kochi.. good indian kerala food with so much of deliciousness and sweet.. very kindly and warm hosts....good place for people with family and love partners
W Starym Browarze Rzeszowskim zawitałam przy okazji festiwalu teatralnego, owa restauracja realizowała vouchery na obiad.
Browar jest wspaniale położony - przy rynku, oraz posiada możliwość skorzystania ze stolików na zewnątrz, co jest świetne przy ładnej pogodzie.
Kosztowałam lemoniady z dbanka - smacznej i orzeźwiającej oraz piwa pszenicznego, dobrej jakości.
Na szczególną uwagę zasługuje krem pomidorowy -aromatyczny obserwowany z grzanką. Porcja wystarczy by się najeść.
Pierogi ruskie to ładnie podana spora porcja z przybraniem z rukoli i smażoną cebulką. Ale czy są to pierogi ruskie? Nie do końca jestem tego pewna. Farsz z pewnością zawiera ziemniaki i ser, ale brakuje mu cebulki oraz przypraw, które dodałyby wyrazistości.
Bardzo ładnie wyglądało danie mięsne serwowane w ramach lunchu - grillowany schab z kością podawany z pieczonymi ziemniakami oraz surówką z czerwonej kapusty.
Obsługa jest miła, nie robi trudności z rozdzielaniem rachunku czy ze zamienianiem metody płatności. Jedyne co mogłabym zarzucić to iż kelnerzy pracujący na ogródku mogliby być troszkę bardziej uważni, tylko na tyle by nie było konieczności przywoływania ich, nie lubię tego robić, mam ciągle wrażenie, że jest to jednak niegrzeczne.
Są takie miejsca i takie restauracje, które koniecznie trzeba odwiedzić, bowiem są nie do podrobienia. Z całą pewnością takim lokalem jest Stary Browar przy rzeszowskim Rynku. Miejsce znane bywalcom dobrego jadła, ale również znawcom architektury, czy też łowcom tajemnic historycznych zabytków. Świetne widokowo, jeszcze lepsze smakowo, idealne do dyskusji po tym jak rozłożysz się na wygodnych krzesłach – zatem trudno sobie wyobrazić lepsze połączenie czynników sprzyjających biesiadzie i jedzeniu. Możesz bowiem letnią, wieczorną porą w przerwach między milczeniem a gadaniem zerknąć na przechadzających się turystów lub tuziemców. Miejsca jest tak dużo, że zmieści się kilkanaście ekip piłkarskich – więc nie musicie się obawiać, że wasza paczka nie znajdzie stolika.
Zamówiliśmy kilka specjalności zakładu – dziewczęta zaczęły niewinnie od smażonego serka stylizowanego na mniej lub bardziej udany oscypek ja jednak przystawkę odpuściłem. Potem już było z górki, gdy na talerzu pojawił się żurek rzeszowski w chlebie, no bo jaki inny. Wzięliśmy również pierogi (niestety nie z bobem), ja poszedłem w zachwalany kotlet schabowy z kością przeogromnych wprost rozmiarów z ubitymi ziemniaczkami oraz zasmażaną kapustą z grzybami w pakiecie. Byłem bardzo zadowolony ze swojego zamówienia – dostałem patelnię z gorącym jeszcze kotletem (lubię bowiem jak skwierczą jeszcze wciąż gorące kropelki smalcu na przechrupkiej panierce. Wszystkie potrawy pojawiły się w zawrotnie szybkim tempie i kelnerka dołożyła wszelkich starań, aby właściwie dobrać kolejność, co również zostało docenione w postaci napiwku.
Jak się domyślacie byliśmy ekipą krakowsko-łańcucko-rzeszowską (Pozdrówki dla Oli, Mai, Asi i Karoliny), więc zamówień różnych było kilka. Nie znam się zbytnio, a tak naprawdę to w ogóle się nie znam na tamtejszej kuchni, ale bez wątpienia wizyta była trafionym strzałem. Przy następnej wizycie nie omieszkam zamówić coś innego – może trzykilową deskę mięs na wypasie za 199 zł? Jeśli będzie taka ekipa jak ostatnio – to czemu nie.
An error has occurred! Please try again in a few minutes