Restauracja mieści się na warszawskich Bielanach, na ulicy Płatniczej, która moim zdaniem jest jedną z najbardziej urokliwych w Warszawie (polecam wybrać się po zmroku, kiedy zapalone są latarnie). Jest to zdecydowanie lokalna knajpka, ze stałymi klientami i bardzo fajnym klimatem. Latem możemy skorzystać z ogródka, jednak polecam wejść chociaż na chwile 'pod podłogę' aby zobaczyć bardzo ciekawe wnętrze. Amatorzy targów staroci będą zachwyceni. W restauracji panuje totalny misz-masz, jednak wszystko ze sobą gra i daje ten niepowtarzalny klimat. Na ścianach znajdziemy też zdjęcia założycielki restauracji - Krystyny Sienkiewicz, znanej aktorki. Aktualnie restauracją zajmuje się jej bratanek - Kuba Sienkiewicz, którego z pewnością większość kojarzy z elektrycznych gitar. Ale wracając do meritum. W knajpie nie ma stałego menu, codziennie do wyboru są różne zestawy, które kosztują 19 zł a w ich skład wchodzi zupa, drugie danie i kompot. Wybraliśmy chłodnik, pomidorową, wieprzowinę i nadziewaną cukinie. Chłodnik i pomidorowa poprawne. Wieprzowina dobra, ale porcja dość mała jak na męski żołądek ;) Cukinia ok, ale sałatka podana jako dodatek bardzo średnia. Ogólnie jedzenie nie jest wybitne, ot zwykły obiad bez szału. Minusem o którym muszę wspomnieć była tylko jedna obsługująca kelnerka, co przekładało się na czas oczekiwania.
Warto się wybrać ze względu na klimat miejsca, jest to swego rodzaju miejsce kultowe, nie znajdziemy drugiego takiego w Warszawie.
Jedzenie domowe i różnorodne. Zupy pyszne i sycące. Obsługa uśmiechnięta i zaangażowana. Można zabrać całą rodzinę z Oglęborka lub Parzęczewa i zadać szyku nie spłukując się do cna. Dla twardzieli polecam deser z szarlotką. Oficjalnie jest na dwie osoby ale koneserzy kebabów powinni opędzlować bez "większych obawień" samodzielnie.
Potwierdzam w całej rozciągłości pozytywne opinie poprzedników i dodam jednocześnie, że można tu zjeść również niedrogo - w porze lunch. Za trzydaniowy lunch zapłacimy 17 zł, no i jest w czym wybrać. Każdego dnia po kilka zup i dań drugich. Menu wypisane na tablicy przy drzwiach wejściowych. Zaprosiłem Mamę w ramach środowego lunchu. Joanna tym razem nie mogła być, niech żałuje. Zanim zjemy możemy rozkoszować się urokliwym wnętrzem, zastawionym bibelotami - stare szafy, radio, lampy. Na ścianach lustra, ozdobne talerze. Każdy centymetr powierzchni starannie wykorzystany. Bardzo domowo. Gdy weszliśmy było jeszcze pustawo, ale już po kwadransie lokal zapełnił się. Wybraliśmy ogórkową - duża i smaczna, a na drugie żeberka i zraz z ziemniakami i surówką. Do tego kompot - wyczułem truskawki i wiśnie, a Mama zarzekała się, że jest także nuta rabarbaru. Miejsce warte poznania i powracania. a cicha uliczka Płatnicza tylko dodaje uroku.
Swietne domowe jedzenie choc w cenach które sugerują strych a nie piwnicę...Urokliwa uliczka Płatnicza, najpiękniejsza przy lekkim zmroku gdy świecą latarnie łagodzi kwestie finansowe... A jedzenie jest dobre. Ludzie, którzy je tworzyli warci są uwagi. Sympatycznie choc można miec wrażenie wizyty u ciabci (ciocia-babcia) na niedzielnym obiedzie. Pyszny rosół i flaki bardzo w moim guście. Z drugich dań schabowy konkuruje z łososiem. Miejsce ma i urok i smak.
Bardzo miła jadłodajnia w stylu retro.
Sama ulica płatnicza jest warszawskim ewenementem.
O tym , że czas zatrzymał się na niej dawno temu świadczą gazowe latarnie oraz
kostka brukowa.Ślicznie wygląda to zwłaszcza w zimowy wieczór , kiedy
idąc płatniczą przenosimy się w czasy Warszawy Wokulskiego.
Ulica praktycznie zamknięta dla ruchu.
Często można spotkać wokalistkę zespołu Manaam z pieskiem , której dom właśnie tam się znajduje , ale do rzeczy....
Pod podłogą to miejsce typowo obiadowe , dlatego otwarte jest do 20 , choć
UWAGA obiady można zjeść praktycznie tylko do 18-tej.
Zwykle do wyboru są dwa lub trzy zestawy.
Przykład : kotlet schabowy z ziemniakami i surówką , ogórkowa i kompot.
Całość za 17 zł.
Porcje duże , przynoszone przez bardzo sympatyczne panie.
Jadamy często i zestaw nigdy nie powtórzył się w tej samej konfiguracji.
Jedzenie jest jak w domu , u mamy lub babci.
Przepyszne , ugotowane na miejscu ze świeżutkich składników.
Wystrój wnętrza to kolejna niespodzianka.
Bardzo dużo bibelotów , staroci , pamiątek oraz fotografii związanych z życiem polskich aktorów (nie , nie celebrytów z seriali , tylko starych , wybitnych , których jest co raz mniej)
Właścicielką domu "nad podłogą" jest po prostu znana aktorka i pisarka Pani Krystyna Sienkiewicz.
Prowadzi tam też działalność charytatywną i stołówkę dla potrzebujących.
Pamiętajmy ,że jedząc tam pomagamy innym.
Latem mały stylowy ogródek.
Polecam to miejsce , troszkę magiczne , troszkę zapomniane , ale urządzone i stworzone z wielkim sercem i pysznym jedzeniem!
Restauracja oferuje cudownie kiczowaty klimat niedzielnego obiadu u lekko szalonej ciotki Klotki. Jest to jedno z niewielu miejsc na Bielanach, gdzie można za naprawdę nieduże pieniądze zjeść przyzwoity, domowy obiad. Doskonale przyprawiony barszcz czerwony z uszkami i wyborny sznycel z jajkiem (z półpłynnym żółtkiem!) rekompensują konieczność dość długiego oczekiwania na obsługę, spowodowaną weekendowo-popołudniowym szczytem. Codziennie zmieniane menu sprawia, że wyprawa do "Pod Podłogą" nigdy nie będzie monotonna. Jedynym minusem jest brak możliwości płacenia kartą.
Celowo zawyżam punktację aby przyciągnąć uwagę na lokal. Przez wiele wiele lat klub pod podłogą był jedyną restauracją działającą na starych Bielanach, odwiedzany przez całą lokalną społeczność. Lokal jest uosobieniem kiczu, a to za sprawą założyciela p. Zbyszka, znanego z prowadzenia przez wiele lat Rudawki na Zoliborzu. Gości wita podobizna p, Zbyszka jako Mona Lisa i cała dekoracja jest w podobnym stylu - przypomina gabinet osobliwości gdzie czas zatrzymał sie 30 lat temu.Kuchnia jako taka, to tradycyjna domowa kuchnia polska. Danie + zupa + kompot za 17 zł. Świetne by nakarmić głodne dzieci w jesienny week-end. Dania z karty są juz znacznie droższe, ale ostatecznie wszyscy tu przychodza na obiady. Nie jestem fanką polskiej kuchni i dlatego piszę że ocena jest zawyżona ale jezeli mam juz zjeść domowy obiad tradycyjny na Bielanach to tylko pod podłogą. Ostatnie 2 plusy to zaangażowanie lokalu na rzecz samotnych i biednych starszych mieszkańców dzielnicy i to nie na pokaz tylko z całego serca bo co roku organizują wigilię czy wielkanoc dla tych mieszkancow, a kolejny plus za kelnerów którzy są przemili.
No więc masz sobie ulicę Płatniczą, na której jest masę domków jednorodzinnych i w jednym z takich domków, a konkretnie w jego piwnicy, jest kraina wszystkich szalonych babć i ciotek z kotami. Nawet nie żartuję. Wystrój to coś pomiędzy barem mlecznym, a pokojem dziennym u babci Halinki, której mania zbieracza już dawno temu przeszła rozsądne granice. Wśród klientów wąsaci taksówkarze, rzeczone babcie Halinki i cały przekrój różnych indywiduów z okolicy. Jeśli nie jesteś fą fą pokoleniem minimalizmu i szwedzkiego dizajnu, a pamiętasz jeszcze te fikuśne kredensiki w których babcia Hela trzymała swoją słynną nalewkę, to spokojnie się tam odnajdziesz. No ale przejdźmy do tego na co wszyscy czekacie - żarło! Bardzo dobre, momentami nawet fikuśne, i w bardzo zachęcającej cenie. To trochę tak jakby babcia Hela kupiła w kiosku książkę o gotowaniu i dowiedziała się wreszcie czym jest pesto, ale podstawy polskiej kuchni nie zdążyły jej umknąć. Więc klasycznie: mięsko, jarzynka i wypychacz pod tytułem ziemniaki czy inna kasza. Za jeden taki obiadek płaci się w granicach dwóch dyszek. Gorąco polecam wszystkim którzy są totalnie przeżarci chińczykami, kebabami i pizzami, a ich babcie i mamunie mieszkają za daleko.
Niesamowicie ciekawe, kiczowate (chyba celowo) miejsce na tradycyjny, domowy, polski obiad. Kiedys dostepny jeden zestaw dnia, teraz chyba mozliwosc wyboru sposrod wiekszej ilosci dan.
Przyjemny nieduzy ogrodek.
Bardzo urokliwa okolica willowa. Jeszcze nie tak dawno temu ulica Płatnicza byla jedyna ulica w Warszawie oswietlana gazowymi latarniami (teraz chyba powstalo kilka innych podobnych ulic). Jadlodajnia dziala w willi, w ktorej miesci sie prowadzony przez Krystyne Sienkiewicz osrodek dla osob starszych, biednych i samotnych.
An error has occurred! Please try again in a few minutes