To start: I would give 3.5 stars if I could.
Cool idea for the burger place. Small, looks rather like a canteen so don't expect anything fancy. But when a restaurant is serving only one type of dishes, I expect it to be perfect at it. They have great options in the menu which are unique and special. But unfortunately the execution of the dish is not that excellent as you expect from the description. But it was still pretty good. Sadly to say but the biggest minus goes for the service. The ladies working over there seemed like they were having a bad day and seeing any customers was at the end of their wish list.
Mięso jest dobrze zrobione i przysmażone. Sam klimat miejsca jest dla mnie czymś wyjątkowym. Fajne podejście do klienta. Mogłoby byś tylko troszkę taniej ale myślę że za taką cenę da się tam najeść
Burgery bez zarzutu-jedne z lepszych jakie jadłam. Świetny z kozim serem, rucolą i konfitura z czerwonej cebuli.
Nie byliśmy natomiast zachwyceni obsługą.
Dwie Panie, które tego dnia pracowały miały jak dla mnie nieodpowiednie podejście.
Gdy weszliśmy lokal był właściwie pusty, zamówiliśmy i się okazało, ze frytek nie ma (czwartek ok 16:00). Gdy dostaliśmy burgery Panie się ubrały i obie wyszły sobie przed lokal na papierosa zostawiając lokal bez obsługi. Po ok2 minutach zaczęli się klienci zbierać w lokalu (najpierw weszło 5-6 osób) i musieli czekać przy kasie aż Pani skończą papierosa i wrócą (w międzyczasie jeszcze weszła kolejna para).... gdy wróciły jak dla mnie nie jestem pewna czy w ogóle zdążyły ręce umyć bo od razu musiały przy 8 czekających osobach do kasy podejść. Nie wiem czy to norma w tym lokalu, ale jak dla mnie słabo... Gdyby nie smak, nie dałabym 3,5...
Mam zastrzeżenia do struktury mięsa. Jest ono grudkowate i nasuwa wątpliwości co do jego jakości. Do tego jest też dość mdłe. Potrafi zginąć w bardziej wymyślnym burgerze jak Montezuma. Chociaż sama kompozycja Montezumy bardzo mi odpowiadała. Również bułki to nie mój typ. Zbyt twarde i trochę za małe.
Wystrój jest typowy dla burgerowni. Nie wyróżnia się. Obsługa czasami jakby nadąsana. Nie jest to mój faworyt wśród Poznańskich burgerowni. Można zjeść lepiej w tej samej cenie. #paputime
Burger mocno wysmażony przy każdej wizycie jednak nie do przesady. Jeśli nie jesteś fanem krwistego to dasz rade. Szkoda ze nie można tego stopniować, jednak jeśli chcesz zjeść fajnie skomponowanego burgera (porcję naprawdę duże) to jest to nieźle miejsce. Burger z miodem i nachosami wymiata.
W Świętej Krowie bardzo sposobał mi się pomysł na burgera miesiąca. W zależności od pory roku pojawia się burger z sezonowymi warzywami/owocami. Latem jadłam Truskawkrowę i była świetna! Ciemna bułka, dobrze wysmażona wołowina, bekon w gorzkiej czekoladzie (niespotykane), majonez, rukola no i "bohater miesiąca" czyli truskawki - pycha!
Mięso dobrej jakości, dodatki świeże i smaczne. Niestety bułka nie przypadła mi do gustu, była gumowata, jakby niedopieczona i niestety ten element zepsuł smak całego burgera. Dużym plusem jest wystrój, dosyć nietypowy jak na knajpę z burgerami, ale akurat mi się spodobał.
fajny pomysł z nazwą, dobra lokalizacja, aczkolwiek jeśli miałabym wybierać, to nie jest to najlepsza burgerownia w poznaniu. Bulki są czasem mocno "rozmoczone". Chociaż nie mozna powiedziec, ze niedobre
+ nice and cosy place with friendly staff + their beef burgers are excelent: I highly recommend the one with goat cheese, rucola and red onion + you can even watch how your burger is being prepared +/- it's great place to come, eat and go, don't plan a long stay there, it's not this kind of place
Romans z kozą. Byłem z kumplem wczoraj popołudniu, bo ktoś już wcześniej polecał to miejsce, zaskoczył nas przyjemny, świąteczny wystrój i miła dla ucha muzyka. Zupełnie nie wiedziałem co wybrać, a chłopak z obsługi zasugerował "Krowę z Kozą", podobno miałem nie żałować. Był to najlepszy burger, jakiego w życiu jadłem, kumpel miał "Krowę z Chilli dla byka" i twierdził, że dawno się tak nie najadł. Jedynie zapach poszedł z nami do domu ;).
Pyszne krówki :). Byliśmy w Krowie kilka razy, próbowaliśmy wielu opcji dostępnych, również tych sezonowych typu "Krowa w kwiatach". Nasi faworyci to stałe pozycje w menu: "Krowa z Kozą" (kozim serem) oraz "Krowa z Boczkiem". Obsługa jest kulturalna, wnętrze przyjazne choć przyznamy, że mogłaby być lepsza wentylacja pomieszczenia, ale letnią alternatywą są stołki na zewnątrz lokalu. Atutem jest również miła dla ucha muzyka (np. Bonobo). Do wyboru mamy dwa rodzaje bułek: pszenna oraz grahamka. Naszą faworytką jest BUŁKA pszenna, jest rewelacyjna :). Składniki w burgerach bardzo dobrze się komponują, na pewno są świeże. Osobiście jedna z lepszych burgerowni w Poznaniu.
Szybko. Wpadłam wczoraj.
Jako żem stara, burgery do mnie nie przemawiają i konsumuję raczej w knajpach z białymi obrusami - taki fast-food to odmiana ;)
Wnętrze - ja nie lubię wysokich stołków, chodzę na obcasach, i w spódnicy wiec źle mi się siedzi. Brak miejsca coby powiesić kurtkę czy torebkę. Nie truję - bo to miejsce nie dla starych bab ;)
Miejsca mało. Ale co sie spodziewać - masz zeżreć i "spadać".
Wnętrze - spoko - estetyczne i czyste. ŁAZIENKA - bardzo czysta O!
Śmierdzi mega dymem i dym się unosi - słaba wentylacja.
Zjadłam krowę z serem kozim.
Generalnie smakowało mi BARDZO. Mięso mogłoby być bardziej doprawione i wyraziste - ale takie hmmm, bez wyrazu chyba jest lepsze dla ogółu - i tak sosy i warzywa robią smak.
Składniki świeże.
No i osobowość właściciela - wychodzi, pyta ludzi, zaprasza, dyskutuje, poleca.
Tak powinno być. Knajpa trendy dla "lobsterów" ups... hipsterów znaczy.
Jest dobrze. Naprawdę. Oby tak dalej i nie spaść z jakością i nie zachłysnąć się sukcesem!
Dobre, bardzo dobre... ale nie najlepsze. Do Świętej wybierałam się już od jakiegoś czasu, ale dopiero w miniony weekend dane mi było skosztować tych specjałów. Jestem wielkim fanem woła w każdej postaci, również w bułce i nie mogę powstrzymać ślinotoku na samą myśl o zbliżającym się posiłku w tej właśnie formie.
Krowa powaliła mnie aurą. Kiedy przyszliśmy na miejsce w środku było mnóstwo ludzi i jeszcze więcej dymu - nie byłam pewna, czy będę w stanie oddychać czekając na zamówienie :) Dało się, ale zapachowe wspomnienie tej wizyty towarzyszyło mi do końca dnia - puchowe okrycia wierzchnie doskonale wchłaniają aromaty:)
Wystrój mi odpowiada. Lubię ten styl, choć mam wrażenie, że trochę go ostatnio za dużo... jakby nikt nie miał innego pomysłu na nowoczesne wnętrze :)... ok, czepiam się.
Jedzenie - jako że jestem żarłokiem przywykłym do mniejszych porcji mięsa u konkurencji, zamówiłam podwójne mięcho z kozą. Czas oczekiwania trochę się dłużył, może ze względu na to, że nie było gdzie tyłka oprzeć... klęska urodzaju, jak to mówią. Gdy już dostałam swoją porcję, ogrom mięsa mnie przeraził... porcja rzeczywiście godna byka... ale nie, żebym sobie z nią nie poradziła (pisałam - żarłok :) ).
Znajomi, którzy byli tam wcześniej uprzedzali, że poprzednio dostali słabo wysmażone mięso, a że tak jak lubię krwiste steki, tak w burgerach mięso wolę raczej w kierunku well-done niż rare - o takie poprosiłam i takie dostałam. Jeśli miałabym oceniać całość, połączenie mięsa wołowego z kozim serem i rukolą uważam za bardzo udane. Świetny pomysł! Hamburger chilli, którego spróbowałam od męża był bardzo za mało chilli. Odwagi! Ludzie lubią jak pali :) ! Moim zdaniem warto byłoby poszukać lepszego pomysłu na bułkę. Te obecne nie są złe, ale coś mi w nich nie pasuje. Mięso świetne w smaku, porcje godne burgera... ale znów mam ale... kotlety rozpadają się niemiłosiernie. Wg mnie powinny być nieco bardziej tłuste, a już na pewno dłużej wyrabiane (nawet kilkanaście minut) - wówczas mięso będzie bardziej zwarte po upieczeniu. Podsumowując - hamburgery Świętej są bardzo dobre... ale brakuje im jakby kropki nad i, żeby stać się hamburgerami numer jeden.
Myślę, że to może przyjść z czasem.
Jest smak w Św. Krowie. W Świętej byłem kilkukrotnie. Niestety odkąd spróbowałem włoskiej krowy (chyba tak się nazywa) z mozzarellą i suszonymi pomidorami nie mogę na nic innego się zdecydować ;). Uważam, że włoska jest najlepsza - próbowałem kilku. Wersja dla byka (podwójny burger) to doskonałe rozwiązanie dla głodomorów. Mięso mogłoby być nieco bardziej doprawione. Przydała by się możliwość wyboru stopnia wysmażenia mięsa... Smaczne dodatki, szybka i miła obsługa. Konwencja lokalu bardzo mi odpowiada. Doskonały pomysł z krzesłami barowymi na ulicy przed lokalem. Na pewno jeszcze raz odwiedzę Św. Krowę bo warto.
Przepychota!. W życiu nie jadłam lepszych burgerów! Jestem od nich uzależniona :).
Bułki najlepsze w mieście - są naprawdę pyszne, chrupiące i smaczne.
Moim faworytem została Krowa z kozą, chyba przez tą konfiturę z cebuli, którą sami robią... chociaż nie tylko. Ser kozi to nie jakaś tandeta, tylko bardzo dobrej jakości ser, do tego superświeże, wysmażone mięso, które nie jest suche i jak dla mnie bardzo dobrze doprawione. Całość połączona z cudnym sosem pomidorowym rozpływa się w ustach.
Obsługa uśmiechnięta, miła, zawsze chętnie doradzi, opowie co, z czym i jak. Jeśli ktoś czegoś nie lubi, nie ma problemu z wymianą na inny składnik.
W lokalu zawsze sporo ludzi, ale to świadczy o tym, że dają smacznie jeść, więc nie należy się zrażać, że trzeba chwilę poczekać.
Szczerze polecam i jestem przekonana, że nikt, kto choć raz spróbuje tam burgera, się nie zawiedzie i będzie wracał jak my :).
Nie ma lepszego miejsca w Poznaniu na zjedzenie prawdziwego, świeżego i naprawdę baaaaardzo dobrego burgera!
Przenajświętsza!. W Świętej jadłem nie raz i jadam tam regularnie - zarówno w lokalu przy Kwiatowej, jak i w niedawno otwartym przy Kościelnej. Oferują naprawdę unikalny i sympatyczny klimat, jak i super burgery.
To, że buła nie jest typową "gąbką" używaną przez część burgerowni, to dla mnie akurat zdecydowana zaleta.
Najlepszą rzeczą w kwestii oferty (poza Montezuma, który regularnie rozkłada mnie na łopatki ;)) jest to, że co miesiąc pojawiają się naprawdę fajne propozycje limitowane, związane z tym, co aktualnie można dostać w sklepie bardzo często (Szparagowa była rewelacyjna!) ale nie tylko (niedawny Mr. Blue, to jedna z moich ulubionych pozycji, szkoda, że już jej nie ma...). Wiadomo, nie zawsze każdemu podejdą specyficzne propozycje, jak np. TruskawKrowa, ale taka natura ofert sezonowych - zawsze można wybrać klasykę, albo wspomnianego już przeze mnie Montezume, którego zdecydowanie polecam, jak i całą Krowę zresztą. :)
Pyszne burgery i świetna sezonowa oferta!. Bardzo polecam tę burgerownię, podczas moich wizyt miałam okazję spróbować: krowy z kozy, krowy ze szparagami i mr.blue.
Co zaskakuje to bardzo smaczne pieczywo chrupiące - a nie standardowy słodziak posypany sezamem (wysoka jakość użytego mięsa to już standard w knajpach tego typu) i nietypowe kompozycje smakowe. Bardzo fajne są propozycje sezonowe, chociaż szkoda, że trwają tak krótko (za burgerem ze szparagami już tęsknię).
Knajpka dość niewielka, więc wizyty dużą grupą znajomych raczej nie są wskazane.
Jeśli burgery to tylko w Świętej!. O burgerach w Poznaniu niewiele można było powiedzieć. Do teraz!
Bo święta jest wśród nas!
Od początku:
Jedzenie:
tylko 4 pozycje, ja zostałem namówiony na krowę z kozą.
Bułka pyszna, chrupiąca, lekko doprawiona.
Mięso świeże, wyśmienite, pięknie wysmażone, bez zbędnych dodatków, tylko pieprz i sól, miłośnicy wołowiny będą zachwyceni.
Dodatki, rukola, kozi ser - super kombinacja, ciekawe, niebanalne połączenie, ale ta marynowana cebula przebija wszystko, po prostu mistrzostwo.
Całość zgrabnie podana w wiklinowym koszyczku i najważniejsze, wszystko przygotowane na widoku!
Jedzenie na 5! absolutny hit! nie ma lepszych burgerów w mieście!
Mam nadzieję, że z czasem menu powiększy się o następne pozycje.
Obsługa:
młoda, uśmiechnięta, bardzo miła i zaangażowana, kompetentna,
uśmiechnięty i zaangażowany szef (?) stara się o przyjazną, luźną atmosferę.
Wystrój:
minimalistyczny, eleganckie popiele, ciekawe oświetlenie, drewniany bar, który wprowadza miłą i ciepłą atmosferę - dla architekta 5
kolorowe krowy na ścianie - widać tu rękę profesjonalistów
całość bardziej przypomina klimatem brooklyn, niż poznański deptak.
jakość/ceny:
najtaniej nie jest, ale nie można krowy z kozą porównać do żadnego innego burgera, zdecydowanie jest warta swojej ceny.
Podsumowując: jeśli masz ochotę na coś szybkiego w okolicach półwiejskiej, nie wahaj się ani minuty, święta wygrywa z każdą knajpą w okolicy. Mam nadzieję, że będzie karta stałego klienta
Dobra wołowina!. Zaszedłem, bo znajomi polecali. Wchodzę, mały lokal, ale za to wielki smakiem. Piękny zapach, lekki dymek z grilla. Wołowina bardzo mi smakowała. Dziś wybrałem "Krowa z Włoch". Suszone pomidorki, trochę zielska, sos, ogółem bardzo smaczne. Jedyny minus, nie dostałem wygrzanej bułki, ale za to mięcho nadrobiło. Polecam każdemu!
Sławna vs. Świetna. Zachęcona pozytywnymi recenzjami i wiedziona głęboką potrzebą zjedzenia mięska na obiad zaciągnęłam szanownego małżonka do Krowy. Na nasze szczęście w lokalu było luźno i mogliśmy sobie swobodnie usiąść. Było też ciepło, więc drzwi były otwarte także nie byliśmy narażeni na słynną dymówę.
Ja pożarłam krowę z kozą, a małżonek podwójną krowę z boczkiem. Konsumpcja odbyła się błyskawicznie i w totalnej ciszy, co oznacza, że nam smakowało. Oczywiście nie było idealnie, bo moim zdaniem mięso było praktycznie nieprzyprawione. Ale i buła i dodatki były świeże i pyszne. No i napchaliśmy się konkretnie, trzymało nas do końca dnia.
Muszę bezsprzecznie napisać coś o samym lokalu, bo nie jest to klasyczny fast-food - widać aż nazbyt wyraźnie, że starają się trafić do konkretnego rodzaju klienta. Wystrój starannie przemyślany i modny, zamiast strony www mają profil na FB. Obsługa zakręcona i uroczo nieprofesjonalna - jedzenie podali szybko, ale zamienili nam rodzaje bułek i nawet się nie zorientowali. A na początku zamiast zabijać nas wyliczonymi z szybkością kałasznikowa składnikami wszystkich krów wystarczyło zapytać "na co byście mieli ochotę?". Uporczywe unikanie kontaktu wzrokowego przez młodą damę zza baru z potencjalnymi klientami zaglądającymi z zaciekawieniem do knajpy - bezcenne...
Moim zdaniem wybrać się warto, ale czy za rok knajpa będzie nadal istnieć? Nie sądzę. Łaska pańska hipsterska na pstrym koniu jeździ!
Duże jedzenie. Byłam tam razem z chłopakiem jakiś tydzień temu.
Bardzo podobał nam się wystrój.
Zamówiliśmy Krowę z Włoch i Krowę dla Byka.
Składniki w kanapce były świeże, porcja jest duża.
Co mi się nie podoba to, to że nie pytają o wysmażenie mięsa. Nie bardzo lubię krwiste mięso a ostatnio takie dostałam.
Faktycznie mają słabą wentylację bo widać i czuć tam dym.
Mogli by też robić te burgery szybciej, czekaliśmy ok. 15 min, na szczęście przy składaniu zamówienia zostaliśmy o tym uprzedzeni.
Obsługa bardzo miła.
SuperKrowa. Zdecydowanie moje ulubione burgery w Poznaniu!
A oto dlaczego:
- używają "prawdziwych" bułek, to pieczywo jest po prostu smaczne i pewnie smakowałoby mi nawet bez wołowiny i dodatków
- mięso jest dobrze doprawione, ale bez przesady. Nie lubię mocnych przypraw, a jeśli dla kogoś jest ono za mało słone z pewnością może po prostu według gustu to naprawić ;)
- w każdym miesiącu pojawia się nowy burger, związany tematycznie z dostępnymi składnikami (jadalne kwiaty, maliny, dynia, grzyby) i choć nie wszystkie z nich przypadły mi do gustu to trudno nie wspomnieć tutaj o kreatywności i superpomysłach ekipy Świętej
- wystrój jest bardzo przyjemny i też zmienia się sezonowo
Jedyne, do czego mogę się przyczepić to to, że czasami trzeba swoje odczekać, a gdy obsługa się śpieszy to i burger nie smakuje tak samo, ale to świadczy tylko o tym, że Poznaniacy po prostu lubią to miejsce.
Nowosci, zmiany, a burgery nadal pyszne. Recenzowałem już pozytywnie Krowę na Kościelnej, ale w ich przypadku Kwiatowa też zasługuje na kilka słów. Dawno nie było mnie w "Krowie matce" i szczerze przyznam, że wiele się tam zmieniło.
Rzadko zaczynam od wnętrza, ale miało ono spore znaczenie. Świąteczne dekoracje, gorąca i świeżo robiona herbata robiły klimat. Ale co najważniejsze, w końcu poradzili sobie z wentylacją! Po wyjściu z Krowy zostały wrażenia smakowe, a nie trudny do sprania zapach na kurtce - inaczej niż kiedyś.
No i najważniejsze, burger. Spróbowałem tego z kapustą, bo kiedyś już takie wymysły robili i byli smaczne. Nie zawiodłem się, kapusta i grzyby bardzo świąteczne, a do tego zawsze pyszny - boczek. Mięso idealnie doprawione, bułka spieczona, wszystkie smaki w harmonii. Nowa bułka też daje radę, fajnie, że pieczywo też urozmaicają. Poza tym wielki plus dla obsługi za opanowanie całego lokalu, bo nie ukrywam mieli co robić, sam musiałem czekać na zamówienie grubo ponad 20,25 minut, ale było warto.
Brawo! Ale teraz wpadam w tygodniu żeby jednak poczekać trochę krócej.
200% lepiej.... Burgery są tutaj dokładnie takie jakie być powinny, a więc przede wszystkim świeże i z dobrej jakości mięsem, które mielą na miejscu. Wszystko przyrządzane jest na widoku, przez co dokładnie wiem, co zaraz otrzymam. Fajnie, że w końcu takie miejsce powstało i człowiek chcący zjeść na szybko nie jest zadany na pseudo-kebaby i sieciówki.
TAK TRZYMAĆ!
P.S. Cieszę się, że poradzili sobie z wentylacją, problem z zapachami zniknął.
Chyba najlepsze burgery w mieście. Święta Krowa była jedną z pierwszych burgerowni w Poznaniu i mam przyjemność stołować się w niej w zasadzie od początku, zarówno w opisywanym lokalu na Kwiatowej, jak i nowym oddziałem - na Jeżycach.
Wnętrze nieduże, ale fajnie zagospodarowane. Należy wspomnieć, że chyba wymieniono wentylację jakiś czas temu, bo w zasadzie jedyna realna "wada" lokalu w postaci momentami nadymionego lokalu, zniknęła - w sumie uroczy efekt "zalatywania burgerem" (lubię burgery, nie był do dla mnie wielki problem :)) odszedł w niepamięć.
Od października do zestawu bułek dorzucili "ciabattę" - zapewne pod osoby, które marudziły na dotychczasową jasną - ja ją akurat zawsze bardzo lubiłem, ale ciabatta też daje radę - jest wyraźnie większa, więc trochę łatwiej jest ogarnąć burgera "chwytem" :).
Co do samego burgera - bardzo dobra egzekucja klasyków (z serem, boczkiem, chilli) oraz fajne pomysły na sezonowe (Montezuma tak dobry, że wszedł do menu na stałe czy mój ulubiony "sezonowiec" do tej pory - ze szparagami!).
Obsługa sympatyczna, a lokalizacja OK - można wpaść po drodze/wracając z miasta, nie będąc ograniczonym do "tradycyjnego kebaba", jako podkładki pod wyjście. Generalnie - polecam! (zwłaszcza Montezumę!).
Taaaaakiiieeee burgery ! . Czasem w życiu człowieka następuje taki dzień, gdy ma się ochotę na zjedzenie jednej konkretnej potrawy i nic poza tym. I nam też się to zdarzyło, a mianowicie ostatnio, nie marzyliśmy o niczym innym, jak o zjedzeniu przepysznego hamburgera. I tak oto spacerując po mieście, całkiem przypadkiem ukazała się nam ,,Święta Krowa”. Specjalnością tej restauracji są przeróżne hamburgery zawierające 100%, wołowe krążki. Lokal sam w sobie jest nie wielki, raczej nie jest w stanie pomieścić zbyt dużej ilości osób. Wewnątrz czuć przyjemny zapach świeżo przyrządzanych burgerów. Jeżeli chodzi o miejsca siedzące to jest ich mało, są dość niewygodne i niektórym może przeszkadzać fakt, że wszyscy klienci siedzą sobie 'na głowie' ale przecież zawsze można zamówić na wynos :).
Młoda, bardzo miła i uśmiechnięta obsługa, co się bardzo chwali gdyż trafić na taką jest czasem bardzo ciężko.
Po około piętnastu minutach od zamówienia otrzymujemy w koszyczku, dużą, wypełnioną przeróżnymi dodatkami, gorącą bułkę. Możemy wybrać rodzaj pieczywa między ciemnym, a białym, wedle uznania co nie zdarza się zbyt często w innych tego typu miejscach. W środku burgera znajdziemy dobrze doprawiony gruby plaster wołowiny, trochę sałaty, cebula, pomidory, ogórek sosy w zależności jakiego burgera wybierzemy. Całość pasuje do siebie idealnie, mogę śmiało powiedzieć, że spożywanie tego posiłku to była czysta przyjemność. Minęło kilka minut, a nasza porcja zniknęła z koszyczka.
Jeżeli chodzi o cenę to myślę, że jest ona zdecydowanie adekwatna do jakości jaką otrzymujemy. Burgery są bardzo smaczne, pożywne i świeżo przygotowywane, rozpływają się w ustach. Jesteśmy pewni, że odwiedzimy ,,Świętą Krowę” jeszcze nie raz !
Jeden z lepszych burgerów. Zachwalana Święta Krowa - trzeba jej oddać, że burgery tam są najzwyczajniej dobre. Ja swoim zwyczajem wziąłem BBQ - mięso fajnie wysmażone, smaczne dodatki, dobrze wypieczona bułka. Wszystko dobrze zrobione, nie ma się co przyczepić. Obsługi i wystroju nie ma co oceniać, bo to nie o to tu chodzi.
Smacznie, szybko (chyba, że jest dużo ludzi, co się często zdarza:)) i miło.
Ja jako maniak burgerów, mogę się jedynie przyczepić do małej porcji. Wziąłem nawet podwójną porcję (dla byka +5 zł), a i tak było za mało. Ale to mały szczególik, ogólnie super ;).
Nieprzesadzona ekstrawagancja. Kto by pomyślał, że ten niewielki lokal wystartuje z taką dynamiką? Gdy nad wejściem wieszano szyld z tęczową krową, akurat tamtędy przechodziłem. Znów ktoś próbował wyrwać z ciasnego już poznańskiego rynku gastronomicznego cząstkę dla siebie. Widząc, że będzie to kolejna burgerownia, westchnąłem ciężko, bo tuż obok była już inna, na sąsiedniej ulicy Długiej kolejna, kawałek dalej na Piekarach następna i można by tak wymieniać i wymieniać. Trzeba było być ogromnym optymistą albo świetnym kucharzem, aby nie bać się porażki.
Wnętrze ma w sobie dużo widocznego drewna poczynając od wysokich stołków, po lady i na barze kończąc. Złoto lakierowanych desek podkreślają ciemne ściany, lampy oraz inne dodatki.
A start był lepszy, niż można by przypuszczać. Od samego początku Święta Krowa nie mogła skarżyć się na brak klientów. Często przechadzając się ulicą Kwiatową z ciekawością zaglądałem do środka.
Pierwszym burgerem, jaki miałem okazję wziąć do ręki, była Krowa z kozą. Zapłaciłem za ten duet 17 zł. Wybrałem razową bułkę, która wtedy miała nieporęczny sześcienny kształt, utrudniający komfortowe jedzenie. Tyle minusów.
Mięso w Świętej Krowie jest wysokiej jakości. W konsystencji nie czuć, ani zbrylającej mąki, ani obniżającej koszty bułki tartej. Jeśli ktoś myśli, że deklaracja 100 % wołowiny zawsze jest szczera, to zaglądając na niejedne kuchenne zaplecze mógłby się zdziwić. Tutaj wydaje się, że rzeczywiście w mięsnym dodatku wołowina rządzi niepodzielnie. Reszta składników, pośród których kozi ser był oczywiście najważniejszy, fajnie komponowała się w pyszną całość.
Gdy w Świętej Krowie zaczęło się kręcić, a razowa buła zrobiła się niższa (a może tylko ja przypadkiem dostałem takiego wyrośniętego garbusa?), weszły do menu ekstrawaganckie kompozycje. Pośród nich burger z jadalnymi kwiatami i sosem na bazie kawy. Prawdziwe szaleństwo!
Burgery ekipy ze Świętej Krowy może nie są najtańsze, ale ich smak - szczególnie kompozycji nietypowych - zasługuje na uznanie. Na tle konkurencji ci młodzi ludzie wyróżniają się pasją i nieprzesadzoną ekstrawagancją w doborze składników, dlatego warto śledzić ich menu i skosztować każdej nowej pozycji.
Polecam z czystym sumieniem.
Krowy mniam mniam. Święta Krowa stała się jednym z naszych burgerowych pointów. Dlaczego??
-rewelacyjny smak, począwszy od pysznej bardzo charakterystycznej bułki, boskiego keczupu (nie wiem jak oni to robią, ale nigdzie tak dobrze się to nie komponuje), dobrej wołowinie oraz rewelacyjnych dodatków;
-nazwy burgerów też nam przypadły do gustu np. Krowa z kozą (mój faworyt) :);
-fajny klimatyczny wystrój.
Może same burgery nie są bardzo duże (zawsze można zamówić porcję podwójną wołowiny-"dla byka"), smak tutaj jest fenomenalny.
Polecamy to miejsce dla miłośników krów wszelkiej maści :).
Dobrze, ale może być lepiej. Gdy tylko usłyszałem o nowej burgerowni nie mogłem jej nie odwiedzić! Lokal ładny, nie za duży (krzeseł na 10 osób)... menu malutkie, nie ma zbytnio co przebierać - zamówiłem więc "krowe z kozą". Wrażenia smakowe nie najgorsze, ale pozostaje dużo do poprawienia, szczególnie w temacie bułki - była mało chrupiąca, a wręcz gumiasta. Poza tym mięso OK, dodatki OK. Moim zdaniem warto do nich wpaść, ale sam lokal mógłby doszlifować to i owo, gdyż na tle konkurencji wypadają słabo.
Kolejna hamburgerowa alternatywa na mapie poznania. Jako wielki fan DOBRYCH burgerów nie mogłem przepuścić takiej okazji. Dzień po otwarciu nowego przybytku w Poznaniu - udałem się do Świętej Krowy z zamiarem poprawy swojego samopoczucia poprzez średnio wysmażoną terapię wołowinową.
Wchodzę, do receptorów w nosie dotarł aromat grillowanego mięsa. Zmysły wyostrzyły się, instynkt drapieżnika włączył się momentalnie - już wiedziałem, że zaraz będę jadł mięso!
Myśliwy za barem, który upolował krowę, szybko wprowadził mnie we wszelkie możliwe opcje serwowanych jej kawałków. Do wyboru mamy burgera zwykłego, cheesburgera (czyli 2 pozycje klasyczne) oraz "wynalazki": krowa chilli, krowa z bekonem, krowa z kozą.
Klasyki zostawiam na kolejną wizytę, skupiłem się dziś na wynalazkach.
1. Krowa z chilli - spodziewałem się ostrego uderzenia. Było całkiem delikatnie. Nie jest to zarzut. Było smacznie. Szczególnie na uwagę zasługuje zastosowana w tej pozycji mieszanka pomidorów, szczypiorku i (chyba) kolendry - aż pachną świeżością.
2. Krowa z kozą - tutaj bardzo ważną rolę odgrywają kozi ser i "marmolada" z czerwonej cebuli. Mieszanka świetnie dopełnia smak świeżo grillowanego mięsa. Mój dzisiejszy absolutny numer jeden. Ser jest dobrze wyczuwalny, cebulka w słodkiej formie jest genialna.
Oczywiście jak w każdym szanującym się lokalu (z burgerami w roli głównej) tak i tu stosuje się świeżą 100 % wołowinę. Stopień jej wysmażenia można uściślić w trakcie składania zamówienia.
Bułki - niezłe, choć ich średnica wydała mi się za mała do ilości dodatków. Musiałem się troszkę nagimnastykować, żeby nie uronić kawałka pysznego mięsa lub dodatków. Ale się udało.
Wystrój - minimalistyczny. Całkiem fajny pomysł na kolorowe i geometryczne formy krowy tu i tam. Widać w tym rękę grafika, a nie przypadkowego Pana Zenka.
Obsługa - młoda ekipa uwija się i próbuje zapanować nad napierającym tłumem wygłodniałych drapieżników. "Myśliwy za barem" odpowiada głową za jakość serwowanego mięska - sam wszystko grilluje, łączy i zawija.
Jedynym minusem dziś była spalona bułka. Za długo leżała na grillu, przez co jej randy przyjęły kolor skały magmowej. Myśliwy to widział, nie zareagował. To mi się nie spodobało. Wierzę jednak, że to jednorazowy przypadek.
Ogólne wrażenia z polowania - pozytywne. Fajni ludzie, ciekawy pomysł na wystrój, smaczne połączenia smaków. Potknięcie z bułką puszczam w niepamięć - może to przez ferwor walki, nowe miejsce, wielu klientów, presja "zabłyśnięcia"... Tak czy inaczej trzymam kciuki.
Z pewnością dam Świętej Krowie drugą, trzecią, czwartą... szansę - czyli wrócę na spotkanie Krowy z kozą. ;)
Wyznanie burgerowej wiary... Tej!. Burger chodził za nami od wczorajszego wieczoru. Było bardziej niż pewne, że w niedzielę dobędę Polskich Nowych Złotych i nie zawaham sie ich użyć. Tak też się stało. Ze swoją lepszą połówką wyruszyliśmy na niedzielne wyznanie religii wołowinowej do kościoła Świętej Krowy.
To była druga i trzecia liturgia zarazem. A to dlatego, że przy pierwszym podejściu okazało się, iż wierni walą drzwiami i oknami - wszystkie krzesła i miejsca stojące były zajęte ( o czymś to świadczy).
Uznaliśmy, że jesteśmy słabej wiary i że tym razem będziemy innowiercami. Przeszliśmy kilka uliczek dalej, jednak wyrzuty sumienia nie dawały nam spokoju - musieliśmy wrócić, by wyznać swe grzechy.
I tak oto " zaliczyliśmy" drugie w tym dniu nabożeństwo w Świętej. Tym razem w pełnym wymiarze.
Od razu ruszyłem do konfesjonału (w formie kasy). Wyznałem swoje grzechy i żądze. Były dziś nimi "Krowa z serem" oraz grzech ciężki pt."Krowa z bekonem... dla byka" ( czyli wersja z podwójną dawką wołowiny). Do tego drobne przewinienia w postaci puszki Coli i Fanty. Szybko otrzymałem pokutę - całe 43 zdrowaśki...tfu... Złote.
Po kilku minutach kontemplacji musieliśmy zmierzyć się ze swoimi przewinieniami.
Krowa z serem okazała sie być warta swojej ceny - niby klasyk, a jednak jakiś lepszy od standardów.
Krowa z bekonem dla byka - faktycznie, tylko dla grzeszników-recydywistów - słuszna porcja mięsnego występku. I jeszcze bekon do tego. Jednak nie lękajcie się - każdy prawdziwy mięsożerca powinien sobie z tym poradzić.
Nauki wyniesione z dzisiejszej liturgii: czasem dobrze zgrzeszyć klasycznie. Nowe smaki są "pożądane", ale warto zasmakować w standardach rozpusty raz czy dwa. Cheeseburger "Krowa z serem" dobry, "Krowa z bekonem" w wersji gigant też dobra (osobiście bekon lubię jednak bardziej przysmażony, wręcz kruchy).
Prowadzący nabożeństwo poświęcił nas/ nam nawet kilka chwil i z uwagą wysłchał kilku sugestii, czym jeszcze zachęcić nowych wiernych do przybycia. Zdradził też kilka tajemnic z przyszłości Krowiej Religii (naturalnie żadnej nie ujawnię) - i powiem tak: jeśli owe sakramenty bedą dostępne dla szerszej rzeszy wiernych- mogę zostać Świadkiem JeKRowy ;)
I tyle - za dzisiejsze grzechy nie przepraszamy i serdecznie za nie NIE żałujemy. Zdecydowanie nie obiecujemy poprawy ;) - więc do następnej rozpusty.
Jak burger to w krowie. W ciągu ostatnich 2-3 lat miejsca w których można zjeść prawdziwego burgera w Poznaniu wyrastają jak grzyby po deszczu. Każda z tych knajp zachęca klienta obietnicą 100% mięsa wołowego najwyższej jakości. Jednak obsmażenie krowiego kotleta to nie wszystko. Żeby miejsce było godne zapamiętania i powrotu oprócz dobrego mięsa musi mieć pomysł jak to mięso podać, musi mieć też styl i dobry klimat. Wszystkie te kryteria wg mnie spełnia Święta Krowa na Kwiatowej. Wnętrze oryginalnie wykończone, naprawdę ciekawe pomysły na burgery - polecam krowę z kozą, z Włoch i montezumę (o ile jeszcze ją sprzedają, bo miała być tylko czasowo). Z tego, co się orientuję, co jakiś czas rodzina burgerów powiększa się o nową pozycję, więc dobrze być na bieżąco (można ich śledzić na fejsie). Kombinacje składników są często naprawdę odważne (montezuma z nachosami i mango, czy burger z pesto, którego nazwy nie pamiętam), ale ich smak zawsze się komponuje. Jak dotąd postawiłem stopy w krowie 5 razy i nie zawiodłem się za żadnym z nich - jedzenie podawane jest całkiem sprawnie; obsługa składa się z młodych, naprawdę spoko ludzi, także czekając na posiłek, o ile mają czas, można sobie z nimi pogadać na luzie. Cenowo nie jest to Saturn (żer dla skner;p), bułę można dostać za ok. 15 zł, jednak myślę, że raz na jakiś czas można wysupłać te kilkanaście złotych, żeby dostać w zamian naprawdę smacznego i oryginalnego w smaku burgera. Zdecydowanie polecam.
An error has occurred! Please try again in a few minutes