Świetna, elegancka knajpka. Pyszne jedzenie, miła obsługa. Polecam szparagi z prosciutto crudo. Na pewno tu wrócę będąc ponownie w Lublinie! :)
Najlepsza włoska restauracja w Lublinie - od lat. Jeszcze jako dziecko zabierali mnie tutaj rodzice na obiady i od tego czasu niewiele się zmieniło. Eleganckie wnętrze, śliczny ogródek w lecie oddzielony od ulicy. Jedzenie jest przepyszne, szczególnie makarony - najlepsza lasagne jaką jadłam kiedykolwiek. Jakość adekwatna do cen. Obsługa kelnerska pomocna i miła, aczkolwiek jak na mój gust trochę zbyt nachalna. Polecam, warto!
Miejsce jakich brak w Lublinie. Smaczne jedzenie, świeże, apetycznie wygląda. Bardzo elegancko i stylowo, cicho i spokojnie, idealne na obiad czy na romantyczną kolację, polecam
Jak zwykle, niezmiennie dobre jedzenie i dobra obsługa. Odwiedzam to miejsce średnio raz w roku i jeszcze nie zawiodłam się 😁 polecał lemoniade z arbuza, boczniaki z suszonymi pomidorami na rucoli i szpinak na czosnku. Mniam !!!!! Wrócę tan na pewno 😁
Bardzo przyjemna włoska restauracja. Jedzenie bardzo smaczne. Ceny dla przeciętnego śmiertelnika. Położenie tuż przy bramie krakowskiej. Polecam.
Jak na mój gust bardzo klimatyczna knajpa. Byłem tam pierwszy raz i bardzo pozytywne wrażenia. Torteloni bardzo smaczne i warte polecenia, lasagna smaczna ale bez fajerwerków, Panna cotta bardzo udana i podana w ciekawy sposób, tiramisu tak samo dobre.
W Atrium jest cudownie. Przepiękny zapach i boskie jedzenie. Makarony takie kremowe, sałatki takie lekkie. Wino, muzyka, wystrój, atmosfera są niesamowite. No ja się nie mogę przyczepić do niczego. Polecam wszystkim!
Na mój pierwszy posiłek w Lublinie przyszłam wlasnie tutaj bo mój chłopak miał ochotę na pizzę. Lokalizacja dobra na rynku, obsługa miła natomiast jak dla mnie pizza bez szału - wzięłam z borowikami, mozzarelą i rukolą. Trochę bez wyrazu a ciasto nie chrupiące.
Niezła pizza na dobrym cieście, chociaż bez fajerwerków (próbowałem z szynką parmeńską, rukolą, parmezanem i salami z papryką pepperoni). Bardzo klimatyczny wystrój - przytulnie ale jednocześnie elegancko. Na minus obsługa - czas oczekiwania ponad 45 minut (co przy dużej ilości gości jest jeszcze do zrozumienia), a z każdą sprawą trzeba osobiście udać się do kelnera, ponieważ nie wykazują zainteresowania. Ceny średnio-wysokie, do przełknięcia.
Pizza nadal jest OK. W Lublinie jest 118 lokali, w których można zamówić pizzę, jednak są tylko trzy miejsca, w których po zjedzeniu pizzy nie czuję się tak, jakbym połknął kilo surowego ciasta. Wśród nich jest Atrium. Ciasto jest zawsze dobrze wyrobione, relatywnie cienkie i dobrze wypieczone. No i jest dość smaczne. Ceny pizzy nie są wygórowane.
Tym razem zamówiliśmy pizzę z dostawą. Dostawa była OK. Właścicielka, choć zmęczona długim dniem, przywiozła nam chyżo cieplutkie trzy sztuki.
Pełne zaskoczenie!. Restauracja Atrium przy rynku lubelskiej starówki zaskakuje. Wnętrze utrzymane jest w stylistyce wyzwalającego się designu końca lat 90. jest nieco zwodzące i nie należy się nim zrażać.
Dwa podstawowe atuty Atrium to kuchnia - polecam zwłaszcza 'dania dnia', sałatki i moją ulubioną calzone ze szpinakiem i gorgonzolą. Drugi niewątpliwy plus to fenomenalna obsługa, mówiąca w obcych językach. Za każdym razem kiedy odwiedzam to miejsce, przy stoliku obok siedzą Włosi. Niech to będzie najlepsza rekomendacja dla Atrium.
Uwielbiam pizze z Atrium. Przede wszystkim polecam w Atrium pizzę. Wyśmienite ciasto, przygotowane fajne kompozycje (moja ulubiona Cztery Pory Roku). Jadłem tutaj też makaron, jakąś klasykę - też pyszne. Niezłe jest też wino, które podają w karafkach, świetnie pasuje do lekkiego obiadu. Ceny bardzo przystępne. Czasem długo czeka się na posiłek, ale przynajmniej zostaje porządnie przyrządzony. Lubię tu przychodzić dla klimatu i atmosfery, miła obsługa, sympatyczne szefostwo - zawsze jest fajnie. Szczególnie jak po większej kolacji częstują jakimiś smacznymi nalewkami lub likierami - bardzo dobre na trawienie :)
Bardzo smacznie. Byłem z rodziną na lubelskim Starym mieście, chcieliśmy coś zjeść. Padło na Atrium. Wewnątrz ładny wystrój i miła atmosfera. Zamówiliśmy, zupy (warzywna i zupy - krem z dyni) bardzo dobre. W tym momencie pojawia się jedyny minus tej wizyty. Zupy przyszły w przyzwoitym czasie, ale na dania główne czekaliśmy dobrze ponad 40 minut, co trochę zirytowało moich rodziców. Kelnerka ze dwa razy mówiła nam, że zaraz dostaniemy jedzenie i wydawała się zakłopotana całą sytuacją, być może wynikł jakiś problem w kuchni. Warto jednak było czekać, dania główne bardzo smaczne i świeże, w dodatku za czekanie dostaliśmy kawę gratis - i za to wszystko mają u mnie pełne rozgrzeszenie. Jeżeli nadarzy się okazja, z pewnością do Atrium wrócę.
Bardzo dobrze. Atrium ma swoja filię w nowym olimpie i to tam najczęściej bywamy. Pizza zawsze jest super, jednak gdy nie mamy ochoty na pizzę, jest też w czym wybrać. Mają kilka zestawów obiadowych do 20 zł, wszystkie polecam. Obsługa jest bardzo miła. Mają też dobrą kawę.
Sympatyczne miejsce. Zachęceni recenzjami udaliśmy się z żoną do Atrium. I rzeczywiście, wrażenia bardzo pozytywne: smaczne jedzenie (kurczak w sosie pomarańczowym oraz makaron z borowikami i szparagami w sosie śmietanowym), a do tego sprawna i kulturalna obsługa i rozsądny czas oczekiwania. Ceny należą wszelako do tych wyższych, a wielkość potraw jest akurat taka, aby na jedno posiedzenie obiadowe zamówić np. zupę i makaron - sam makaron to trochę mało. Wystrój Atrium raczej neutralny (w stylu rustykalno-italskim), wnętrze trochę przyciasne - w szczególności część dla niepalących.
Włoska pizza . Do Atrium wybrałem się na włoską pizzę i taką dostałem.
Była cienka, a składniki na niej były świeże.
Nie była ona bułką, choć większość społeczeństwa w Lublinie taką lubi (chyba przez to, że jedną najedzą się dwie osoby).
Penne zapiekane z brokułami też pyszne, ceny niższe niż średnia na starym mieście. Polecam.
Kraina parmezanu i innych włoskich smaków. Posiłki przygotowywane są z oryginalnych włoskich produktów. Doskonała kuchnia. Lubię przychodzić tam w lecie, kiedy czynne jest patio. Na dole jest trochę ciasno. Polecam wino a`casa. Jest doskonałe i niedrogie (niebutelkowane, na litry). Wszyscy moi znajomi bywają w Atrium i chwalą sobie tamtejszą kuchnię. Zamawiają najczęściej: zupę minestrone, lasagne, pizze z szynką włoską, parmezanem i ruccolą. Ceny niewygórowane jak na lubelską starówkę. Aha, i wspaniałe (nieprzesłodzone) tiramisu. Polecam tę restaurację wszystkim miłośnikom kuchni włoskiej.
Najlepsza włoska kuchnia w Lublinie. Ulubiony lokal mojej żony. Jedliśmy tam wiele razy. Chyba najlepsza pizza w Lublinie, a i inne dania są wyśmienite. Kilka razy po obiedzie do rachunku podali nam "małe co nieco" gratis. Miły gest, normalny w krajach śródziemnomorskich, w Polsce rzadkość. Jedna uwaga, w weekendy na danie można czekać prawie godzinę, ale kelner przy składaniu zamówienia uprzedza ile się będzie czekać.
Dobra zabawa dla dziecka. Lubię tę restaurację, a ostatnio po raz kolejny miło mnie zaskoczyła! Wybraliśmy się tam z 3 letnim dzieckiem. I jak się okazało mała wcale się tam nie nudziła. Dostała kredki i inne zabawki a my mogliśmy spokojnie zjeść, posiedzieć i porozmawiać! Sałatka z szynką parmeńską pyszna, spaghetti z ostrą papryczką równie wyborne. Dla mnie lokal dla całej rodziny z pyszną kuchnią!
Solidna porcja na Starówce. Idąc do restauracji na obiad zawsze mam wątpliwość czy się tam najem. I oto po raz chyba trzeci tak się stało. Polędwiczki wieprzowe w jakimś ostrym sosie. Do tego sałatka i pieczone ziemniaki. Nie powiem, trochę to kosztowało, ale czasami warto pójść gdzieś na miasto - zjeść i najeść się. Polecam tę restaurację.
Przyjemnie. Ostatni raz w Atrium byłem rok temu i od tego czasu troszkę się zmieniło :). Jedzenie zawsze mi smakowało choć nie rozumiałem zachwytu znajomych jaka to świetna kuchnia, a szczególnie carpaccio (dla mnie średnie). Pizza faktycznie zawsze była bardzo dobra, ale jadłem w Lublinie lepsze. Natomiast po ostatniej wizycie byłem zaskoczony i zadowolony smakiem tradycyjnego polskiego tatara. Rewelacja, dobrej jakości mięso i odpowiedni dobór pozostałych składników, było surowe żółtko (strasznie mnie drażni, gdy niektóre restauracje nie podają go ze względu na wiadome ryzyko, a co to za tatar bez jajka). Obsługa miła, więc chyba się poprawiła, czekaliśmy ok. 20 minut. Jedliśmy też szparagi z szynką parmeńską. I tutaj lekkie rozczarowanie, danie było smaczne, ale zamówiliśmy 2 porcje w pewnym odstępie czasu i były inaczej zrobione.... Pierwsza ładniejsza, ładne szparagi szynka parmeńska i parmezan, a w drugiej marniutkie, malutkie szparagi i zupełnie inny ser, wydaje mi się, że wędzona mozzarella. Dziwna rozbieżność. Smak jednak dobry. Znajomi jedli makarony, Mówili że bardzo dobre. Natomiast drinki... A konkretnie mojito cieniutkie, mało mięty, za mało słodkie, a rumu w ogóle nie było czuć. Generalnie ok, ale mogło być lepiej. Aha są nowe odremontowane toalety, wcześniejsze były fatalne.
Za każdym razem lepiej . Bywałem w tej włoskiej restauracji kilka razy i trzeba przyznać, że znów jestem miło zaskoczony.
Za każdym razem jest lepiej i ładniej. Dzisiaj super obsługa i przytulne nowe podcienia z klasycznymi kolumnami, bardzo ciekawe.
Nie wiem kiedy to zrobili, ale dla mnie to nowość i widać, że lokal ma dobrego właściciela albo menagera, tak czy inaczej ktoś ciągle nad lokalem pracuje.
Polecam kuchnię, bo jest i dobra i zawsze włoska, a nie niby włoska.
Dobre stare Atrium. Nie ukrywam, że zapomniałem trochę o Atrium. Jest tyle restauracji na Starym Mieście, że ciężko jest coś wybrać. Natomiast ostatnio przeżywam rozczarowanie lokalami, które oceniałem wysoko, coraz więcej wpadek.
Dlatego też powrót do Atrium i nie zawiodłem się, trzymają poziom.
Pizza bardzo dobra, makarony rewelacyjne i co ważne al dente. Nienawidzę kiedy podaje mi się rozgotowany makaron i kelner pyta czy smakowało.
Polecam także świeże mule w białym winie.
Bardzo profesjonalna, miła i nienachalna obsługa, super, tak trzymać.
Smacznie. Wybraliśmy się ze znajomym do włoskiej restauracji (tzn. prowadzonej przez Włocha), ale okazało się, że jeszcze była zamknięta. Zresztą kolejna włoska również. No i wylądowaliśmy w Atrium. Zamówiliśmy kalmary duszone w białym winie oraz bolognese. Mnie smakowało i znajomemu smakowało. Więc wobec tego, niech sobie Włosi śpią do 13.00. A konkurencja nie śpi.
Atrium trzyma fason. Chadzam do Atrium "x" czasu i za każdym razem jest smacznie, nie ma się, do czego przyczepić. Jedzenie świeże, porcje w sam raz do zjedzenia, ale jednak czuje się lekki głodek na coś więcej. Wielki plus za świeże owoce morza - ostatnio jadłem mule (i żyje, więc musiały być świeże).
Jedzenie typowo włoskie jak się dobrze trafi to makarony własnoręcznie robi właścicielka lokalu - one właśnie są najsmaczniejsze :) Ceny jeszcze nieszokujące jak na Stare Miasto.
Z czystym sumieniem mogę polecić ten lokal.
Obsługa chyba się poprawia. Do Atrium wybrałam się z rodzinką. Rodzinka zamówiła pizzę oraz firmowy deser i była zadowolona z obu dań. Ja zdecydowałam się na spaghetti z tuńczykiem i miałam pewien niedosyt, a raczej podejrzenie, że tytułowy tuńczyk mógł być konserwowy. Natomiast makaron i sos smakowały dobrze.
Wydaje się, iż w Atrium zaczyna się coś zmieniać na korzyść pod kątem obsługi klienta. Obsługujący nas kelner dość szybko przyniósł kartę, a po chwili przyszedł jeszcze raz i poradził nam, abyśmy złożyli zamówienie bez zbędnej zwłoki, gdyż na złożenie zamówienia czeka duża grupa i jeśli zamówimy przed tą grupą, to jedzenie otrzymamy znacznie szybciej.
Tak się też stało.
Ja również odwiedzam często i nie zawiodłam się. W niedzielne popołudnie lubimy wpaść do Atrium na obiad. Lubimy też zaprosić tam naszych znajomych, odwiedzającą nas rodzinę. Mamy pewność, że nie zawiedziemy się na jakości serwowanych dań, na sprawności i kompetencjach obsługi. Właściwie to wszystko nam w Atrium odpowiada, może to siła przyzwyczajenia? Widziałam tam Włochów, ale nikt nie traktował ich na szczególnych zasadach. Ten etap Atrium już zamknęło, mam nadzieję :). Pizza z szynką parmeńską i rucolą na cienkim cieście naprawdę wyśmienita, prawdziwie włoska :). Sałatka z łososiem marzenie, wiele komponujących się ze sobą składników, tworzących ciekawą i smaczną potrawę dla osób oszczędzających spożywane kalorie. Szkoda, że z powodu tych nieszczęsnych kalorii nie było nam dane spróbować deserów w Atrium, ale w przyszłości postanowiłam zaszaleć i spróbować na przykład Panna cotta ai frutti di bosco. Nastawiam się, że będzie bosko :).
Nie idealnie, ale dobrze :). Co prawda planowaliśmy obiad w Kardamonie, niestety cały lokal zarezerwowany i bardzo dobrze :). Postanowiliśmy po raz kolejny wstąpić do Atrium. Jest tam przyjemniej latem na wolnym powietrzu, na kolacji ze znajomymi w większym gronie. Tym razem zdecydowałam się na kuchnię polską we włoskiej restauracji :) Zamówiłam golonkę. Imponująca góra mięsa na talerzu :) Była smaczna, miękka, chrupiąca skórka. Mąż, amator włoskich potraw, zadowolił się kluchami z owocami morza, cukinią oraz dynią. Smakowały mu również. Aha, na wstępie zapoznałam się ze smakiem zupy-kremu z dyni. Była diabelnie gorąca :) a smak taki sobie, moja mama gotuje lepszą. Wino Nero D'avola o niewygórowanej cenie również nam smakowało. Na uwagę zasługuje fakt, że poprosiłam o wodę mineralną bez cytryny i taką otrzymałam. W niektórych restauracjach niezależnie od zamówienia zawsze była cytryna :). Tym razem obsługa była kobietą, sympatyczna brunetka. Chociaż wolę blondynkę, na którą często trafiamy, jest bardzo dobrym fachowcem w swoim zawodzie. Atrium, to restauracja, w której czujemy się dobrze, bez niespodzianek, można ją odwiedzać z przyjemnością.
Uzupełnienie z dn. 24.03.2013 r.
"A poza tym dobrych miejsc się nie opisuje, tylko się do nich wraca..." (cytat z moniki86)
Święta racja, wracamy co i rusz do Atrium :). Tym razem Pani kelnerka o włosach blond poleciła nam równie dobre wino, jakie zwykliśmy zamawiać tu wcześniej, ponieważ tego "zwyczajowego" zabrakło :). Również poleciła nam nową pozycję w menu, czyli makaron z owocami morza i to był strzał w przysłowiową dziesiątkę :). Lokal po remoncie prezentuje się bardzo korzystnie, jest na czym oko zawiesić :).
(wizyta 17.03.2013 r.)
Bez napinania się i bufoniarstwa.... W Atrium bywam dość często, jest to jedna z moich ulubionych resto na lubelskim padole. Nie wystrój mnie tam przyciąga, choć jest dość przyjemnie. Szczególnie gdy przypadnie nam stolik "za parawanem", co daje wrażenie pewnej intymności. Przyciąga mnie tam pyszna włoska kuchnia.
Antipasti są absolutnie godne polecenia. Szczególnie upodobałam sobie Panzerotto prosciutto e funghi (smażony pieróg z szynką, pieczarkami i mozzarellą - 12 zł). Uwaga! Przystawka jest naprawdę spora. Dla kobiet jest to wybór uzasadniony tylko w wypadku dużego, ale to naprawdę dużego głoda :). Na mniejszego polecam zacząć od bruschetty. W sąsiedztwie co prawda przyrządzają je moim zdaniem lepiej, ale cena też jest o co najmniej 300% "lepsza". Próbowałam już większość makaronów, a także co nieco z secondi piatti. Nic, ale to nic mnie do tej pory nie rozczarowało. A tamtejsza carbonara... poezja. Nic dodać, nic ująć. Ciekawym daniem dla smakoszy są z pewnością polędwiczki jagnięce w cieście francuskim z sosem pomarańczowym na zielonym pieprzu (44 zł). Dla mniej lubiących eksperymentować polecam dania z kurczaka w bardzo dobrej cenie (do 18 zł).
Wybór deserów jest dość bezpieczny, ale zadowalający. Ja jadłam dotychczas desery lodowe, które są pięknie podane. Nie sposób też nie wspomnieć o pizzy. Jak dla mnie jest to druga z najlepszych pizzerii w Lublinie, po Il Rifugio. Ceny są bardzo przystępne. Oprócz tego bardzo dobre vino della casa, zarówno białe, jak i czerwone. Sprzedawane na karafki - 1/2l coś koło 20 zł.
Podsumowując - jeżeli chcecie zjeść dobre włoskie jedzenie bez zbytniego napinania się i bufoniarstwa, polecam Atrium. Zdecydowanie wolę pójść na luzie do "Atrium" i zjeść pyszne jedzenie w rozsądnej cenie (nawet na kieszeń studenta!), niżeli iść do ich "renomowanych" sąsiadów :).
Dobra pizza. Fajna klimatyczna knajpka, kwieciste obrusiki, kwiaty, świece, muzyka włoska przeplatana innymi hitami. Pizza znacznie różni sie od tej "u Włocha na Oczki", ale jest smaczna, dają sporo dodatków, ale bez przesady - tak w sam raz, ciasto cienkie, dobrze wypieczone, odpowiednio doprawione. Co do smaku innych dań nie mogę się wypowiedzieć, ale wybór jest spory, a i ceny nie za wysokie, jak na lokalizację. Obsługa stonowana, mało się odzywająca ale sprawna. Na 2 pizze czekaliśmy ponad pół godziny, ale w miłej atmosferze. Za 2 pizze z karty (sporo dodatków na każdej), sok i herbatę zapłaciliśmy 50 zł.
Smacznie i szybko. Pizza znakomita, zresztą nie tylko moja (4) ale i pozostałe zamawiane przez moich znajomych. Spód cienki dobrze wypieczony, ale nie twardy. Makaron wstążki odrobinę zbyt miękki, ale sos rewelacyjny, wszyscy maczaliśmy sobie w nim resztki pizzy. Porcje obfite, ceny średnie. Obsługa miła, chętnie doradza i zna się na winach. Polecam
Miłe zmiany w lokalu. O kuchni włoskiej wiele nie powiem bo cenie ją tu od wielu lat. Nowością jest jednak wygląd samych wnętrz, chyba zrobiono to niedawno. Zmiana ogromna według mnie na lepsze. Teraz jasne, ale i ciepłe wnętrza oraz dużo nowych detali jeszcze bardziej podkreślają jego włoski charakter. A tak charakterystyczne dla tego lokalu podcienia trzeba odwiedzić samemu. Jedzenie jak już wcześniej wspominałem polecam, bo warto.
Prawdziwy smak Italii..... Wyśmienite jedzenie, pełna profesjonalizmu, zaangażowania i pomocna obsługa. Niesamowity włoski klimat, aż chce się wracać...
A poza tym dobrych miejsc się nie opisuje, tylko się do nich wraca... Więc polecam, bo warto!
Pyszne makarony. Byłam na obiedzie z mężem. Skusiliśmy się na makaron w stylu uszka, nadziewane mięsem oraz w sosie serowym oraz zupę krem z dyni.
Makaron - cudowny, warto tam pójść skosztować wszelakie pasty, co do zupy krem mam zastrzeżenia bo była podana z szynką parmeńską w formie chipsów dla mnie to było za twarde i za tłuste. Ale są krem z dyni OK.
Odwiedzam często - nigdy się nie zawiodłem. Dobry wybór win, przyzwoite wino na "karafki".
Jako starter przeważnie zamawiam rewelacyjną focaccię z oliwą z oliwek (jest to w zasadzie cienki spód od pizzy z solą gruboziarnistą i ziołami, pokrojony w trójkąty i podawany w koszyczku).
Pasty bez wpadek - dobrze ugotowane, sosy smakują zgodnie z oczekiwaniami.
Serwis raczej dobry, menu szerokie (może zbyt szerokie?).
Zwracam tu tylko uwagę, że część pizz występuje bez sosu pomidorowego (dokładnie tak, jak zapisano w menu) – niestety nie wszyscy kelnerzy o tym wiedzą i potrafią wpierać, że są tam pomidory. Dobrym przykładem jest pizza „quattro formaggi” (serowa), przez którą w wersji „blanca” trudno przebrnąć, mimo użycia dużej ilości oliwy. Dodanie przez kucharza sosu pomidorowego między ciasto, a ser robi z niej moją ulubioną pizzę.
Ceny dość wysokie, ale adekwatne do jakości.
W lokalu można spokojnie zająć się rozmową i jedzeniem bez niepotrzebnych nerwów związanych z jakością jedzenia czy obsługą - bezcenne.
SMACZNEGO!
Pijąc to wino, mężczyźni płaczą. Po zjedzeniu kilku kalmarów w pewnym lubelskim lokalu poczułem się tak podle, że postanowiłem wraz z przyjaciółmi przeprowadzić próbę podleczenia organizmu jakimś naturalnym środkiem wspomagającym trawienie. Wiadomą rzeczą jest, że nie nadaje się do tego celu jakieś lekkie białe wino. Wino musi być czerwone, ciężkie, taniczne i najlepiej żeby to był cabernet sauvignon. Takie wino znaleźliśmy w Atrium.
Pewnie niejeden gastronauta powie: - "jaki jest sens opisywać smak jakiegoś wina, skoro wino nie jest produkowane w lokalu - to nie lokal odpowiada za jego smak"? Czy zatem można przyznawać gwiazdki poszczególnym lokalom gastronomicznym za produkty, które oferują, a których w tym lokalu nie przyrządzono? Rozumiem, że opinie w tym temacie mogą być rozbieżne. Mój pogląd jest następujący: "można". Można, gdyż do obowiązków restauratora należy m. in. zapewnienia w swojej ofercie dobrych trunków, w tym także tych z najwyższej póki - w celu zaspokojenia wszystkich, nawet wysublimowanych potrzeb swoich gości.
Otóż wino, które zaoferowało nam Atrium zaliczam do pierwszej dziesiątki najlepszych win, jakie kiedykolwiek piłem. Jest to wino włoskie, pochodzące z regionu Toskania (okolice Montalcino) i podlega rygorom apelacji Sant'Antimo (DOC - rocznik 2004). Jednakże na włoskiej ziemi wyprodukował je Węgier Ferenc Máté - znany pisarz, żeglarz i producent wina. To połączenie węgierskich doświadczeń w uprawie i winifikacji szczepów francuskich na toskańskim terroir dało wspaniały efekt!
Wino ma wspaniały malinowy kolor w tonacji dojrzałych pinotów, jednak - co oczywiste - o znacznie większej intensywności. Doskonale wyklarowane (widać dno lampki - co w przypadku cabartentów jest rzadkością), a jednocześnie gęste, obficie "łezkujące". Nos malinowo-porzeczkowy z wyraźną nutą wanilii w tle, co świadczy, iż leżakowane było w dębowych beczkach o najwyższej jakości. Najpotężniejsze walory tego wina kryją się jednak w jego smaku. W smaku dominują porzeczki: czerwone i czarne - z tym, że z przewagą tych pierwszych (to rzadkość). Ogromna ilość czerwonych porzeczek. Tony porzeczek!! W porzeczkową nutę wyraźnie wkomponowuje się malina (a raczej pestki malin). Na dalszych finiszach wyczuwalne są nuty pestek granatu, brusznicy oraz czekolady, zaś na ostatnim finiszu występuje potężny taninowy aromat aroniowy poprzedzony bardziej delikatnym powiewem pestkowo-wiśniowym.
Wino jest doskonale zrównoważone, pełne harmonii. Jedyną jego wadą jest lekko dostrzegalny aromat alkoholu. Wino ma jednak - według opisu na etykiecie aż 14,5 %, dlatego jest to zrozumiałe. W naszej opinii poziom alkoholu jest o 0,5 % wyższy od opisanego.
Na koniec odniosę się do ceny oferowanego przez Atrium wina.Otóż cena 160 zł za butelkę tego wina to bardzo dobra cena. Wino to w zachodnioeuropejskich sklepach internetowych oferowane jest w cenie 24 euro za butelkę. Natomiast polski sklep internetowy oferuje go w cenie 166 zł za butelkę...
An error has occurred! Please try again in a few minutes