Skuszona dobrymi opiniami na temat tej knajpy poszłam i się nie zawiodłam :) Pyszny, wyrazisty bulion, szybka obsługa, bardzo miła kelnerka :) Szkoda tylko, że lokal taki mały bo ciężko o miejsca. Wrócę na pewno.
Pierwszy ramen w życiu i nic mi więcej nie potrzeba.Najlepszy comfort food, sprawia że w serduszku (i paszczy) robi się ciepełko.
Ciepełko wywołuje też miła obsługa - ale nie każdemu ona podpasuje, bo styl jest totalnie luźny.Nie trafiłam jeszcze na sławetne kolejki, niewątpliwie kolejny lokal pomógł rozładować co nieco.
Tantan i spicy miso - moi ulubieńcy - polecam inny osobom nie lubiącym grzybów jak ja :)
Po długim czasie w końcu udało mi się odwiedzić! Odstałam swoje w kolejce i w końcu usiadłam nad zupką mega podekscytowana. Jadłam spicy ramen, bo jestem zwolenniczka tych kremowych i przyznam, że był naprawdę pyszny. Makaron mnie szczególnie nie zachwycił, ale porcje mega solidne, obsługa przemiła (pomimo ciasnego miejsca i dużej ilości ludzi panie załatwiły nam miejsca dla 4 osób!), ciepła, miła atmosfera. Chętnie wrócę nie jeden raz i już rozumiem dlaczego ta mała knajpeczka jest niezmiennie w „topce” na zomato.
Jadłam Spicy Miso Ramen. Smak ramenu mnie specjalnie nie powalił, ale doceniam koncept i mimo moich gustów- wykonanie. Lokal bardzo przyjemny, dogodnie uaytuowany (blisko tramwajów przy rondzie Waszyngtona). Zapewne jeszcze się skuszę by spróbować innyxh pozycji z menu.
Urodziłam się po to żeby jeść waszą zupę !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! - to jest 100 wykrzykników, bo musiało być 140 znaków, a napisałam wszystko co chciałam
Mały ciasny lokal z krótkim menu ukrywa takie dobroci, że miskę lizać. Creamy Shio Ramen to kombinacja morskiego, leśnego i pysznie słonego smaku, dla którego będę na pewno wracać. Nawet jeśli pałeczkami jem pokracznie.
Z dużą rezerwą podchodzilismy do veganskiej koncepcji ramenu... Jednak kiedyś gościliśmy przyjaciół vegan i szukaliśmy ciekawego miejsca dla nich. Wybór padł na VRS. Okazało się, że to strzał w 10! Ramen choć veganski naprawdę nam smakował. Był sycacy, aromatyczny i ładnie podany. Na minus trochę długi czas oczekiwania i dość klaustrofobiczne wnętrze w hipsterskim stylu. Sama kuchnia bez zastrzeżeń.
Obsługa mogłaby być nieco milsza. Jedzenie 5/5! Wystrój skromny ale gustowny, wystarczający. Z pewnością przydałoby się więcej miejsca na tłum gości.
Let me just get in line, wait 50 minutes to enter the restaurant and just go to heaven when I get my delicious ramen.Regardless of your attitude towards vegans, Japan and meat, I can assure you that it will be worth the wait and you will be looking forward to the next time.
Próbowałem dwóch rodzajów ramenu - clear shoyu i creamy shio. Oba smaczne i bardzo esencjonalne. Sporo lepsze od niektórych "nievegańskich" ramen shopów, w których byłem. Plus również za dobre natto.
Lokal mały, stoliczki ciasne, no ale taki już urok tych nowopowstałych miejscówek z ramenem. Raczej żeby zjeśc i szybko wyjść.
Na minus gburowata obsługa, która nie zna słów "dzień dobry" i "dziękuję", tylko od razu przechodzi do mówienia do klientów na "ty".
Oesu jak pysznie. Szkoda tylko, ze menu jest tak krótkie. Oryginalne dania, świetnie doprawione, zawsze gorące, do tego fajna obsługa. Lokal jest maleńki, staliśmy w kolejce na zewnątrz, ale szło sprawnie. Atmosfera typu: zjeść i dać zjeść innym ;)
Absolutnie przepysznie i prze-turbo sympatycznie. Nie wiem, czy kiedykolwiek byłem w knajpie, w której byłoby więcej pozytywnego nastawienia i miłych ludzi.
To raz.
Dwa, trzy i cztery to absolutnie przepyszne jedzenie. A nie jem normalnie vege czy vegan.
Pełny smak, super składniki.
Summer ramen i ten pierwszy w karcie przetestowane.
Mniam.
Ten ramen, to połączenie sensualnego tańca gejszy z pojedynkiem wytrawnych samurajów. To co dodaje powabu i delikatności tej potrawie, to brak mięsa. Jadłem już różne rameny i ten w Vege Ramen Shop pozostaje dla mnie numerem jeden. Jest po prostu genialny. Tylko cztery w karcie, od ostrego jak głownia samurajskiego miecza, po ten delikatny jak połać kimona. Są jeszcze tam różne inne dodatki, które również smakują całkiem nieźle – warto spróbować, jakby ktoś nie wybierał się w najbliższym czasie do Tokio, a chciałby lekko „liznąć’ tego rodzaju kuchni.
Na mistrzowski wegański ramen jeździ się na Saska Kępę. Spodziewajcie się tłumów w porach lunchu i kolacji, szczególnie w weekendy. Trzeba wtedy chwilę postać w kolejce. Szybko idzie, bo to raczej miejsce „zjedz i spadaj”, niż lokal, w którym ludzie umawiają się na dłuższy pobyt przy kawie i ciastku.
Obsługa jest po prostu fajna, bardzo na luzie i skraca dystans. Niektórym może się to nie podobać, ale to już jest tego kogoś problem. Dla mnie ten rodzaj luzu jest bardzo OK. Lokal jest mały i raczej przypomina bar w jakiejś niewielkiej uliczce w Kioto z tą drażniącą muzyką i piosenkami, śpiewanymi, jakby przez bohaterów mangi, którzy akurat wyszli z komiksu, ale to ma swój klimat i paradoksalnie dodaje uroku. Polecam. Oczywiście ramen, nie muzykę ;)
Wracam tu jak lunatyk, choć nie moje rejony, nie moje godziny (dlaczego otwieracie dopiero o 14???), nie lubię stać w kolejkach...Ale ten ramen jest wart wszystkich poświęceń. Każdy. No i moje kochane natto:)
Podczas mojej wizyty w Vegan Ramen shop, próbowałem 3 rzeczy - Spicy miso ramen, Clear shoyu ramen i Edamame. Jeśli chodzi o ostatnie, czyli sfermentowaną soję - bardzo dobre. Ramen bardzo bardzo smaczny, aczkolwiek brakowało mi jakichś „typowo japońskich” składników. Nie było tam nori, tykwy marynowanej itp. a raczej składniki „europejskie”. Mimo to przepyszne jedzenie i dlatego stawiam 5 gwiazdek.
Najlepszy ranem w mieście, nawet dla mięsożerców. Uwaga, brak możliwości rezerwacji stolika. Nie przejmujcie się kolejką, gdyż obsługa idzie sprawnie, więc nie trzeba długo czekać
Vegan Ramen Shop rzucało mi się przed oczy wielokrotnie przez ostatnie tygodnie i wiedziałam, że czy prędzej czy później będę musiała tam zawitać. Wszyscy wokoło chwalili, że cudowne, że pyszne, że trzeba iść, ale mi sama idea ramen średnio podchodziła i utożsamiałam ją po prostu z “jakąś azjatycką zupą”. A widząc rameny na zdjęciach w mojej głowie cały czas pojawiało się pytanie “czy tym w ogóle można się najeść?!”. Nie to, że mam żołądek wielkości żołądka krowy, ale taka miseczka z makaronem i kilkoma dodatkami to w ogóle może być sycąca? A przecież w VEGAN Ramen Shop nie będzie z mięsem.. To jak ja się tam najem?
Bardzo przyjemny niewielki lokal z równie małą kartą (co uważam za plus), problemów z wyborem nie było. Na pierwszy raz poszedł najbardziej tradycyjny ramen, był bardzo dobry, makaron fantastyczny. Na pewno wrócę spróbować reszty.
I have big respect for them for having only 3 items in the menu. I am impressed by the texture of the noodles, given that it's vegan. The broth is beautiful, the shoyu one is a bit too salty for me, but it has amazing taste that reflects the hard work being put to create that flavour. The service is nice and friendly too.
Prawdę mówiąc początkowo nie byłem do końca przekonany, jak szedłem do Vegan Ramen Shop, ze względu na przymiotnik VEGAN. Jednak, gdy dostałem swój Spicy Miso Ramen, całkowicie zmieniłem zdanie. Wszystko ze sobą współgrało, jak japońskie koleje z rozkładem czasowym. Porcja ogromna, którą musiałem wchłonąć na kilka razy, ale to wcale nie przeszkadza, ponieważ bulion utrzymuje swoją temperaturę. Dodatkowo przyjemne wnętrze, którego elementy takie jak złote koty, czy mangomiśki umilają Ci posiłek. Jedyne, czego brakuje to słynnej, rozżalonej Gude Tamy :)
Edamame boskie! Spicy Miso Ramen, jest napradę tak gęsty i kremowy jak jest opisano; jak na mój gust troszeczkę jednak za ostry. Duża porcja ramenu idealna aby nakarmić nawet największego głodomora ;)
Obsługa bardzo miła i szybka. Na miejscu można kupić też różne specjały kuchni azjatyckiej. Zdecydowanie wrócę!
OK, jest szał. To zresztą widać po ocenach. I ja swoje 5 groszy pozwolę sobie wtrącić.
Uwielbiam takie miejsca. Menu krótkie, składniki przednie, obsługa przesympatyczna a i z kucharzem można pogadać. Nie muszę się zastanawiać nad wyborem, tylko strzelam w najostrzejszy. Mam co prawda co poczytać, ale z kucharzem sobie pogadałam (nie byłabym sobą). Ledwo dałam radę ogromnej porcji tego pachnącego i sycącego cuda. POLECAM!
Rameny są specyficzne, ale te w wersji wege są wyborne. Smaki głębokie, przemyślane. Aromatyczne michy wypełnione makaronem i dodatkami to podróż w jaką wybierzecie się za około 30 złotych polskich. Warto, nawet jeśli jadacie mięso.
Najlepiej poza godzinami szczytu, to nie trzeba czekać na miejsce.
Przyjemnie położony, niewielki lokal z miłą obsługą i dość okrojoną kartą. Cztery rameny, trzy przystawki, jakieś desery - przynajmniej nie ma problemów z wyborem. W otoczeniu postarano się o klimat, są nawet różne ładnie wydane zagraniczne czasopisma. Rameny smaczne, esencjonalne, chociaż wadą jest zbyt duża ilość makaronu. (A nie ma opcji zabrania części dania na wynos.) Nie są może najlepszymi, jakie jadłam, ale z pewnością do zapamiętania. Przystawki mają nieco bardziej interesujące smaki, polecam fermentowaną soję. Nie zachwyciło nas tak bardzo, jakby na to wskazywały zachwyty w Internecie, przeszkadzały mi w szczególności plastikowe sztućce. Ale warto - chociaż żeby spróbować.
Jadłam Spicy miso ramen - genialny, gęsty, treściwy, pyyycha! Batat w środku idealnie pasuje do reszty, zupa na duży głód, albo na kaca. Cenowo gra, smakowo - gra jeszcze bardziej, chłopaki z obsługi super mili, pomocni i zorientowani 😊 Jedyny minus to, że lokal jest tak mały, że należy zjeść i wyjść - zrobić miejsce kolejnej grupie z kolejki. Wszystkiego dobrego!
Najlepszy ramen w Warszawie! Głęboki smak, lepszy od tradycyjnego robionego na mięsnym bulionie. Jedynie co bym zmieniała to długość gotowania makaronu, trafiłam bowiem na lekko rozgotowany. Ogólnie-polecam! 🍲🍜❤️
Świetny ramen!
Przed wizytą nie wierzyłam, że można zrobić tak głęboki w smaku wywar nie używając do tego mięsa, ale na szczęście okazało się to całkowicie możliwe. Zdecydowałam się na kremowy shio ramen i był to świetny wybór: kremowość zupy, intensywny smak i mocno wyczuwalny aromat grzybów łączyły się w rewelacyjne doznanie kulinarne.
Pycha. Koniecznie spróbuję innych wersji.
Pierwszy plus za bardzo oryginalny wystrój wnętrz. Lokal jest oryginalny, a efekt został osiągnięty bardzo prostymi metodami.
Samo jedzenie bardzo dobre, zupy są bardzo smaczne ale jednak nie wygrywają dla mnie z innymi miejscami z ramenem. Fakt, że tak dobry smak został osiągnięty stosując same wegańskie składniki jest jednak godny podziwu.
Niestety na miejscu jest tłok i kolejki ale to raczej świadczy o jakości podawanego jedzenia
Rzadko piszę recenzje. Zazwyczaj zachowuje swoje przeżycia gastronomiczne dla siebie ale posiłek w Vegan Ramen Shop był tak dobry, że aż nie mogę się powstrzymać. Malutki lokal często bywa przepełniony, z tego powodu jakoś niechętnie się do niego zbierałem. Jednak kiedy już zasiadłem do posiłku moim zachwytom nie było końca. Ciężko mi opisać subtelne niuanse smakowe których pełno w VRS, każda z przystawek i zup to czysta przyjemność. Jest to zdecydowanie moja ulubiona restauracja serwująca azjatyckie zupy w Warszawie. Ocena końcowa 6/5
We wrześniu zeszłego roku otwarto w Tokyo (obok Diver City Tokyo Plaza) nowy model Gundama, wysokiego na niemal dwadzieścia metrów robota z anime, który po raz pierwszy nawiedził Japonię w 2009 roku, jako czasowa ekspozycja. Z powodu dużego zainteresowania, na stałe został częścią krajobrazu, a nawet doczekał się ulepszenia. W Vegan Ramen Shop znajdującym się naprzeciw Stadionu Narodowego w Warszawie też znajdziemy figurkę Gundama, ma około dwadzieścia centymetrów, jednak warto o niej pamiętać, ponieważ znajduje się w jedynym miejscu w Polsce, któremu tak blisko do tokijskich ramen shopów.
Przyjemna i ciepła atmosfera mimo obłożenia 100% i kolejki na 10 osób (sobota g. 16...). Załoga bardzo sprawnie zarządza ruchem i planuje rozmieszczenie gości, a samo jedzenie trafia do nas bardzo szybko :)
Próbowałem Spicy Miso i Creamy Shio, oba super.
Miejsce, które powinien odwiedzić każdy, nawet największy mięsożerca.
Polecam!
Pyszny ramen! Do kuchni wegańskiej zazwyczaj podchodzę ostrożnie, gdzieś siedzi we mnie przekonanie, że dania bez mięsa nie mogą być dobre. Oh jak bardzo się myliłam, a Vegan Ramen wyprowadził mnie z błędu! Lokal jest malutki i w weekendy bardzo oblegany, ale warto próbować mimo wszystko! Zupy są sycące i pełne smaku, a każda smakuje na swój własny sposób!
Karol Wilhelm Młodziński
+5
Po prostu: jak ktoś jeszcze nie żarł, to niech pójdzie i zeżre. Po piątej wizycie clear shoyu został moim faworytem, dopuszczam możliwość detronizacji kolejnym ramenem sezonowym.
Chciałabym móc bywać częściej. To była najlepsza zupa jaką kiedykolwiek jadłam, nie sądziłam, że bulion może mieć aż tak głęboki smak, poza tym bardzo mi się podoba umiejscowienie, nieoczywiste i urokliwe.
Niewielki lokal dość surowy, ale z klimatem z dość krótką kartą (4 rodzaje ramenów). Miejsce przeznaczone przede wszystkim, żeby pysznie zjeść, a nie posiedzieć na plotki.
Pyszne wegańskie rameny o wyrazistym smaku! Idealne, pożywne, nieprzekombinowane. Niewielki wybór, co dla mnie akurat oznacza, że mają swoją specjalizację i są w tym dobrzy.
Polecam!
Kuba Kostrzewa-Dawidziuk
+5
Byłem już dwa razy w tym miesiącu. Raz byłem w sobotę (warto przygotować się na ścisk, widać, że lokal jest popularny), drugi raz w środku tygodnia - o wiele spokojniej i przyjemniej. Wystrój jaki jest każdy widzi na zdjęciach. Jedyna rzecz, która mnie w nim irytuje to przy niektórych stolikach (na przykład pod oknem) rury zasłaniają osobę, z którą przyszliśmy. Niby nic ale w trakcie rozmowy bardzo irytujące. Gdyby wliczyć w wystrój pejzaż dźwiękowy - istne szaleństwo ale bardzo pozytywne. Karta dań taka jak lubię, krótka i treściwa, nie siedzę jak wół i zastanawiam się pół godziny co brać. Plus krótki opis dania ułatwia sprawę. Creamy Shio Ramen to istna śpiączka glukozowa - ale jaka przyjemna i przytulna. Jest jak dotykanie kaloryfera w zimnej sali wykładowej. Polecam szczególnie ze względu na marynowane shitake. Fajna jest też półotwarta kuchnia, w której można podejrzeć to i owo. Plusem jest też atmosfera panująca wśród pracowników, która udziela się klientom. Młodzi, uśmiechnięci - tak trzymać.
W skrócie: najlepszy ramen jaki w życiu jadłem.
Wszystkie 4 rameny są zupełnie inne i wszystkie przepyszne. Porcje są bardzo duże i jedna miska wystarczy nawet dla łakomczuchów. Lokal pęka w szwach mimo błyskawicznej obsługi i tego, ze ludzie stosunkowo krótko siedzą w środku.
Ps: ostrzegam tylko przed jednym, jak idziesz z druga połówka to nie pogadasz :p jedzenie jest tak dobre, ze ciężko coś podczas jedzenia powiedzieć 😂
Zdecydowanie najlepszy wegański ramen w Warszawie.
Wracam do tego małego miejsca na Saskiej Kępie regularnie, chociaż bardzo lubię tradycyjne rameny na wieprzowych kościach. Polecam też lody o smaku słonego karmelu.
Jako wielka miłośniczka ramenów, udonów i inszych podobnych azjatyckich specjałów postanowiłam razem ze swoim Lubym zawitać w nasze sąsiedzkie progi by sprawdzić, czy może właśnie znaleźliśmy nową miejscówkę - i okazało się, że nasze poszukiwania zakończyły się sukcesem! Nie dość, że wspaniała atmosfera, to jeszcze to jedzenie....aż pałeczki lizać!
Nie wiem jak oni to robią, ale tak jak z wielu wege knajp wychodziłam z taką..dziurką w środku, jakby czegoś brakowało potrawom tam serwowanym (mięska brakowało niestety), tak tutaj? Kompletne zaskoczenie - przychodzę, zamawiam swój ulubiony creamy shio ramen i jestem pewna, że wyjdę usatysfakcjonowana!
Także polecam wszystkim - zarówno tym, którzy bez kawałka mięsa posiłku sobie nie wyobrażają, tak jak tych, co już przeszli na zieloną stronę życia :)
Miła niespodzianka. Krótka karta, mały lokal, bardzo dobrze zaprojektowane wnętrze, minimalistyczna kuchnia i najważniejsze : pyszne jedzenie. Spróbowałysmy z Paulą i Matyldą /dzięki nim tam trafiłam/ jak smakuje ramen a własciwie trzy jego wersje. Wszystkie fantastyczne. Miałysmy też szczęście - przystawka z miękkiego tofu, która w karcie figuruje jako unikat - była. Też pyszna i pięknie podana. Do tego miła atmosfera, urocza obsługa i dania podawane własciwie natychmiast. W nagrodę za stanie w kolejce /jest jeden minus/Małe miejsce jest urocze ale nie pomieści wszystkich chętnych, których nie brakuje nawet w niedzielny wieczór. Trzeba ten sukces powielić i powiększyć:)
Rewelacyjny ramen, świetne produkty, niesamowicie dużo aromatów i intensywnie wyczuwalne umami. Wyszłam najedzona i szczęśliwa. 5/5, 10/10 !!!
Mój pierwszy ramen w życiu! Było świetnie, bardzo smakowicie i w fajnym klimacie (plus za wystrój i muzykę). Obsługa bardzo miła. Jest trochę niewiele miejsca, ale dla da się to przeżyć.
Przestańcie ich tak chwalić! Przestańcie pisać o wybitnych ramenach, o cudownym intensywnym smaku, na którego myśl leci ślina. Nie piszcie też o bardzo profesjonalnej i miłej obsłudze. Ani o tym że porcję są tak duże że po jednej miseczce wychodzi się najedzonym. Bo boję się że się zepsują i gdzie ja znajdę drugi tak przepyszny ramen ;)
Z kuchnią wegańską do ubiegłej środy łączyło mnie niewiele. Teraz chyba zacznie łączyć, a wszystko to za sprawą Vegan Ramen Shop. Ramen lubię, ale wegańskiego dotychczas nie jadłam. Wedle tego, co zapisane jest w niewielkiej karcie, na pierwszy raz szef kuchni poleca Creamy Shio. Jest to strzał w 10tkę: bulion jest delikatny i kremowy, mocno słony, o konkretnym, grzybowym aromacie. Do tego delikatny, mięciutki udon i szczypiorek na wierzchu... Moje niewegańskie serce i kubki smakowe zostały podbite. Na pewno wrócę, żeby spróbować Clear Shoyu i Spicy Miso!
O Ramenie już raz pisaliśmy, więc nie będziemy się powtarzać. Tym razem jednak będzie trochę inaczej. Gdy Doris zaproponowała wybranie się do Vege Ramen na Finlandzkiej miałem mieszane uczucia. Nie żebym miał coś do opcji wege. Wręcz przeciwnie. Natomiast wypowiedziane przez nią „podobno lepszy niż mięsny”, to był dla mnie o jeden most za daleko.
Jedzenie może być, Obsługa miła. Jednak lokal ciasny bez możliwości swobodnego jedzenia bo łokciami trąca się innych, do tego nie ma możliwości swobodnej rozmowy. Lokal oblegany, na miejsce przy blacie trzeba chwilę poczekać. Jednak dla mnie efektu wow nie było.
Vegan Ramen Shop odwiedziliśmy w weekend, ok 20. Lokal był pełen, mieliśmy szczęście, że nie musieliśmy czekać w kolejce. W środku i na zewnętrz jest niewiele miejsca, nie ma stolików, siedzi się na stolkach barowych. Wystrój czysty, jasno, ładnie pachnie jedzeniem. Mikro kuchnia. Na dłuższe posiedzenie nie ma sensu. Nie spodziewałam się, wiec nie pytałam, ale krzesełka dla dzieci są dostępne.
Bardzo miła i zaangażowana obsługa, co dziwne, bo pracy mają po kokardke.
Zamówiliśmy dwie przystawki - tofu i przystawkę dla odważnych, to była chyba fermentowana soja. Bardzo ciekawe danie, smakuje trochę plesnia, soja poklejona jest gęsta cieczą, która ciągnie się długimi nitkami. Warto było spróbować, nie powtórzę juz :). Tofu smaczne.
No i ramen. Aż się nie chce wierzyć, że jest wege. Jedliśmy ostry i kremowy, obydwa były przecudne, aromatyczne, pełne smaków wyważonych, nie nudnych, wywijasz paleczkami co sił, takie pyszne.
Pół porcji (a są ogromne) zjadł mój nawet nie trzyletni syn.
I deser, lody z zaprzyjaźnionej syrenki, czekoladowe - pyszka i masło orzechowe - tez dobre.
Naprawdę mega, odkrycie i tak trzymać! !
Ah, uwaga, nie polecam oranzady. Śmiesznie pstryka szklana kulka, ale to syrop gluk-frukt + obrzydliwe barwniki i adnotacja, że może wywoływać u dzieci nadpobudliwość.. No i jest obrzydliwa.
Pyszne jedzenie, poza ramenami możemy zawsze spróbować japońskich deserów albo prawdziwych specjałów jak np natto - sfermentowaną soję o bardzo intensywnym i dla wielu odrzucającym aromacie (mi akurat bardzo zasmakowało). Dużo energii włożono w wystrój lokalu i ozdabiające go książki i gadżety. Niestety, mało miejsca powoduje wrażenie, że trzeba przysiąść na chwilkę, zjeść i zaraz się wynieść. Za to jeden minus. Ale zdecydowanie warto tu zajrzeć!
Doskonale zbalansowany koncert smaków w jednej misce. Pomimo upalnego wieczoru, gorąca porcja ramenu smakowała tak obłędnie, że pomimo totalnego najedzenia nadal spoglądałam na to cudo z apetytem. Takie bogactwo w jednym daniu to naprawdę coś niesamowitego. Karta krótka i o to chodzi, po cóż udziwniać skoro ramen jest bohaterem tego miejsca. I niech tak zostanie. Cudowne to było. Obsługa też. Smakujesz coraz lepiej, Saska Kępo.
Nieważne czy jesz mięso, to jest miejsce, które po prostu trzeba odwiedzić będąc na Saskiej Kępie. Lokal jest mały, ale kuchni i obsługa zawsze stara się szybko uwinąć i doradzić :) Czasem trzeba poczekać na stolik, ale warto!
The best ramen in Warsaw. It doesn't matter if you eat meat or not - you have to try it! It's worth to wait a while (but it's not that bad nowadays). Hopefully the menu will change, so we can discover more types of VEGAN RAMEN ramens in the future!
Bardzo bardzo polecam... bo to na maxa pyszne, zjadłam dwa rameny.... jeden po drugim... Najpierw był grzybowy kremowy (super konsystencja) potem ostry. Ostry odrobinkę za mało ostry, ale dodatkowy pieprz cayenne gwarantuje sukces (jak ma być ostre to opór)
Lovely place, quiet and relaxed. Their ramen is just about the best vegan thing I've ever had in my entire life. They serve complimentary tap water, which is a huge + for any restaurant.
Na ramenie się nie znam, w japoni nie byłam ale creamy ramen to jest najpyszniejsza zupa świata. Atmosfera która tworzą właściciele jest fanatysczna. Fajnie, ze można kilka rzeczy kupić na wynos.
Od kiedy jakieś 3 lata temu zjadlam ich ramen jeszcze jako pop up w Kubku i Ołówku tylko czekalam aż otworzą się stacjobarnie i w końcu ten moment nadszedł... A ramen chyba jeszcze lepszy niz wtedy. 12/10!
Lokal mały, trochę ciasny i niewygodny. Miła obsługa. Bardzo smaczne zupy (szczególnie spicy ramen). Polecam też opcje na zimno - świeża, lekka i aromatyczna.
Pierwszy raz byłem w japońskiej restauracji. Może nie do końca jeszcze do takich smaków jestem przyzwyczajony albo to nie mój klimat. Ale lokal ok.
Czy ramen bez mięsa może się udać? Mały lokalik na Saskiej Kępie udowadnia, że jest to możliwe.
I że jest to pyszne:)
Naczytawszy się zachwytów nad wegańskim ramenem nie mogliśmy nie wybrać się na Finlandzką. Wyprawa w niedzielne późne popołudnie. Zielona Saska Kępa. Mały, ale wysoki lokal i przemiła obsługa. Wnętrze urządzone ze smakiem, w klimacie minimalistycznym.
Przychodzimy i zamawiamy - już wcześniej wiedzieliśmy, jakich zup chcemy spróbować.
Clear Shoyu Ramen - którego bazą jest przezroczysty bulion opaty na 6 rodzajach grzybów, podkręcony mieszanką sosów sojowych oraz olejem z jabłka, cebuli i imbiru i z dodatkiem pieczonego pomidora. Głęboki smak wywaru, z pysznym makaronem. Umami pełną gębą:)
Spicy Miso Ramen - jest kremowy, delikatnie pikantny. Ramen z pak choi i batatem. Całkiem inny w smaku od Clear - ale tak samo pyszny.
Porcje zdecydowanie sycące. Smaki zdecydowanie oryginalne. Miejsce zdecydowanie warte odwiedzin.
Wege ramen zdecydowanie na TAK:)
Po prawej stronie Wisły, vis a vis Stadionu Narodowego otworzyło się miejsce, o którym krążą już legendy. Klientów czekających na wolny stolik szczególnie w weekend momentami bywa tu więcej, niż dostępnych w środku miejsc. Karta dań niewielka jak sam lokal – zaledwie trzy rodzaje ramenu – Spicy Miso Ramen, Creamy Shio Ramen i Clear Shoyu Ramen, trzy przystawki – klasyczny apetizer z tofu -Hiyayakko, Edamame – zielona fasola w strączkach serwowana z grubą solą morską oraz Natto – kontrowersyjny słynny przysmak Japończyków, którego jedni kochają a inni nienawidzą czyli fermentowana soja. Do tego dwa desery – lody o smaku zielonej herbaty i te o smaku słonego karmelu. W ofercie także napoje – klasyczna cola, zielona herbata w plastikowej butelce, dwa rodzaje japońskiej lemoniady lub darmowa kranówka. Niby szału nie ma, wydawać by się mogło, że knajpka jak wiele innych a jednak…
Vegańskie Ramen, jak to? A gdzie boczuś, karkóweczka, wyrazisty wywar? Okazuje się, ze nie jest to niezbędne. Spróbowałem 3 ramenów: spicy,creamy i clear. Wszyskie mega smaczne. Moi liderzy to spicy i creamy, super faktura bulionu, dobry makaron. Byłem tam ze sporą ekipą foodisową, sami mięsożercy, każdemu smakowało. Naprawdę świetna robota.
Obsługa bardzo miła, właścicielka sympatyczna. Zdecydowanie będę wpadał.
Jeden minusik - lody z zielonej herbaty, w teksturze wyczuwalne kawałki lodu.
Czy można świetnie spędzić czas w miejscu, gdzie jest mało miejsc siedzących, w środku jest dość ciepło, lokal nie serwuje alkoholu, za to karmi ludzi w upalne popołudnie ciepłą zupą? Można i to właśnie po prawej stronie Wisły, w miejscu, gdzie w weekendy kolejka wygłodniałych ustawia się już przed otwarciem.
Vegan Ramen prowadzą szalenie sympatyczni ludzie z pasją do tego, co robią i wiedzą o tym, co serwują - znajdzie się tu miejsce i dla matek z dziećmi, i samotnych panów z pieskiem. Czasem trzeba się uzbroić w cierpliwość, by usiąść, za to nie wychodzi się stąd z pustym żołądkiem. Wręcz przeciwnie.
Z wegańskim stylem życia nie mam za wiele wspólnego, lubię mięso, a tofu najchętniej zajadam w pad thaiu w towarzystwie krewetek - tu jednak obawy o głód po konsumpcji okazują sie bezpodstawne. Sam wybieram ramen w wersji spicy miso, który nie jest tak pikantny, jak sugerowałaby to nazwa. Z duetu creamy shio i clear shoyu bardziej smakuje mi ten pierwszy i generalnie uważam go za najlepszą pozycję w karcie. Menu jest krótkie i ma się zmieniać, jednak wszystkie rameny w nim obecne, są doskonałe. Przydałby się kieliszek choyi, ale nie ma co marudzić.
Od firmy dostajemy lody, którymi częstuje mnie moj banda. Mi smakowały, choć te ze słonym karmelem były lepsze niż te o smaku zielonej herbaty. Fermentowana soja to nie mój smak, ale to wiedziałem już po azjatyckich podbojach w Tokio i Berlinie. Specyficzny posmak chmielu nie pomaga, czym pewnie podpadnę niektórym smakoszom. Poza tym wszystko było doskonałe, obsługa przemiła i czas oczekiwania do przyjęcia. Chętnie tu wrócę.
Monczi Wow SkinnyFoodie Marcin Malinowski Monika Rosłoniec
No mi się tu baaardzo podobało :) Przede wszystkim leci japońska muzyka! ♡ Właścicielka podchodzi i opowiada o powstaniu lokalu co jest b. fajne. Atmosfera generalnie jest naprawdę spoko. No ale czas powiedzieć coś o ramenach. Wzięliśmy ten kremowy grzybowy i ten ostry z batatami. Oba były pyszne. Porcje duże, pomimo że zupy bezmięsne to są bardzo najadliwe. Co ciekawe ten ostry smakował mi chyba bardziej nawet niż grzybowy, ale to o włos może, bo oba były obłędne. Pierwszy raz jadłam zabielone rameny i zaskoczyło mnie to na plus. Podobno pozycję mają się zmieniać co jakiś czas, więc na pewno będę wpadła i kosztowała tych pysznych rozgrzewających zup :)
Ramen nie należy do moich ulubionych przysmaków, ale na szczęście do Vegan Ramen Shop zostałam po prostu wyciągnięta (dzięki, Midian) :) Na szczęście, bo tutejszy ramen jest duży, sycący (nawet powiedziałabym, że nieco ciężki), a przede wszystkim niezwykle interesujący smakowo. Zamówiłam wersję opisaną w menu jako najbardziej szlachetną. Po cichu liczyłam na większą ilość pieczonego pomidora, który swoją świeżością i kwaskością fantastycznie przełamywał kompozycję. Ale i tak byłam usatysfakcjonowana. Danie jest warte swojej ceny.
Wnętrze jest dość oryginalne. Czułam się, jakbym siedziała wewnątrz marshmallow. Zupełnie nie podobało mi się przedzielenie stołu pośrodku pionowym elementem wystroju, który powodował, że Be(z)sos był dla mnie momentami całkiem niewidoczny.
Jest jednak jeszcze jedna kwestia. Wcześniej w tym samym miejscu były inne wegańskie knajpki: Dolce & Vegan oraz Vurst. W Dolce&Vegan kiedyś spotkałam się z koleżanką. Z całego (krótkiego przecież) menu były tylko tosty. Do Vurst kiedyś zajrzeliśmy z Tapirem bardzo głodni i okazało się, że... nie ma bułek (a była to knajpa z hot dogami!). Vegan Ramen Shop kontynuuje niechlubną tradycję. W menu mamy 3 rameny, 3 przystawki i 2 desery. Łącznie 8 pozycji. OSIEM. A i tak jednej z przystawek nie zastaliśmy. Oby historia Vegan Ramen nie potoczyła się tak jak losy Dolce&Vegan i Vursta...
Bardzo mało miejsca i bardzo mała kuchnia. Czeka się długo, cały czas pod lokalem stoi kolejka. Byłyśmy na miejscu przed 16, czyli przed godziną otwarcia, a i tak wszystkie miejsca były już zajęte. Właściciele bardzo troskliwi i rozmowni☺️. Rozdają darmową wodę na czas stania w kolejce- miły gest. Rameny PYSZNE, wegańskie, a tak aromatyczne!!❤️
Z początku miałem mieszane uczucia co do pomysłu wyjścia na wegański ramen. "Tradycyjny" ramen bardzo lubię i tylko chęć przekonania się na własnej skórze o co wielkie halo popchnęła mnie na Finlandzką 12a. Lokalizacja jest świetna, bowiem VRS znajdują się parę kroków od Ronda Waszyngtona. Lokal jest niewielkich rozmiarów. Wnętrze jest urządzone dość minimalistycznie, co w żadnym przypadku mi nie przeszkadza. Będąc na miejscu o godzinie 18 (czwartek) musieliśmy się uzbroić w cierpliwość i swoje odstać, aż nie zwolni się miejsce dla 4 głodnych recenzentów. W międzyczasie mogliśmy przejrzeć krótkie menu. Dość długo zastanawiałem się między Creamy Shio Ramen a Spicy Miso Ramen (obie pozycje po 28 zł). Wybór padł na tę pierwszą pozycję.
Siadamy. Plusik dla knajpy za postawioną karafkę z wodą. Niestety nie było hiyayakko, więc na przystawkę wziąłem natto (10 zł), czyli fermentowaną soję. Nie tylko mnie kojarzył się połączeniem kawy i piwa (typu stout). Na pewno znajdą się fani takie "przegryzki", ja to potraktowałem jako ciekawostkę kulinarną.
Po około 10 minutach od przystawki dostaliśmy swoje miski, a wielkością bardziej przypominały małe wiaderka. Porcja była zacna. Po zjedzeniu byłem bardzo przyjemnie najedzony, ale nie przeżarty. Bulion był kremowy, mocno grzybowy i po prostu pyszny! Do tego fura makaronu i płaty wodorostów. Spicy Miso również był bardzo dobry, choć nie aż tak bogaty w różne smaki, ale z bardzo dobrze wyważonym poziomem ostrości.
Właścicielka jak i obsługa bardzo dobrze sobie radzili, więc wszystkie dania były na bieżąco wydawane. Teraz już wiem, że moje obawy były bezpodstawne i każdemu mogę polecić wybrać się do VRS na wegański ramen. W żadnym wypadku nie brakowało mi mięsa i chętnie tu jeszcze wrócę. Polecam to miejsce każdemu, chyba, że ktoś ma uczulenie na dużą ilość na metr kwadratowy hipsterów to polecam się wybrać gdzieś indziej :P
Rameny lubię ogromnie, a wegańską kuchnię z czasem coraz bardziej. Mimo to pomysł na wegański ramen wydał mi się z początku zbyt ryzykowny. No bo jak ramen to umami, a jak umami to mięso - prosty rachunek. Gdy jednak dowiedziałam się, że produkcja tego cuda leży między innymi w rękach znajomej mi osoby, która od lat jest kompletnym freakiem na punkcie Japonii, poczułam zarazem ulgę jak i wielką ciekawość.
Okazja do zjedzenia w Vegan Ramen Shop pojawiła się niedługo po otwarciu stałej placówki (wcześniej był to tzw. pop-up) i to po sąsiedzku ode mnie bo na Saskiej Kępie. W deszczowy czwartek nie zabrakło klientów, trzeba się było uzbroić w nieco cierpliwości by znaleźć miejsce. I właściwie kwestia miejsca jest jedyną do jakiej mogę mieć uwagi - że przestrzeni za mało, a wpaść tam większą grupą jest raczej niemożliwe. No ale od czegoś trzeba przecież zacząć, a przy takim sukcesie (za który trzymam dalej kciuki) liczę na większy kawałek podłogi za jakiś czas :)
W smakach za to nie ma się zupełnie do czego przyczepić. Zaczęliśmy od przystawki natto czyli sfermentowanej soi. Smak nie do końca mój bo aromat soi piwno-kawowy a kawy nie znoszę, ale jest to kwestia preferencji osobistych. Poza tym doceniam samą możliwość wypróbowania takich kulinarnych ciekawostek niedostępnych nigdzie indziej. Nie zamawiajcie tylko tego dania na pierwszą randkę bo ciągnąca się soja nie na każdym może zrobić dobre wrażenie ;)
I tu dochodzimy do bohatera całej restauracji czyli ramenu. Bardzo cieszy mnie, że danie dla siebie znajdą tu zarówno fani zupy w wydaniu zawiesistym, kremowym (to ja) jak i Ci, którzy wolą rosół w wersji po japońsku - rameny występują tu bowiem w wersji creamy i clear. Sama zdecydowałam się na Spicy Miso czyli ramen w wersji kremowej z pak choi i batatem. Wyglądał wspaniale i tak też smakował - był w sam raz pikantny na moje podniebienie, smak był wielowymiarowy, głęboki a słodki batat był cudowną "wisienką na torcie". Makaron był mięsisty a cała porcja tak słuszna, że zasypiałam tej nocy z pełnym i zadowolonym brzuchem.
M. wybrał z kolei na wskroś grzybowy Creamy Shio Ramen o równie aksamitnej konsystencji i posmaku...ostryg - zapewne od obecnych w zupie alg. Były to bardzo intensywne i ciekawe aromaty z pełnią umami. Jak zrobili to bez dodatku mięsa? Nie wiem, ale nawet Cvana przyznała, że jej (teoretycznie najdelikatniejszy) Clear Shoyu Ramen był bardzo...mięsny. W Vegan Ramen Shop pracują zatem chyba prawdziwi czarodzieje. A ich lokal w moim osobistym rankingu wspiął się na numer jeden wśród warszawskich ramenów ex aequo z MOD.
Jeśli chcecie zasmakować wegańskich "czarów" obowiązkowo wpadajcie do Vegan Ramen Shop!
Na wegańskiej mapie Warszawy powoli zaczyna obowiązywać zasada "wyróżnij się albo zgiń". Z nielicznymi wyjątkami, takimi jak niezniszczalna Vega, "scena" robi się bezkompromisowa. Z jednej strony mamy bowiem coraz liczniejszą grupę osób preferujących dietę roślinną, z drugiej - swoisty "hype" na tego typu kuchnię. Moim zdaniem Vegan Ramen Shop wyróżnia się, co jest ważne z dwóch powodów. O drugim z nich na końcu recenzji :)
Lokal ruszył w wersji stacjonarnej całkiem niedawno (wcześniej był tzw. "pop-upem") i... wygląda na to, że robi furorę. Wprawdzie sytuacja jest daleka od przemarszu wojsk, jaki po otwarciu miał miejsce w mocno rozreklamowanej Wegemamie (a i lokalizacja nie tak spektakularna), ale - jak słusznie zwróciła uwagę w swojej recenzji kol. Bimbirimbir - szybkie spojrzenie z zewnątrz może wywołać wrażenie, że VRS to nowy Manekin. Po prostu malutki lokal plus duże zainteresowanie sprawiają, że przed wejściem praktycznie nieustannie formuje się krótsza lub dłuższa kolejka. Mam jednak nadzieję, że kiedy minie zachwyt na fali nowości, gości jednak nie zabraknie, bo miejsce jest zdecydowanie godne uwagi.
Jak sama nazwa wskazuje - można tu zjeść głównie ramen. Solidną michę aromatycznej i tłustej (choć bez przesady) zupy, która kojarzy się bardzo "mięsnie", ale skoro mogą być wege-burgery, wege-kebab i wege-burritos, to dlaczego nie ramen? Zdecydowałem się na creamy shoyu ramen o bogatym grzybowym wkładzie (i smaku), z solidnymi płatami wodorostów. Dobry, sycący i konkretny posiłek. Na przystawkę natto - superfood z fermentowanej soi o kawowo-stoutowym aromacie. Na plus - darmowa woda (poza nią można wypić azjatyckie oranżadki albo... colę - choć aż prosiłoby się o japońską herbatę, która pomogłaby jedzeniu "ułożyć się"). Ramen był sycący - nie zdecydowaliśmy się więc na desery (a do wyboru są tu dwa smaki lodów, w tym słony karmel - podobno miał być karmel miso, ale receptura jeszcze nie jest do końca opracowana, szkoda, bo brzmi to jak miła perwersja. Może następnym razem).
Obsługa uwijała się jak w ukropie - w kuchni i na sali. Dzięki temu przygotowywanie stolików dla kolejnych gości, ale też i wydawanie posiłków, przebiegało bardzo sprawnie. Sympatyczna właścicielka krążyła po sali i osobiście doglądała obejścia. A na sali można było zobaczyć pełen przekrój gości - od zupełnych "normalsów" po pozytywnych freaków. W przeciwieństwie do czujnej Bimbirimbir nie zarejestrowałem jednak typowej hipsterki, co najwyżej sam, z lekko nieświeżym undercutem mógłbym uchodzić za reprezentanta tej grupy ;)
Jaki natomiast jest drugi powód trzymania kciuków, o którym wspominałem na początku? Otóż VRS mieści się w niepozornym lokalu przy ul. Finlandzkiej, niby zaledwie dwa kroki od ronda Waszyngtona i półtora kroku od Francuskiej. Ale jednak zawsze są to te dwa kroki, a po drodze z każdej strony kusi wiele innych restauracji. W tym samym miejscu mieściły się wcześniej dwa inne lokale o wegańskim profilu - kawiarnia Dolce&Vegan, a następnie serwujący roślinne hot-dogi Vurst. Oba po jakimś czasie zniknęły. Mam więc nadzieję, że Vegan Ramen Shop ze swoją oryginalną ofertą i dobrym jedzeniem nie podzieli ich losu i będzie "żył" długo i szczęśliwie.
A, jeszcze jedno, nie można - przynajmniej na razie - płacić kartą.
Kulinarnie - jedna z najlepszych rzeczy jaka przytrafiła mi się w tym roku, już tęsknię.
Do Vegan Ramen Shop wybrało się 3 mięsożerców, więc udało mi się spróbować 3 wersji - 3 genialne!
Makaron, zgodnie z informacją w menu, prawilny, bardzo prawilny.
Doskonała kompozycja smaków.
Cała nasza trójka opuściła lokal z uśmiechem na twarzy, zgodnie twierdząc, że wrócimy tu nie raz.
Polecam wszystkim!
Ja na pewno wrócę po więcej ❤️
Dwa razy odbiłam się od drzwi: w poniedziałki nieczynne, a ze względu na codzienne przygotowywanie makaronu lokal otwierany jest o 16.00. I było warto wrócić po raz trzeci. Jedna z lepszych rzeczy, jaką jadłam w życiu. Mam blisko, będę wpadała często. Hipsteriada, kolorowe włosy, tatuaże, psy, koty, dzieci, instagramy i inny brednie. A jakie to wszystko ma znaczenie przy takim ramenie?
Absolutnie najlepsza rzecz jaką mi się zdążyło spróbować w życiu, lokal jest urzekający, zespół ciepły rodzinny i mega zaangażowany, za max 30 zł zjesz rajskie danie które chcesz by nigdy się nie kończyło. Nie jestem nawet w stanie powiedzieć który polecam najbardziej bo każdy z trzech które są dostępne teraz są fenomenalne. Absolutny must visit ❤
To miejsce to zemsta klientów Manekina. Zdaje się że niejeden śmieszek ze Zbawixa, drwiący z kolejki po naleśniki, stał już tutaj grzecznie po zupkę. Bo do tego małego lokaliku kolejka kwiatu warszawskiej hipsterni stała nawet w niedzielę długiego weekendu. Co oni wszyscy jedli zanim otwarto Vegan Ramen??
Wnętrze jest urządzone minimalistycznie, zapewne po to, żeby tatuaże, różowe włosy i przerośnięte ego klientów dobrze się tu prezentowało. Zdaje się, że pokazanie się tutaj to prawie jak weekend na Kreuzbergu. Ale dość już złośliwości. Zapomnij, że zupy to głównie od matki z Radomia w słoiku przywozisz i idź spróbować jak smakuje wielki świat.
Obsługa jest tutaj bardzo sympatyczna, urocza właścicielka o wyglądzie Bjork uprzejmie przeprasza za to, że jeszcze nie można tu płacić kartą. Wielki plus za oryginalne, japońskie lemoniady w bajeranckich butelkach. Na przystawkę spróbowałyśmy pyszną edamame, idealnie ugotowaną ze świetną, gruboziarnistą solą. Obie z koleżanką wybrałyśmy spicy miso ramen. Pierwsze kilka łyżek to wyrazista ostrość, później niestety smak staje się monotonny. Koleżanka wegetarianka chwaliła rozgrzewającą moc zupy. Dla mnie ten ramen jest mdły. Delikatny batat, neutralne kiełki i pak choi nie polepszają sytuacji. Zupa aż prosi się o przełamanie jakimś odświeżającym kubki smakowe, mocnym akcentem, który pozwoliłby ze smakiem zjeść do danie do dna i nie znudzić się nim w połowie.
An error has occurred! Please try again in a few minutes