W tym jednym z najstarszych barów mlecznych wystrój pozostaje ten sam, w tym niebieskie kafelki holenderskie. Jest skromnie, ale czysto i schludnie, z uprzejmą obsługą. Moja pieczarkowa, jak dawniej z kluseczkami i dobra, choć cena podskoczyła do 3,50 zł. Kasza sypka, gulasz wyrazisty i ceny umiarkowane. Na porcelanowej zastawie dawne znaki Społem. Zagraniczni turyści z zachwytem podziwiają.
Bar mleczny na Starym Mieście? Czemu nie. Miła odmiana od restauracji walczących o miano tej najbardziej ekskluzywnej i najdroższej. Wnętrze surowe, w środku klimat PRLu, zarówno jeśli chodzi o wnętrze jak i o obsługę. Ceny oczywiście niskie, a jedzenie przyzwoite. Nie tylko dla turystów miła odmiana od drogich obiadów w okolicy i możliwość zjedzenia prostego polskiego jedzenia. Dla szukających niskich cen, odmiany i specyficznego klimatu.
We were told it is one of the last milk bars from the communist times. The ladies are tough and not very friendly but "that's the way it is". The food was OK and cheap.
Na razie przetestowane zupy. Pomidorowa i botwinkowa. Obie podane zabielane. O dziwo śmietanką 30% co nadawało bardzo przyjemnej słodyczy.
Wrócę na pewno na leniwe i barszcz ukraiński :)
An error has occurred! Please try again in a few minutes