W porze lunchu mały tłumek co mnie wcale nie dziwi bo lunche naprawdę dobre i do wybory trzy zupy i trzy drugie. Wprawdzie cena 26 PLN za lunch do niskich nie należy ale jakość absolutnie się broni.
Na plus - jedzenie i obsługa. Na minus to miejsce wydaje się modne wsród celebrytów, których zachowanie pozostawia wiele do życzenia. Jezeli jednak komus to nie przeszkadza (a niektórym wręcz takie miejsce jest marzeniem), to można polecić.
Zazwyczaj zamawiam tu czarny makaron z krewetkami. Porcja jest duża, krewetki świeże, a dodatki serwowane z boku umożliwiają doprawienie sobie dania po swojemu.
Ostatnim razem zamówiłam zielone tagliatelle z łososiem, żeby spróbować czegoś nowego. Świetny wybór - łosoś z lekko serowym sosem komponował się znakomicie :)
Jeszcze nie było mi dane spróbować innych potraw z menu, które zostało ostatnio odświeżone, ale następnym razem postaram się zamówić coś innego niż makaron ;)
Jeśli chodzi o wystrój i ceny, to jest ok. Obsługa zazwyczaj sympatyczna i "ogarnięta" chociaż podczas naszej ostatniej wizyty trochę brakowało zainteresowania nami ze strony Pana Kelnera.
Iza Tkaczyk (Izabela Tkaczyk)
+4.5
Wczoraj byłam w bistro ze znajomymi po raz kolejny. Jedzenie jak zwykle nie zawiodło. Porcje, jak dla mnie solidne i bardzo równe, jeśli chodzi o smak. Atmosfera również panuje tam fajna, bez zadęcia, po prostu swojsko. Może właśnie ta atmosfera sprawia, ze jedna z pań kelnerek bardzo skraca dystans na poziomie klient - kelner. Przyjmowania zamówień, usiadłszy sobie wcześniej przy stoliku obok, zero "proszę" przy podawaniu dań, do widzenia też nie usłyszeliśmy, a o uśmiechu nawet nie wspominam - mina, jak burza gradowa. Nie powiem, pani obsługiwała wszystkich bardzo sprawnie i rzeczywiście obłożenie było naprawdę spore, jednak myślę że dobre maniery powinny być fundamentalnymi, kiedy pracuje się w takim zawodzie.
Really nice place, extremely friendly stuff, always ready to help, delicious cake with peanut butter and coffee cream. Would like to come back for some full meal as it looked very nice as well.
Wybrałam się tam z grupą znajomych. Jako fanka makaronów zdecydowałam się na carbonarę, która okazała się przepyszna, do tego ładnie podana, a porcja w sam raz, żeby się najeść. Do tego koktajl bezalkoholowy (mają wiele ciekawych smaków), również bardzo smaczny. Nie słyszałam, żeby któryś z towarzyszy narzekał na swoje danie. Wystrój taki, jaki lubię - luźny, niezobowiązujący. Wieczorem było gwarno, co jest dobrym znakiem, szczególnie, że nie jest to samo centrum miasta. Atmosfera fantastyczna. Szkoda tylko, że grupom automatycznie naliczają 10% za serwis.
Przy wejściu można odczytać napis: Art Bistro. Miejsce dla Ciebie, tak po prostu... prasa, śniadania, kawa, herbata, lunch, książki, wine bar, hotspot, drink bar, live music... I faktycznie, ta szeroka oferta przyciąga sporo ludzi. Jest gwarno, zwłaszcza w porze lunchowej. Wtedy można skorzystać z zestawów lunchowych po 26 zł. Można wybrać z dwóch zup i 2-3 drugich dań. Miałem akurat chęć na fasolową na żeberkach i bitki z kluskami śląskimi i modrą kapustą. Były OK, choć nie rewelacyjne. Mimo tłoku obsługa sprawna i szybka. Tło muzyczne łagodzi nieco hałas, a świeża prasa urozmaica czas. W lecie mają fajny ogródek.
W tej części Mokotowa zdecydowanie brakuje lokali. Jako wiekowa dzielnica zamieszkiwana jest w większości przez rdzennych Warszawiaków przez co zachodnia kultura 'bywania' mogła mieć większe opory, żeby się tam na dobre zadomowić. Nowe osiedla przy Wilanowskiej wygenerowały kilka przyjemnych i obleganych knajpek. Wśród nich trafiłam do PoProstu. Kolorowy wystrój, pełen wesołych obrazów i świeżych kwiatów. Zdecydowanie czuje się tu ciepło. W karcie królują sałatki i makarony - jak wszędzie. Duży wybór piw i innych alkoholi w typowo warszawskich cenach. Próbowałam krem z czosnku czyli zypę dnia za dychę. Zupa smaczna, chociaż daleko jej do dzieła mojej kochanej Trattorii Murano! Krem bardzo gęsty i sycący, ale wyczułam w nim smak serka topionego.
Na sielankowym obrazie lokalu pojawił się cień niezbyt taktownej obsługi. Wg zomato- lokal czynny do 23, ale przychodząc do bistro poinformowano mnie, że do 22:30. O 21:30 kelner powiedział, że zbierają ostatnie zamówienia z kuchni. O 21:50 podszedł ponownie i tym razem poinformował o ostatnich zamówieniach. Mimo, że w lokalu było pełno gości ostentacyjnie biegał ze szmatą i spryskiwaczem czyszcząc między klientami stoliki. O 22:15 przyszedł ponownie i zapytał czy może nas rozliczyć po czym przyniósł z zaplecza kartonowe pudła i na wolnych stolikach zaczął je z hukiem składać- scena wyglądała iście komediowo. Wyszłam przed godziną zamknięcia, bo bałam się dalszych występów tego pana.
Rozumiem, że nikt nie lubi zostawać po godzinach i zawsze staram się szanować pracę innych, ale załatwianie spraw w ten sposób jest po prostu niegrzeczne. Może Pan miał gorszy dzień, więc ocenę wystawiłam trochę nad wyrost. Mam nadzieję, że nie zawsze tak traktuje się tam klientów, bo w PoProstu jest przytulnie ☺️
Bardzo przytulne miejsce. Szczególnie polecam latem kiedy mają rozstawiony ogródek. Ciekawe kanapki i solidne sałatki. Plus za zawsze zimne piwko.
Doskonałe miejsce na śniadania. Miło urządzone, z różnymi stylami "do siedzenia". Wnętrze komfortowe, można się miło zrelaksować przy posiłku. Obsługa ma duży plus ode mnie: zawsze miła i pomocna.
Karta dań bardzo dobrze ułożona, można szybko znaleźć to na co ma się ochotę. Polecam zestawy śniadaniowe, jeden taki da nam energię na pół dnia :]
Ceny średnio-wysokie. Za śniadanie z napojem/wodą i kawą do tego wyjdzie jakieś 40 zł za osobę.
Jest smacznie i gwarno. W porze lunchowej wszystkie miejsca zajęte. Lunche po 26 zł. Można wybrać z dwóch zup i 2-3 drugich dań. Dziś były pierogi z mięsem i kapustą, papryka faszerowana kaszą z sałatką i szaszłyk z kurczaka. Papryka faszerowana całkiem smaczna i w połączeniu z zupą (cebulowa lub krupnik) wystarczy na lunch. Spoza karty dobrze wyglądała i smakowała wątróbka z pieczonymi ziemniakami i jabłkami (27 zł). Fettuccine z szynką parmeńską, parmezanem, pomidorkami koktailowymi i szparagami to takie danie, dla którego warto wracać (33 zł). W karcie dania dla każdego: śniadania, lunche, słodkości. Jest wifi, TV i dobra muzyka.
Bardzo nastrojowy lokal. Relaksujaca muzyka o własciwym nateżeniu dźwięku. Jedzenie ok. Zamówiłem pierogi ruskie z okrasą. Niedosolone, musiałem mocno je posolić za zbytnio przyprawionymi potrawami nie przepadam. Żona zamówiła penne z tuńczykiem - również smaczne o wyraźnie pomidorowym smaku. Deser tort bezowy Pavlova- prawie zdrapałem widelczykiem emalię z talerza. Rewelacja. Prawdopodobnie to dzieło Bezowni.
Drażniąca menager- mobbowała personel swoim humorem.
Chętnie będę tam wracał.
Dwa razy trafiłem w ciagu dwóch dni do tej małej niepozornej i troche schowanej knajpki. Wczoraj makaron z kurczakiem , dzisiaj sałatki z krewetkami i druga z wątróbkami. Wszystko po prostu SUPER !!! Gratuluje kucharza , bede tutaj często a nawet bardzo często. Idelnie doprawione, aromatyczne, lekkie, tak chce jeść.
Fajne miejsce. Spory wybór dań. Właściwie na niczym sie szczególnie nie zawiodłam. Nie mam jednak swojej ulubionej pozycji w menu dla której jechałabym do tej knajpki z drugiego końca miasta. Plus za sympatyczna obsuga.
Świetna obsługa, czarne fettucine z szynka parmenska i szparagami ma które uwielbiam wracać, smaczne desery i pyszne wina. To miejsce to tez sympatyczna atmosfera.
Fajne miejsce, jak sie dowiedzialem, z problematyczna sasiadka celebrytka, przez co niestety punktualnie o 22 zamyka swoje podwoje. A szkoda, bo dobre wino w rozsadnych cenach, sympatyczna, sprawna obsluga a i kuchni nic nie brakuje.
W menu potrawy raczej tradycyjne i na kazda pore dnia, od kanapek, przez makarony, salaty po steki, eskalopki i kaczki. Dla kazdego cos dobrego.
My jedlismy salatke z watrobka z malinowym dresingiem oraz watrobke z cebulka i jablkiem. Oba dania warte polecenia.
A mila atmosfera i wino Primitivo di Manduria wyszukane na przepastnym regale z winami, w bardzo dobrej cenie, zachecaja do szybkiego powrotu.
bardzo fajny lokal zarówno na jakaś wymyślną pastę (polecam z krewetkami i szparagami) albo na wino i deskę serów. Szarlotka na ciepło, niebo w gębie.
Wyśmienite! Oceniam na 5! Ilekroć tu przyjdę jestem zadowolona.Mila obsługa,dobre jedzenie i sympatyczna atmosfera.Nie wiem czego chcieć więcej! Bardzo polecam!!!
Daję 4, bo jedzenie jest tu przepyszne. Sałatki, makarony - polecam. Wystrój prosty i przyjazny. W ciepłe dni można sympatycznie spędzić czas siedząc przy stolikach na zewnątrz. Obsługa rzeczywiście powolna, właściciele powinni zwrócić na to uwagę.
Po Prostu Art Bistro to bardzo miły lokal. Jedzenie bardzo smaczne i świeże. Są potrawy z karty ale jak sobie ktoś życzy to kucharze na bieżąco zrobią co tylko chcemy z tego co mają. Obsługa na poziomie.
Jeśli chodzi o wystrój to naprawdę artystycznie jest. Pianino telewizor książki - półka z winem, także kącik dla dzieci z zabawkami.
Gorąco polecam.
Jak w tytule. To miejsce da się tak po prostu lubić. Za bezpretensjonalność, naturalność i zestawy lunchowe po 20 zł. Poza tym jest w tej sympatycznej knajpce coś z miejsc, w których bywa się na świecie- może to wystrój, może to obsługa- nie wiem. Po prostu coś w nim jest.
Restauracja znajduje się w nowym apartamentowcu i z ulicy Puławskiej widać kolorowy szyld i kilka stolików przed wejściem, w ciepłe wieczory tego krótkiego lata wszystkie zawsze zajęte... Zadecydowałyśmy z przyjaciółka, że wejdziemy do środka. Ciepłe wnętrze, wykończenie z elementów ciemnego drewna, na środku i na podwyższeniu niskie stoły z kanapami przeplatane małymi stolikami. Świece, pastelowe kolory, olejne współczesne obrazy, kolorowe poduszki, na podwyższeniu fortepian, obok wejścia stelaż z kolorowymi magazynami i nie przeszkadzająca, o wyjątkowo dobranym natężeniu dźwięku: jazzowa muzyka tworzą niepowtarzalny magnetyczny klimat. Gdzieś w kącie ekran telewizora z wiadomościami. Miła obsługa nie pozwalająca na długie czekanie, nienachalnie podsuwająca kolejne kulinarne pomysły, nawiązująca kontakt z gośćmi. Nasze dania: tagliatelle z kaczką (dużo kawałków mięsa), zimowa;) herbata i szarlotka - porównywalne do wyśmienitej mojej osobistej kuchni:). Duży wybór win i innych alkoholi. Spokojnie można znaleźć miejsce do zaparkowania samochodu (strefa bezpłatna) Na każda porę roku - miłe miejsce na pogaduchy i chyba na randki też;). Polecam gorąco.
Cudowne miejsce ze wspanialym jedzeniem i przyjazna obsluga.
Na kazdy dzien prponowany zestaw obiadowy po okazujenj cenie, ale niech ta oferta Was nie zmyli - to nie jest lanczownia, to miejsce ze specyficznym klimatem, ktore kazdemy moze przypasc do gustu!
Urzekło nas to gwarne miejsce. Interesujący wystrój, ale przytulny na tyle, aby czuć się swobodnie. Bardzo miła obsługa. Menu jest bogate. Pierogi ruskie, które zamówiliśmy, były smaczne, wyglądały na "domowe", bardzo ładnie podane. Jeśli ktoś będzie w okolicy Dworca Wilanowska, to polecamy wejść tu na chwilę, znajdzie coś dla siebie. Jednak ceny mogłyby być niższe. Duża frekwencja świadczy o popularności lokalu.
Bardzo fajna atmosfera, ciekawy wystrój, dobre śniadania. Jadłem na śniadanie szparagi w szynce parmeńskiej, które w zupełności spełniło moje oczekiwania. Osoby, z którymi byłem również nie były zawiedzione śniadaniem w stylu francuskim i angielskim. Polecam.
Trafiłem tam przypadkiem w mroźny listopadowy poranek, w drodze na tramwaj albo coś. Sam. Potem obiecałem sobie, że muszę zabrać żonę. Potem razem obiecaliśmy sobie, że przyjedziemy jeszcze z Małą Mi (3 lata). I w wersji solo, i w wersji sweet couple byłem oczarowany. Knajpka, która najpierw wydała się uroczą śniadaniownią z pachnącą kawą, sadzonymi jajkami, świeżą prasą i telewizją poranną, potem przerodziła się w jeszcze bardziej przytulną popołudniowo-wieczorną oazą bezpretensjonalnej przyjemności. Skrzyżowanie kafejki z Friends z przytulną winiarnią albo z barem Lobo z Barcelony. Do tego jeszcze powiew czytelni/kawiarenki przy księgarni. No i przede wszystkim każdy jest momentalnie u siebie. Raz po raz siedzi pies, wałęsają się małe dzieci, pary zakochanych i trójki niezakochanych. A przy tym - nie ma cienia chaosu, napięcia, irytacji. Jedzenie w karcie bardzo wąskie, ale w weekendy częste są urozmaicenia. Czarne fettuccine z krewetkami (karta, 30 zł) było świetne, kaczka pieczona (40zł, sobota) - po prostu (nomen-omen) fenomenalna i w godnej porcji (dwa duże udka). Wybór win wąski, ale głęboki. Obsługa miła, kontaktowa i nienachalna. Muzyka doskonale dobrana - zaskakujące covery standardów z Ram Cafe albo przeplatanka acid jazzu, alt folka i avant popu. I na koniec dnia pop-jazzowe tematy zagrane na żywe na fortepianie w sposób, który jest kwintesencją tego miejsca: refleksyjnie, przyjemnie, z półuśmiechem. Grupy w wieku studenckim, yuppies po godzinach i rodziny z dziećmi potrafią koegzystować i widać, że im się podoba. Ekstra. Można się tak naprawdę zagrzebać rano i spędzić cały dzień z przerwami na spacer. Za każdym razem, gdy jestem w Warszawie, obowiązkowo wracam. Szkoda, że nie mam takiego miejsca pod ręką w Poznaniu.
Jest to zdecydowanie jedna z moich ulubionych osiedlowych knajpek, a sądząc po tym, że zawsze jest tam pełno ludzi w mojej sympatii do Po Prostu nie jestem odosobniona.
Restauracja zdecydowanie ma klimat i panuje w niej bardzo przyjemna, ciepła, luźna atmosfera. To miejsce gdzie można pójść samemu na lunch, lampkę wina czy coś słodkiego przy kawie.
Ceny przystępne, a w zamian smaczne i różnorodne dania. Osobiście uwielbiam ich makarony, sałatki oraz desery - szczególnie ciasto marchwiowe, które mają rewelacyjne.
Z uwagi na to, że zwykle trudno tam o wolny stolik, polecam robić wcześniej rezerwację, szczególnie gdy idziemy tam większą grupą osób.
Kolejny ogromny plus tego miejsca to wieczory z muzyką, Pan który gra tam na pianinie bardzo umila wieczorne spotkania w tym miejscu.
Kolorowo, kreatywnie, smacznie i sympatycznie. Po prostu trzeba to miejsce odwiedzić i spróbować np. koktajlu truskawkowego z bazylią. Rewelacyjnie się tu pracuje i odbywa spotkania biznesowe. Jest tu miniscena i widoczny dla klienta składzik wina. Wracam tu co jakiś czas.
"Po prostu" to knajpka w której pojawiam się na szybki posiłek między spotkaniami, na śniadanie - kiedy od rana chcę poczuć się wyśmienicie, albo też ze znajomymi w celach jedzeniowo-towarzyskich. Ta kolorowa, gwarna jadłodajnia zawsze wypełniona jest ludźmi, a zawsze jest tu przyjemnie.
Nawet kiedy jem sama - to nie ma mowy o tym, żeby coś poczytać (mimo, że wybór prasy jest świetny: od dzienników, przez magazyny alternatywne po albumy z pięknymi zdjęciami), na ścianach sztuka nowoczesna, na półkach świetne wina, na suficie kolorowe lampiony... a ani się obejrzę, pojawiają się zamówione dania.
Polecam sałatki (cezar, z łososiem, z krewetkami) świeżutkie, różnego rodzaju chrupiące sałaty (łącznie z cykorią) doprawione rewelacyjną oliwą, porcje idealne oraz pasty (penne z tuńczykiem i pieczarkami, mistrzowska carbonara). Makarony też gotowane tuż przed podaniem, sosy treściwe, ale niezapychające.
Warto wpaść też na śniadanko i w zależności od nastroju poczuć się jak we Francji, Niemczech, Anglii (zestaw z charakterystyczną fasolką w pomidorach) lub też zamówić zdrowe lekkostrawne musli.
Jedynym według mnie nietrafionym daniem jest kanapka klubowa, niewygodna do jedzenia, ma za dużo składników, które lądują na talerzyku, na stole i wreszcie na spodniach, nie broni się nawet pieczywem, które jest jakby tostowe i gumowate.
Obsługa bardzo miła, goście im absolutnie nie przeszkadzają. Uwijają się w slalomie między stolikami, błyskawicznie reagują.
Domowe białe wino w porządku, drinki bardzo dobre, spory wybór.
Tu mają super jedzenie, tam wino. Makaron z owocami morza - rewelacja. Carbonara - rewelacja. Krewetki tygrysie w ostrym sosie - rewelacja. Wszystko aromatyczne, ciekawie skomponowane, chce się wylizać talerz. Obsługa trafiła nam się trochę nierozgarnięta (pani nie znała za dobrze potraw, dostaliśmy dania osobno). Dziwny system wyboru win (brak kart i brak cen przy winach na półce, więc ciężko coś wybrać).
Dotąd moje jedyne wypady na Czerniowiecką wiązały się z odwiedzeniem sąsiadującej z tym bistro knajpy z szeroką gamą wina i pobliskiej perfumerii. Zachodzę w głowę i prawdę mówiąc nie wiem, jak mogłem przeoczyć tak ciekawy lokal. W "Po Prostu" jest stylowo - kolorowe żyrandole, ciekawe miejsca do siedzenia, półki zastawione dobrymi winami. Wybór w karcie jest szeroki - od sałatek, przez tatara, carpaccio, wszelakie pasty aż do dań obiadowych. Sam nie jadłem przy pierwszych odwiedzinach, ale widać, że miejsce jest modne (aktorzy, celebryci przesiadujący niczym na Żurawiej i Pl. 3 Krzyży) i ma swoje stałe lunchowe audytorium. Przyznam, że zestaw w cenie 26zł, jaki zaserwował sobie mój kolega (zupa i klopsiki z kuskusem) wyglądał bardzo apetycznie. Obsługa jest do tego stopnia miła i uśmiechnięta, że współtowarzysz przymknął nawet oko na fakt, że zamiast zupy cytrynowej z kurczakiem przyniesiono mu grochówkę ;) Jednocześnie można tam wpaść na kawę i ciastko, co stało się właśnie moim udziałem. Co trudne do wytłumaczenia, o godzinie 13:00 w środku tygodnia "Po Prostu" pęka w szwach, ludzie odbijają się od drzwi, bo brakuje wolnych stolików. Powtarzalność musi być naprawdę dużym atutem tej niepozornej knajpki. Bez dwóch zdań jak na osiedlowe bistro w bloku niedaleko Puławskiej ma w sobie coś.
Do Bistro trafiliśmy w poszukiwaniu miejsca na Wielką Rodzinną Imprezę i mimo że zapewne nie skorzystamy tym razem z oferty tego lokalu, to zapewne nie raz będziemy tam jeszcze wracać. W knajpce panuje bardzo miły, wręcz rodzinny nastrój - młoda, chętna obsługa (denerwowało mnie tylko ciągłe pytanie "czy można już zabrać" chociaż talerz był pusty, a sztućce odpowiednio złożone), przyjemna muzyka "na żywo", bezpretensjonalna atmosfera (stali klienci, rozłożone na stole scrabble, książki, gazety) i smaczne jedzenie. Karta jest stosunkowo uboga, ale z rozmowy z kelnerem dowiedziałam się, że są gotowi przygotować wszystko, co się chce, z tym że trzeba to wcześniej uzgodnić. My jedliśmy tym razem to, co było dostępne od ręki, tj. dobry, sycący krem z groszku (8 zł), penne z kurczakiem (duża, smaczna porcja - 20 zł) oraz pierogi z mięsem (6 szt., 17 zł) - w tej ostatniej potrawie zaskakujący był dodatek sałatki jarzynowej na talerzu, ale cóż, trzeba być otwartym na nowe doświadczenia :). Wystrój jest ciepły, chociaż mało wygodne krzesła a la biurowe czy niskie fotele nie sprzyjają długim posiadówkom. Generalnie jednak jesteśmy na tak!
W piękną słoneczną sobotę odwiedziliśmy BISTRO PO PROSTU. Lokal duży, fajny bezpretensjonalny wystrój, w jednym z nowoczesnych apartamentowców. Genialny klimat, fajna sztuka na ścianach, luźna atmosfera. W tle jazz... dobre winko w przestępnych cenach.
Na sali gwar, śmiechy. Bardzo miłe kelnerki. Jedzenie pycha... jedliśmy kluchy... z krewetkami i szparagami. Klasyczne aglio olio z oliwą, czosnkiem, ostrą papryczką. Czekaliśmy długo, ale było warto. PYCHA! Nie chciało nam się wychodzić... genialna muza, super jedzenie. PO PROSTU GENIALNE MIEJSCE! :).
Przytulnie, bardzo miła obsługa, fajne zestawy śniadaniowe: porcja duża, superświeże, przepyszne pieczywo. Mankament: drogie napoje. Rozumiem, że ludzie czasem biorą jeno herbatkę i dzięki takiemu monozamówieniu zajmują stolik na 2 godziny, ale uważam, że do zestawu śniadaniowego za 17 zł można by obniżyć promocyjnie cenę herbaty, czy kawy, tak żeby nie kosztowała drugie tyle co sam zestaw. Zróbcie tak, a obiecuję, że będę wpadał częściej.
Duży plus za miłą atmosferę, bo to najważniejsze w lokalach tego typu.
Byłem kilka razy, ale tylko na śniadania, więc nie mam zdania jak się lokal sprawuje wieczorem.
An error has occurred! Please try again in a few minutes