‘Co oni w tej Burgerowni wyprawiają? Gdzie jest pulchna burgerowa bułka? Co to ma być? Placek z wołowiną? Jakiś psudopito-burger? Dajcie spokój, pic na wodę, fotomontaż! To nie dla mnie, nie dam się namówić, starta czasu i pieniędzy. To po prostu nie może być dobre!’ Tak zawsze reagowałem na pomysł odwiedzenia Burgerowni. No, ale że człowiek często szuka czegoś nowego, to prędzej czy później daje się złamać i mimo oporów sięga po nowe. Tak właśnie stało się w pewien sobotni wieczór kiedy wylądowałem przed tym małym lokalikiem na Żoliborzu. Szybki rzut oka na menu, tam jedynie osiem pozycji, cenowo od 17 do 27zł. Pytam obsługi co polecają? Po namyśle, jeden z panów odparł, że Fungo Burger jego zdaniem będzie najlepszą opcją. Skład: 180g wołowiny, ser pleśniowy, grillowane boczniaki, warzywa, chutney pomidorowy i (ta) bułka wypiekana specjalnie dla nich i wg ich autorskiego przepisu… Ok, biorę, cena 23zł, niestety bez frytek. Za frytki trzeba wyłożyć dodatkowego piątaka, więc w sumie sumarum cena do zaakceptowania, o ile będzie smacznie. Czas operacyjny 10 minut. W oczekiwaniu na burgera podjadałem przeciętne frytki, nie odbiegające zbytnio od tych, które dostaniemy w fastfoodach. Kiedy sięgałem po ostatnie dwie, na ladzie wylądował koszyczek z zapakowanym w firmowy papier burgerem. Burger jak ze zdjęć: dziwny, śmieszny i płaski niczym latający spodek, ale ku mojemu zaskoczeniu o dużej średnicy. Tak na oko 16-17cm, więc co by nie powiedzieć niewąski zawodnik. Niemniej po dokładnych wizualnych oględzinach mój sceptycyzm nie minął, cudów się nie spodziewałem. Tymczasem, po pierwszych paru kęsach… Cud! Świetny, smaczny, oryginalny burger! A ta śmieszna bułka? kapitalna! Świetnie zgrilowana, chrupiąca od pierwszego do ostatniego gryza. Mogę śmiało napisać, że była to najbardziej chrupiąca bułka jaką do tej pory jadłem. No ale jeszcze bardziej urzekła mnie wołowina. Perfekcyjnie wysmażona na idealne medium well, przyprawiona w sam raz, nie za słona, nie za pieprzna, aksamitna i rozpływająca się w ustach, po prostu pyszna. Widać i czuć, że mięsko z górnej półki. Zaś główna gwiazda, czyli grillowany boczniak, pisząc banalnie pozamiatał! Te boczniaki to był strzał w 10’tkę. Czegoś takiego mi brakowało. Jakiś czas temu miałem okazję jeść burgera z kurkami i pamiętam, że oczarował mnie tą charakterystyczną grzybową pieprznością. Boczniak pomimo, że to zupełnie inny grzyb tutaj zrobił podobną robotę, nadając całości lekko ostrego grzybowego posmaku. Równie trafionym pomysłem był ser pleśniowy, lekko słony i z charakterystyczną dla serów pleśniowych pikanterią, sprawdził się idealnie jako kompan zgrilowanych boczniaków. Lepszego wyboru sera być po prostu nie mogło. Wszystko to zebrane do kupy stworzyło wyjątkowo dobrego buregra. A jak wiadomo wszystko co dobre szybko się kończy i tak było tym razem, ale mi w głowie nie było kończyć. Zamówiłem jeszcze jednego! Trzeba było sprawdzić jak sobie radzą z klasyką. Wybór? BBQ burger, bo cóż by innego? Bułka znów chrupiąca, wołowina przednia, a reszta? Reszta przednia. Bekon chrupiący, ser roztopiony, ciągnący się tak jak powinien ciągnąć się ser w burgerze, no i sos BBQ… Dla mnie bomba, nuta dymu, nuta śliwki, nie za słodki, nie za kwaśny, mocny i wyraźny, ale nie dominant. Często zdarza się tak, że bbq potrafi zabić burgera zagłuszając wszystko z czego ów jest złożony, tu tego nie było, tutaj bbq był przyjemnym dodatkiem, który dopieszczał całość, kapitalnie asystując zwłaszcza wołowinie. Zacny sos i zacny burger, ale podobnie jak poprzedni miał pewien mankament, o którym jeszcze nie wspomniałem. Tym mankamentem były warzywa. Było ich za mało! I to zdecydowanie za mało. Grubsze plastry pomidora, ogórka, cebuli, a zwłaszcza porcja rukoli lub roszponki nie dość, że poprawiłby walory smakowe to jeszcze niesamowicie podniosłyby prezencję burgerów. Tego mi tu brakowało. Tak czy inaczej oba burgery sprawiły, że Burgerownia zaskarbiła sobie moją sympatię, a zwłaszcza sympatię mojego podniebienia. Teraz już nie zadaję sobie ironicznego pytania ‘co to ma być’?, bo teraz wiem, co to jest! Smaczne, oryginalne i wybijające się ponad przeciętność burgery, gwarantujące nowe, nieznane doznania burgerowe ;-). Ze wszech miar warto!
An error has occurred! Please try again in a few minutes