This small tea shop has an amazing array of teas as well as a cabinet full of delectable desserts. Lots of teas and the server will ask a few questions and blend you the right brew. I ended up getting a Black Tea as well the Odette 2.0 which had a base of hazelnut sponge topped with passion fruit cream and banana, and milk chocolate cream with earl grey tea. It was a well balanced dessert that was delicious. Also loved the timer given to me to enjoy the perfect brew.
Drugi lokal Odette uważam za dużo bardziej przytulny niż pierwowzór. Herbaciarnia jest malutka i mieści jedynie cztery stoliki, czyli 16 gości. Wystrój jest jednocześnie industrialny i nieco przyrodniczy. Tworzy to ciekawą kompozycję. Brakuje tylko, żeby żarówki były wymienione w dziwnym żyrandolu, bo to wygląda troszkę niechlujnie.
Najważniejszym elementem są jednak desery i herbata. Ta druga perfekcyjnie zaparzona i po raz pierwszy w moim doświadczeniu podana ze wszystkimi niezbędnikami. Dostajemy klepsydrę, żeby wiedzieć kiedy wyjąć fusy, a także metalowy talerzyk na zaparzarkę. Jeśli miałbym się do czegoś przyczepić, to że imbryk trzeba trzymać dwiema rękami przy nalewaniu. Jest to chyba jednak zabieg celowy, bo tak jest znacznie bardziej imponująco.
Desery są równie przepyszne i prześliczne, jak w pierwszym Odette. Próbowałem Caraibe (chyba się nie pomyliłem ;) oraz musu czekoladowego. Ten pierwszy deser był genialny. Może brakowało tylko drobnego przełamania słodkiego smaku, ale to niewielki mankament. Mus czekoladowy był gesty i miał świetną konsystencję, ale też brakowało jakiegoś "twistu". Podobno szarlotka była doskonała, ale trochę ciężko ją było jeść że względu na różnicę twardości spodu i jabłkowego wierzchu.
Niemniej jednak wszystko było bardzo zadowalające i wizytę zaliczam do udanych.
Po wyjściu z pobliskiej Benihany (raczej rozczarowani) postanowiliśmy zajrzeć tu na moment na deser. Wszystkie stoliki były zajęte więc wybrane ciasta wzięliśmy na wynos, i już chwilę później jedliśmy je w aucie. Mimo takich słabych warunków rozpływaliśmy się z każdym kolejnym kęsem. Te desery to małe dzieła sztuki, nie tylko z wyglądu, ale także w smaku. Już nie możemy doczekać się kolejnej okazji do wizyty.
I was happy to see so many fantastic desserts in my time in Warsaw. I wouldn’t have picked it as such a foodie hotspot. Odette Tea Room is the second of their stores. There’s a charming vibe even though it’s a more corporate feel of a location. It wasn’t busy at my visit, so I had plenty of time to assess which of the pastries and cakes I would get to try. The setting is elegant and it’s nice to take a moment to yourself whilst at Odette. Each of the cakes are around about the 15zl mark. I went for the namesake Odette 2.0; this is a milk chocolate cream infused with Earl Grey tea, passionfruit and banana cremeux, feuilletine and hazelnut sponge. I liked the mix. The flavours were a bit more subtler that I would have liked, but I still rate it as an inspired mix and worthwhile sampling. Service was sweet and top notch, like the patisserie.
Wystrój wnętrza to die for, chociaż jest nieco zbyt małe. Obsługa niestety średnio zainteresowana gośćmi, chociaż w zasadzie zbyt wiele w lokalu do roboty nie ma. Ciastka jak to w Odette - piękne i smaczne. Tu dodatkową atrakcją są herbaty - nie nazwałabym ich wysokopółkowymi, ale wybór jest szeroki, a wypróbowanie zielone całkiem mi smakowały. Ich ogromną zaletą jest sposób podania - odmierzająca czas klepsydra i niezwykłe szklane czajniczki. Tea room to dobrze zlokalizowane miejsce na popołudniowe spotkanie ze znajomym (o ile nie jest weganinem, bo opcji wegańskich nadal w menu brak).
Moje ulubione miejsce na ciastko i kawę. Słodkości to małe dzieła sztuki i o świetnym smaku. Wybór herbat jest duży i zadowalający. Wnętrze wyważone i piękne. Zawsze jest wolny stolik.
Do Odette zabrała mnie przyjaciółka. Sama bym chyba tutaj nie trafiła, bo raczej niechętnie zamawiam desery, które wyglądają jak z obrazka, takie piękne, idealnie równiutkie, o żywych kolorach. Zawsze mam wrażenie, że takie ciacha muszą być sztuczne i przeraźliwie słodkie. Ale jak przyjaciółka mówi, że pyszne, to nie ma rady, trzeba zaufać :)
Wybór deserów jest bardzo duży, także niesamowicie ciężko jest się zdecydować. Wszystkie prezentują się niesamowicie atrakcyjnie, chociaż zupełnie nie wiem czego się spodziewać po takim pięknym ciastku. Zamawiam kawę, a do kawy tartę czekoladową, przyjaciółka zaś skusiła się na Cafe Opalys.
Moje obawy zostały bardzo szybko rozwiane, deser okazuje się pyszny, fajnie kremowy i mocno czekoladowy. Idealne połączenie z kawą. Udało mi się też spróbować deseru przyjaciółki, który okazał się jeszcze lepszym wyborem niż mój. Marmolada z kandyzowanych pomarańczy bardzo fajnie przełamała smak, sam deser był dużo bardziej lżejszy i ciekawszy niż moja czekoladowa tarta.
Bardzo żałuję, że wybrałyśmy się do Odette w ciepły dzień i to na dodatek po długim spacerze, bo bardzo chętnie skusiłabym się na herbatę. Wrócę, tym razem może w chłodniejszy dzień :)
W pierwszym lokalu Odette byłam już jakiś czas temu, wspomnienie ciekawych smaków i dopracowanej strony wizualnej deserów zostało w pamięci, postanowiłam więc sprawdzić z przyjaciółką drugą filię, do której od dawna chciałam się wybrać.
Postawiłyśmy na kawę i ciastko mimo wcześniejszych planów na spróbowanie jednej z pyszniących się na ladzie herbat. Jako, że królują tu liściaste wynalazki, a nie ziarna kawy, to ta strona jest zrealizowana minimalistycznie - ekspresem z kapsułkami, ale na espresso nie mogę narzekać.
Wnętrze, jak i to w macierzystym Odette, urzeka. Liściasta tapeta, stoliki z ciemnego drewna, geometryczna lada ze wszystkimi słodkimi cudeńkami w środku, a dodatkowo miła pani za nią.
Tym razem wybrałam ciastko Cafe Opalys 33% , w skład którego wchodziły: biszkopt czekoladowy z orzechami włoskimi, marmolada z karmelizowanych pomarańczy, cremeux czekoladowe Valrhona Guanaja 70%, mus z białej czekolady Valrhona Opalys 33% perfumowany kawą, a na szczycie ultra delikatny makaronik. To była jedna z dwóch opcji dla bezmącznych typków takich jak ja. I było genialne! Kremowe, czekoladowo-kawowe, przełamane delikatnie pomarańczą. Towarzyszka postawiła na mocno czekoladowe ciastko z fioletową wężową skórą na wierzchu, które również rozpływało się w ustach, ale odrobinę brakowało przełamania smaku.
Na pewno przyjdę tu jeszcze nie raz i może przy kolejnej wizycie uda mi się spróbować herbacianego naparu.
Jak mam ochotę na coś słodkiego to zawsze kieruje się w to miejsce :) Na zdjęciu desery Odette 2.0 i Exotic 5/5! Dodatkowym plusem jest miła obsługa i przepiękne wnętrze.
Nie wiem jak Wy, ale ja wychodząc z Odette na Twardej byłam bardzo zadowolona. Ciastka wyglądają przepięknie. Nie mogłam się zdecydować, które wybrać na początek i gdybym mogła wybrałabym co najmniej 3 na raz! Przepiękne aromaty herbat (zielone, białe, czarne) także przyprawiają o pozytywny zawrót głowy, co sprawia, że chce się ich wszystkich próbować i próbować. Herbatę dostajemy w ślicznym imbryku razem z klepsydrą, która odmierza czas potrzebny do zaparzenia herbaty. Wybrane przeze mnie ciastko Odette 2.0 (14zł) było równie pyszne. Aby fachowo opowiedzieć cóż to za ciastko, posłużę się opisem samego Odette: dacquoise z orzechów laskowych, cremeux z marakują i bananem, krem z mlecznej czekolady Valrhona Jivara z herbatą Earl Grey. Niestety, sporo tu słów, których jeszcze nie rozumiem, więc pozwólcie, że z tego właśnie powodu opiszę je dosyć prościej: pyszne połączenie, którego smakowanie niestety kiedyś się kończy. Uwierzcie mi, dawkowałam sobie tę przyjemność robiąc przerwy między kolejnymi kęsami :)
Ponieważ do Odette wybrałam się w towarzystwie książki, po takim zestawie poczułam spokój i relaks. Wszystkim polecam taki pozytywny stan ;)
Czy do Odette Tea Room jeszcze wrócę? No pewnie! Tyle herbat i tyle ciast ile mam do spróbowania jest chyba wystarczającą odpowiedzią... :)
Najlepszy deser jaki kiedykolwiek jadłam. Zawsze do takich miejsc podchodzę z rezerwa, w końcu najlepszy deser, to własnoręcznie zrobiony deser. Ale tutaj nie mam szans, ciastko odette 2.0 to definitywnie mistrzostwo świata
Bardzo przyciągające miejsce. Niezwykle spodobał mi się pomysł połączenia wyśmienitych ciastek z dobrą herbatą. Wybór herbat jest bardzo duży (12 zł za 300 ml), jedyny problem jest taki, że ciężko się czegoś o nich dowiedzieć, nie pytając o każdą po kolei. Podawane są w czarkach i ślicznych przezroczystych imbryczkach z małą klepsydrą odmierzającą czas. Ale przejdźmy do najważniejszego - deserów. Zamówiliśmy Ipanemę (14 zł) - ciastko z biszkoptem, musem z orzechów laskowych i marakui z polewą pralinową oraz drugi deser z białą czekoladą, galaretką porzeczkową i karmelem. Pierwsze ciastko pyszne, bardzo orzechowe z zaskakującym smakiem marakui, który wykańczał całe odczucie. Drugie natomiast nas nie zachwyciło, było nieco zbyt subtelne. Jednak trzeba przyznać, że wszystkie desery w pełni zachwycają wyglądem, są dopieszczone w każdym calu i elegancko podane. Również bardzo spodobał mi się wystrój lokalu w tym tapeta pasująca do nadruków na puszkach z herbatą. Bardzo dobra lokalizacja. Polecam na powolne popołudnie z herbatą i nieco bardziej wyrafinowanym niż na codzień deserem.
Do napisania o Odette potrzebowałem dobrej motywacji. Pretekstem stał się Tłusty Czwartek, kiedy o słodkościach nie tylko warto, ale wręcz należy pisać, nawet jeśli wszyscy już o nich słyszeli – cukiernia Odette zrobiła niepowtarzalny szum medialny pojawiając się dwa lata temu na warszawskiej scenie kulinarnej. Jak sytuacja wygląda dziś, dziesiątki artykułów później, tysiące – jeśli nie miliony – słodkich chwil później?
Rewelacja! Niezwykle smaczne ciasta i ciasteczka podane w niecodziennej formie. Obsługa pomocna i miła, a samo wnętrze bardzo przyjemne. P.S. Dobra jest tu nie tylko herbata, ale rownież kawa 😊
Piękne, proste w wystroju miejsce z przepysznymi deserami. Nie piłam herbaty i nie ja zamawiałam, tym samym daję "4". Desery kolorowe, pełne w smaku, naturalne, prześliczne, na wielkość wystarczające. Polecam serdecznie.
Wspaniale miejsce na mapie warszawy. Bez zbednych dodatkow wystroju, przychodzimy wypic wysmienita herbate przegryzajac wspanialymi wyrobami kunsztu cukierniczego. Nic dodac nic ujac. Niebo w buzi. Mile zaskoczenie na placu grzybowskim.
Troche powtorka z rozrywki, ale co sie dziwic - Odette to marka cukiernicza, ktora potrzebowala drugiego lokalu, bo takie ciastko to mozna zjesc na poczatku spaceru w okolicach ul. Gorskiego, a poprawic kolejna porcja slodyczy przy placu Grzybowskim i podejrzewam, ze nadal bedzie ochota na kolejne, wiec pospacerowaloby sie i do trzeciej lokalizacji - czemu nie? ;) - moze to piesn przyszlosci.
Ale do rzeczy, znaczy slodyczy - te ciastka to male cacuszka i dzielka sztuki. Niektore wygladaja jak z obcej planety lub czesc scenografii filmu science-fiction - ociera sie to o cos w wygladzie sztucznego, te kolory, polewy, zamilowanie do blyszczenia i fluoroscencyjnosci - ale ja to kupuje i oblizuje sie ze smakiem po konsumpcji, chcac jeszcze. Nie wszystko co prawda trafione w punkt - niektore egzemplarze smakuja mniej, ale dla smakoszy czekolady ciastko z herbata darjelling to mus - mus czekoladowy i pyyyycha do kwadratu!, albo i szescianu!
Jarosław Pietrusiewicz
+4
Wizyta w niedzielne późne popołudnie. Dość duży wybór słodkości i jeszcze większy wybór herbat. Miła obsługa. Wadą jest mała ilość miejsca - 4 Stoliki.
Fajna lokalizacja, miła obsługa, w środku bardzo minimalistycznie, ale liściasta tapeta tworzy miły klimat. Bardzo duży wybór herbat czarnych i zielonych, każdej przed wyborem można powąchać, a te zapachy przyprawiają o zawrót głowy. Co ciekawe, herbatę można kupić także na gramy do domu. Ciasta i ciastka wyglądają jak małe dzieła sztuki, a ich smak wcale od wyglądu nie odbiega. Gorąco polecam tartę migdałową!!!
Odette to nie jest mój ulubiony typ cukiernio-ciastkarni. Zdecydowanie wolę domową atmosferę i raczej domowe wypieki. Ale muszę przyznać, że te małe dzieła sztuki są nie tylko piękne ale i strasznie smaczne (a próbowałam już bardzo wielu pozycji). Polecam też kremy i musiki . Do tego super wybór herbat. Tylko dlaczego zawsze jak tam jestem to jest tak pusto...
Podobno spełnianie swoich kulinarnych zachcianek, szczególnie tych związanych ze słodyczami, zapobiega kompulsywnym napadom głodu i obżeraniu się. Sama słodyczy nie używam - bo czy skuszenie się na ciastko czy kostkę czekolady raz na kilka miesięcy można nazwać zajadaniem się słodyczami? Ale jak mnie już najdzie ochota na czekoladową tartę to potrafię specjalnie po nią jechać przez całą Warszawę. A gdzie jej szukać jak nie w Odette (link), a teraz jeszcze w Odette Tea Room?
Początek Balu Panno Lalu
+5
Słodkości są subtelne i finezyjne pod względem smaku, wyglądu i tekstury. Dostaję ciasteczko i muszę najpierw się na nie napatrzeć , naoglądać. Konsumpcja to czysta przyjemność. Och. To miejsce to zguba dla mnie. Dla moich centymetrów tu i ówdzie, portfela, czasu i przestrzeni. Herbata leciutka, nienachalnie rozwijająca swój smak. Wnętrze estetyczne, w kierunku orientu. Po sąsiedzku, więc będę tam przychodzić w takie smutne i deszczowe poniedziałki jak wczorajszy. Śledzę ofertę przez facebooka i zaglądam po sezonowe ciastka. Polecam - na randkę, na zaczytanie, na przerwę w ciągu dnia.
Odette opracowało już do perfekcji sztukę tworzenia i dekorowania ciastek, pralinek, makaroników, deserów i na laurach nie spoczywa. Przyszła kolej na kolejną specjalizację - herbaty. Oczywiście w towarzystwie idealnych deserów z Odette. Niewielka herbaciarnia ukryta na patio nowoczesnego Cosmopolitan utrzymana jest w estetyce Odette, urozmaicona o tapety w palmy z delikatnie orientalnymi akcentami. Duży wybór herbat czarnych, zielonych i białych, niektóre rozwijają się w przezroczystych dzbanuszkach, inne rozwijają się tylko w smaku - nuty kardamonu, brzoskwiń... Ciężko się zdecydować. A to wszystko będzie można jeszcze sprowadzić do własnego domu w małych metalowych puszkach, w których dostępne będą kompozycje herbat.
An error has occurred! Please try again in a few minutes