Bardzo polecam tę restaurację. Mogę wymienić same plusy: pyszne jedzenie (zakochała się w chaczapuri), pyszne białe wino, takie delikatne i słodkie, przytulne wnętrze lokalu ze względu na małą powierzchnię, intymna atmosfera i serdeczna obsługa. Byłam trzy razy i wrócę nie raz.
W niedzielę udaliśmy się do tej restauracji na obiad - dobrze, że rezerwację zrobiłem w piątek bo później byłoby ciężko o stolik . Było to pierwsze spotkanie z kuchnią tego kraju i wyszło bardzo smacznie. Zamówiliśmy : Chinkali , Kufte , Chczapuri i jeszcze takie małe pierożki do tego. Wszystko było smaczne , świeże , smakowało nawet dzieciom. Śmiało można tam się dobrze ugościć , dobrze zjeść oraz najeść się do syta :)
Pyszne jedzenie, opcje wegetariańskie- bez miesa można najeść się do syta. Różnorodność dań, korzystne ceny. Gruzją w centrum Warszawy dla każdego
Nie była to pierwsza, ani z pewnością ostatnia nasza wizyta w "Małej Gruzji". Lokal mieści się w "piwniczce, dodatkowo jest niewielki, a sufit niski więc nie jest to raczej miejsce dla osób z silną klaustrofobią. Ma to jednak swój klimat. Na początek zamówiliśmy chinkali (pierogi z mięsem w bulionie) - polecam. Na główne dania wybraliśmy mix trzech dań kebabczettę (paluszki z siekanego mięsa wołowo - wieprzowego), gurmańską plaskawicę (kotlet z siekanego mięsa wołowo - jagnięcego z serem, papryką i boczkiem) i kuftę (kotlety z mięsa wołowo - jagnięcego zawinięte w boczek) do wszystkiego dodatki w postaci sałatki ze świeżych warzyw, dipy ostry i czosnkowy oraz opiekane ziemniaki. Jedzenie było znakomite, dobrze przyprawione oraz podane w takiej formie jakiej sobie zażyczyliśmy. Posiłek podlaliśmy gruzińskim i polskim browarem, trzema rodzajami brandy (śliwkową, z pigwy, trzeciej niestety nie pamiętam, ale z jakiegoś nieznanego mi owocu) oraz gruzińskim alkoholem o nazwie Chacha. Ceny jak na centrum rozsądne chociaż napoje wyskokowe znacznie wpłynęły na wysokość rachunku. Miła i pomocna obsługa. Polecam!
Jedzenie dobre, lecz nie wybitne. Czegoś zabrakło, choć przyznam, że porcje są w sam raz. Atmosfera lokalu przyjemna, jednak stoliki są dosyć małe. Obsługa nienachalna, doradza.
Jedzenie na bardzo fajnym poziomie- faszerowane pieczarki mistrzostwo, chaczapuri także, bakłażany lekko gorzkawe- nie byłam pewna czy to kwestia intensywnej pasty z orzechów czy przypalenia samego warzywa. Mimo to smaczne. Dania główne również- kotleciki wieprzowo-wołowe w boczku wyśmienite, szaszłyk z karkówki przyzwoity, lekko mnie rozczarował po tak wybornych kotlecikach. Ciasto miodowo-czekoladowe wyborne ALE podane z bita śmietana z puszki. Wstyd. Byłam dwukrotnie i za drugim razem nie mogłam znieść Pana, który nas obsługiwał- ciagle sie kręcił, sprzątał ze stołu bardzo inwazyjnie, zapominał zamówienia, a w trakcie gdy składałam swoje ktos do niego podszedł i bez słowa odszedł razem z ta osoba, olewając, ze właśnie do niego mowię. Bardzo słabo. Za pierwszym razem obsługa z kolei super, Panie wyjaśniały znajomym jak należy jeść pierożki, a następnie odgrzewać je w domu, mimo ze nie były o to pytane. Za sztuczna bita śmietanę i fatalnego Pana z obsługi odejmuje 1pkt.
Jak w Gruzji!
Świetne miejsce. Próbowaliśmy bakłażanów z pastą z orzechów, Chinkali, Adżarulskiego Chaczapuri, Jagnięciny w sumie z rozmarynem i pieczonej wołowiny. Wszystko jak na kaukazie.
Do tego jeszcze butelka Tsinandali i pyszna baklawa (bo desery gruzińskie nie powalają ;) )
Gorąco polecamy!
Uwielbiam kuchnie gruzińską. Ten lokal trzyma jej poziom bardzo dobrze. Polecam talerz mięs (najlepsze szaszłyki z karkówki jakie jadłem) oraz pierogi i placek z serem. Jeszcze tam wpadne!
Aiswarya Premchandar
+3.5
A quaint Georgian restaurant at the center of the city. The delectable quality of the dishes would make one fantasize about it much after their visit to the place. The menu is not vegetarian-friendly. The prices are certainly on the higher end. Excellent service. A serious caveat is the poorly lit interiors with limited ventilation. Nonetheless. I'd wholeheartedly recommend it! Worth a visit!
Dla mnie 5+! Samo centrum miasta, przepyszne jedzenie za rozsądną cenę. Obsługa uważna ale nienachalna. Wystrój przyjemny. Jest tak, ze chce sie wracać.
Bardzo dobre miejsce na lunch w centrum miasta, regularnie jemy tam obiady - codziennie proponowany jest inny zestaw lunchowy - 2-4 pozycje do wyboru. W menu lunchowym kuchnia raczej rzadko "gruzińska", ale dania mięsne zawsze są smaczne, dobrze doprawione, zupy - w 80%. Polecam również na wieczór - w menu "restauracyjnym" maja kilka pozycji wartych uwagi, n.p. chaczapuri, kurczak z estragonem.
Dla nas pierwsza i najfajniejsza gruzińska knajpka w Warszawie. Świetne chadzapuri, doskonałej jakości dania mięsne. Wisienką na torcie niezaprzeczalnie deser czekoladowo-miodowy. I tylko szkoda, że ciężko wpaść "na spontanie", bo bez rezerwacji bywa ciężko.
Zastanawiam się skąd tak niska ocena Małej Gruzji, lokal serwuje naprawdę bardzo dobre jedzenie - nawet w bardzo polecanej knajpie w Tbilisi nie zjadłam tak aromatycznych chinkali. Ceny może najniższe nie są, ale w połączeniu ze smacznymi daniami i całkiem przytulnym wnętrzem - warto się na pewno wybrać.
Rewelacja.
Znakomita obsługa. Pomimo tego że w sobotę późnym popołudniem wszystkie stoliki były zajęte lub zarezerwowane. Obsługa znalazła coś dla dwójki głodnych ludzi.
Obsługa zatem na 10 pkt.
Przystawki : ser feta zapiekany w boczku (15zl) Rewelacja. Wszystko delikatne świeże rozplywajace się w ustach.
Pieczarki z pasta z orzechów (17 zl) Bardzo ciekawe i dobre połączenie smakow. Niestety drobny zgrzyt w pascie z orzechów była łupina orzecha. Można było tego uniknąć.
Danie główne: dwa rodzaje haczapuri. Jedno z podwójnym serem (21 zl) a drugie z mięsem na ostro (29 zl). Serowe dobre ale bez rewelacji natomiast mięsne bombowe. Porcje przeogromne nie można było przejesc wiec zabraliśmy na wynos. Rano były równie dobre.
Do tego piwo prosto z Tibilisi w cenie 12 zł.
Polecam odwiedzić te knajpe.
Pyszne chinkali z uroczą instrukcją obsługi, fajne menu ze zdjęciami potraw, gruzińskie alkohole i słodkie ciasta. Dania zarówno dla mięsożerców jak i wegetarian. Dobre miejsce na grupowe kolacje. Chinkali najlepsze!
Pierwsze wrażenie… smacznie i klimatycznie:)
Już od jakiegoś czasu planowałyśmy wypad do Małej Gruzji i w końcu nam się udało. Jest to nieduża, jednak przestronna knajpka w piwniczce, bardzo klimatycznie urządzona.
Jest to już nasza 3 gruzińska restauracja, którą odwiedzamy. Zdecydowanie zasmakowałyśmy w tej kuchni. W Małej Gruzji zjadałyśmy wszystko z apetytem.
Zamówiłyśmy kilka różnych przysmaków:
Chaczapuri małej gruzji – jest to specjał tej restauracji – placek z mięsem i serem przyprawiany na ostro. Różni się on od tych dotychczasowo przez nas próbowanych Chaczapuri, ale jest równie smaczny.
Następnie obowiązkowo znalazły się na naszym talerzu Chinkali – gruzińskie pierogi z mięsem i bulionem. Były bardzo dobre, wspominając je człowiek żałuje, że nie ma ich przed sobą… oj zjadłabym… :)
Kufte – jest to całe danie składające się z kotlecików z mięsa jagnięco-wołowego zawiniętych w boczek, podawanych z sosami lutenica i tzatziki, oraz ryżem i ziemniakami. Jest to kilka okrągłych kotlecików, bardzo niepozornych, jednak sycących i zdecydowanie bardzo smacznych.
Ostatnim naszym daniem była guzińska pleskawica –kotlet z mięsa siekanego wołowo-jagnięcego z bługarskim serem, cebulą i czuszką podawany z ziemniakami opiekanymi i sałatką. To danie jest również bardzo smaczne, dobrze przyprawione i dość spore.
Po wypróbowaniu kilku różnych pozycji z menu w tej restauracji mamy wrażenie, że wybierając którekolwiek inne danie byłybyśmy równie zadowolone. Wszystkie potrawy są idealnie przyprawione i podane. Do tego sympatyczna obsługa. Po prostu Mała Gruzja to przepis na udany i pyszny wieczór.
Naszym zdaniem najlepsza gruzińska restauracja w warszawie. Trzeba jednak mieć na uwadze, że warto zarezerwować sobie wcześniej stolik, bo nie zawsze można trafić na wolne miejsce.
Serdecznie polecamy :)
Chcąc poznać smaki kuchni gruzińskiej trafiliśmy do Małej Gruzji. Jest to mała knajpka mieszcząca się w podziemiach. W godzinach późno popołudniowych większość stolików była zajęta a więc ludzie chętnie tutaj wpadają. Jeśli chodzi o jedzenie to zamówiliśmy gruziński rosół, szaszłyk z kurczaka oraz chaczapuri z mięsem. Rosół był nietypowy ale smaczny. Szaszłyk zawierający pieczone mięso smakował już znacznie gorzej. Miałem wrażenie jakby mięso było niedopieczone. Chaczapuri było warte swojej uwagi ale należy pamiętać że mięso jest nasączone w przyprawach i jest piekielnie ostre. Jeśli chodzi o całokształt to wizyta warta uwagi choć należy się nastawić na nietypowe smaki. To pomoże uniknąć rozczarowania.
Boże, jak tam dobrze karmią, to wy nawet nie wiecie! I wino pyszne!Byłam z MG dwa razy i za każdym razem wychodziłam najedzona jak bąk.
Jak kogoś jarają bałkańskie klimaty to miejsce totalnie dla niego. No i chinkali - będące specjalnością zakładu - rzeczywiście wyśmienite. I dają rozkoszny komiksik z instrukcją jak zjeść szczęśliwego pierożka, a nie smutnego pierożka. Warto też pamiętać, że nawet szczęśliwy pierożek może przysporzyć ci poparzeń trzeciego stopnia, dlatego Wujek Dobra Rada radzi, że jednak warto poczekać aż trochę ostygną. A, no i - na Boga! - nie zamawiajcie dwóch dań na głowę, nawet jeśli wydaje wam się, że pewnie wciągniecie. Nie, nie wciągniecie i będziecie musieli zabierać pierogi do domu.
Moje ulubione miejsce, w którym co jakiś czas zamawiam jedyną słuszną gruzińską potrawę - chinkali (sorry chaczapuri fanboys!).
Pierożki są podawane z instrukcją jedzenia, która mnie każdorazowo rozczula.
Nie zawiedź pierożka!
Byliśmy w Małej Gruzji z okazji jednego z popularnych świąt, więc w lokalu był tłum i dość ciasno. Podwójne stoliki bardzo blisko siebie, że praktycznie widziało się, co sąsiedzi mają na talerzach. Serwis jednak bardzo szybki i sprawny. Co do wystroju - jest bardzo przytulnie, gruzińskie dodatki nie są męczące, ale atmosfera trochę ciężka, bo lokal nie ma okien (jest w piwnicy).
Zamówiliśmy chinkali i gurmańską pleskavicę. Kieszonki to już klasyk. Zatopione w bulionie, są wypełnione bardzo dobrze przyprawionym farszem. Mięso w środku jest aromatyczne i pachnące, bardzo dobrze wyczuwalna kolendra. Dodatkowo, pani kelnerka, bardzo energiczna i zaangażowana, poinstruowała, jak prawidłowo trzymać i jeść chinkali - tak jak je się je w Gruzji :). Następnie - gurmańska pleskavica. Kotlet dość sporej wielkości, bardzo aromatyczny (wołowo-jagnięcy, ale smak jagnięciny nie zginął). Dobrze wyważone przyprawy - nie zabiły smaku dobrego mięsa, ale też wyraźnie dały o sobie znać. Całe danie - fajne i smaczne, aczkolwiek banalne dodatki (ziemniaki, sałatka) trochę przeważają, bo jest ich bardzo dużo i realnie pleskavicy na talerzu jest, w porównaniu z nimi, malutko.
Do picia wino - gruzińskie, polecone przez panią kelnerkę - bardzo smaczne. Na deser odpuściliśmy baklavę, królową kebabowni, która w Polsce nie zaskakuje, a w zamian za to zamówiliśmy ciasto miodowo - orzechowe. Deserowo - to moje ulubione połączenie, ale w tym wypadku nic wyjątkowego. Raczej zwyczajne ciastko, żeby zaspokoić słodyczowe potrzeby po dużym jedzeniu.
Ogólnie - fajne miejsce. Smaczny punkt stolicy, warto zajrzeć.
Przepysznie! Lokal mały, ale przyjemny. Bardzo mile wspominam. Byliśmy tam sporą grupą, ale nikomu nie przeszkadzala wielkość lokalu. Obsługa bardzo miła. Kuchnia podawala potrawy sprawnie. Mogę polecic na te większe i mniejsze spotkania w gronie znajomych.
An error has occurred! Please try again in a few minutes