Would come back for sure!!
The food was really good and so were the drinks.
The waiter spoke english and was very helpful with our food selection, helping us understand the ingredients and taste of the unfamiliar items on the menu.
The honey ribs were incredibly good.
Prices are fair.
Loved the outdoor space!!
Jestem jak najbardziej zadowolona z wyjścia ze znajomymi na nocny wypad. Jedzenie i napoje jakie podają są jak dla mnie na bardzo wysokim poziomie.
Ciekawe miejsce z oryginalnymi smakami, dania ładnie podane. Miło nam się siedziało w słoneczny dzień na zewnątrz. Obsługa szybko reagowała, kolejki do lokalu nie było. Jeszcze odwiedzimy, aby spróbować czegoś nowego.
MOMU zlokalizowane na Placu Teatralnym w przeciwieństwie do ORZO, czy Aioli nie odstrasza dużą kolejką przed lokalem, co już jest dużym plusem.
Wybraliśmy się na śniadanie. W tygodniu śniadania za 1 zł do kawy, niestety do wyboru są tylko 4 pozycje. W smaku i z wyglądu mocna 5!
Obsługa bardzo miła i profesjonalna, szybko reaguje na niewerbalne sygnały, potrafi doradzić i zagadać. Kelnerka Pati pełna profesja.
Plus za bycie przyjaznym dla zwierząt!
Na pewno wrócimy.
Kilka razy korzystałam z oferty śniadaniowej Momu. Oprócz bardzo dobrej ceny mają do zaoferowania nieprzeciętne połączenia smaków, ciekawy dobór dań w menu, pyszną kawę. Wnętrze jest bardzo przytulne, obsługa błyskawiczna i miła. Nie wygania, jeśli się gość nieco zasiedzi nad pustym już stolikiem (tak dobrze się tam pracuje przed południem :)) Karta ulega zmianom i raz jest lepiej, raz gorzej. czekam z utęsknieniem na taką pyszną zupkę mleczną czy rzadką owsiankę z owocami, nie pamiętam dokładnie, ale było to pyszne. Niestety, wypadło z karty (mam nadzieję, że chwilowo). Będę zaglądać!
Jedzenie dobrze dobrze doprawione i przyrządzone, spore porcje, na pewno tu wrócę. Wykwalifikowany personel , znają dania które podają, drinki bardzo smaczne i przyjemne wizualnie. Polecam!!!
Bardzo fajne miejsce na befor lub luźne spotkanie. Menu jest ciekawe, dania świeże, klimatem mocno przypominającym sąsiednie aioli. Obsługa szybka i sympatyczna.
Skusiła mnie oferta śniadaniowa i nie zawiodłam się. W zestawieniu budżetowych śniadań na mieście proporcja jakość-cena są nie do pobicia. Interesujące zestawienia smaków, spore porcje. Lokal może trochę tłoczny i trudno zrozumieć dobór muzyki, ale za to obsługa na świetnym poziomie - kelnerzy i kelnerki nad wyraz uprzejmi, bardzo profesjonalni, wszystko szybko i sprawnie. Kulinarnie na tyle dobrze, że zamówiliśmy po drugim śniadaniu. Jednogłośnie zwyciężyła pierwsza pozycja w menu. Kawa poprawna, ale przeszła przez usta nawet wielkiemu kawoszowi, natomiast mnie - o dziwo - przygotowano niezłe cappuccino, mimo użycia mleka sojowego. Polecam i na pewno wrócę.
Śniadanie za złotówkę (do kawy) w tym lokalu to coś, czego warto spróbować. Rewelacyjny sposób podania jajecznicy z boczkiem i pasty momu (na wyciętym fragmencie drzewa wraz z korą - interesująca deska; na desce mały talerzyk z serem zawiniętym w woreczek, a samo danie w metalowym rondelku i 2 plastry boczku na wierzchu wystające z rondelka). Dobrze skomponowane śniadanie, wszystko smacznie przygotowane i doprawione, a obsługa sympatyczna i kompetentna. Wystrój i muzyka nadają temu miejscu ciepły klimat do którego chce się wracać. :)
Jestem na tak! spore porcje jedzenia wychodzi się najedzonym ładnie podane dania przemiła atmosfera ceny adekwatne do serwowanego jedzenia..
Do MOMU przywiodła mnie koleżanka, która pracuje obok i to miejsce zna lepiej niż firmową kantynę. Lubi to miejsce, wraca tu i poleca. Twierdzi, że jest pysznie (zwłaszcza tatar w dymie owocowym), a atmosfera sprzyja i spotkaniom przy śniadaniowej kawie i wieczornym drinku.
MOMU samo pisze o sobie, że serwuje tradycyjną kuchnię polską w nowoczesnym wydaniu. Po otwarciu menu już wiem, że to miejsce jest wyjątkowe. My odwiedziłyśmy MOMU w porze śniadaniowej. W tygodniu (w godz. 09:00-12:00), jeśli zamówicie kawę, dostaniecie śniadanie za 1 zł. W weekend z kolei, w godz. 10:00-14:00, napijecie się kawy za 1 grosz, jeśli zamówicie śniadanie.
Otwieram menu, wszystko brzmi bajecznie i nie wiem, na co się zdecydować. Finalnie zamawiam Brandade z dorsza bałtyckiego, czyli puree z dorsza, chałkę, jajo sadzone, pieczoną dynię, sałatę rzymską, z galaretką z pigwy i sosem tatarskim. Wszystko w formie kanapki do zjedzenia nożem i widelcem ;) Kiełbasa śląska a’la świeżonka też daje radę, zwłaszcza jak ktoś bardzo głodny jest, albo musi po prostu dużo zjeść, bo jest w ciąży, albo ma taki metabolizm, że go i tak nic nie ruszy, a chociaż się naje:) (—> M
Jedzenie przepyszne, spore porcje. Jeśli chodzi o obsługę trochę do nadrobienia. Nie wiem czy tylko my tak trafiliśmy, ale obsługiwał nas jednocześnie kelner oraz dwie kelnerki. I każdy sprawiał wrażenie jakby robił to pod przymusem. To jedyny minus. Poza tym... Restauracja dołączyła do grona moich ulubionych.
Byłam w MOMU 2 razy, za każdym razem jedzenie niestety mnie nie powaliło - składniki nie do końca do siebie pasowały. Fajne miejsce, żeby wyskoczyć na drinka ze znajomymi, ale jeśli chodzi o jedzenie - mam zastrzeżenia
Korzystałam wyłącznie z oferty śniadaniowej. Śniadania smaczne, ładnie podane, świetne jakościowo, porcje moim zdaniem nie za duże, kawa w porządku. Biorąc pod uwagę promocje w robocze dni tygodnia- stosunek ceny do jakości niedorzecznie dobry:) Obsługa na wielki plus- ekspresowa. Podoba mi się również wystrój. Aha i dodatkowym plusem jest brak kolejki przed wejściem, jak w Aioli czy Orzo.
Wysmakowane wnętrze. Sobota 22 pojawiamy się, szybko dostajemy kartę i w ciągu 15 minut - kawa z koglem moglem, fantazyjną sałatkę oraz tatara w dymie
1,5pkt za jedzenie ( polecam tatar, poledwiczke, kaczke, ciasta a przede wszystkim suflet)
1pkt za obsługę (dyskretna, mila, długo nie każe na siebie czekać)
1pkt wystrój nastrój (dopracowane w szczegółach, galeria obrazów, muzyka na żywo!)
1pkt za karte (ciekawe pozycje w menu, dobra oferta śniadaniowa - śniadanie za 1zl do kawy)
Zniżki na OpenCard
Opinie o tej restauracji mają swoje solidne podłoże w rzeczywistości. Jest tam naprawdę dobrze i smacznie. Ceny w porównaniu do jakości są do siebie zbliżone.
Może mi się tylko tak wydaje, ale kiedyś tutaj było zdecydowanie lepiej. Nie wiem czy szef kuchni się zmienił czy coś innego, ale coś nie tak jest
Badziej skorzystałem z opcji baru niż restauracji. Przychodzę tutaj czasami na kawę i jestem zadowolony z obsługi jak i z podanych napoi. Pewnie jeszcze nie raz wrócę.
W tym miejscu nie ma opcji żeby klient został zaniedbany. Naprawdę profesjonalna obsługa która umie podpowiedzieć klientowi w kwestii zamówienia.
Szczerze polecam wybrać się ze znajomymi na drinka czy dwa. Bar bardzo przyjemnie nastawiony do klienta, wszystko szybko podawane oraz nie ma dużych cen.
Momu. Pieczemy dymem.
Lokal dokładnie w stylu, który mi odpowiada. Zasłużona ocena 5!
Lokal odwiedziłam już kilkukrotnie: pijąc, jedząc kolację i śniadanie. Za każdym razem wychodziłam najedzona, zadowolona z czasu spędzonwgo w Momu. Ostatnia wizyta i zjedzone śniadanie tym bardziej utwierdziły mnie w przekonaniu, że lokal trzyma poziom. Poczynając od samego wystroju oraz atmosfery panującej w lokalu poprzez obsługę, propozycje w menu, kompozycję i smak dań - wszystko ze sobą gra.
Restauracja jest gustownie urządzona: w dobrze wyważonym stylu: nie napompowanym ale też nie podrzędnym barowym. Kelnerzy dbają o gości, nie ma mowy o przydługim czekaniu czy dopominaniu się o kartę menu, rachunek itp.
Pozycje w menu to nowe odsłony polskich dań. Już po samych opisach ma się ochotę zamówić co najmniej połowę z nich. Podoba mi się to, że po otrzymaniu dania generalnie nie ma zawiedzenia: opis jedzenia pokrywa się z wyserwowanym posiłkiem. Nie ma skuch typu: malowniczy opis w karcie i marne danie na talerzu, składniki w znikomych ilościach i w formie nieprzypominającej kwiecistą zapowiedź. A o to łatwo. Nieraz spotkałam się już z przerostem formy opisu nad treścią na talerzu.
Dodatkowo dania w Momu wyglądają, są podane na gustownej zastawie. Ładnie i pysznie.
Nie można nie wspomnieć o śniadaniach, na które wpadłyśmy po raz pierwszy. Również tu obowiązuje promocja śniadanie za 1zł do kawy w tygodniu, w weekend kawa do śniadania za 1gr. Z tego co widziałyśmy, dużo ludzi daje się na to skusić.
Propozycji jest kilka, dobrze skomponowanych, aż ślinka leci na samą myśl spróbowania. Postawiłyśmy na brandade z dorsza na chałce miodowej z dynią, galaretką pigwową oraz na kluski lane na mleku z owocami. Było smacznie. Mogłabym się tylko odrobinę przyczepić do dynii, która była mało wyrazista, ale całość naprawdę grała, nie zmniejszając dobrego wrażenia.
Co warto dodać odnośnie całego menu: ewidentnie kucharze mają na nie pomysł. Propozycje zmieniają się regularnie. Duży plus - choć teraz nie mam porównania, bo do tej pory nie śledziłam działalności na bieżąco, ale mogę się tylko domyślać, że zapewne bestsellery zostają z Momu i jego gośćmi na dłużej!
Kończąc, do Momu na pewno wrócę niejednokrotnie! Piszę to czasami, ale tym razem jestem pewna. Już mam na oku kilka ciekawych przystawek... oraz domowego grzańca!
Śniadanie w Momu dostaniemy do dowolnej kawy za złotówkę. Wybrałam Kokosowe Kładzione, była to zupa mleczna z kandyzowanymi owocami i bardzo trafiła w mój gust. Mój towarzysz zdecydował się na Brandade z dorsza, czyli chrupiącą chałkę z pastą rybną i sosem tatarskim. Również bardzo udane danie. Mały minus to brak zainteresowania ze strony obsługi, ale w ramach rekompensaty dostaliśmy gorącą czekoladę. Gdy opuszczaliśmy lokal, utworzyła się już spora kolejka w oczekiwaniu na stolik, ale naprawdę warto poczekać. Na pewno odwiedzę to miejsce po raz kolejny
Na obsługę trzeba było poczekać dłuższa chwilę i zasygnalizować chęć złożenia zamówienia. Po chwili dostaję zamówienie bardzo fajnie podane i do tego bardzo smaczne. Atmosfera w porządku, można było w spokoju (jak na centrum) zjeść śniadanie.
Wszystko co zmawialiśmy było dobre, zostawiliśmy po sobie puste talerze. Na plus obsługa, mili i pomocni ludzie, no i wystrój wnętrza też super.
Najlepsze pora na odwiedziny jest miedzy 10 a 14 wtedy jak są serwowane śniadania. Miłe zaskoczenie z tą kawą za 1 grosz! Super przemyślane, będę tu zaglądać!
Weekendowe śniadanie w Momu, git. Godziny 10-14, akurat dla weekendowych śpiochów. Ceny w miarę, dodatkowo dostajemy kawę w gratisie. Dla mnie super.
- dużo ludzi
Momu odwiedziłyśmy w ramach Restaurant Week, w odróżnieniu od innych recenzentów byłyśmy wciągu dnia na tygodniu, więc było pusto. Obsługa - nie było idealnie (szybko), ale bardzo miło i ze słowem 'przepraszam, że trochę to trwało', co jest dla nas satysfakcjonujące. Jedzenie - bardzo dobre, zarówno wersja wegetariańska menu była bardzo ciekawa, z wyrazistym smakiem, sycąca i ładnie podana. Mięsne menu - świeżutka metka, bardzo charakterna kanapka no i desery - czekoladowe, ale nieprzesadnie słodkie więc takie jak powinny być.
Mimo ze trafiłam na dość specyficznego kelnera to nie mogę powiedzieć ze obsługa jest tam zła chodź nie podpadła mi za szczególnie do gustu. Miłe zaskoczyły mnie przystawki które były naprawdę PYSZNE i chętnie wrócę tam na danie główne . Dość spory wybór win :) ceny w porządku
Wybrałam się w środę na spotkanie do Momu, ponieważ akurat tego dnia restauracja oferuje trzy przystawki w promocyjnej cenie 29,90 zł. Na początku zamówiłyśmy Ozory po Staropolsku, Cider Shrimp oraz Pastrami & Hummus. Przystawki oryginalnie podane, bardzo smaczne, w szczególności polecam Pastrami & Hummus. Spodziewałam się większej gramatury, chodź na dobry początek jest w sam raz. Jako danie zamówiłam Kanapkę Ruben. Jak dla mnie niestety trochę za sucha. Duża ilość pieczywa w porównaniu do ilości mięsa, za mało sosu, ale być może taka miala być. Generalnie smaczna i bardzo ładnie podana z ziemniaczkiem i sałatką. Co do wystroju Momu i obsługi mega plus, bardzo sympatyczne miejsce. :)
Do Momu jakoś specjalnie mnie nie ciągnęło, bo w sieci krążyło o nich sporo niepochlebnych recenzji, jednak wraz z dziewczyńską bandą stwierdziłyśmy, że zaryzykujemy próbując śniadań za złotówkę do kawy. Budżet po wakacjach kuleje, więc to była dla nas niezła opcja na poranny posiłek.
Okazało się być nawet nieźle. Moje americano niestety było dość lurowate, ale zestaw śniadaniowy z białą kiełbasą wypadł dość smacznie (choć prośba o eliminację chleba została zapomniana i nie posiadali tego dnia mleka sojowego). Każda z nas wybrała inne śniadanie, ładnie prezentowało się to z jabłkowym strudlem i jogurtem, ubogo natomiast to z "owocami lasu" - jajecznica z deklarowanych 3 jaj wyglądała na połowę mniejszą. Ja za to dostałam chyba gratisowe jajko sadzone! Żółtka były idealnie rozpływające się, czego nie można było niestety powiedzieć o jajku poszetowym koleżanki.
Obsługa była miła, przyjemnie się siedziało na zewnątrz z głośno ćwierkającymi papużkami. W takiej cenie zdecydowanie warto. Nie jest to jednak miejsce, do którego wybrałabym się na regularny posiłek.
Bardzo dobra lokalizacja, wyjście do Momu można połączyć z wizytą w teatrze, albo spacerem po Starym Mieście. Wystrój przyjemny, industrial połączony z art deco, ale w dobrych proporcjach i z korzystnym efektem. W niedzielne popołudnie muzyka na żywo, niestety za głośna, i to co miało być atutem po prostu nam przeszkadzało. Jako wielbicielka ozorów, zamówiłam je w towarzystwie kopytek - smaczne, ale bez zachwytu, nieco twarde, chrzanowy sos z nutą bryndzy za to bardzo mi smakował. Moi towarzysze zjedli skrzydełka - fajnie podane, dobrze doprawione, ogólnie na plus, kurczak w cytrynie - w porządku i deska mięs - świetnie przyrządzone, solidna porcja dla mięsożercy, a nawet dla 2 dodatkowych podjadaczy. Jedyne co bardzo nam się nie spodobało, to na jedno z zamówionych dań musielismy czekać ok 30 min dłużej niż na inne. Bardzi kiepskie wrażenie odnosi się do miejsca, w którym większośc gości otrzymuje swoje dania i spokojnie kończy je jeść, a ostatni dopiero wtedy dostaje to, co zamówił. Zostaliśmy przeproszeni, obsługa najzwyczajniej po ludzku przyznała sie do pomysłki , co każdemu może się zdarzyć a w ramach rekompensaty dostaliśmy bezę na deser, także złe wrazenie szybko nam minęło, a beza była obłędna.
Bajka!
Zjedliśmy bardzo smaczne śniadanie (PSTRĄG Z PIECA dla mnie, BIAŁA OD STASZKA Z HALI MIROWSKIEJ dla męża), do tego oboje zamówiliśmy Caffe Romano by Momu.
Wszystko było pyszne, obsługa pomimo bardzo dużego obłożenia lokalu działała sprawnie i miło. Śniadanie w Momu to prawdziwe śniadanie - konkretna porcja, pyszne smaki.
Na pewno wrócimy jeszcze nie raz. Lokal automatycznie znalazł się w top 3 naszych ulubionych śniadaniowni :)
Polecam bardzoooo!
Bylismy w Momu na kolacji, nie probowalismy żadnych dań głównych,za to kazdy z nas zamowił po 2 przystawki. Tatar bomba, śledź, serki w boczku i ozorki pycha, nóżki bardzo smaczne, carpaccio z rostbefu smaczne ale mogloby byc bardziej przyprawione, metka wolowa ok choć bez szału. Ogolne wrażenie bardzo dobre, bardzo ładne wnętrze,super ogródek w pieknej części miasta,dobra atmosfera. Warto :-)
Bardzo lubię :) promocja śniadaniowa jak w aioli tylko w weekend dodatkowo śniadania do 14tej, a kawę można wymienić na lampkę prosecco. Wpadam czasami i jest to jedno z moich ulubionych miejsc :)
Do MOMU przyszliśmy nie spodziewając się fajerwerków, może przez to, że zniechęcają mnie knajpy posługujące się nazwiskami gwiazd w celu przyciągnięcia klientów, może to wzorem Aioli na wstepie przymknięte oko na promocje, śniadania za złotówkę i inne, które na pierwszy rzut oka nie zapowiadają wybitnych kulinarnych przygód? Nie mogłam się bardziej pomylić. Przede wszystkim ogromne brawa dla obsługi, której profesjonalizm i pogoda ducha zdecydowanie podnoszą ocenę o całą gwiazdkę 😉
Nastawiona na carpaccio i kaczkę zostałam ostatecznie zachęcona do metki wołowej i skrzydełek, tak przekonujący był kelner :)) Zaznaczył, że poleca to, co dzisiaj było przyrządzone w dymowym piecu.
Do skrzydełek, a właściwie brudnych po nich rąk, dostałam miskę z wodą z cytryną i ręczniczek, a tak obłędnego mięsa nie jadłam od naprawdę dawna.
Jednak polecony podpłomyk Pulled Pork nie spełnił oczekiwań Towarzysza :/ co jednak zrekompensowała bazyliowa lemionada (choć odrobinę za słodka) i margerita mango.
Wszystko popite przeze mnie obłędnym drinkiem dnia stworzyło cudowną atmosferę, której nie mogę doczekac się powtórzyć. Może na to Wasze słynne śniadanie?
Momu po raz pierwszy w tym tygodniu pokazało próbkę swego menu na Nocnym Markecie. Wypadło to dość obiecująco. Wybraliśmy żeberka, które okazały się całkiem poprawne, ładnie rumiane i smaczne (może gdyby były ciut-ciut bardziej miękkie, było by już perfekcyjnie). Dużym atutem był tutaj sos bbq na Jim Beam, świetnie skomponowany (mam nadzieję, że własnego wyrobu, nie z butli?). Do tego idealnie pasowała gotowana, mięciutka i słodka kukurydza.
Edycja:31.07.2017r. - dodanie zdjęć.
Smacznie i klimatycznie, ale też tłumnie i nieco chaotycznie - może to kwestia lokalizacji i promocji lokalu. Przyjemny ogródek przy samej ulicy, świetnie dobrana muzyka, wystrój lokalu trochę dziwny, mało spójny - z jednej strony industrial, ceglana ściana, drewna, a kanpy obite welurą w dziwnym kolorze. Miejsca w knajpie niby sporo ale stoliki poustawiane zbyt blisko siebie, co powoduje pewien dyskomfort. Menu bardzo obszerne, myślę że dla każdego znajdzie się coś dobrego. Przeszkadza mi natomiast sama etykieta menu, jakiś taki zwykły papier z odzysku, brudny, lepki. Sam koncept może nianajgorszy bo ma się wrażenie, że trzyma się w ręku gazete i jest to dość oryginalne ale fajnie gdyby było to wymieniane. Chyba koszt produkcji czegoś takiego nie jest duży a jednak brudne menu pozostawia pewien niesmak. Zamówiony przeze mnie tatar smaczny, delikatny, choć nie jestem przekonana co do formy jego podania ze względu na wygodę i dźwięk jaki wydaje ocieranie widelca o szkło słoika. Estetycznie wygląda to fajnie, ale mniej fajne jest to w użyciu. Tatar miał być wędzony dymem owocowym – nie wiem co to znaczy ale nic takiego nie czułam. Masełko ziołowe, które było podane do pieczywa – rewelacyjne, ciekawe czy gotowiec czy robione przez nich w lokalu. Od znajomego spróbowałam jeszcze Ruben Sandwich. Kanapka smaczna, choć głownie co w niej wyczuwałam to smak musztardy - trochę było jej za dużo. No i uważam że cena 37zł za kanapkę, ziemniaka i troszkę sałatki to ciut za dużo.
Momu odbieram pozytywnie, głownie za klimat, choć Wasza ‘hipsterska’ mało sympatyczna obsługa trochę go psuję.
Fajnie, ze macie muzyke na żywo.Na pewno jeszcze wrócę
Fajny lokal I mila obsluga. DLugo czekalismy na jedzenie i drinki, ale mila obsluga rekompensowala. Menu nie do konca w moim guscie, ale jest spore, wiec mozna cos wybrac. Dla dzieci smaczne kopytka.
Zniechęcona szumem który nieprzerwanie jest od kilki lat wokół siostrzanej Aioli, która wg. mnie jest trochę przereklamowana, długo nie zdecydowałam sie na ,,wypróbowanie" Momu, do czasu aż koleżanka mnie tam wyciągnęła. Może to tylko kwestia tego, że wybrałam się tam przed południem, ale byłam mile zaskoczona, że nie było tak głośno i lokal nie był przepełniony tak, że się odechciewa w nim być (tak jak mam w przypadku Aioli). Skusiła nas z koleżanką oferta na śniadanie z kawą za symboliczną dopłatą. Muszę przyznać, że oba śniadanka były smakowite (moje- śniadanie Radka Pestki :p- pyszne), kawa dobra, jak również beza na deser. Za drugim razem skusiłam sie bodajże na jajeczniczkę z kurkami i prosecco (opcjonalnie zamiennie z kawą do śniadania) i gdyby nie znikoma ilość kurek, to piałabym z zachwytu. :) Także nie wiem jak popołudniami, ale na śniadanie świetna opcja, z widokiem na Plac Teatralny.
Śniadanie Pestka&Pasta- pyszne, lekkie, nie za duże. Bardzo ładnie podane i samo śniadanie również na 5. Spory minus za kawę,zamówiłam przedłużone espresso, a dostałam ciepła wodę o smaku kawy. Miejsce jednak klimatyczne :)
Magda Winiarek Żurawska
+3.5
Do Momu wpadam czasem na śniadania. Wnętrze ciekawe, karta nie za długa. Śniadania podawane szybko. Smaczne ale bez urwania d*** Porcje nie są zbyt wielkie. Jednak to co mi przeszkadza najbardziej to obsługa która często jest nieuważna. Trzeba długo czekać na kartę i na zapłacenie rachunku.
Łałałiła! Kolejne fajne i klimatyczne miejsce na kulinarnej mapie Warszawy!
Pyszne, na równym poziomie jedzenie, no i tatar! Ciekawie podany, z musztarda francuską i marynowanymi kurkami - fantastyczne, świeże, smaczne!
Lekki minus za dość zimny owocowy sos do smacznych aczkolwiek szybko stygnących pierogów z kaczką.
Pyszne frytki i fantastyczne lokalnie pieczone pulled pork na podpłomyku, smaczna metka wołowa przypominająca nieco tatar oraz carppacio z buraka z idealnym sosem serowym!
Ponad to miła atmosfera i obsługa.
MOMU - moim zdaniem świetna knajpa na każdą okoliczność 😊 O pysznych śniadaniach tylko słyszałem, ale wybieram się w najbliższym czasie 😉 Najczęściej bywam tam że znajomymi, na kolacji we dwoje też zdarzyło mi się być.
Jedzenie bardzo dobre, smakują mi tam burgery, zawsze pięknie podane i pyszne ! Mają też świetne desery, polecam sernik z polewą porzeczkowa, jest przepyszny, ale nie zawsze można go trafić bywa chyba sezonowo.
Jeszcze jedna kwestia o której warto wspomnieć, to muzyka na żywo . Któregoś wieczoru trafiliśmy na fajnego DJ-a, grał super kawałki klubowe, aż chciało się wstać od stołu i tańczyć przy tych mega setach 😉😋
Bardzo polecam to miejsce, każdy kto lubi Warszawski klimat i dobre jedzenie powinien odwiedzić ten lokal 😉 Nie bedziecie żałować ☺
Śniadania w Momu są przepyszne, ale o dziwo jednym się nie najadłam ;)
Na początek zamówiliśmy owoce lasu na wiejskim chlebie i białą od Staszka z Hali Mirowskiej, a do tego kawę americano. Mimo dużej ilości gości w restauracji kawę otrzymaliśmy w trybie ekspresowym, a niedługo po niej śniadania. Jajecznica z kurkami na miękkim chlebku super, ale trochę mało warzyw na talerzu. Mój partner zajadał się białą kiełbasą, a szczególnie do gustu przypadł mu chrzan jeżynowy. Porcje dosyć spore, ale nie zaspokoiły naszych apetytów, więc domówiliśmy jeszcze strudlę z jabłkiem z pyszną granolą i miodem pigwowym.
Cała wizyta była bardzo pozytywna, a na szczególną uwagę zasługuje sympatyczna obsługa, która świetnie sobie radziła z dużą ilością gości.
Sztos! Muzyka na żywo i świetna kuchnia - nowa zmiana menu to strzał w 10. Mógłbym tylko oczekiwać więcej zaangażowania, luzu czy uśmiechu od większej części obsługi.
W Momu byłem ostatnio ze znajomymi na kolacji i wybór okazał się bardzo trafny. Wygląd lokalu zrobił na mnie wrażenie - klimat jest zarówno luźny jak i elegancki. Wybrałem kanapkę Ruben, która w karcie oznaczona była jako specjał i musze przyznać, że był to jeden z lepszych rubenów jakie jadłem w Warszawie :) Mięso było idealne, pieczywo chrupiące, a dodatki w postaci pieczonego ziemniaka z sosem i sałatki z kaszą jaglaną uzupełniały się wzajemnie :) Danie jest gigantyczne (zdjęcia tego nie oddają), więc polecam je głównie osobom, które mają ochotę na "coś konkretnego". Obsługa była super, dbała o nas cały czas przy czym nie była nachalna. Była to pierwsza wizyta w Momu i na pewno nie ostatnia!
Dawno nie byłam na tak fajnym lanczu, w tak fajnym miejscu. Już samo wejście do lokalu zachęca. Wystrój surowy jeśli chodzi o ściany: widać cegły i beton, a do tego mnóstwo sztuki: obrazy na płótnie, z blachy, rowery na ścianach.
Nie mieliśmy dużo czasu na lancz/ wybraliśmy menu lanczowe z otwartym burgerem czyli krem z buraka, drugie i deser-ciasto czekoladowe. Obsługa przemiła i bardzo sprawna.
Krem z buraka podany w słoiczku na drewnianej desce razem z deserem;)
Pół Burger z frytkami i sałatką warzywną super!
Co mam pisać/ taki lancz za 35zl to dobrze skonsumowane pieniądze;)
Kolejny pobyt w Momu w niedzielę przed teatrem. Góra restauracji jest pełna, nie mamy rezerwacji, proszą nas na dół. Zaznaczam, że mamy mało czasu i chcemy szybko coś zjeść. U góry muzyka na żywo/ słychać ja w piwnicy. Czekamy trochę na obsługę i na zamówione dwie zupy. Pan kelner/ mówiący ze wschodnim akcentem jest sam na cały dół restauracji, słychać, że pomylił zamówienie przy sąsiednim stoliku... czekamy. Nadchodzą zupy i jedna nie jest zupą z zamówienia... kelner znika w błyskawicznym tempie/ nie zdążyłam mu o tym powiedzieć. Aby to zrobić trzeba wejść na górę i złożyć nowe zamówienie/ nie mamy już czasu. Zupy nie były gorące, ale jemy, gdyż jesteśmy bardzo głodni, a w teatrze tylko ciasta i kawa...
Płacimy na gorze już nie czekając na rachunek na dole. Wnioski: góra jest świetnie i szybko obsługiwana/ dół nie koniecznie. Odejmuję 0.5 pkt
Przyjemnie, promocja na śniadania przyciąga dużo ludzi, obawiam się też, że psuje kuchnię. Przyszłyśmy z koleżanką około 10 - wystrój ciekawy, bez zarzutu, obsługa tak samo - uśmiechnięta i sprawna. Szkoda tylko, że jedzenie wcale aż tak nie zachwyca. Niestety nic specjalnego, fajne pomysły na dania i już nie tak fajne wykonania. Mam nadzieję, że to tylko kwestia śniadań, na pewno jeszcze wpadnę tu na obiad przy winie.
MOMU zdarzyło mi się odwiedzić praktycznie tylko na śniadanie. Widać, że w porze śniadaniowej to dosyć popularne i uczęszczane miejsce, ponieważ stoliki są w większości pozajmowane w weekendy. Czym tu się dziwić - cena przyciąga, a to za sprawą popularnej już promocji "śniadanie do kawy" lub "kawa do śniadania".
Propozycji śniadaniowych mamy 5. Ja za słodkimi śniadaniami raczej nie przepadam, dlatego ucieszyło mnie, że tylko jedna propozycja jest na słodko. Swoją drogą, udało mi się jej nieco skosztować i przyznam, że mi to przypadło do gustu. Miód cytrynowy, masło cynamonowe - mmmm :)
Jajka w koszulkach z bekonem i wiśniowa karkówka na podpłomyku to z kolei warianty na które zdecydowałam się ja. Przyznam chyba, że ta druga bardziej przypadła mi do gustu. Może trochę bym ten podpłomyk "przeciągnęła", bo lubię bardziej chrupiące rzeczy, ale ogólnie rzecz biorąc byłam zadowolona. Fajna jest też kawa Caffe Romano MOMU na zimno - z limonką, cukrowym syropem i miętą. Orzeźwiające! ;)
Bardzo atrakcyjnie prezentował się także tatar. Ponieważ MOMU ma claim "pieczemy dymem", ta dymność względem tatara mnie mocno zaintrygowała, więc wybór szybko padł też i na tatar. Z gorczycą, podawany z ogórkiem kiszonym, piklowanym patisonem, masełkiem lubczykowym i bagietką. Dym wyczuwalny, tatar w porządku, jednak jeszcze nie mój ulubiony.
Ogólnie rzecz biorąc chętnie na śniadanie tu jeszcze wpadnę, ale jeszcze chętniej na późny obiad. Widzę tam sporo propozycji dla siebie. No i uwielbiam te dymne, piękne zapachy! :)
Do wejścia zachęciła nas jedna z potraw wymienionych na 'potykaczu' i obietnica 'innych pyszności'. Kiedy jeszcze przy wejściu bliżej przestudiowaliśmy menu okazało się, że jest szansa na te pyszności. No to zasiadamy. Dostaliśmy malutki stolik 'na wystawie', za to z pięknym widokiem na Plac Teatralny. Wystrój lokalu określiłbym jako industrialno-elegancko-artystyczny. Tak, to dziwny zlepek słów, ale intrygujący... podobnie jak wystrój.
Menu na ciemnym papierze przy nastrojowym, skąpym oświetleniu - to nie jest dobry pomysł... Na szczęście zawsze mam przy sobie latarkę ;) Zamawiamy - kotleciki jagnięce na pęczaku owocowym oraz długo pieczone mięsa do zawinięcia jak lubisz - porcja dla 1 osoby. Do kotlecików obsługujący nas pan poleca wino... pyta czy białe czy czerwone... hmm... Pada na czerwone primitivo z winic Marchesi del Salento. Kierowca zadowolić się musiał herbatą... i kolejna 'wpadka' - nie taka herbata została przyniesiona jak zamawiana, w końcu udało nam się dorwać innego pana i ten przyniósł właściwą. (Chwilę wcześniej przy stoliku obok nasz obsługujący najpierw pomylił kolor wina, a potem okazało się, że przyniósł 2 kieliszki, a zamawiany był tylko jeden).
Jest jedzenie... jeżeli macie zamiar zamówić mięsa pieczone, nie dajcie się posadzić przy małym stoliku - deska zajęła prawie dokładnie jego połowę, a po napój musiałem sięgać na druga połowę stolika. Samo mięso - poezja... Pomysł pieczenia dymem (a tym się lokal chwali) sprawia, że jedzenie ma oryginalny zapach, a ten wiadomo, że wpływa na nasze odczucia smakowe. Dodatki w postaci sosów (zdecydowanie pikantna wariacja na temat sosu BBQ była najlepsza, zaraz potem remoulade) i marynowanych warzyw (patison, marchewka i najciekawsza z nich - śliwka) - bardzo dobrze dobrane do mięs. Naprawdę ciężko powiedzieć które było z nich najlepsze... chyba mostek wołowy, a zaraz za nim jagnięcina, której również spróbowałem. Porcja spora, a nawet powiedziałbym - duża.
Ogólnie z wizyty wrażenia mamy pozytywne, bo jedzenie było bardzo dobre, niestety wpadki obsługi troszkę wrażenia zaburzyły, no i menu nie do końca zgadza się z tym co dostaniemy na talerzu - czasami in plus - dodatkowy rodzaj mięsa, czy sałatka, a czasami in minus - brak pieczonych buraczków czy ćwikła zamiast chrzanu. No i w menu było napisane 'Długo pieczone mięsa do zawinięcia z czym lubisz' a podana pszenna tortilla była łamliwa, zawinąć się nie dało... może dlatego na rachunku widnieje 'Pieczenie pojedyncze a Ty zjedz jak lubisz', bo placek łamany robił za 'nabierkę' do sosów
Do Momu po raz pierwszy zawitaliśmy dawno, dawno temu. Pamiętam, że było to 11 listopada, a my właśnie wyszliśmy z Horror House. Na ulicach jak co roku była pseudowojna, a nasze psychiki zostały tak zryte przez ukrywające się w piwnicy straszydła, że nie wiedzieliśmy czy to wszystko nie dzieje się naprawdę. Potrzebowaliśmy kryjówki. Z tej pierwszej wizyty pamiętam tylko, że było zupełnie inaczej. I jakościowo dość średnio. Jedliśmy jakieś dziwadła: rameny z wszystkiego, ramen burgery, fish tacosy i czego tam jeszcze Instagram nie wymyślił. Na szczęście czasy fusion w Momu bezpowrotnie minęły. Teraz lokal szczyci się tym, że wędzą dymem. I ja to szanuję.
Tęskniłem za byciem zachwyconym. Jak powiedziała bliska mi osoba „masz dużą tolerancję, ale jeszcze większe oczekiwania”, co w pewnym stopniu jest prawdą przebijającą się z treści moich wpisów – często jestem zadowolony, jednak żeby wychwalać i na rękach nosić, to nie. A już kompletnym unikatem, jest karta, która kiedyś dobra, po kompletnej metamorfozie stała się… lepsza. Dawniej MOMU – jeszcze jako Gastrobar – kusiło różnymi wersjami hot-dogów, zupami w słoikach oraz lekkimi sałatkami, sufix „pieczemy dymem” to kompletny gamechanger.
Do momu wybrałam sie przez przypadek. Miałam ochotę na tatara (ot nowość). Do głowy przyszła mi ta restauracja. Byłam w niej kiedyś, może z pół roku temu, ale tylko na szybkim drinku. Wtedy nie było za bardzo co oceniać.
Lokalizacyjne super, bo blisko do metra, plac teatralny. W samym lokalu bardzo przytulnie, wystrój bardzo ładny. Dostałyśmy mały dwuosobowy stolik przy oknie. Idealnie.
Teraz o samym jedzeniu. Miałyśmy ograniczony czas, wiec postawiłam tylko na tatara. Danie było zadymione dymem owocowym. Bardzo ładnie podane. Lubie, gdy tatar fajnie wyglada. Siekana wołowina podana była z szalotka, ogórkiem oraz ziarnami gorczycy. Wszystko idealnie sie komponowało. Mięso było delikatne, żaden ze składników nie zabijał smaku wołowiny. Do tego dostałyśmy szaszłyk z patisonem, ogórkiem i kurkami. Całość podawana jest z ciepła bułka i ziołowym masłem. Wszystko fajnie wyglada i fajnie smakuje.
Polecam tutaj lemoniady! Strzał w 10 :) zarówno malinowa jak i klasyczna.
Obsługa bardzo miła, ale wolna. Trochę się naczekałyśmy na pana kelnera, zeby zwrócił na nas uwagę a następnie przyniósł rachunek.
Polecam zarówno na wyjście ze znajomymi, jak i na wieczorna randkę. Ja to miejsce odwiedzę jeszcze raz i Sprobuje innych pyszności z karty :)
Fajny klimat na before przed imprezą :) Jedzenie średnie, ale fajna karta, można spróbować wielu rzeczy i jednoczesnie sie nie pogubić. Przystępne ceny. Świetne shoty z płonącym ananasem :)
W MOMU byłam już kilka razy. A to na lunch, a to na normalne spotkanie ze znajomymi. Za każdym razem zbierałam się do napisania recenzji, jednak miałam mieszane uczucia co do tej knajpy. Niestety ale tym razem nie było inaczej.
Dziś wybrałam się do MOMU na śniadanko. Z racji, że nie tak dawno lokal zmienił swoją koncepcję menu, postanowiłam ponownie odwiedzić to miejsce. Moim wyborem była karkówka wiśniowa na podpłomyku, choć zastanawiałam się również nad jajkami w koszulkach. Nie byłam w 100% pewna czy karkówka na śniadanie to dobry wybór, jednak chciałam zaryzykować, gdyż miała być wędzona owocowym dymem. Na stół wjechało jajko z karkówką na podpłomykach. Szczerze zawartością jakoś nie powalało. Na początku spróbowałam wędzonego buraka. Dopiero po chwili wyczuwalny był smak wędzenia. Kolejna była karkówka. Troszkę innego smaku się spodziewałam. Po prostu smakowała jak wędzona szynka. Wszytko razem na widelcu wraz z podpłomykiem gubiło się i w ogóle nie było czuć smaku wędzenia. Dodatkowo podpłomyk nie miał za dużo z „podpłomyka”. Przynajmniej ja odniosłam takie wrażenie, że była to po prostu rozgnieciona bułka.
Ogromnym minusem tego dania było, że zostało ono nam podane zimne. Jestem rozczarowana :(
Ziąb na dworze i do tego śniadanie :(Zdziwiona byłam również ilością klientów w lokalu. Aioli czy Banjaluka należąca do tego samego właściciela jest często wypełniona po brzegi. Tutaj brakowało mi tamtego klimatu.
Całość oceniam na 3,5. Nie było to złe jedzenie, jak i również nie powalało. We wcześniejszych wizytach miałam podobne odczucia. Fajne jest w tym miejscu to, że mają ciekawą koncepcję wędzenia. Być może moje danie nie było strzałem w 10, ale czy inne potrawy są godne spróbowania? Szczerze powiedziawszy to nie wiem...
Momu pamiętam jeszcze ze starych czasów, kiedy bar stał w zupełnie innym miejscu, a i kuchnia była inna. Wnętrze lokalu trochę się od tego czasu zmieniło, ale co najważniejsze- zmieniła się karta, i to zaskoczyła mnie bardzo miło- specjalnością miejsca są teraz dania odymiane- i mimo, że byliśmy tylko na śniadaniu, dało się to wyczuć (plus, w całym lokalu utrzymuje się przyjemny, specyficzny zapach).
Ja jadłam karkówkę wiśniową na podpłomyku, była przepyszna, podana z mnóstwem świeżych, wędzonych i marynowanych warzyw i kiełków- była pyszna! Trochę za dużo było tylko buraka, który mocno dominował, i nie miałabym nic przeciwko gdyby podany był jakiś sos, bo było to danie troszeczkę suche, ale i tak było przepyszne.
Mój chłopak zamówił jajka w koszulkach na zadymionym boczku w sosie holenderskim. Smakowało mu, zwłaszcza boczek- prawdziwy, krojony w grube plastry o intensywnym smaku.
Do śniadania podane było procecco- w szklance... Chyba jestem jednak staromodna i wolałabym jednak pić z kieliszka.
Dodatkowo przeszkadzało mi trochę to, że stoliki były mocno ściśnięte- nie mam nic przeciwko ludziom wokół mnie, ale niestety nie było gdzie położyć torebki, a przewieszoną przez krzesło co chwilę ktoś mi strącał (łamało mi się serce), plus wciskał się pośladami w stół przechodząc :D (nie mam nic przeciwko tym osobom, to ciasnota do tego zmuszała osoby o obfitszych kształtach :D ).
Mimo tych drobnych zgrzytów, wyszliśmy syci i zadowoleni, a to jest przecież najważniejsze. :)
Restaurant week w Momu. Czyli wiedzą że przyjdziemy i co zjemy. Na kelnera czekałysmy 15 minut a na pierwsze danie 40 minut. Może zły dzień mieli. Przystawka podana razem z daniem głównym. Organizacyjnie klapa. Jedzenie. Przeciętne. Sałatka jarzynowa może się nazywać majonezowa. Żeberka dobre. Chałka z paszetem z wątróbki z konfitury cebulową chyba najlepsza z tego wszystkiego. Koleżance sernik smakował. Ja deserów nie oceniam. Oceniam za to wnętrze: bardzo ładne. Nowoczesne i przestronne. I sentencje na drzwiach w toalecie bardzo prawdziwe.
Nie wiem czy polecam. Ja tam raczej nie wrócę.
Fajny lokal, duży i przestronny ze świetnym wystrojem. Pan Norbert, który nas obsługiwał to kelner na 6+. Sałatka cezar bardzo dobra, a suflet czekoladowy to coś pysznego. Zdecydowanie polecam to miejsce na randkę czy wyjście ze znajomymi
Do Momu trafiłyśmy z siostrą w piątkowy wieczór. Z menu wrześniowego zamówiłyśmy Kaczkę cherry i Potrójne wędzenie. Kelner pochwalił nasze wybory, mówiąc, że to najlepsze dania w karcie. Rzeczywiście okazały się pyszne! Nie jadłam nigdy tak dobrej kaczki, która wręcz rozpływała się w ustach. Pozostałym mięsom też nie ma czego zarzucić. Porcje bardzo duże, głównie składające się z mięsa - nie byłyśmy w stanie wszystkiego zjeść. Do dań zamówiłyśmy też piwo, panom kelnerom słabo szło doradzanie nam w tej kwestii, od razu usłyszałyśmy od jednego, że on pije inne alkohole. Na pewno tam wrócę na nowe menu.
Byłem w Momu około tygodnia temu w niedzielę. Plan był aby połączyć późne śniadanie z wczesnym lunchem. Miejsce nadaje się do tego idealnie. Śniadanie można skonsumować aż do późnego popołudnia. Karta dań jest prosta ale każdy znajdzie coś dla siebie (pod warunkiem, że nie szuka miejsca typu fine dining - to nie ten adres). Bardzo dobre śniadania za bardzo przyzwoite pieniądze. Przystawki różnorodne mocno w kierunku fusion. Jedynie krewetki trochę zbyt "zwykłe". Warto spróbować wszelkich dań mięsnych ze względu na specjalny piec sprowadzony ze Stanów. Osobiście próbowałem kanapek i faktycznie mięso całkiem smaczne ale dodatki do końca mnie nie przekonały. Polecam spróbować wersje z wołowiną. Z innych dań ciekawą pozycją są ravioli z kaczką na musie z buraków. Kształtem przypominają trochę bardziej nasze pierogi ale smak jest idealny. Na koniec - fajna karta win oraz alkoholi. Jeżeli chodzi o ostatnią pozycję to może widziałbym trochę więcej "domowych" wyrobów szczególnie nalewek.
Byłam w Momu już 3 razy i zdanie nadal mam mieszane. Na zorganizowanej imprezie, na której byłam jedzenie było pyszne- pizza z burakiem i kozim serem, sałaty, falafele, ale gdy sama odwiedziłam lokal w porze śniadaniowej i lunchowej jedzenie było mdłe, porcje małe, a obsługa chociaż miła to co minutę podchodzi i pyta, czy coś jeszcze chce domówić, to według mnie przesada.
Do Momu trafiłyśmy kilka razy. Za pierwszym razem karta pełna była street foodu z całego świata. Bomba. Naprawdę doskonałe, świetnie podane, spójne. Po paru miesiącach okazało się, że wraz z zakupem pieca Momu poszło w stronę polskiej kuchni i polskich produktów. Mięsa pieczone dymem, ziemniaki, jajecznica na polskich kurkach. I to też jest świetny koncept. Pozbyłabym się z karty pozostałości po poprzedniej i wyrzuciłabym nawet najpyszniejszą azjatycką zupę, żeby zrobić miejsce dla nowoczesnych i bezpretensjonalnych pozycji inspirowanych kuchnią polską.
Warto do Momu wpadać na śniadania.
No i obsługa kelnerska jedna z najlepszych. To jest wisienka na torcie i kropka nad “i”.
Momu znane mi ze słyszenia - w końcu odwiedzam! Menu jest obszerne i nadzwyczaj dużo pozycji, na które miałabym ochotę..Obsługuje nas ucząca się dopiero kelnerka, odrobinę nadgorliwa, o jej niewiedzy na temat menu zatem się nie wypowiadam, uczy się, tak czy siak bardzo fajna i otwarta dziewczyna. Zamawiam sałatę z krewetkami, moja towarzyszka tagliatelle sepia, do tego po szklance (właśnie, dlaczego nie kieliszku?;) ) prosecco. Proszę jeszcze o jakieś pieczywo do sałaty. Wszystkie nasze prośby są spełnione, pytania uraczone odpowiedziami i spędzamy tu naprawdę miły czas. Moja sałatka jest w porządku, niczym się nie wyróżnia, jest po prostu dobra, moja siostra za to jest zachwycona swoim tagliatelle ;-)
Delicious and original 👌🏼very nice atmosphere inside. Everything was fresh and tasty. Good for big groups and meetings with friends 💪🏻💪🏻💪🏻
bywałam wielokrotnie sledząc różne odsłony menu. Ostatnio jadlam gnocci buraczkowe. Cięzko oceniać jedzenie kiedy raz na jakiś czas zmienia się menu - z burgerowego na meksykańskie a potem tajskie więc najlepiej iść samemu i się przekonać bo każdy preferuje inny rodzaj kuchni. Szacun na ofertę lunchową i niebanalne połączenia smaków. Żałuję strasznie, że nie pracuję już w poblizu momu bo karmił i gościł namiętnie.
O Momu słyszałam wielokrotnie i od dluzszego czasu chcialam sprawdzic to miejsce. Okazja natrafila sie kiedy usłyszałam o snniadaniu za 10 zl z kawa sniadaniowa. Prawie grzechem bylo by nie sprobowanie takiej oferty:) Zdecydowalam sie na pieczone jablko z chalka,maslem cynamonowym i jogurtem z musem z mango. Calosc prezentowala sie bardzo ladnie i apetycznie, idealnie letnia pora. Na duzy plus jogurt z mango naprawde pyszne polaczenie:) natomiast przyczepie sie do masla.ktore poza kolorem niczym sie nie wyroznialo,bylo za twarde i malo cynamonowe. Co do chalki to stracila wszystko co w niej najlepsze poprzez za dlugie wypiekanie. Kruszyla sie za bardzo i cala przyjemnosc laczenia ja z pieczonym jablkiem czy maslem przepadla,a szkoda bo potencjal byl spory.
Chetnie jeszcze wroce aby sprobowac innych dan z karty zwlaszcza opalanych w slynnym piecu. Ciekawa jestem wnetrza wieczorowa pora bo wydaje sie przytulne.
Przyznaję - skusiła mnie cena. 10 zł za zestaw śniadaniowy z kawą, to naprawdę dobra okazja. Zatem zdecydowałam się spróbować, co też MOMU serwuje. Wybrałyśmy dwa różne zestawy: burak i jabłko. W buraku spodobał mi się naturalnie bohater, czyli burak i bardzo dobrze przygotowane, świeże jajko. Rozczarował mnie boczek, bo ten był zbyt grubo pokrojony, przez co nie miał szansy nabrać tak do końca chrupkości. Fajnie, że podają buraka z bundzem, który raczej tak często się nie pojawia w knajpach. Jabłko też wypadło w porządku. Duży plus za dobry mus z mango, natomiast masło cynamonowe nie powalało na kolana.
Do zestawu serwowana jest kawa... cóż. Troszkę jej brakowało, szczególnie mojej, z mlekiem, które ktoś zbyt długo spieniał.
Są plusy i minusy, ale ogólnie śniadanie smaczne, sycące i w fajnym miejscu, bo przecież MOMU to nie śniadaniownia, a ciekawe miejsce na różne okazje.
Momu to miejsce, do którego warto się wybrać już choćby tylko ze względu na lokalizację. Z "ogródka" można patrzeć na wspaniały gmach Teatru Wielkiego znajdującego się po przeciwnej stronie ulicy.Wewnątrz wita nas sympatyczna i uśmiechnięta obsługa, a wystrój jest bardzo nowoczesny i intrygujący. Miło tam wejść i spędzać czas. Jedyny mój zarzut to może troszkę zbyt głośna muzyka.W lokalu można zjeść bardzo dobry lunch w niewygórowanej cenie w dwóch opcjach do wyboru: mięsnej i wegetariańskiej za co duży plus. Jadłam krem z pomidorów z popcornem (!), niebanalne i nowoczesne połączenie, które okazało się strzałem w dziesiątkę. Zupa była świetnie doprawiona a popcorn podkreślał jej smak. Jako drugie danie serwowano w wybranej przeze mnie opcji wegetariańskiej pizzę z jarmużem, która była świetna. Nie była to tak często spotykana w Polsce pizza zamerykanizowana na ciężkim cieście, ale prawdziwa włoska pizza. Wszystkie dodatki były wysokiej jakości. Na deser otrzymałam babeczkę z budyniem i maliną, o której nie ma się co rozpisywać, ciastko jak ciastko.Momu jest też miejscem, gdzie dobrze wybrać się na piwo (lub inny preferowany alkohol). Do napoju można zamówić zestaw przystawek (zdjęcie poniżej), wszystkie są bardzo dobre, a guacamole jest wręcz rewelacyjne. Dodatkowo w niezbyt wygórowanej cenie można domówić same nachosy jeśli zostanie nam sosów.Polecam serdecznie zarówno na obiad jak i na spędzenie miłego wieczoru z przyjaciółmi.
To moje pierwsze spotkanie z Momu - śniadaniowe - i bardzo udane. Zdążałem właśnie do pracy i zobaczyłem konsumentów w ogródku. Siedzieli przy małych stoliczkach, ale także przy dużym wspólnym stole z drewnianych klocy. Zaparkowałem rower., spojrzałem na tablicę przy wejściu, gdzie reklamowano śniadania z kawą za 10 zł i już wiedziałem, że zostanę. Ze stojących w równym szeregu armii kelnerów w białych koszulach oderwała się jedna postać i podeszła do mnie. Po krótkiej wymianie zdań zdecydowałem się na boczek opalany w bagietce, z jajkiem po benedyktyńsku i sosem holenderskim. Sprawnie otrzymałem jedno i drugie. Bardzo interesujące danie, odbiegające dalece od naszych śniadaniowych standardów. Nowe wrażenia smakowe, dobrze dobrane składniki i co ważne, porcja która napełnia żołądek na kilka godzin. Nie wiem czy najlepsze śniadanie w Warszawie, jak pisze kilka recenzji dalej Asia Brach (nie znam jeszcze wszystkich śniadań, które serwuje nasze miasto), ale na pewno najlepsze, jakie jadłem w ciągu ostatniego kwartału. A jadłem kilkanaście. Obsługa bardzo sprawna. Włączam do mojej puli śniadań, które warto powtarzać.
W momu mialam okazje bywac tylko na sniadaniach, dlatego moja recenzja bedzie tyczyc sie wlasnie ich. Zaczne od najwiekszego plusu, jakim jest cena 10 zl.- za na prawde przyzwoite sniadanie z kawa lub prosecco (w weekendy). Moje ulubione to podwojne pieczenie, widoczne na zdjeciu. Duzy plus za zmiane "kawalka makreli" na "paste z makreli" przy tej pozycji. Cala reszta na jest smaczna, no moze troszke poprawilabym kawe. Wystroj lokalu i jego ogrodka jest totalnie w moim guscie, takze jeden punkt dodaje wlasnie za to. Dlaczego wiec moja ocena to nie 3,5?Za obsluge...:( nie wiem czy mam takiego pecha, czy o co chodzi ale zawsze tak trafiam, ze cos jest nie tak. Np. Ostatnio obslugiwalo nas dwoch kelnerow przez co czekalismy na rachunek 25 min., innym razem skonczyla im sie kawa i na kolejna porcje czekalam jeszcze dluzej.:( podsumowujac: przepiekny, klimatyczny lokal, niezle jedzenie i slaba obsluga =3,5
Momu daje rade jak najbardziej. Zaprosiłem tam kilkanaście osob na urodziny: wszystko super przygotowane zgodnie z ustaleniami. Bardzo dobre jedzenie, wino w karafkach tez OK. Mieliśmy salkę tylko dla siebie, bo robiliśmy pokaz zdjeć z wyjazdu. Rzutnik był nasz, ale poprosiliśmy wczesniej o ekran i dostaliśmy. Obsługa bardzo miła. Na koniec okazało się, że zamówionego jedzenia było za dużo więc dostaliśmy zapakowane do domu. Polecam!
Lubie chodzić do momu na lunche. Zawsze proponują cos oryginalnego i co ważniejsze dobrego. Zamówiłam sobie kiedys burgera z łososiem i z całym przekonaniem stwierdzam, ze był to jeden z najlepszych- niestandardowych burgerów jakie w zyciu jadłam. Wszystko ładnie podane ;) restauracja zyskuje na wartości gdy jest ciepło i można usiąść na zewnątrz.
Przyjemne miejsce na popołudniowy lunch. Przemiła atmosfera. Jedzenie całkiem ok, ale nie jest za tanie:) to jedyna wada tego miejsca. Reszta super
An error has occurred! Please try again in a few minutes