Restauracja Zapętlona

Czasem, gdy obowiązki nie pozwalają,  by wcześniej wrócić do domu, a plan przewiduje dłuższą przerwę na posiłek,  udaję się w poszukiwaniu niedużych, lokalnych knajpek - wszak znudziły mnie  w sieciowe bary szybkiej obsługi.  Dla kogoś, kto miejskiego zgiełku  unika jak ognia, "Zapętlona" może się okazać strzałem w dziesiątkę. Zlokalizowana przy spokojnej ulicy restauracja nie rzuca się w oczy; z zewnątrz nie wygląda zbyt atrakcyjnie i łatwo przejechać, niczego nie zauważając. Klientela to zresztą w dużej części ludność miejscowa, czyli obywatele Zacisza, którzy wolną chwilę postanowili poświęcić smakowaniu serwowanych dań. Warto pójść za ich przykładem.
Lokal urządzono w specyficznym, starym stylu.  Brązowa ściana ładnie komponuje się z pozostałościami po  białym, kaflowym piecu.  Nie każdemu muszą się podobać fotografie czy portrety na ścianie, ja jednak patrzyłam z zainteresowaniem - obrazy nadają klimatu temu miejscu. 
Karta dań do najdłuższych nie należy, ale w dniu mojej pierwszej wizyty było to akurat atutem. Wybrałam tortillę z kurczakiem, do picia sok pomarańczowy. Tortilla pokaźnych rozmiarów, dużo pikantnego sosu, wewnątrz spora ilość mięsa oraz świeżych warzyw.  Za kwotę 18 złotych zjadłam tak obfity obiad, że do końca dnia nie czułam potrzeby sięgania po jakiekolwiek przekąski. Prawidłowo! Jakość i wielkość serwowanego dania dobrze świadczą o restauracji; jeśli najdzie mnie kiedyś ochota na lżejszy posiłek, zamówię  zupę i ciasto.  Jeszcze nie słyszałam złej opinii o tutejszych wypiekach.

Łatwo przejechać obok i nie zauważyć że tu dają jedzenie. Jeżeli jednak idziemy - nie da się przejść obojętnie, gdyż zapachy bardzo mocno zapraszają do środka. Korzystam więc z zaproszenia.

Wnętrze... stoliki, telewizor na ścianie, kanapa pod nim, dekoracja ściany niczym w pokoju (gitara, lustro, portrety, landszafty). Odnoszę wrażenie, ze dekoracja - łącznie ze stołami i krzesłami zamocowanymi na fasadzie budynku jest najsłabszą stroną lokalu. 

Wybieram zestaw obiadowy - kapuśniak i mięso w sosie z ziemniakami i surówką. Kapuśniak pięknie pachnący, równie pięknie smakujący, choć mnie brakło nieco pieprzu - był oczywiście na stole i skorzystałem. Drugie danie dwa kawałki wieprzowiny uduszone w smacznym sosie, świeża surówka kapuściano-marchewkowa i ziemniaki. Tym razem po pieprz nie trzeba było sięgać.

Część gości lokalu to stali bywalcy (zorientowałem się po rozmowach), co nie dziwi jeżeli można zjeśc sporej wielkości obiad i jeszcze popić go kompotem (jabłko+cynamon) za 15zł. Szkoda, że to tak daleko ode mnie, bo menu wyglądało obiecująco.

Przy bliższych oględzinach ściany z portretami i landszafcikami okazało się, że lokal w 3 kategoriach zdobył Koronę Smakosza w 2014 roku. Bardzo mnie dziwi mała ilość recenzji na zomato.com , może wnętrze nie urzeka (choć kuchnia kaflowa i owszem), ale jedzenie i obsługa sprawiają, że warto odwiedzić ten lokal.