Na tle fastfódów i fódkortów w centrach handlowych nie wypada źle. Trafiliśmy tu, żeby jeszcze przed wyjazdem móc się posilić i nie liczyć na łaskę i niełaskę PKP IC objawiającą się dowolnością dodawania do składu wagonów restauracyjnych.
Fakt iż w porze obiadu trzeba chwilę poczekać na miejsce, a zestawy obiadowe kończą się jeszcze przed godziną zakończenia promocjo obiadowej świadczy o popularności lokalu. Miałem tu okazję zjeść niezłą zupę cebulową oraz dobry gulasz z puree i kwaśnymi ogórkami. Może nie jest to miejsce na romantyczną randkę, ale zjeść dobrze można i w dość przyzwoitej cenie. Skórzane kanapy i fotele oraz fornirowane stoły są miłą odmianą od plastikowo-metalowcyh fódkortowych krzesełek jakie spotykamy zwykle w podobnych lokalizacjach.
Nie rozumiem czemu tak słabe opinie, ale może dlatego, ze byłem tylko raz i miałem szczęście.
Unikam lokali w centrach handlowych jednak zaprosił mnie przyjaciel bo umówieni byliśmy do kina.
Bardzo miła kelnerka choć na pytanie co poleca to powiedziała że trzeba sobie przejrzeć kartę i wszystko dobre. Niemniej była miła.
Zamówiłem razowe naleśniki ze szpinakiem, rukolą a na wierzchu stopiony ser camembert i kawałki gruszki. Było przepyszne. Bardzo mi smakowało. Lubię tak:)
Kolega zamówił sałatkę z krewetkami i rownież był bardzo zadowolony.
Na pewno wrócę
Bardzo smaczne jedzenie, z przystawek niezmiennie od roku bronią się krewetki i tatar wołowy. Tatar najlepszy jaki jadłam w życiu i polecam wszystkim mięsożercom :) Z nowości wypróbowaliśmy ze znajomymi policzki wołowe duszone w piwie podane na pęczaku oraz kurczaka na szpadach. Policzki wygrały :) Porcje są bardzo duże, ale jeśli ktoś jest w stanie zmieścić jeszcze deser to koniecznie warto skusić się na sernik z białek czekolady :)
Wszystko co jadłam do tej pory w PariPari było bardzo, bardzo dobre(m.in. sałatka z łososiem, naleśniki z kozim serem), a byłam tam już kilka razy i wrócę na pewno :)
Bardzo dobre jedzenie, jestem częstym gościem lokalu więc miałam okazję spróbować różnych dań. Polecam wszystkim, którzy chcą zjeść dania ze świeżych produktów.
Odkąd PariPari pojawiła się w Złotych Tarasach stala się moją ulubioną restauracją :) a ostatnio muszę przyznać ze dania są coraz lepsze, smaki skomponowane, Widać zaangażowanie właściciela w rozwój restauracji oraz nastawienie na stałych klientów którzy nie raz wrócą zjeść dobrze, niezbyt drogo (ceny baaaardzo konkurencyjne jak na ZT) i do tego duże porcje. Mam nadzieje, że lokal utrzyma swój poziom - no chyba, ze jeszcze pójdzie w górę to już w ogolę z moją dietą się pożegnam! :)
W zeszłym tygodniu po ciężkim poranku wstąpiłem na sniadanie do Złotych Tarasów.Z daleka dostrzegłem bistro "paripari"- hmmm może tutaj... O tej porze restauracja świeciła jeszcze pustkami, idealne miejsce by spokojnie zjeść.
Wnętrze w stylowej francuskiej tonacji.W tle przyjemna dla ucha muzyka. Relaks...
Zamówiłem herbatę i bagietkę z kurczakiem , awokado , rukolą,,, I tu niespodzianka - chwilę oczekiwania na jedzenie "umilił" mi jeden z kucharzy, który zaczął zachowywać się bardzo wulgarnie... Kilkakrotnie spojrzałem w kierunku obsługi by dać do zrozumienia, że tutaj jestem !!!! Jednak w oczach kelnerek zobaczyłem bezradniość.Wkońcu sam interweniowałem....
Bagietka smaczna, ale jadłem z obawą...
więcej tam nie wrócę...
Zgadzam się z moim przedmówcą, jednak uważam, że lokal ocenił zbyt surowo (mam na myśli ilość gwiazdek). W dzień wielkiego święta, jakim jest niedziela, gdy grała Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy zaliczyłyśmy w babskim towarzystwie kino, a zaraz po nim wpadłyśmy do Pari Pari na wczesny lunch. W Złotych Tarasach dopiero zaczynał się ruch, a w lokalu już było tłoczno. Zanim usiadłyśmy wygodnie przy stoliku pojawiła się przemiła młoda kelnerka, która z uśmiechem nas przywitała. Od razu zaproponowała coś do picia. Karta dań obszerna, nie wiem czy wszystko to co w karcie dostępne jest codziennie, ale robi wrażenie. Nazwy dań adekwatne do klimatu lokalu np. Leon Zawodowiec. To o ile pamiętam nazwa tostu. My posiliłyśmy się przepysznymi sałatkami, które tu serwowane są w rozmiarze XXXL. Do tego białe, delikatne w smaku wino. Wrażenia smakowe jak i te duchowe (wystrój lokalu, miła obsługa) bardzo dobre. To lokal, który serdecznie polecam. My będziemy tam zaglądały po każdym spotkaniu kinowo-zakupowym.
Restauracja PariPari znajduje się w Centrum Handlowym Złote Tarasy. Właścicielom z pewnością zależało na tym, by klienci buszujący po sklepach mogli przekąsić coś w iście paryskim stylu. I udało się stworzyć miejsce z klimatem i pomysłem. Paryski wystrój wnętrza, zdjęcia francuskich ulic na ścianach, plakaty przedstawień teatralnych z Paryża i świetlna wieża Eiffela na „suficie”. Do tego espresso podane w filiżance z paryskimi krajobrazami i menu, które nazwami dań nawiązuje do francuskiej kultury i sztuki. Miejscami trochę przesadzone, bo klasyczną sałatkę Caprese znaleźć można w PariPari pod nazwą Sessibon, a chcąc zjeść klasyczne Tiramisu trzeba zamówić Deser Parole. Z tego, co zauważyłam, lokal oferuje kilka rodzajów klasycznych francuskich bagietek, wypełnionych po brzegi szynką, kurczakiem czy warzywami (idealna poranna przekąska). Obserwowałam stoliki obok i... bagietki miały niezłe wzięcie :). Restauracja serwuje także francuskie naleśniki i zestawy śniadaniowe (cena 25 zł), w skład których wchodzą takie przysmaki jak jajecznica, smażony bekon i parówki. Byłam tam w poniedziałek w godzinach przedpołudniowych, a stoliki były niemal w całości zajęte :). Ja zamówiłam deskę serów i francuskich wędlin (idealna do wina) – i na stół wjechała naprawdę solidna porcja dojrzewających pleśniowych serów i kiełbas w otoczeniu włoskich orzechów i połówek winogron. Do tego zaserwowana w koszyczku bagietka (szkoda, że nie ciepła, ale i tak...palce lizać).Koleżanka zamówiła sałatkę z krewetkami i też zachwalała jej smak. Restauracja dba także o idealny wygląd serwowanych dań i świeżość składników. No i te kolory mieniące się na talerzu. Ach...Końcowe smaki jednak nie miały sobie równych... Na deser zamówiłyśmy sernik, gorącą czekoladę i kawę mrożoną z masłem orzechowym. Czekolada (najsłabsza z tych słodkości) przypominała niestety zwykłe cacao; za to kawa mrożona z masłem orzechowym (piekielnie słodka) sprawiła, że poczułam błogość i „błękit paryskiego nieba”. I sernik... Ach ten sernik... Ciepły, idealnie kruchy i jednocześnie fantastycznie wilgotny... Są smaki, które śnią się po nocach. Smak sernika z PariPari z pewności do nich należy.Restauracja posiada w swej ofercie duży wybór kaw. Kawy Latte kuszą nazwami (Kokosowa Obsesja, Karmelowa Pasja, Waniliowy Obłęd), do wyboru są także bardzo oryginalne syropy smakowe (gruszkowy czy ogórkowy). Można także ugasić pragnienie kawami mrożonymi (kilka w ofercie) z solidną porcją bitej śmietany.Wysoko oceniam także obsługę restauracji. Miły i kompetentny Pan z cierpliwością doradzał i pojawiał się dokładnie wtedy, kiedy powinien.Nie podobała mi się muzyka, jaką serwuje restauracja. W PariPari oczekiwałam więcej francuskich dźwięków, może klimatyczną muzykę z Moulin Rouge czy Edith Piaf. Niestety współczesna muzyka pop i telewizor plazmowy na ścianie skutecznie burzą klimat (zabieram gwiazdkę). No i oferta pizz chyba nie przystoi lokalowi, który tak wiele wysiłku włożył w to, by goście poczuli smak i zapach Paryża.. Ceny – dość wysokie. Na pewno jednak tu wrócę. Nie raz, nie dwa... Dla sernika, dla chęci spróbowania innych słodkości, dla kaw mrożonych i dla zaśpiewania pod nosem:„ostatnie Tango nam ktoś w Paryżu graTy tańczysz, no a ja... tu swój Paryż mam”.
Po raz pierwszy trafiliśmy przypadkiem i chętnie wracamy. Jedliśmy pyszne gęste zupy - krem z pomidorów i krem ze szpinaku, naleśniki na słono - z łososiem, serkiem ricotta, awokado i rukolą oraz z szynką parmeńską, szpinakiem i serkiem philadelphia. Poza tym makaron z łososiem w sosie śmietanowo-koperkowym oraz z kurczakiem i sosem szpinakowo-śmietanowym. Kilka razy piłam przepyszne smoothie - jagodowe i kiwi, szczególnie polecam latem.
27,00 zł
Niestety, na desery nigdy nie starcza już miejsca. Ostatnio pierwszy raz zdarzył nam się brak miejsc.
Ta knajpa obala mit, że w centrum handlowym nie da się dobrze zjeść. Znalezienie stolika na 3 piętrze w Złotych Tarasach, w sobotę graniczy z cudem. Wróć: jest cudem, czyli się nie zdarza. Dlatego szukając miejsca, w którym można by się posilić i nabrać sił przed drugą turą stymulowania gospodarki (prawda, że brzmi ładniej niż "zakupy"? i jakoś łatwiej spojrzeć na wyciąg z konta, wszak to dla ratowania sytuacji ekonomicznej w kraju) zjechałyśmy na poziom drugi. I tam, między Wikingiem a czymś-tam-innym-co-nie-zwróciło-naszej-uwagi natrafiłyśmy na Pari Pari. Brak "s" nas lekko zaniepokoił. Ale jeden jedyny wolny stolik w środku przyćmił ewentualne językowe lęki. Zostajemy! I to dobra decyzja była. Bo wystrój zupełnie przyjemny i nie przypominający, że siedzisz w CH. Stare plakaty toulouse lautreca, francuskie reklamy i czarno białe zdjęcia, czyli polskie wyobrażenie o francuskim bistro. Ale to ładne wyobrażenie, a nie narkotyczny sen Szalonego Kapelusznika, więc przyjemnie się siedziało. A chwilę posiedzieć trzeba było, bo o ile przyjęcie zamówienia nastąpiło sprawnie, to z jego realizacją było nieco gorzej (czasowo). Ale tłumaczę to sobie tym, że jedzenie nie było z mrożonki, stąd czasochłonność. Dobrze, że dostałyśmy bagietkę i miseczkę pesto - pozwoliły przetrwać do posiłku, choć jedna 20 cm bagietka na 3 osoby to moim zdaniem za mało. I na dodatek ta na bank była z mrożonki. Niemniej ok, bo dania główne rekompensowały miałkość przystawki. Karta bogata. Może trochę zbyt bogata, co budzi podejrzenia co do sposobu przygotowania dań. Bagietki, sałatki, zupy, makarony. Wszystko kusiło. Ale zdecydowałyśmy się na potrójnie mięsne uderzenie. I słusznie! Polędwiczki magnifique w sosie truflowym z wstążkami marchewki były totalnie magnifique. Aromatyczne, soczyste, a sos dość gęsty i niebiański w smaku. Żeberka tak miękkie, że rozpływałam się nad nimi jak masło na gorącym toście. Odchodziły od kości niemal na skinienie widelca. Najsłabsze były chyba grillowane kawałki piersi z kurczaka przekładane pomarańczami z malinowym sosem. Mięso suche, pomarańcze na grillu zrobiły się gorzkie. Dobrze, że sos był ok. Wszystkie potrawy podane z puree ziemniaczanym, choć do wyboru były też frytki i coś jeszcze. Obsługa trochę powolna (nigdy nie dostałyśmy zamówionej drugiej kolejki napojów), a muzyka mało francuska, ale reszta bardzo dobra. Ceny dość wysokie. Zamówione przez nas dania kosztowały 35 - 40 zł. Ale porcje dobrze wymierzone. Duże, ale nie za duże. W sam raz żeby po nich zamówić jeszcze kawę, poleżakować kwadrans i dalej ratować gospodarkę wyciągając kartę kredytową w co drugim sklepie.
Przy najbliższej okazji odwiedzę lokal przy Nowogrodzkiej. A póki co z czystym sercem polecam ten w Złotych Tarasach.
Słyszałam już wiele dobrego o tej knajpce, więc wczoraj udałam się osobiście w przerwie miedzy zakupami z koleżanką i córką. Jedzenie rewelacyjne jadłam krewetki a dziewczyny dania z menu sezonowego (aktualnie to przepiękne borowiki). Tym razem wstąpiłyśmy tylko na mała przekąskę ale na pewno będę tam wracać jeszcze wiele razy. Menu bardzo ciekawe, ceny bardzo przyzwoite. Miejsce dobre zarówno na krótki odpoczynek w zakupach, spotkanie biznesowe jak i kolacje z przyjaciółmi. Polecam z czystym sercem!!!
Bardzo miło zaskoczyła mnie ta knajpa w centrum handlowym. Pyszna sałata z kaczką i owocami, miła obsługa i przystępna cena, bardzo dobre wino i tagliatelle z krewetkami i sosem śmietanowym. O wiele lepsza karta i wykonanie dań w porównaniu z ich restauracją na ul. Nowogrodzkiej. Polecam na bardzo dobry i szybki obiad w zbliżonej cenie fast food'a!
Normalnie zapala mi się czerwone światełko alarmowe, kiedy mam zjeść obiad w jakiejś restauracji w centrum handlowym, więc i tym razem miałam mieszane uczucia zasiadając w PariPari w Złotych Tarasach...
Przyszliśmy w porze obiadowej. Obsługująca kelnerka (jedyna!) podała nam szybko karty i pozwoliła się zastanowić odpowiednio długo. Kiedy przyszło do zamawiania, poinformowała nas, że trzeba będzie poczekać 30 minut, bo zamówienia realizowane są w kolejności zamawiania i inne takie. Jedno z nas niestety nie dysponowało taką ilością czasu, ale mimo to postanowiliśmy zostać w restauracji i zamówić dla tej jednej osoby coś szybszego (zupa-krem szpinakowy z gorgonzolą - 14 zł). Reszta zamówiła: penne z mulami (gigantyczna, świeża porcja z naprawdę dużymi mulami w sosie pomidorowym i wiórkami parmezanu- podobno wyśmienite) i absolutnie wyborną sałatę (SAŁATA PAPILLON) z grillowanymi warzywami w sosie balsamicznym i płatkami parmezanu. Wszystkie dania były niezaprzeczalnie przepyszne i ładnie podane, a porcje naprawdę solidne, więc nie najniższe ceny miały jakieś uzasadnienie..
Wyszliśmy bardzo zadowoleni, najedzeni do syta i pewni, że jeszcze wrócimy. Czasem warto jednak dać szanse lokalowi w CH...
An error has occurred! Please try again in a few minutes