Po bardzo długiej przerwie postanowiłem wrócić na stare śmieci i wpaść do Chicago's, lokalu w którym kiedyś kilka razy miałem okazję skosztować naprawdę smacznych burgerów. Spacerując Żelazną w stronę Chicago's zastanawiałem się czy czar tego miejsca nie pryśnie, czy dobre wrażenie sprzed laty nie było spowodowane tylko tym, że wówczas niewiele punktów serwowało prawdziwe burgery. Te śmieszne rozważania przerwały dopiero neony zdobiące restaurację, które swymi jaskrawymi kolorami już z daleka zaczęły zapraszać mnie do środka. Przyśpieszyłem więc kroku i po chwili byłem na miejscu. Wnętrze chyba nic się nie zmieniło, wciąż ładne, zadbane, stylizowane na amerykański diner. Natomiast menu zmieniło się i to znacznie! Kiedyś serwowano tu 6, może 8 klasycznych burgrów, teraz w menu jest ich aż 21, z tego stricte wołowych ok. 12. Co ciekawe bazę wielu z nich stanowi aż 250g wołowy! A ceny wcale nie są mega kosmiczne, zaczynają się od 25zł i kończą na 43zł za podwójne burgery, przy czym w cenie są frytki i colesław. Studiując kartę moją uwagę przykuł Rustic Burger z jajkiem sadzonym, wędzonym serem, bekonem, majonezem oraz bbq, cena 29zł. Wybrany, zamówiony i po 10 min. zaserwowany. Z wyglądu klasyczny burger zamknięty w dwóch równie klasycznych bułkach bogato zdobionych sezamem. Niby nic szczególnego, ale już na starcie zebrał duży plus. Zanim zdążyłem go dobrze zlustrować moje nozdrza zostały wręcz oczarowane pięknym, apetycznym aromatem sezamu i dobrze wysmażonej wołowiny. Ten wyjątkowy zapach sprawił, że nie miałem zbytniej cierpliwości na robienie zdjęć i po cyknięciu dosłownie dwóch fotek wyjąłem nóż, który spinał burgera i zabrałem się do roboty! Po kilku kęsach wiedziałem, że dobre wspomnienie z Chicagos nie było nic a nic przekoloryzowane. Z każdym kolejnym gryzem moje kubki smakowe były coraz bardziej usatysfakcjonowane. Wołowina bardzo smaczna i idealnie wysmażona na well done (tak jak zamawiałem), bekon podobnie, bułka wręcz modelowo zgrilowana i chrupiąca, jajko sadzone może trochę za mocno ścięte, ale dawało radę, warzywa świeżutkie, ser łagodny, lekko podwędzany, pięknie się ciągnący i przede wszystkim we właściwej, sporej dawce. Ale oprócz wymienionej „bazy” trzy małe, niemniej bardzo istotne detale odegrały ważną rolę jeżeli chodzi o doznania smakowe. Pierwsze dwa to – kto by przypuszczał? – dość oryginalny sos bbq i majonez. Dwa banały, a tak niebanalnie potrafiły przenikać się wzajemnie i tworzyć smaczne tło dla wołowiny&spółki. Sos bbq trochę odbiegający od standardów, wyczuwałem w nim małą orientalną nutę, coś jakby curry, kmin rzymski i pewną pikanterię, którą genialnie łagodził aksamitny majonez. Zaś trzecim istotnym szczególikiem był już wcześniej wspomniany sezam. Ów sezam poddany dotykowi grilla uwolnił nie tylko swój egzotyczny zapach, ale i smak, co jeszcze bardziej podkręciło i tak już miłe dla podniebienia walory Rustic’a. Warto też wspomnieć o konstrukcji, bo zasługuje na pochwałę. Burger świetnie leżał w dłoniach, a bułka trzymała wszystko w ryzach, można było komfortowo zająć się konsumpcją bez zmartwień, że coś wypadnie, że coś się rozleci etc. etc. Dla mnie mocne 4! Przede wszystkim za rasowego, smacznego i bogatego burgera, za dobre wykonanie, za to, że się najadłem ;-) i w sumie za cenę uwzględniającą frytki i sałatkę. To było smacznie wydane 29zł!
An error has occurred! Please try again in a few minutes