this has excellent location and one of the best apple strudels i have eaten in Europe.their orange juice is amazing too quite refreshing on a hot sunny afternoon. nice interiors.their staff is courteous and polite. they hav an array if deserts, all looked appealing. very nice selection of teas like chai tea, jasmine lady etc.
Klaudia Sandra Kryśkiewicz
+5
Zdecydowanie najlepsza kawiarniana sieciówka. Przystępne ceny, szczególnie w zestawach, przemiła i zabawna obsługa, pyszna kawa, herbata i wspaniałe ciasta a wszystko to w przytulnym lokalu ;)
No nie wiem co mnie naszło na te słodkości... Mogłabym się tłumaczyc mrozem ale właśnie za oknem wychodzi wiosna... Nie ważne, ważne to to co przeuroczy Pan lub Pani w mojej ulubionej sieciówce mi zaproponują. Trafienie 100%. Humor z 2 na 10. Uśmiech nr.6 na twarzy. Nawet lektura codziennej gazety nie jest tak problematyczna, gdy pochłonie się nadmiar cukru. Do tego dobra mokka. I już dzień uratowany...
Green Caffe Nero jest moim ulubionym miejscem. Jedynie w tej kawiarni mogę pić kawę, ponieważ zazwyczaj od kawy robi mi się trochę niedobrze, ale tylko nie w tym miejscu. Cieszę się z tego. Nie lubię Starbucksu, Costa Coffee , dlatego szukam rożnych lokali Green Caffe Nero w całym mieście i mogę powiedzieć że ten jest jednym z najlepszych! Gorąco polecam!
A plan był taki, że idziemy na kawę i spacer. To była moja pierwsza wizyta w Nero i na tej jednej się nie skończy. Zawinszowałam mochę karmelową plus bezę - po posiłki poziom cukru miałam 1200, ale! Beza była fantastyczna. FANTASTYCZNA. Były dwa warianty smakowe: kawowa i wiśniowa. Ja jadłam wiśniową, kwaskowość owoców bardzo ładnie współgrała ze słodyczą bezy i kremu śmietanowego. Za kawę i naprawdę solidny kawałek ciasta zapłaciłam 28 zł, co uważam za stawkę bardzo przyzwoitą. Kawa dobra, nie była kwaśna. Ogromny plus za możliwość wyboru mleka sojowego lub bez laktozy bez dopłaty.
Generalnie staram się nie recenzować miejsc sieciowych, ale GCN przy pl. Zamkowym należy się parę słów - samej sieci zresztą też :) Zacznę od tematu sieciowego - Green Caffe Nero, od momentu fuzji polskiego Green Caffe z brytyjską siecią Cafe Nero, rozwija się bardzo dynamicznie, a nowe kawiarnie powstają jak grzyby po deszczu. Od głównych konkurentów (Starbucks, Costa/CoffeeHeaven) GCN odróżnia przede wszystkim atmosfera - nieco "vintage", ale też oferta gastronomiczna. To, czy kawa jest smaczniejsza, czy mniej smaczna, niż w innych sieciach, pozostaje subiektywną decyzją każdego konsumenta (jak dla mnie - jest zdecydowanie smaczniejsza), ale tym, co zasługuje na szczególne wyróżnienie jest niezaprzeczalna świeżość produktów. Słyszałem na ten temat pozytywne opinie także od osób "z branży", które z GCN związane nie są. Kanapki robione na miejscu, wypiekane rano ciabatki, ciasta też sprawiają wrażenie zdecydowanie "dzisiejszych" ;) No i kolejny ogromny plus za stałe rozwijanie oferty wegetariańskiej i wegańskiej. Oczywiste mleko sojowe (za które nie trzeba już dopłacać) to podstawa (nie-weganie, którzy nie piją mleka krowiego z powodów zdrowotnych mają też do dyspozycji mleko pozbawione laktozy), ale wprowadzone niedawno vege ciabatki z pastą z kaszy gryczanej i pieczonymi warzywami, czy bagietki z hummusem (wcześniej dostępne tylko w wersji z hummusem i kurczakiem) są naprawdę doskonałe! Ponadto - w tym konkretnym lokalu - chciałbym bardzo pochwalić obsługę. Pracownicy są sympatyczni, uśmiechnięci i otwarci, rozumieją potrzeby klientów i świetnie sobie radzą nawet w momentach turystycznych nawałów (a lokalizacja takim nawałom sprzyja). W nieodległej "Telimenie" należącej do tej samej sieci, zdarzyła mi się bardzo nieprzyjemna rozmowa z pozbawioną empatii baristką, szydzącą z wegetariańskich wyborów. Przy pl. Zamkowym zawsze było elegancko. Z tych wszystkich powodów z przyjemnością zaglądam do GCN w drodze do pracy, a czasem umawiam się tam też na mniej formalne spotkania z tą pracą związane :)
Zawsze będę twierdzić, że kawa najlepiej smakuje w domu, pita z ulubionego, wielkiego kubka. Ale nie nosimy ze sobą - jak pan ślimak - domu wszędzie a czasami ciśnienie spada / wzrasta / idzie burza / zaćmienie słońca - i kawy trzeba się napić.
Minęły już czasy, kiedy zapijałam się mieszankami smakowymi z sieciówek a lans i prestiż mnie zupełnie nie kręci, ale mieliśmy z G ochotę na kawę i zdecydowaliśmy się na Cafe Nero. I był to dobry wybór.
G bierze duże kapuczino, ja małe - z syropem ciasteczkowym, który wypatrzyłam na szafce. Do tego na smaka jedną sztukę bulle z cynamonem. Kapuczino dobre, smak raczej standardowy, ja w moim odczuwam bardzo dużo syropu, co się chwali, zazwyczaj bariści chlapną lekko i nic nie czuć a ja jestem pies na słodycze;) Bulle z cynamonem jemy po raz pierwszy, lekko słodkie ale tylko troszkę, ciekawy smak jednak nie na kilka porcji, bardziej na skosztowanie.
W lokalu jest dosyć ciasno ale odwiedzamy go przecież w środku tygodnia o godzinie porannej wczesną wiosną więc nie trafiamy na rzesze turystów i mamy sporo miejsca. Rozsądnie ustawiona klimatyzacja, wychodząc nadal miałam włosy na miejscu. Natomiast możemy podziwiać takie ciekawe widoki jak młody gniewny klient w czapce typu Nepal (20 stopni!) i ciemnych okularach (wewnątrz) - +10 do hipsteriady ale marka robi swoje!
Kawiarnia jak kawiarnia, nie ma się co rozwodzić, przyszliśmy się po prostu napić kawy. Plusem jest bardzo komunikatywna, pozytywna i uśmiechnięta pani za ladą z indywidualnym podejściem do klienta - rzadkość w sieciówkach.
Ten lokal mojej ulubionej sieci niestety nie należy do przytulnych. Chyba za sprawą połączenia małego parteru z antresolą, skąd hałaśliwe grupy turystów nie pozwalają na relaks na dole i zagłuszają niezłe tło muzyczne. Z ubolewaniem przyznawał mi rację miły rozmowny barman, bo w innych lokalach GCN jest miejsce na różne cichsze zakątki, np. dla laptopowców. Poradził mi na koniec dnia orzeźwiające lodowe latte z syropem orzechowym za 13 zł i to w pełni mnie zadowoliło.
An error has occurred! Please try again in a few minutes