Skromne, małe miejsce schowane między blokiem a drzewkami, a skrywa w sobie tyle cudowności. Bardzo miła i pomocna obsługa. Przykuwanie uwagi do szczegółów, poczucie estetyki, smaczne torty, cudowne małe pączusie i rurki z kremem.. raj!
Maleńka osiedlowa cukiernia. Według mnie przyjemniej wziąć słodkości na wynos, chociaż na upartego da się zjeść na miejscu (jest wstawiony jeden stolik). Odnośnie mojej wizyty, przyszłam po 17, czyli blisko godziny zamknięcia. Pewnie dlatego wybór nie był duży, ale zupełnie niepotrzebnie obawiałam się o świeżość wypieków. Wybrałam ptysia z malinami i musem z marakui (5 zł). Smakowo rewelacyjny. Nie jest zamulająco słodki ze względu na dobór kwaskowatych owoców. Nie jest też zbyt ciężki, włącznie z kremem. W środku skrywa dużo malin. I co ważne, był świeży. Polecam, nawet tuż przed zamknięciem.
Choć jest mała, niepozorna i ukryta kilka kroków od centrum Mordoru, to moim zdaniem to najlepsza cukiernia w Warszawie. Wszystkie ciasta są przepyszne, a wiem co mówię, ponieważ miała okazję wypróbować już ich bardzo dużo;)
Chrupkie faworki, rozpływające się w ustach ptysie (nie tylko z bitą śmietaną, ale jeszcze w dodatku z marakują, którą bezgranicznie uwielbiam), przepyszne tarty owocowe faktycznie uginające się od nadmiaru owoców oraz genialne musy (cytrynowy z bezą jest po prostu mistrzowski!), a to przecież jeszcze nie wszystko. Jedyne ciasto, które może z nimi konkurować to puszysty sernik wiedeński z piekarni Grzybki (ale tylko i wyłącznie to ciasto). Na chwilę obecną reszta nie ma godnej konkurencji ;)
Pomijając już to, że wszystko jest zawsze świeże i pachnące, to jeszcze dodatkowo cudnie wygląda. Moje ulubione tarty zawsze są przystrojone kwiatami i owocami, a na koniec przewiązane atłasową wstążką. Idealne ciasto aby wziąć do pracy w ramach urodzin albo do znajomych na sobotnią kawę.
Nie można także pominąć faktu, że para prowadząca cukiernię jest niesamowicie sympatyczna.
Jedynym minusem samego lokalu jest fakt, że nie ma w nim za bardzo miejsca, żeby usiąść (jest jeden stolik dla dwóch osób), a więc poza latem (gdy nie ma w ogródku obok leżaków) raczej jest to miejsce po zakupy "na wynos".
Zdaję sobie sprawę, że napisałam same „ochy i achy” odnośnie tych ciast, ale z natury jestem strasznym łasuchem;), tym samym już nie jedną cukiernię wypróbowałam, a mimo to od kiedy tylko odkryłam ten lokal, nie ma on dla mnie sobie równych. Polecam:)
An error has occurred! Please try again in a few minutes