Wiadomo, że kuchnia indyjska oferuje wiele dań kuchni wegetariańskiej i wegańskiej, stąd wybór takiej knajpy jest idealnym wyborem dla towarzystwa na diecie przeróżnej, ale mimo wszystko miło na swojej drodze spotkać przybytek, który w ogóle pozbył się mięsa z karty. Menu w dalszym ciągu jest bogate i jego przestudiowanie wymaga skupienia przez dobrych kilka minut, a wybór naszej trójki w końcu pada na plastry bakłażana smażone w panierce z mąki grochowej, vege koftę, paneer tikka masala i bardzo ostry madras paneer. Do picia mango lassi w wersji tradycyjnej albo - uwaga, bo to hit! - wegańskiej na mleku kokosowym. Do wyboru jeszcze lassi truskawkowe, jestem zachwycona takim spektrum tutejszych lassi i apeluję jeszcze o wprowadzenie lassi wytrawnych na jogurtach sojowych, byłabym już zupełnie wniebowzięta :).
W ramach czekadełka dostajemy chrupiące roti z dwoma sosami, co by umilić czas oczekiwania na dania. Bakłażan nieco rozczarowuje, bo plastry są cieniutkie niczym pergamin, za to hojnie otoczone panierką (przynajmniej niespecjalnie tłustą). Danie główne - w moim przypadku vege kofta - spełnia wszelkie oczekiwania. Dość łagodne, ale jednocześnie odpowiednio przyprawione, w kuleczkach znajduje się spory miks warzywny, wszystko otoczone aromatycznym pomidorowym sosem. Madras paneer dla mnie zdecydowanie zbyt ostry, a klasyczny paneer tikka masala to opcja idealna dla tych lubiących lekkie szczypanie, ale jeszcze nie piekło na języku.
Na osobną uwagę zasługuje świetnie przyprawiona, słodka indyjska herbata podawana do wyboru z mlekiem krowim lub sojowym. Bardzo polecam na rozgrzewkę po wietrznym spacerze!
Ceny dań głównych mogą wydawać się nieco wysokie, ale zawierają już dodatek dwóch chlebków naan (pszennego i pełnoziarnistego). Poza tym, jak to w indyjskich knajpach, niepozorna miseczka kryje w sobie całkiem sporo dobroci, która nasyci i całkiem głodnego człowieka. Za przystawkę, trzy mango lassi, indyjską herbatę i trzy dania główne płacimy 160 zł, więc nie jest bardzo tanio, ale jeszcze znośnie, zwłaszcza że wychodzimy naprawdę najedzeni.
Wystrój dość kiczowaty, ciężkie meble, kolonialne dodatki, wściekły kolor na ścianach. Nie jestem fanką, ale rozumiem, że spina się to koncepcyjnie z serwowaną tu kuchnią.
Będąc w tej malowniczej okolicy Poznania, pewnie jeszcze zawitam na dobre indyjskie wege jedzenie, a z pewnością na wegańskie lassi!
Świetny pomysł na miejsce z bardzo dobry jedzeniem. Indyjska kuchnia ma wiele pozycji wege, ale dopiero skupienie ich w jednej karcie pokazuje skalę ;) Chociaż lokal położony jest w pewnym oddaleniu od głównych atrakacji Poznania, to warto przespacerować się do niego podziwiając imponujące kamienice Łazarza. Wnętrze jest poniżej średniej dla indyjskich restauracji jeśli chodzi o jaskrawość i zdobnicze szaleństwo wystroju wnętrza. W porze niedzielnego obiadu tłumów jeszcze nie było i obsługa szybko się nami zajęła, na dania także czekaliśmy dość krótko. Zanim na stół wjechały pierwsze dania, otrzymaliśmy jako czekadełko małe placki i sosy, które starczyły także do przystawki - kawałków bakłażana w mące z cieciorki (udana przegryzka, chociaż plastry mogłyby być grubsze). Jeśli chodzi o dania główne postawiliśmy na 3 stopnie ostrości - łagodną wege-koftę, klasyczny paneer tikka masala oraz madras paneer w bardzo ostrym sosie. Do każdego dania przysługiwał placek pszenny i razowy. Smakowo i ilościowo wszystko było jak należy: wyraziste i uruchamiające wszystkie kubki smakowe, chociaż uczciwe przestrzegam przed madras paneer. Jestem przyzwyczajony do pikantnych rzeczy, lecz to danie naprawdę wymaga jedzenia z przerwami! Mango lassi i indyjską herbatę także robią tu świetnie, więc żaden miłośnik indyjskich klasyków nie wyjdzie z Radha zawiedziony..
Bardzo dobre jedzonko. Moim zdaniem dużo lepsze niż w Taj India czy kiedyś w Budda Bar. Obsługa dość oryginalna ale poprawna. Bardzo dobra pozycja 31 z plackiem Naan.
Czas podania dość szybki. Poziom ostrości potraw adekwatny do oznaczeń w menu. Polecam.
W Radhe Vega obecnie można zjeść w dwóch lokalizacjach: w okolicach Łazarza oraz Starego Rynku. Polecam obydwa miejsca. Przyjemne Indyjskie smaki, sporo pysznego kuminu. Potrawy bardzo łagodne jak na kuchnię indyjską (jak na polskie standardy dość pikantne) co mnie zawiodło, jednak po rozmowie z kelnerem dowiedziałam się, że na prośbę doprawiają wg oryginalnych receptur. Do dań można sobie wybrać ryż lun nany. Pyszne mango lassi, również w wersji wegańskiej. Ogromne NAMASTE za pyszne smaki.
Od niedawna, zgodnie z hinduistycznym szacunkiem dla wszystkich istot żywych, można przyjść z psem. Podanie miski wody psu w PL wciąż bywa wyzwaniem, na szczęście coraz więcej restauracji/barów/knajp o to dba.
Od dłuższego czasu szukałam smaków Indii w Poznaniu, szczególnie po kazdej wizycie w Anglii gdzie kuchnia indyjska jest na wysokim poziomie. Niestety dotychczas zawsze byłam rozczarowana bo to co serwowano nie było tak aromatyczne i pełne smaków jak tam. Rade Vega jest miła niespodzianka- potrawy pyszne i aromatyczne, dosc duże porcje, ja swojej nie dokończyłam a naprawdę chciałam! Napoczatek każdy dostaje czekadelko. Jako przystawkę jadłam veg samosa - ciasto było kruche raczej grubsze w porównaniu do angielskich odpowiedników które sa cieniutkie jak pergamin, ale nadzienie było przepyszne i aromatyczne. Na drugie danie pyszne vege kofta w delikatnie ostrym sosie podane z sypkim basmanti i chrupiącym chlebkiem nan. Miła obsługa, pełny lokal i indyjski wystrój - nie każdemu przypadnie do gustu - bardzo polecam mimo braku mięsa :)
Świetne jedzenie! Chodzimy tam niestety okazjonalnie ze względu na ceny (za 2danie i coś do picia dla dwóch osób zostawiamy 70zl), ale raz na jakiś czas wizyta jes obowiązkowa. Porcje wydają sie nieduże, ale potem jesz i jesz i w końcu bierzesz resztę do domu :) Shahi paneer - ambrozja, a sosy podawane jako przystawkę mogłabym jeść na okrągło!
Co prawda w Indiach nie byłem, jednak tak sobie wyobrażam indyjskie jedzenie. Ciekawe i smaczne dania z serem. Intensywne sosy i kolory zachęcają. Ciekawe napoje do picia. Nie jestem wstanie określić czy chlebki podane na przystawkę były przesuszone czy też - dla mnie osobiście były zbyt chrupkie. Jedyny mankament - niestety ale jedno z nas następnego dnia miało małe sensacje żołądkowe - co prawda nie wielkie, ale jednak.
Krótko i na temat: pyszny chlebek, zielony sos z serem indyjskim, mango lassi i lody mango - zestaw obowiązkowy! Obsługa kompetentna, smaki oryginalne, niespolszczone :)
To miejsce to mega zaskoczenie, bardzo pozytywne. Trafiliśmy tam kilka miesięcy temu w zwiazku z tym ze " w połowie" jestesmy wege. I jestesmy uzależnieni od pełni smaków jakie tu serwują ( i to pomimo braku jakiegokolwiek wyjątku w postaci mięsa). Wizualnie tez nie jest źle pomimo że to ciasne dwa małe pokoiki.
Najlepsza jedzenie indyjskie w Polsce jakie jadłam!. Wybrałam się tam na niedzielny obiad, zachęcona przez siostrę wegetariankę, choć sama nie jestem wegetarianką. Siostra już tam wcześniej była, więc wiedziałam, że będzie dobrze, ale nie aż tak! Byliśmy w 4 osoby, spróbowałam wszystkich dań, wszystkie były rewelacyjne. Mięsa mi w ogóle nie brakowało przy tych wszystkich smakach. Bardzo polecam. A do tego strawberry coconut lassi - niebo w gębie. Byłam w przynajmniej kilku restauracjach indyjskich w Niemczech, gdzie zawsze wychodziłam bardzo zadowolona, kiedy przyjechałam do Polski i odwiedziłam pewną indyjską restaurację w Toruniu i pewną w Poznaniu to mina mi zrzedła... restauracja Radhe Vega udowodniła mi, że i w Polsce można znaleźć przepyszne indyjskie jedzenie! Do tego super przyjemna obsługa! Na pewno wrócę za każdym razem jak będzie okazja :).
Rewelacyjne indyjskie jedzenie!. Odkąd pojawiły się pierwsze informacje o tym, że otwiera się nowa indyjska restauracja w Poznaniu i to wegetariańska (!), jako miłośniczka Indii i wegetarianka nie mogłam się doczekać otwarcia. Oczekiwania z mojej strony były duże. A szczęśliwym trafem się złożyło, że w weekend, w którym otwierała się restauracja byłam akurat w Poznaniu. Pierwsze wrażenie - bardzo pozytywne. Lokal nieduży, kameralny, bardzo gustownie urządzony - wprawia w orientalny klimat, ale zarazem nie przytłacza człowieka folklorem indyjskim. Świetne miejsce na romantyczną kolację. Obsługa - jak dla mnie, przy oblężeniu w dniu otwarcia (stała kolejka na zewnątrz), dziewczyny radziły sobie całkiem nieźle. Zdarzało się, że trochę się gubiły, co dość zrozumiałe przy takich tłumach, ale nie traciły uśmiechu z twarzy i były bardzo miłe. Zrobiły na mnie bardzo pozytywne wrażenie. No i jedzenie! Jako miłośniczka kuchni indyjskiej mogę z czystym sercem polecić tę restaurację. Nawet jak komuś nie przypadnie do gustu sam lokal, czy będzie mieć jakiekolwiek inne "ale" - zdecydowanie warto wybrać się tam dla samego jedzenia. Wybór w menu jest bardzo duży - mnóstwo dań z sosami, serem indyjskim i warzywami, i chyba największy, jaki do tej pory widziałam, wybór placków indyjskich. Jest też wiele potraw, z którymi nie spotkałam się dotąd w innych restauracjach indyjskich. Zamówiłam mushroom matar, gdyż nie spotkałam się z tą potrawą wcześniej, i byłam naprawdę zachwycona. Pyszny, wyrazisty smak i aromat przypraw. Mega plusem lokalu jest również obszerny wybór dań wegańskich, które są specjalnie oznaczone w menu. Przyznam też, że pierwszy raz spotkałam się tutaj z wegańskim mango lassi na bazie mleka kokosowego, które okazało się naprawdę pyszne - zdecydowanie warto spróbować. I jeszcze jedno: gulab jamun. Przyznam szczerze, że nigdy nie przepadałam za gulab jamun. Albo były za słodkie, albo zbyt gumowe, albo coś innego były z nimi nie tak. Dlatego też z pewnym oporem dałam się na nie skusić. I znów miła niespodzianka: okazały się naprawdę pyszne! Do tego czuć w nich było wyraźnie cynamon i kardamon, czego mi zawsze brakowało w innych miejscach. Podsumowując: gdy będę w Poznaniu, na pewno będę tutaj wpadać ze znajomymi. Choćby dla samych gulab jamunów!
Rewelacyjna wegetariańska kuchnia indyjska . Jedliśmy tak kilka razy, za każdym razem próbując inne danie. Wszystko jest super.
Oczywiście zależy od gustu, ale każdy znajdzie tam coś dla siebie nawet Ci "mięsni"
Zupy bardzo smaczne, chlebki naan obowiązkowo, my najbardziej polubiliśmy serek
indyjski w sosie pomidorowym oraz soczewicę.
Ale wszystko jest bardzo smaczne.
Obsługa bardzo miła i fachowa. Minus za objętość tego lokalu bo ma format "kebabowni", jest mało miejsca. A z takim obłożeniem i kucharzami to powinna być duża restauracja.
Staramy się tam stołować średnio 1x w tygodniu.
Nie spodziewałam się, że będzie aż tak pysznie!. Jak do tej pory w Poznaniu było tylko jedno miejsce, w którym można było zjeść sensowne indyjskie jedzenie... teraz ta najstarsza indyjska restauracja w mieście ma poważnego konkurenta!
Radhe Vega jest całkowicie wegetariańską restauracją z licznymi propozycjami przygotowanymi także dla wegan. Ja nie należę ani do jednych, ani do drugich, a uraczyłam się wybitnie!!! Do restauracji wybrałam się w towarzystwie równie mięsożernych osób, które podchodziły dość sceptycznie do posiłku wegetariańskiego i wyszli równie zadowoleni jak ja. Dlatego apeluję do nie-wegetarian, by profil restauracji nie zniechęcił ich do wizyty.
Próbowałam całej gamy przystawek i trzy dania główne Paneer Tikka Masala, Shahi i Palak Paneer. Każde z nich było zupełnie inne i nie potrafię wskazać tego, które smakowało mi najbardziej. Wszystkie trzy propozycje były pyszne, każda z nich warta spróbowania... a karta szeroka i wybór trudny - zapewne przy następne okazji spróbuję czegoś jeszcze innego. Postanowiliśmy też, że zamówimy mniej przystawek i postaramy się zostawić sobie trochę miejsca na deser, porcje bowiem szef kuchni serwuje tam bardzo słuszne.
Wystrój restauracji jest typowy dla tego rodzaju miejsc podających indyjską kuchnię - dokładnie taki, jakiego można się spodziewać. Obsługa bardzo miła, ale ponieważ restauracja działa dopiero od kilku dni widać, że panie kelnerki trochę są jeszcze stremowane i dopiero się uczą. Mimo wszystko było bardzo sympatycznie.
Przepyszne miejsce nie tylko dla wegetarian.
Polecam i trzymam kciuki za utrzymanie tak wysokiego poziomu!
An error has occurred! Please try again in a few minutes