好久没在北京餐厅请客了,近2年来,好像这家过去最著名的中国餐厅隐身了似的。不过,最近听朋友说,这家餐厅从今年8月后变化很大,值得尝试。昨天是国庆节,我们长住波兰的15名相聚北京,斗胆尝试!两个多小时的宴会,期间让我们不断感到惊喜,一道道色香味俱全的菜肴逐渐上桌,我们边吃边聊,过的非常愉快!过去这家餐厅只有川菜和北方家常菜,而这一次餐厅给我们体验了一次广式大餐,最让喜爱的是老鸡冬虫夏草汤和凤爪;而后上来的银丝鳕鱼卷和蒜蓉粉丝扇贝令人叫绝;广式烧鸭很是特别,不像香酥鸭和铁板鸭煮的那样熟,但是很有嚼劲,越吃越香;而最后上来的精致甜品 - 雪媚娘和椰蓉苏让晚宴画上了完美的句号。
Wystrój całkiem miły muszę przyznać, nawet udało mi się mieć stolik w takiej.. osobnej niszy i z rodzinką mieliśmy trochę spokoju. Moje ukochane bakłażanki to oczywiście duży plus, ale brak pałeczek i średnio miła obsługa pozostawia jednak pewien niesmak
W tej restauracji panuje bardzo miła atmosfera. Bardzo dobre jedzenie.
Wołowina jest miękka. świeży warzyw. Cała obsługa uśmiechnięta i pomocna.
Nie długo będę przyjść jeszcze raz z pustym żołądkiem.
Pozwalam sobie na recenzje kuchni chińskiej po 2 letnim okresie zamieszkania w Azji.
Kuchnia restauracji Pekin jest smaczna niestety nie można powiedzieć żeby była to autentyczna kuchnia chińska. Smaku niby właściwe ale za słabe jakby właściciele bali się, że właściwie przyprawione bedą zbyt intensywne.
Podsumowując można spróbować azjatyckich nut smakowych ale jeśli ktoś chce spróbować prawdziwego bogactwa smaków to niestety nie tutaj.
Kaczka, karp, soja, tofu, prażynki z krewetek, kasztany, herbata jaśminowa, kurczak w najróżniejszych postaciach i smakach! Do kuchni chińskiej zawsze podchodziliśmy z, delikatnie mówiąc ostrożnością, ale to co zobaczyliśmy, a potem zjedliśmy w restauracji „Pekin” po prostu nas zachwyciło!
Fantastyczne smaki, a do tego podobne w kunsztownej, wręcz artystycznej formie.
Świętowaliśmy tam sporą grupą i naprawdę było cudownie - wspaniała atmosfera, przyjaźni gospodarze i fantastyczne jedzenie.
Każdemu, na kazdą okazję - polecam.
Na pewno tam wrócimy w bardziej kameralnej grupie, może na niedzielny obiad?
Znakomita restauracja, utrzymująca niezmiennie wysoki poziom od ponad 20 lat. Prowadzona zgodnie ze sztuką. W pełni autentyczne chińskie dania, bardzo smaczne, a niekiedy intrygujące. Zdecydowanie polecam i będę tam jeszcze nieraz wracał :)
Bardzo lubimy chińską kuchnię. Zazwyczaj jednak próbujemy jej w mniej wykwintnej wersji. Wizyta w restauracji "Pekin" była dla nas dużym odkryciem. Uczestniczyliśmy w przyjęciu zorganizowanym w sali z kapitalnym, okrągłym stołem, przy którym spokojnie mieści się kilkanaście osób. Stół ma ogromną, obrotową tacę, dzięki której każdy może z łatwością wziąć sobie dokładkę tych dań, które najbardziej mu smakują. Nam smakowało tu wszystko: i kaczka, i ciekawie przyrządzony karp, i rozmaite pierożki. Długo siedzieliśmy z przyjaciółmi za stołem, gadając i próbując coraz to nowych dań.
Aleksandra Mosiewicz
+3.5
W Pekinie byłam kilka razy. Niegdyś oceniłabym tą restaurację znacznie wyżej, jednak już z rok temu zauważyłam, że porcje drastycznie się zmniejszyły.
Jedzenie jest bardzo smaczne, aczkolwiek zależy jak się dobierze swoje dania. Raz zamówiłam wieprzowinę w sosie słodko-kwaśnym za 32 zł (ulubione danie mojego mężczyzny :-)), do tego kapustę (10 zł) i ogórki słodko-kwaśne (13 zł). Wszystko było raczej bardziej słodkie niż kwaśne i w pewnym momencie nawet ryż przestał już pomagać. Jednak sama wieprzowina, w kruchym cieście, polana słodkim sosem z warzywami jest pyszna. Surówki również, tylko trzeba je zamawiać z czymś bardziej wytrawnym.
Innym razem jadłam cielęcinę z grzybami Mu i bambusem. Tu chyba zrobiono błąd w Menu, ponieważ potrawa ta raczej była bambusem z grzybami i skrawkiem cielęciny. Porcja zdecydowanie zbyt uboga jak na 36 zł.
To na co należy zwrócić uwagę to wystrój - dosyć ascetyczny ale gustowny, odbiegający od większości "chińczyków". W tle leci chińskie brzdąkanie, nadaje klimatu i nie przeszkadza w biesiadowaniu. Obsługa miła.
Mimo, że mam słabość do tej restauracji, chyba już do niej nie wrócę. Malutkie porcyjki zdecydowanie nie są warte swoich kosmicznych cen.
Z prawdziwą przyjemnością chciałabym polecić restaurację Pekin. W ubiegłym miesiącu miałam okazję wraz z grupą serdecznych znajomych świętować w niej otrzymanie nominacji profesorskiej przez naszego przyjaciela. Każde danie, jakim nas poczęstowano, aby było ich wiele, ponieważ przynoszono je regularnie przez 4-5 godzin, było wyśmienite. Zachwycił mnie smażony bakłażan, sałatka z ogórków przyrządzona w niezwykły sposób, sałatka z wodorostów, kurczak z glazurze pomarańczowej (danie wg przepisu właściciela) i wydawałoby się proste - owoce w cieście. Dań było mnóstwo, wszystkie smakowały fantastycznie. Każde witaliśmy głośnymi pomrukami zadowolenia :-) Polecam z całego serca.
Super pyszne i egzotyczne jedzenia. Chińska kuchnia w najlepszym wydaniu, szczególnie smakowały mi kasztany z żeberkami i w słodkim sosie i pikantna sałatka z ogórków. Jeśli jesteś osobą dla której ma znaczenie również scenografia (bo w tym wypadku wystrój wnętrz chyba jest zbyt wąskim terminem :) możesz być pewna / pewien, że każdy kamień i wazon przyjechał wprost z Chin. Polecam!
W restauracji "Pekin" przy Senatorskiej bywam od czasu do czasu, ale zawsze wychodzę zadowolona. Ostatnio zachwycił mnie smak, którego nigdzie dotąd nie spotkałam: polędwica w sosie pomarańczowym po mandżursku - to oryginalne danie polecam gorąco! Na przekąskę wodorosty z kiełkami sojowymi oraz żeberka słodko-kwaśne z kasztanami.
Te potrawy zadowolą prawdziwego konesera chińskiej kuchni.
W restauracji Pekin byłam kilka razy. Zawsze była to bardzo udana wizyta. Jedzenie wyborne, obsługa bardzo miła, atmosfera sprzyjająca smakowaniu dań i rozmowie. Właścicielami tej restauracji są rodowici Chińczycy, którzy przed laty przyjechali na studia w Polsce. Po ukończeniu studiów zostali w naszym kraju. Od wielu lat prowadzą tę restaurację. Moim zdaniem jest to najlepsza chińska restauracja w Warszawie i okolicach. Jedzenie zawsze świeże i smaczne. Ciekawy jest także wystrój wnętrza. Spokojny, stonowany, z klimatem. Trudno wskazać, które danie jest najlepsze, bowiem wszystkie są znakomite, począwszy od tofu w różnych wariantach, a na drobiu kończąc. Smak kaczki z gorącego talerza i smażonych bakłażanów czuję do dziś. Zachęcam wszystkich do odwiedzenia tego miejsca. Naprawdę warto. Już zrobiłam się głodna... :-)
Wczoraj po raz pierwszy jadłem kolację w Pekinie, bardziej mi smakowało nawet niż w Chinach, co rok 2 razy podróżuję w Chinach, jedzenia w warszawskim Pekinie mniej tłuste, i mniej słone, np. kaczka po pekińsku, w Chinach wykrojona skórka była chrupka ale bardzo tłusta. Bakłażana Woku z czosnkiem - wyśmienita. Kurczaka w sosie Generała nawet w Chinach nigdzie nie jadłem. A kurczak w sosie pomarańczowym doskonały.......Gorąco polecam!
Podczas spaceru z dziewczyną po Śródmieściu zauważyliśmy chińską restaurację przy samej ulicy Senatorskiej, niedaleko Teatru Narodowego. Ponieważ już trochę spacerowaliśmy i zgłodnieliśmy, postanowiłem zaprosić ją do środka. Wygląd był zachęcający. Obsługa miła, na posiłek długo nie musieliśmy czekać. Zamówiliśmy kurczaka w sosie słodko-kwaśnym, wołowinę z gorącego talerza, i warzywa rozmaitości. Dania były pyszne. Lokal zdecydowanie może nazywać się restauracją. Polecamy.
Moja cała rodzina chodzi regularnie do Pekinu od roku 1993, nasz syn miał wtedy 12 lat, a teraz mój syn już ma swojego syna, tyle lat Pekin nigdy nam się nie zawiódł, jedynie raz czekaliśmy bardzo długo w dniu walentynki 2007, za Kaczkę po pekińsku aż 2,5godzin, bo było tłum ludzi. Mimo wszystko lubimy tam jeść, bo jedynie w Pekinie są nasze ulubione dania:pierożki z wieprzowiną i kapustą pekińsku i z baranią, kurczak w sosie generała, cielęcina Woku, bakłażany z czosnkiem na woku oraz kaczka po pekińsku. Od paru lat wprowadzoną nową potrawę - cielęcina w sosie pomarańczowym i jagnięcina po ujgursgu, po prostu pyszne. Wystrój jest oryginalny, czujemy w Pekinie jak w Muzeum kultury chińskiej, każda ściana ma swój charakter, warto popatrzyć pary minut, by poczuć smak kultury. Gorąco polecam!
Zdecydowanie najlepsza chińska restauracja w tym kraju a może nawet w tej części świata. Mówię to jako osoba, która pochłonęła olbrzymie ilości chińskiego jedzenia w samych Chinach (Pekin, Szanghaj) ale i innych multikulturowych metropoliach świata. Do restauracji Pekin chodzę od jakiś 20 lat i chodzić chcę nadal. Wnętrze okropne jak w każdej Chińskiej restauracji ale ja uważam, że takie właśnie być powinno :) Karta jest olbrzymia ale spróbujcie koniecznie tych klasyków: zupa wonton, ogórki słodko-kwaśne i z czosnkiem, bambus z selerem, springrolls, gotowane pierożki z kapustą i wieprzowiną, bakłażan z czosnkiem, kurczak generała, fasolki po syczuańsku, nitki wieprzowe, wołowina z sezamem, cielęcina z warzywami gotowana na ostro, baranina po ujgursku i oczywiście kaczka po pekińsku!
Moim zdaniem najlepsza restauracja chińska w mieście i nie tylko w mieście. Większość chińskich to raczej sztanca,Pekin ma swój osobny sznyt nie tracąc przy tym chińskiego charakteru. Pierwszorzędna zupa ostro-kwaśna,lepszej nigdzie nie jadłem. surówki z ogórków na slodko i z czosnkiem,niebo.Z kapusty takoż. Polecam boczek na czerwono, wieprzowinę i wołowinę pod każdą postacią , tudzież absolutnie pierwszorzędną baraninę. Chodzę tam stale. Dodam ,że zanim Pekin zawital w to miejsce żaden lokal nie utrzymal sie tam dłużej niz parę miesięcy, arestauracja pana He dziala juz kilkanaście lat. Obecnie po długim remoncie,ktory mial miejsce pare lat temu wszystko nieco zdrożało,ale nie zniechęciło mnie to bynajmniej.
Zacznę od tego, że w Pekinie jestem/jesteśmy regularnymi gośćmi. Czy to na rodzinnym obiadku, czy też większą grupą - nigdy się nie zawiedliśmy jakością i smakiem posiłków. Raz zdarzyło mi się zamówić kalmary, które okazały się okrutne w smaku (gumowate i przesolone) - na moje reklamacje kelner przepraszając wymienił, oczywiście nie było to doliczone do rachunku.
Nie bywam tam w porach lunchowych, nie jestem więc w stanie odnieść się do poziomu serwowanych o tej porze dań.
Przejdźmy zatem do jedzenia. Według mnie - chińskie mistrzostwo Polski. :)
Przystawki - pierożki z baraniną - pycha. Delikatne, aromatyczne mięsko. Pierożki trzymają konsystencję (żadna tam rozgotowana pulpa). Do tego sosik - mieszanina sosu sojowego i innych składników (żałuję, że nie znam dokładnej receptury :)) - doskonale skomponowana, ale stanowiąca połączenie przeciwstawnych smaków. Pychotka.
Zupka Wonton - podobnie, może nie jest to mistrzostwo świata, ale na pewno dalece wystarczająca poprawność. Delikatna i aromatyczna.
Dania główne:
Zacznę od cielęciny - kiedy bywam w Pekinie, zawsze chciałbym ją zamówić, czasem jednak warto by było spróbować czegoś innego. Jedno z najlepszych dań - mięso kruche, a jednocześnie mięciutkie.
Ryba w sosie słodko-kwaśnym. Podobnie. Miękka, a jednocześnie sprężysta konsystencja. W ustach się po prostu rozpływa.
Wieprzowinka. Również ten sam wysoki poziom.
Do dań głównych polecam makaron rozmaitości. Specjalna odmiana makaronu smażona z różnymi warzywami. Doskonała kompozycja smakowa.
Z reguły jako sałatki wybieramy albo smażone bakłażany (są chyba w 2 odmianach - każda warta polecenia), albo ogórki z sosem czosnkowym, albo marynowane kiełki. Doskonałe uzupełnienie smaku dań głównych.
Na deser polecam spróbować "Owoce nieba". Cóż - jak sama nazwa wskazuje, jest to niebo w gębie. Nie do opisania. :) To trzeba samemu skosztować.
Ponieważ porcje obiadowe są naprawdę duże, sugeruję deser na 2 osoby. Ciężko to wszystko zmieścić. No chyba że ktoś planuje tam dłuższy pobyt.
Na pewno warto.
Nigdy nie byłem w Pekinie, więc trudno mi ocenić zgodność dań serwowanych w restauracji przy ulicy Senatorskiej z ich chińskim wzorcem. Mogę powiedzieć tylko jedno – mnie smakowało! Z zakąsek zwróćcie uwagę na "ostre życie małżeńskie" (wieprzowina na ostro), tofu po pekińsku, czy wieprzowinę pieczoną po kantońsku! Mniej smakowały mi pierożki z baraniny; dobre były natomiast bakłażany w cieście. Z dań drugich interesująca jest baranina po ujgursku i kurczak w sosie generała. Niestety nie próbowałem kaczki po pekińsku, która jest specjalnością restauracji – może następnym razem! Karta win – dość skromna, ale da się w niej coś wybrać... Obsługa – sprawna, ale nie narzuca się swoją obecnością. Ceny – jak na centrum miasta całkiem umiarkowane. Trzeba liczyć się z wydatkiem 60-70 zł na osobę za pełny obiad. W sumie – naprawdę warto odwiedzić!
Kuchnia chińska jest niewątpliwie jedną z najpopularniejszych kuchni na świecie. Także Warszawa od tego nurtu znacząco nie odstaje, co zresztą widać po ilości przybytków serwujących tę smaczną skądinąd cuisine. Niestety znacząca ilość restauracji specjalizujących się, czy też czasami jedynie próbujących się specjalizować w daniach chińskich, powoduje, iż poziom jest nierówny i łatwo trafić na coś, co tylko przy dużej dozie życzliwości można nazwać popularną chińszczyzną.
Zdarzają się jednak także chlubne wyjątki i knajpy, za które z zewnątrz nie dałoby się pięciu groszy, okazują się być prawdziwym chińskim kulinarnym eksterytorium. Tak też jest z Pekinem, ulokowanym wydałoby się znakomicie na Senatorskiej, ale z zewnątrz niezbyt zachęcającym do odwiedzin. Po przekroczeniu progu świat się jednak zmienia diametralnie. Sam wystrój już jest ciekawy, przynoszący na myśl czasy XIX czy XX-wiecznego kolonializmu, ze starymi przywiezionymi być może z Chin bramami, dużymi, ciężkimi, ciemnobrązowymi, bambusowymi krzesłami i stołami, imitacjami rzeźb wojowników chińskich, zielenią i nieodłącznymi lampionami.
Pekin na szczęście nie tylko wnętrzem stoi, ale również kucharz staje na wysokości zadania. Kaczka po pekińsku jest znakomita, krucha, soczysta, krojona przy stoliku, na oczach gości. Także inne dania są godne polecenia. Sałatka z wodorostów o smaku ostro-czosnkowym, ogórek słodko-kwaśny, warzywa czy wołowina na ostro w sosie czosnkowym, która z początku wydaje się być innym zupełnie nieostrym jakby pomylonym daniem, ale z czasem nabiera posmaku czosnkowego, który przyjemnie zaostrza z drugiej linii smak, nie odbierając jednocześnie pierwszeństwa wołowinie i dodanych do niej warzywom, są tak samo udane.
I trochę zastanawia, iż o Pekinie rzadko można poczytać, choć w paru mniej popularnych publikacjach, można znaleźć bardzo dobre recenzje. Wydaje się, że jest to chyba najbardziej niedoceniana chińska restauracja w Warszawie.
W to miejsce wracam bardzo często. Pamiętam je przed i po remoncie i chociaż dziś wygląda dużo lepiej to niestety nie ma tam już wcześniejszej bardzo miłej obsługi. Pomimo to zaglądam tam na lunch jak i obiad z rodziną. Kuchnia bardzo dobra acz zdążają się wpadki (nieświeże warzywa lub nieprzyprawione danie). Polecam zupy i doskonałego kurczaka w sosie słodko kwaśnym.
Wybrałem się na niedzielny obiad z rodziną (dzieci 7, 11 lat). Wystrój gustowny, dużo ciekawych elementów, którymi można zainteresować dzieciaki. Całość trochę psuje duża plazma zawieszona na głównej sali.
Jedzenie bardzo smaczne, szybko podane - faktem jest, że jak na porę obiadową (ok. 14) nie było zbyt dużo gości. Porcje duże, na tyle, że może być kłopot ze zjedzeniem samodzielnie - można poprosić o zapakowanie, bo naprawdę jest smaczne.
Obsługa jest miła (również polska, więc nie ma problemu z porozumiewaniem się) i kompetentna - potrafi polecić smaczne danie.
W trzy osoby wybraliśmy się do Pekinu. Zrobiliśmy rezerwację na 18:30, ale jak przyszliśmy, to okazało się, że nie była potrzebna - w restauracji były tylko dwie osoby. Obsługiwała nas przyjemna kelnerka, bez zbędnego narzucania się.
Na przystawkę zamówiliśmy Zupę z 3 skarbów, ogórki słodkie i wołowinę w sosie sojowym. Trzy skarby, jak się okazało, to : bambus, grzyby i coś jeszcze, ale już nie pamiętam; była bardzo smaczna. Ogórki były dobre, jednak nie był to jakiś nieznany dla nas smak, można podobne zjeść na polskiej wsi ;). Wołowina była bardzo dobra.
Dania główne to krewetki na ostro i krewetki po szanghajsku (albo pekińsku, już nie pamiętam) i baranina po pekińsku. Jedzenie było bardzo smaczne. Krewetki miały być mało ostre i dokładnie takie były.
Na deser zjedliśmy banany w karmelu mhmh... - bardzo dobre.
Zapłaciliśmy ponad 400 zł, w tym była cena wina około 90 zł. Należy zaznaczyć, że w cenę wliczony jest serwis - 10%.
Wystrój w porządku, trochę banalny.
Uwielbiam to miejsce!
To najlepsza restauracja chińska, w jakiej jadłam, z niezapomnianymi smakami - wieprzowina słodko-kwaśna, wieprzowina w sosie pomarańczowym, kurczak...
Po pierwszej wizycie w tej restauracji i zjedzeniu wieprzowiny słodko-kwaśnej z ryżem jaśminowym i pędami bambusa nie zapomniałam tego smaku do dziś. Uzupełnienie tego herbatką zieloną dało kompozycję, która nie pozwala mi odwiedzić Warszawy i nie wstąpić na obiadek do Pekinu :).
Tak naprawdę, każde danie, jakie tam skosztowałam, mnie nie zawiodło!
Dodatkowo przemiła obsługa, która zawsze bezbłędnie doradzała mi dodatki.
Gorąco polecam, dotąd moim najbliższym znajomym, a teraz mam nadzieję, że przyda się to szerszemu gronu. Naprawdę przepyszne!
Wystrój bardzo fajny, dzięki specyficznej chińskiej muzyce można poczuć, jakby się rzeczywiście było w Chinach. Kelner bardzo uprzejmy i pomocny. Jedzenie bardzo smaczne, aczkolwiek uważam, że za taką cenę, lokalizację i dłuższy czas oczekiwania na przygotowanie dania, powinno się podawać jakieś drobne przystawki. Co więcej, uważam, że w cenie dania powinien być ryż i warzywa, bo koszt jest i tak wysoki, i śmieszne wydaje się dopłacanie za ryż, do dania podawanego z ryżem, 9-11 zł za jakieś 150 gram ryżu. Jak na taką cenę, porcje powinny być znacznie większe, bo przeciętny facet taką porcją wypełni pół żołądka. Nie wrócę tam.
Kilka lat temu byłyśmy z mamą częstymi bywalczyniami restauracji Pekin i za każdym razem byłyśmy tak samo zachwycone tamtejszym jedzeniem. Tak się jednak jakoś złożyło, że miałyśmy długą przerwę i dopiero w tym roku zjawiłyśmy się tam znowu.
Moje ukochane spring rollsy wciąż są przepyszne. Obsługa jak zwykle na bardzo wysokim poziomie - Chińczycy bardzo dobrze mówiący po polsku. Mamy jednak wrażenie, że jakość potraw nieco zmalała, a ceny poszły w górę. Mimo to od czasu do czasu warto wybrać się do Pekinu, bo mimo naszego ostatniego spostrzeżenia nadal uważamy, że jest to najlepsza chińska restauracja w Warszawie.
Pekin jest w miarę regularnie odwiedzanym przeze mnie miejscem i nigdy mnie nie zawiódł. Lubię to miejsce nie tylko ze względu na pyszne chińskie dania, ale również dlatego, że siedząc tam, mimo, iż znajduje się nieopodal ruchliwego placu Bankowego, można odciąć się na chwilę od szybkiego świata.
W tle leci zawsze hipnotyczna, uspokajająca instrumentalna muzyka chińska i panuje tam niebywały spokój. Wnętrze bogate jest w piękne, zdobne meble we wschodnim stylu, co daje dość monumentalny efekt.
Zawsze obsługuje nas niezwykle uprzejmy młody Chińczyk, mówiący z rozbrajającym wręcz chińskim akcentem, porusza się między stolikami niezwykle dyskretnie i cicho, co nie zaburza spokojnej atmosfery miejsca.
Trudno mi opisać poszczególne dania, ponieważ próbowałam już wielu pozycji z menu, ale naprawdę nigdy się nie zawiodłam. Menu wygląda jak wielka księga, więc dość trudno się zdecydować na konkretne pozycje, lecz zarówno mięsa w sosie i z warzywami, w kociołku, jak i na chrupko z żeliwnego półmiska są warte polecenia! Do dań oddzielnie dobiera się ryż, czy makaron, oraz surówki - pyszny ogórek z czosnkiem.
Zawsze niecierpliwie czekam na moment deseru - polecam szczególnie owoce nieba czy jabłka w karmelu, który ciągnie się niczym anielskie włosy. Do całości pyszna herbata jaśminowa w imbryczku i już nic więcej do szczęścia nie potrzeba!
Dla osób, które nie chcą "bawić się w pałeczki" dostępne są zwykłe sztućce. Jedynym minusem, jaki przychodzi mi do głowy jest mało atrakcyjna łazienka, do której schodzi się na dół, pod schodach. Jest zupełnie "poza klimatem", mało estetyczna.
Ceny niskie nie są, ale jak na okolicę i poziom dań to chociaż od czasu do czasu warto przenieść się do chińskiej krainy!
Wybrałem się z Towarzyszką po raz pierwszy do Pekinu w ostatni piątek. Nieco zagubieni wielkością karty poradziliśmy się kelnerki i to było bardzo dobre posunięcie. Opowiedziano nam o daniach oraz doradzono dobrać różne smaki dań. Zjedliśmy cielęcinę gotowaną na ostro, wołowinę w sosie sezamowym, ogórki z czosnkiem, makaron sojowy z warzywami, wszystko smakowało świetnie! Polecam, polecam! Należy wspomnieć o wystroju restauracji, z pozoru nieco surowym, a jednak tworzącym niepowtarzalny klimat starodawnych Chin.
Na pewno przekroczymy progi tej restauracji jeszcze niejednokrotnie, zapewne w większym gronie.
To jedna z moich ulubionych knajpek, a najlepsza, jeśli chodzi o kuchnię azjatycką - "hulaj dusza, diabła nie ma" :). Polecam szczególnie bakłażany Wok - największy szok jeśli chodzi o chińskie smaki, a potem - jeśli surówka to ogórki z czosnkiem po pekińsku - po prostu marzenie, a z dań mięsnych, oprócz wszystkich innych (same pychotki) - rewelacyjna kaczka po pekińsku. Ale to nie wszystko - należy koniecznie poprosić o upieczenie pozostałych po skrojeniu kaczki kostek - to jest największy rarytas tej restauracji...
Witam! Kocham chińską kuchnię, wielokrotnie bywałem w Chinach. Jeżeli ktoś chce poczuć klimat prawdziwego La Beijing niech uda się do Pekinu. Ja czynię to regularnie i nigdy nie wychodzę zawiedziony. Polecam szczególnie kaczkę z gorącego talerza oraz bakłażany z czosnkiem, palce lizać!
Przyzwoita chińszczyzna.
Lokal wynaleźliśmy w pobliżu trasy naszych wędrówek. Trochę deprymujące były pustki, kiedy wchodziliśmy, zwłaszcza, że w sąsiednich lokalach było pełno. Nie zrażając się jednak zamówiliśmy: ogórki słodko-kwaśne, kaczkę z gorącego talerza, wołowinę w sosie czosnkowym na ostro, a na deser banany i jabłka w cieście.
Obsługa była sprawna, czas oczekiwania zupełnie przyzwoity (może dlatego, że lokal dopiero się zapełniał). Ogórki były dobre, choć znam knajpę, gdzie dłużej je marynują w occie ryżowym i są jeszcze lepsza, wołowina była znakomita, kaczkę sugeruję sobie darować – była to po prostu kaczka na cebuli, nic nadzwyczajnego, ale też się nie czepiam, bo poza kaczką po pekińsku w kaczkach w wersji chińskiej nie gustuję. Banany smaczne, jabłka za mało dopieczone. Wystrój mi odpowiada, jedyny minus za bujające się krzesło.
Nie mam nic przeciwko przyjściu tu jeszcze raz i sprawdzeniu kilku kolejnych pozycji z karty.
Przeczytałam parę recenzji poniżej i jestem zdziwiona głosami krytyki, bo Pekin jest moją ulubioną chińską restauracją w Warszawie, a porównywalnie dobre znam... yyy... w Chinatown w Londynie... Serio.
Ale wróćmy do Pekinu - bywamy regularnie i zamawiamy zawsze to samo. To samo, co zamawialiśmy w świętej pamięci Mekongu (często o Nim wspominam to już 11 lat ; ).
Nie eksperymentujemy. Za starzy jesteśmy na to, i wiemy, jak kończy się kombinowanie, że może coś innego dziś weźmiemy, a więc:
- smażone pierożki z wieprzowiną - REWELACJA,
- ogórki z czosnkiem - REWELACJA,
- ogórki słodko-kwaśne - b. dobre,
- kurczak Gongbao - REWELACJA (strach, jak nam Dzieciar wyjada...),
- wieprzowina podawana na surowym porze (nie wiem, jak się nazywa w karcie) - REWELACJA, trzeba tylko poprosić o zamianę pora na kiełki ; ),
- wieprzowina w sosie pomarańczowym - REWELACJA, należy jednak pamiętać, że to kawałki mięsa panierowane w cieście,
- kaczka po pekińsku - ŚWIETNA, choć upiornie droga i szkoda, że nie ma opcji pół kaczki, więc to danie to jednak polecam w Londynie - nie, że tańsze, ale możliwość kupienia nie tylko "half', ale i "quarter of duck", a w Pekinie - CAŁA. Ale czasem warto, z tym, że minimum trzy osoby i BEZ PRZYSTAWEK!!!!
Po prostu doskonała kuchnia. Baranina super, wołowina super, kurczak super. Muszę wpaść jeszcze parę razy na ryby i owoce morza.
Ok, ceny nie są niskie, ale w tej restauracji płacimy drogo za PYSZNE, a nie przeciętne czy też "jedynie dobre" jedzenie.
Wystrój wspaniały, jedna z moich ulubionych restauracji pod tym względem, a obsługa ponadprzeciętnie miła, ale dla mnie zawsze najbardziej liczyło się JEDZENIE, a to jest tutaj pyszne.
Ta restauracja działa już wiele lat. To o tyle istotne, że wszystko przed nią w tym miejscu padało mniej więcej po pół roku. Jest to dla mnie jedna z najlepszych restauracji chińskich w jakiej byłem, a chodzę do nich podróżując po świecie. O ile nie najlepsza. Dlaczego? Otóz zachowując wyraźne cechy kuchni kantońskiej ma swój wyrazisty smak, który odróżnia jej od tej chińskiej sztancy, która rządzi w 99% chińskich lokali.
Na początek najlepsza zupa ostro-kwaśna jaką jadłem. Potem polecam kapustę na ostro, ogórki słodkie lub w sosie czosnkowym. Wybitne są też bakłażany w cieście w innym sosie czosnkowym. Z mięs - boczek na czerwono (odlot), wieprzowina na ostro i po syczuańsku, wołowina z gorącego talerza czy w końcu baranina. Golonka i kaczka po pekińsku to też Primera Division. Ceny z górnej pólki przystępnych, kiedyś było dużo taniej, ale po remoncie podrożało. Stale tam łażę i nie zamierzam przestać.
An error has occurred! Please try again in a few minutes