... No właśnie, tym "ale" jest jedzenie. Mimo zmiany kucharza (szefa), który otworzył filię (jeśli tak można powiedzieć) w Gdyni, jedzenie dalej jest na zbliżonym poziomie. Ale od początku...
Wchodząc do A-donga napotykamy wielkie menu vis a vis naszych oczu. Dookoła zobaczymy różnorakie zdobienia, dzięki którym od razu zorientujemy się z jakimi daniami będziemy mieć do czynienia. Stolików jest 5 (przy każdym 4 krzesła), czyli miejsca niewiele. Ale nie należy przy tym zapominać, że A-Dong bardziej aspiruje do miana baru niż restauracji. Ja stawiam za ten siermiężny wystrój 3 gwiazdki z pełną premedytacją. Właśnie tego oczekuje od baru z kuchnią orientalną, prostoty takiej jaką możemy spotkać chociażby w hutongach na dalekim wschodzie.
Ale przejdźmy do meritum, czyli jedzenia. Jak wspomniałem wyżej, jedzenie prawie nie zmieniło się od kilku lat. Ale żeby być uczciwym, to trzeba powiedzieć, że zmieniły się ceny. Kiedyś można było zjeść danie obiadowe za 11-12 zł; dziś trzeba zapłacić około 14-16 zł. Ale czymże to jest biorąc pod uwagę, że w pekińskich knajpkach oddalonych od turystów potrawy mięsne kosztują od 25 do 50 RMB, czyli ceny są bardzo porównywalne. Reasumując, ceny jedzenia podobne są do pekińskich. Ale biorąc pod uwagę, że jesteśmy w Polsce, to trzeba powiedzieć, że ceny nie są zbyt wygórowane w stosunku do wielkości porcji.
A jeśli już mówimy o porcjach... Większość dań obiadowych składana się z 3 składników charakterystycznych dla kuchni kantońskiej, czyli: odpowiadający nam rodzaj mięsa w sosie + ryż + surówka. Wyjątkiem są oczywiście zupy, desery itd. oraz oczywiście ryż albo makaron smażony bezpośrednio z danym mięsem (albo warzywami) kiedy to dostajemy dodatkowo surówkę.
Co jest charakterystyczne dla dań serwowanych w A-Dongu, to ich smak i sposób przyrządzenia. Jedzenie jest bardzo podobne do tego podawanego w Chinach (m.in. dlatego takim sentymentem darzę tę knajpę :), tłustawe i mocno aromatyczne (przypuszczam, że palce w tym macza glutaminian sodu, ale właśnie o to chodzi :). Co prawda dania są mocno przystosowane do produktów, które można dostać w Polsce i mało zróżnicowane, ale na pewno ze wszystkich lokali azjatyckich w Trójmieście, w A-Dongu znajdziemy jedzenie najbardziej zbliżone do chińsko-wietnamskiego. Mi osobiście brakuje dań charakterystycznych dla wszystkich regionów Chin, jak chociażby syczuan (fasolka czy mapo tofu), czy Pekin (pierożki, bułeczki), ale zdaję sobie sprawę, że ciężko jest dogodzić każdemu.
Reasumując, z czystym sumieniem mogę polecić A-dong jako miejsce, gdzie uświadczymy dania najbardziej zbliżone do dalekowschodnich, chińskich i wietnamskich pierwowzorów.
An error has occurred! Please try again in a few minutes