Odwiedziliśmy Canton w sobotnie popołudnie, dodam, że wczesne, bo rezerwację mieliśmy na 13:00, ale dojechaliśmy na miejsce już na 12:20. Wolnych stolików było dużo, mogliśmy swobodnie wybierać, gdzie usiądziemy. Kelnerka od razu przyniosła menu, a poinformowana, że posiadamy kupony zniżkowe, nie zaczęła traktować nas inaczej niż "normalnych" gości. Po przestudiowaniu menu zamówiliśmy: sajgonki, kurczaka po syczuańsku, wołowinę z czosnkiem, makaron pieczony, sałatkę pikantną, zieloną herbatę i sok pomarańczowy. Na napoje i sałatkę czekaliśmy tylko chwilkę. Niedługo potem pan kelner (chiński?) podał przystawkę - pierożki w bambusowym koszyczku. Byliśmy nieco zbici z tropu, bo nie zamawialiśmy tego dania, no i przyniósł je pan kelner, a obsługiwała nas na początku pani. Nie wyglądało na to, że pomylono stoliki, bo na sali byli goście jeszcze tylko przy jednym stoliku, poza tym wyglądało, że już kończą swoje dania. Zagadnęliśmy panią kelnerkę i okazało się, że rzeczywiście nastąpiła pomyłka, ale krewetkowe pierożki zostaną na naszym stoliku w gratisie. Wg mnie miły gest ze strony obsługi. Dobrym rozwiązaniem jest również podawanie gościom oddzielnych talerzy niż te, an których serwowane są dania. Dzięki temu mogliśmy bez niepotrzebnego zamieszania i zamieniania talerzy skosztować wszystkich zamówionych potraw, po prostu nakładając sobie na własne talerze. Porcja pieczonego makaronu jest duża i jako dodatek do dań głównych jedna w zupełności wystarcza na dwie osoby. Kurczak po syczuańsku był bardzo smaczny, mięso mięciutkie, warzywa chrupiące, sos może odrobinę zbyt tłusty, ale bardzo aromatyczny. W zasadzie to właśnie sos najbardziej smakował T. Na potwierdzenie cytat z T.: "Jakbym miał kawałek chleba to bym nim talerz wytarł do sucha" :). O tym, że kurczak był naprawdę dobry świadczyło tez to, że T. pałaszował danie równie chętnie co swoją ulubioną wołowinę, a zwykle dań z kurczakiem unika. Co do wołowiny z czosnkiem to... poezja! Tym razem potwierdzeniem smakowitości było dla nas to, że ja chętnie szamałam wołowinę, mimo że zwykle nie jestem jej fanką. Sposób podania, w pakieciku z folii, pozwala na zatrzymanie ciepła na dłużej, a mięso jest soczyste i mięciutkie. Mnie przypadł też do gustu wyraźny aromat świeżej kolendry (chyba). Nasz makaron pieczony był sojowy, ale można wybrać również pszenny. Podawany jest z warzywami (widziałam kiełki sojowe i wąskie paseczki kapusty pekińskiej) i również smaczny. Mimo, że nasze dania były oznaczone w karcie jako pikantne, to najpikantniejsza ze wszystkiego okazała się sałatka. Nie mamy jednak zastrzeżeń, bo oboje lubimy ostre przyprawy, a smaku przez sałatkę się nie traci, więc wszystko OK. Dodam jeszcze, że w trakcie naszego pobytu w restauracji stołowały się też rodziny z małymi dziećmi (w tym mamy z niemowlakami), a dla mnie to wyznacznik tego, że restauracja podaje dobre jedzenie, zwłaszcza jeżeli są to nie jednorazowi klienci (a tak wynikało z podsłuchanej rozmowy). Ogólna ocena Cantonu wg nas: bardzo dobra! Będziemy wracać, nawet bez kuponów zniżkowych ;).
An error has occurred! Please try again in a few minutes