Polskie, domowe jedzenie jak u mamy/babci, przez chwilę można poczuć się jak w domu.
Obsługa na poziomie, z chęcią doradzają co wybrać, jak do tej pory nigdy mnie nie zawiedli.
Pyszne domowe jedzenie, do tego tanie. Można brać po pół porcji i nadal się najeść. Atmosfera przyjemna, bardzo miła obsługa. Polecam każdemu kto lubi polską kuchnię.
Mogę w 100% polecić tu jedzenie. Bardzo smaczne, za przystępną cenę. Pan który mnie obsługiwał naprawdę ma złote serce. Jak najwiecej takich ludzi! 🙂
Dziś w ferworze walki się odbiłem od lokalu, więc przypominam, że w lipcu zamknięte - właściciele też muszą odpocząć.
Miejscówka jest strasznie mikroskopijna, na miejsce siedzące między 12stą a 14stą ciężko liczyć (a po 14stej mało co zostaje). Mimo to, a może przez zalety jedzenia - kolejki są praktycznie cały czas.
Obsługa sympatyczna - zwłaszcza pan Wojtek, który prawie wszystkich zna z imienia, właściwy człowiek na właściwym miejscu.
Jedzenie - nie oszukujmy się, nie jest najbardziej fit, ale niczego nie brakuje. Jadłem - i będę jadał tu - jedne z najlepszych pierogów z mięsem ever, schabowy, mielony, kopytka, surówki, żurek i barszcz też są smaczne. Dla każdego coś dobrego.
Szkoda, że lokal nie jest większy! Póki co kiedy idziemy ekspedycją z pracy, atakujemy wczesny obiad o 11stej :)
Mieloniaczek na kopytach, raz ! , "Zaklęte rewiry" warszawskiej gastronomii ciąg dalszy. Tu nie jesteś klientem, przychodzą tu stali bywalcy, Pan Wiesio, Pani Halinka spod 4, Pan Waldeczek, znają sie od lat, komentują, debatują żartują. Szef wie o nich wszystko, kto miesza surówki kto nie lubi ruskich... pierogów. Wyjątkowe miejsc.,. Już wiem że w piatek cieżko o rybę
Tradycyjna kuchnia polska :) Mimo, iż nie ma dużo miejsca to lokal ma swój urok - głównie dzięki przemiłej obsłudze Pana Wojtka :) Można tu zjeść tanio i smacznie za niezbyt dużą kwotę.
Trafić tu łatwo, bo to zaraz za rogiem od Placu Narutowicza.
Do tego malutkiego, samoobsługowego barku (tylko pięć stolików), już od godz.
10 do 17-tej garną się i studenci z pobliskich akademików, lokalni mieszkańcy i
pracownicy okolicznych biur. Mimo kolejki obiad zjadamy szybko, bo po
zamówieniu u przesympatycznego, rozmownego barmana, pana Wojtka czeka się dość
krótko. W tym roku parokrotnie próbowaliśmy tutaj z kolegami i znajomymi dania
kuchni polskiej - przyrządzane jak w domu: solidna karkówka, schaboszczak, lub filet
drobiowy za jedyne 10 zł, gorący pachnący gulasz i ozorek po 9, naleśniki po 5-7
zł, kasza, ziemniaki, kopytka po 4-6 zł, a do tego znakomite surówki, np. z
pora, selera, brokułów, kapusty, fasoli tylko za piątkę. Do tego barszcz z
uszkami za 6. Można zamawiać połówki porcji i daję słowo, że porcją połówkową można
się najeść. A kopytka z gulaszem smakują rewelacyjnie, jak rzadko gdzie. Mimo
że jemy na plastykowych tackach plastykowymi widelcami, czujemy się pysznie po
królewsku. Przyjeżdżamy specjalnie nawet z centrum, czy z Mokotowa, bo warto. Na koniec refleksja: tutaj nie jesteśmy nabici w butelkę jak w modnych ostatnio hipsterskich bistro, gdzie w większości windują niebotyczne ceny, a porcje, pomazane tylko jakimś dressingiem zmniejszają do tego co kot napłakał...
Bar Korona i jego własciciel to legenda Ochoty :)
Wprowadzaliśmy się na wprost do kamienicy kilka lat temu i pierwsze co reklamował nam najemca, to naleśniki w Koronie :) Gdyby nie rekomendacja, możliwe, że nie zajrzelibyśmy do tego miejsca nigdy, pomimo bliskości. Sam wygląd nie zachwyca. Ale nic bardziej mylnego! W porze obiadowej malutki lokal wypełniają tłumy.
Każde danie od sztuki mięsa po naleśniki jest przyżądzane z szacunkiem do klienta i produktu, bez oszukiwania, po domowemu, jak u mamy, albo u babci :) Do tego obsługa przemiła.
Warto przyjść na pyszny obiad w dobrej cenie. Kto raz zawitał, na pewno wróci.
An error has occurred! Please try again in a few minutes