Od dawna chciałam tutaj zajść, ale jakoś zawsze mi było nie po drodze. W końcu udało się dzisiaj, choć i tak ledwo, bo Vege Miasto okazało się pękać w szwach i tylko cudem trafiłyśmy na zwalniany akurat stolik. Jest gwarnie, kolorowo, przychodzą single, całe rodziny z małymi dziećmi, koleżanki na ploty, ludzie z psami, a całe to towarzystwo stoi grzecznie i po 15 minut w kolejce do kasy, gdzie składa się zamówienie. W międzyczasie można dokonać wyboru tego, co chcemy zamówić, a to naprawdę nie jest proste zadanie, bo wszystko brzmi jakby było absolutnie przepyszne. Niczego nie ułatwiają też wystawione na widok oczekujących przepiękne i zdrowe ciasta, odpowiednio oznaczane jako bezsojowe, beznabiałowe, bezcukrowe czy bezglutenowe.
Bałam się, że moja kolej już nigdy nie nadejdzie, ale w końcu udało mi się zamówić koftę warzywną, cudaki (faszerowane pieczone ziemniaki z serem z nerkowców i z tempehem), a do tego kawałek ciasta z kremem czekoladowym na bazie awokado - usłyszałam, że na dania główne można czekać do 40 minut, stąd postanowiłam umilić sobie ten czas jakąś zdrową słodkością. Całość wyniosła 65 zł - nie tanio, ale jak za jakość serwowanych tutaj naturalnych, zdrowych składników i naszpikowanie potraw superfoodsami, jest to cena przyzwoita i zrozumiała. Plus za możliwość zamówienia wody z filtra za darmo, jestem wielkim orędownikiem tej inicjatywy i zawsze jestem zdumiona, że w niektórych lokalach w Warszawie w dalszym ciągu odmawiają podawania kranówki na wyraźną prośbę.
Ciasto okazało się wspaniałe - oczywiście czuć w masie czekoladowej posmak awokado, ale mi akurat takie połączenie zupełnie nie przeszkadza. Dodatek granatu i kiwi fajnie podkręcił kwaskowatością kremową słodycz całego ciasta, przydałoby się też jednak kilka listków mięty więcej. A świetny kokosowo-orzechowy spód to już zupełna klasa.
Dania główne na początku zachwycają wizualnie, bo na talerzu dzieje się bardzo dużo i nawet nie wiadomo od czego zacząć. :) Mi kofta z pieczonych warzyw bardzo smakowała, połączenie z salsą pomidorowo-paprykową naprawdę udane, a ziemniaczków z pesto szpinakowo-jarmużowym z migdałami i nerkowcami sporo, do tego jeszcze surówka. Wszystko świeże, smak warzyw absolutnie nie maskowany nadmierną ilością przypraw, czuć, że potrawy są przygotowane na bieżąco i nikt nie używa niepotrzebnych wzmacniaczy. Cudaki smaczne, choć ja preferuję trochę bardziej wyraziste dania - pierwszy ziemniak rozpływa się w ustach w swojej kremowości, ale kolejne mogą już troszeczkę trącić nudą.
Wizytę uważam za bardzo udaną, i gdyby nie niedogodności związane z długim czasem stania w kolejce (bo zamówienie, mimo lojalnego uprzedzenia, zostało jednak zrealizowane całkiem sprawnie) i przebywaniem na stosunkowo niewielkiej powierzchni z całym tłumem ludzi, pewnie szukałabym okazji do powrotu jakoś intensywnie, a tak to niestety nie jestem przekonana. Może warto otworzyć kolejny lokal, co by rozładował trochę tłok? Fanów Vege Miasto ma, więc klienteli na pewno nie zabraknie, a zrobi się za to dużo przyjemniej i wygodniej.
An error has occurred! Please try again in a few minutes