Bardzo dobra restauracja. Duże porcje, przygotowane ze świeżych warzyw i mięsa, w przeciwieństwie do wielu pseudowietnamskich barów, smażone na świeżym tłuszczu, oryginalne sosy. Bardzo dobrze doprawione. Dodać należy, że niedrogie, przeciętne dania w cenie 15-20 zł, jak dla mnie spokojnie najedzą się tym dwie osoby. Wysoka estetyka lokalu. Wystrój w stylu wschodnim z akwariami i oryginalnymi grafikami.
Stołuje się tu 15 lat i zawsze jestem zadowolona. Serwują tu oryginalna wietnamska kuchnie. Porcje są duże, a jedzenie zawsze świeże i dobrze doprawione. Ostatnio pojawiły się dania, które poleca szef kuchni- warto skorzystać z tych podpowiedzi.
Jedzenie na duży plus (kurczak na gorącym półmisku mniam, to samo zupa pho z kurczakiem), jeśli chodzi natomiast o sam wystrój knajpy to niestety właściciele zatrzymali się kilka ładnych lat temu i teraz wygląda ona dosyć przestarzale. W sobotę wieczorem karaoke społeczności azjatyckich bez wokalnych oporów trochę jednak odbiera przyjemności z posiłku. Dania podane dosyć szybko i całkiem elegancko.
Dobry "chińczyk", pełen Wietnamczyków. Bardzo dobre zupy, porównywalne do tych z chmielnej. Dużo, smacznie. Tylko do jednego dania (na 6) można było się przyczepić. Kurczak chrupiący po tajsku(?) miał posmak starego oleju
Kiedy weszłam wystroj od razu nie przypadł mi do gustu, wydawał sie nieco tandetny.
Przyszłam z koleżanką. Koleżanka dostala danie, a ja nie. Jak tak mozna? Powiedzialam szefowi i od dazu opieprzyl kucharzy ;)
W koncu dostalam to co zamawialam czyli ryz z kurczakiem. Dla mnie nieco za tłuste, ale porcja duza :)
Smaczne chińskie jedzonko. Duże porcje, aromatyczne, różnorodne. Zupa Pho smakowita, treściwa i rozgrzewająca. Panga słodko-kwasna z dodatkiem świeżego ananasa, panierowana, sos idealnie wyważony. Lokal ma specyficzny wystrój, bardzo dużo stolików.
Obiad w tej restauracji okazał się wielką niespodzianką i ogromnym, pozytywnym zaskoczeniem. Zacznę od tego, że bardzo późnym wieczorem przekroczyliśmy próg tej typowej azjatyckiej restauracji na warszawskiej Ochocie, byliśmy zziębnięci i bardzo głodni. Jednakże – jak już wspomniałam – był późny wieczór i tak naprawdę spodziewaliśmy się zdania „Przepraszam, ale kuchnię mamy już zamkniętą”. Stało się inaczej. Bardzo miła Pani z obsługi, przyjęła nas ciepło i serdecznie, i od razu wskazała stolik. Dania zaskoczyły nas nie tylko swoją wielkością, ale przede wszystkim rewelacyjnym smakiem i świeżością produktów, i to wszystko jeszcze w niskiej cenie! I nie chodzi tu o to, że byliśmy strasznie głodni, ale o to, że jedzenie było naprawdę dobre; to co się zdarza niezwykle rzadko – dobra jakość w niskiej cenie.
Miła obsługa, niskie ceny, naprawdę przyzwoite jedzenie (rewelacyjne pho z wołowiną. Czasem można dostać kozinę). Estetyka wiadomo jaka, ale w wietnamskiej restauracji, która często bywa miejscem imprez okolicznościowych dla warszawskich Azjatów, to chyba żaden minus.To nie jest miejsce w żaden sposób ekskluzywne lub eleganckie, za to stosunkiem cen do jakości miażdży większość lokali w okolicach Pl.Zawiszy/bliska Ochota/Szczęśliwice.
Bardzo sympatyczna restauracja, istnieje już mnóstwo czasu, więc to świadczy o niej bardzo dobrze.
Byłem już kilka razy i bardzo polecam.
Wystrój niestety nie powala, zero przytulności, czuje się trochę jak na dworcu, ale wystrój nie jest najważnieszy (choć mogli by trochę w niego zainwestować).
Jedzenie bardzo smaczne, bardzo duże porcje, ceny bardzo przyzwoite. Świetne sajgonki, pierożki z krewetkami. Smakowity kurczak w pięciu smakach. Wybór dań ogromny, są nawet żabie udka:-)
Obsługa bardzo dobra, szybko i przyjemnie.
Jeśli poczujecie się głodni na Ochocie wpadajcie bez wahania, warto.
Na wstępie zaznaczę, iż nie jestem wielkim fanem kuchni wietnamskiej czy ogólnie azjatyckiej i sam z siebie pewnie bym nie trafił do tego lokalu:) Ale jednak, jakoś, z czyjąś pomocą, się tam znalazłem, a skoro nie bywam w takich miejscach, to zapadła decyzja żeby popróbować wielu rzeczy i albo się przekonać do tego typu kuchni albo utrwalić się w swej niechęci :) Wybór padł na dania z owocami morza, także zamówilismy krewetki i smażone i zapiekane, i w jakimś sosie, i w cieście, do tego kalmary w kilku wersjach, no i jakaś kaczka na przełamanie smaku:) wszystko bez ryżu i innych psujących smak zapychaczy. Generalnie wszystko było smaczne i dobrze doprawione. Ceny niewygorowane. Fanem kuchni azjatyckiej nie zostałem, ale, nie zrozumcie mnie źle, to nie jest wina tego lokalu - tu dania były naprawde więcej niż poprawne, ja po prostu bardziej preferuję kuchnie innego rodzaju. Wracajać do VanBinh - obsługa sprawna i sympatyczna, lokal urządzony nie w moim guście. Ale ogólna ocena bardziej niż poprawna.
Po wejściu do wnętrza znalazłem się krainie czerwieni i krzywomalowanych smoków :)
Duże wnętrze, dużo stołów, dużo ludzi. Spore menu.
Zamawiam sajgonki z owocami morza i kalmary po tajsku z ryżem. Sajgonki smaczne, lecz nieznacznie za tłuste. Kalmary bardzo dobre, ryż sypki, do tego sosy – ostry i słodko-kwaśny. Co do obsługi - zamówione równocześnie dania dostaliśmy w niemal dziesięciominutowych odstępach, ale przeprosili, bo mieli jakaś imprezę na zamówienie w sali obok i duży ruch. Chociaż tyle.
Jedzenie przyzwoite, ceny też, wystrój... no trzeba lubić czerwień, lampiony, krzywo namalowane smoki i lakowe obrazki na drewnie. Obsługa szczera i dość sprawna. Na romantyczną kolację może bym się tam nie wybrał, ale żeby pójść i smacznie pojeść niekoniecznie chińskiego jedzenia - miejsce jest jak najbardziej odpowiednie.
(z cyklu "Recenzje zaginione w czeluściach serwerowni, publikacja oryginalna na gastronauci.pl - lato 2013)
Bardzo fajne miejscu, bardzo miła obsługa, fajny klimat. Bardzo dobre sajgonki, kurczak i ryba w czescie także. Klimatyczna muzyka i zaskakująco Duże porcje!
An error has occurred! Please try again in a few minutes