Beautiful resto-pub!
Very nice ambiance. Good place to chill out.
First experience in Wroclaw. 100% satisfied👍
One of the tastiest and well presented dinners.
Very helpful and friendly staff.
The price range is great and very affordable.
Byliśmy tu w kilka osób - w sobotę wieczorem, nie robiąc wcześniej rezerwacji. Lokal jest dwupiętrowy, cała góra była pełna, ale udało się znaleźć lożę na dole. Knajpa jest dość ciemna, w "motocyklowo-rock'n'rollowym" stylu;) Ku naszemu zaskoczeniu (przeczytawsze opinie tutaj), obsługa była naprawdę miła i regularnie przychodziła do naszego stolika. Zamówiliśmy deskę różnych przystawek - tzw. "party mix" (skrzydełka, polędwiczki z kurczaka, krewetki w tempurze, mini bruschetta, itd, 49pln), dwa burgery (podawane z frytkami, 37pln), 2 brownie (z lodami waniliowymi, 15pln) i drinki w "jarach" 23-29pln). Porcje są duże, jedzenie było dosyć smaczne, ceny jak na Wrocław wysokie. Lokal oceniam na 3, obsługę na 4,5, jedzenie na 4, co daje nam średnią 3,8 - prawie 4. Whiskey in the Jar oceniam jednak na 3,5, bo nie wiem dlaczego, ale nie mam wcale ochoty tam wrócić... Może przy kolejnej wizycie ostateczna ocena lepiej się wyklaruje.
Smakowite, rewelacyjne żeberka, przepyszny stek i genialny sosy. Do tego mega oryginalnie podane Whisky - w słoiczkach. Whiskey in the Jar to miejsce, które z całą pewnością godne jest polecenia. Klimat w restauracji rewelacyjny, obsługa bardzo miła i pomocna. W godzinach wieczornych może wystąpić problem z wolnym stolikiem, polecam wcześniej dokonać rezerwacji. Ja tak zrobiłem. Stolik czekał przygotowany dla 4 osób. Super! :)
Z Widelcem Po Wrocławiu
+4.5
Whiskey In the Jar - chyba nikomu przedstawiać nie trzeba - wrocławski rynek . Zostaliśmy przywitani przez przemiłą kelnerkę, która tak i jak i my, oprócz mięsa lubi sobie pożartować. Wyluzowana i uśmiechnięta obsługa, to mocny plus tego lokalu - od wejścia robi się mniej sztywno. Samo miejsce, co trzeba mu przyznać, ma niepowtarzalną atmosferę, która w połączeniu z elementami wystroju lokalu (przyciemnione światło, ciężkie, drewniane stoły, bar z duuuużą ilością alkoholi oraz scena, która jest miejscem wieczornych koncertów) stwarza bardzo charakterystyczny klimat. Ale dość o wystroju, bo to przecież blog kulinarny, a nie designerski.
Przyjechałem specjalnie do Wrocławia na stek...
Nie no, żartuje!
Do Whiskey in the Jar trafiłem przypadkiem...byłem głodny...mięsa!
I powiem krótko...jak bym wiedział o doznaniach jakie tu zastane...przyjechał bym specjalnie do Wrocławia tylko na stek!
Pycha! Smakuje i wyglada! Ktoś obok zamówił burgera...ledwo powstrzymałem łakomstwo i nie zamówiłem. Ale jutro na pewno to zrobię!
Dzięki!
Jedzenie smaczne świeże bez zarzutów. Najlepszy burger w mieście. Dobra obsługa. Niezła muzyka. Ocieplany ogródek. Na pewno wrócimy. Wart swojej ceny.
Jedzenie pyszne i warte swojej ceny 😋 świetne burgery, soczysty kurczak z kością 🍔🍗 jedyny minus to obsługa, która jest trochę nie ogarnieta 🙄
Nie od dziś wiadomo że dobry burger to podstawa na dalsze imprezowanie.
Miejsce do którego chce wrócić nie jednokrotnie to właśnie Whiskey In The Jar.
Burger z Jack Danielsem, duży kotlet wołowy smażony na Medium okraszony warzywami w świetnej bułce, dodatek w postaci swojskich frytek steakhouse w fajnej przyprawie i sos.
Szczerze mówiąc w tej knajpie zjadłem jak dotąd najlepszego burgera.
Następnym razem muszę zamówić steka z polędwicy wołowej na kamieniu lawowym, aż ślinka cieknie :)
Może wtedy ocena będzie większa.
Musha rain dum a doo, dum a da
Whack for my daddy, oh
Whack for my daddy, oh
There's whiskey in the jar, oh…
Lokal na Rynku Starego Miasta we Wrocławiu. Restauracja Whiskey in the Jar, która jakiś czas temu pojawiła się na wrocławskim Rynku, przyciąga gości kuchnią amerykańską pełną steków, burgerów i dań z grilla. A specjalność lokalu to JARy /fantastyczne drinki na bazie Jacka Daniel’sa, podawane w designerskich słojach.
Jadłam prawie codzień ich tatara w ciągu kilkudniowego pobytu. Tatar Rockersa figuruje w karcie jako przystawka. Miałam ochotę na steka za pierwszym razem, ale zjedzeniu tego tatara nie dałam rady nawet deseru zamówić. Drugiego dnia nie mogłam się powstrzymać i zamówiłam to samo. Trzeciego i czwartego też;) mistrz! Chrupiąca ciabatta z rukolą i warzywami przepyszna i ogromna. Do tego Książęce pszeniczne.
Obsługa mówi płynnie po angielsku, w zależności od humoru jest fajna lub mniej... Klientela głownie zagraniczna, a rodzima taka z pieniądzem... Łańcuchem...
"Whiskey in the Jar" – to też ludowa piosenka irlandzka o rozbójniku zdradzonym przez żonę lub kochankę. Gdyby istniały Przekąski czułabym wyrzuty sumienia;)))
Jedzenie bardzo smaczne, pyszne hamburegry. Do obiadu zamówiłam MyThai w smaku świetny, szczególnie na początku, poniewaz pozniej zbyt mocno przeszedł papryczkami i zapierał dech;) niestety dość długo czekałam na karte i rachunek, obsługa nie bardzo była zadowolona z życia, być może zmęczona przez tłumy, ktore przewijają się przez to miejsce....
Do Wrocławia przyjeżdżam na festiwal filmowy i zazwyczaj grafik zaplanowanych seansów wypełnia niemalże cały dzień. Ale wiadomo - jeść i pić trzeba;) Między filmami mamy zazwyczaj 45min-1,5h czasu, więc nie zapuszczamy się dalej niż w okolice kina i rynku. I tu jest knajpa na knajpie, więc ciężko coś wybrać. Wiele z nich niczym się nie wyróżnia, nie zachęca jakoś szczególnie do wejścia do środka. Inne - mimo odwiedzin - nie zapadają w pamięć. Konkurencja jest duża, a konsument wybredny;)Whiskey in the Jar potrafiła się wyróżnić, U nas wygrała samą nazwą - słuchało się Metallicę za czasów młodości:)) Poza tym przechodząc koło ogródka knajpy nie sposób było nie zwrócić uwagi na kolorowe drineczki. Nic nie jedliśmy tym razem, choć to co serwowano na stoliki obok wyglądało zachęcająco, więc myślę, że jeszcze tam zawitamy na żarełko;) A drinki spełniły moje oczekiwania - fajne, kolorowe, smaczne, efektowne. Obsługa miła i sprawna, atmosfera luzu. Jest ok:)
Upalne, niedzielne popołudnie nie jest pewnie najlepszym pretekstem do zjedzenia steka w towarzystwie mocniejszych alkoholi. Niemniej wizyty we Wrocławiu nie zdarzają się często, a lokalni znajomi polecali mi to miejsce z uporem maniaka. Postanowiłem spróbować, sam zająłem miejsce w ogródku. Czekałem chwilę w przejściu, zanim obsługa się mną zainteresowała, ale później nie było już z tym problemu - kelnerek jest sporo, raczej studentki niż zaprawione w grillowaniu mięsiw znawczynie, ale są pomocne, chętne i dosyć ogarnięte też.
Rzut oka na kartę drinków i od razu człowiek się uśmiecha. Zdecydowałem się na wersję whisky JD z tonikiem i świeżym ogórkiem. Miałem ochotę na coś lekkiego, orzeźwiającego i nie słodkiego. Dlatego kelnerka odradziła mi wybór w zestawie z piwem imbirowym. Napojów serwują tu bez liku, nie doszedłem do karty win, ale kto by sięgał po caberneta, kiedy skwar leje się z nieba. Skoro przy temperaturze jesteśmy - w środku nie ma niestety klimatyzacji, a i wentylacja na zewnątrz przy takim upale nie funkcjonuje. Nie jest to jednak z pewnością problem jedynie tego miejsca.
Mój wybór to stek z polędwicy, w cenie są 2 dodatki, od pyz, przez zapiekane puree z boczkiem, po frytki. Wybieram nietypowo: warzywa z grilla i mix sałat. Ten warzywny dodatek nie jest szałowy, bo mix sałat to niczym meksykańska mieszanka - jakaś czerwona fasola, kukurydza, zalane śmietanowo-majonezowym dressingiem. A warzywa z grilla, to pocięte w ozdobne wstążki obierki z cukinii i marchew, z domieszką fasolki szparagowej. Szkoda, że po prostu cukinia czy bakłażan z grilla nie znajdują się w karcie, do steków aż prosiłby się zwykły szpinak saute z gałką muszkatołową... Najważniejsze jest jednak mięso, a to mi w Whisky in the jar bardzo smakowało. Kawałek polędwicy jest w sam raz, prosiłem o stopień wysmażenia medium rare i mięso idealnie spełniało te kryteria. Było solidnie obsypane świeżym pieprzem, krwiste jak należy, ale nie zimne, prawdziwa uczta dla podniebienia. W karcie nie ma sosu bernaise, ale jest kilka innych - sam wybrałem pieprzowy na bazie musztardy dijon, za namową obsługi. Nie żałowałem - fajnie podkreślał smak mięsa, a jednocześnie nie był nadrzędny jak niektóre z serów z niebieską pleśnią.
Czy wrócę? Nie wiem. Rynek i Wrocław pełne są ciekawych miejsc, Ale pierwszy raz od wielu wizyt w mieście nie wylądowałem w Bernardzie i całkiem mi się podobało. Popracujcie nad szczegółami i będzie lepiej.
Bardzo fajne i klimatyczne miejsce. Ciężko wypowiedzieć się na temat jedzenia bo nic nie zamawiałam, ale patrząc po stolikach obok wyglądało apetycznie a ludzie wychodzili zadowoleni. Ceny jedzenia są faktycznie wysokie, ale myślę że warto. Ja natomiast w 100 % polecam jako miejsce na dobrego drinka - szczególnie przy wysokich upałach whiskey in the jar to najlepsze wyjście. Drinki z whiskey są w różnych kombinacjach - ja miałam z kiwi, mój chłopak z ice tea. Orzeźwiają, są bardzo dobre i dosyć duże za jedyne 19 zł. Warto!
jar obama - polecany milosnikom whiskey z cola ;) niewiele wspolnego ma ten drink z kawa poza kilkoma jej ziarenkami do ozdoby. sweet&sour - idealny na upalne dni, napewno jeszcze nie raz zamowie go przy okazji wizyty we wroclawiu.
grillowane krewetki sa grillowane troche zbyt dlugo przez co staja sie twarde ale generalnie sa smaczne.
polecam jako dodatek do dan warzywa gotowane na parze - pociete na cieniutkie paseczki, bardzo apetycznie wygladaja i rownie dobrze smakuja :)
Jest rock. Zdecydowanie w moim stylu. Motocykle, rockowa muzyka z głośników i whisky :). Smaczne przystawki, krewetki, zupy i frytki, które są inne niż zazwyczaj spotykam. Nie jestem fanką mięsa w postaci steków więc się nie wypowiadam choć miałam okazję spróbować. Burgery mi smakowały, choć wersja dla dzieci z paluszkami rybnymi to nieporozumienie.
Koktajle i Jary zdecydowanie na tak. Polecam lemoniady i Obama Jar, ale uwaga połączenie whisky z kawą i piwem nie wszystkim pasuje :).
Jest rock'n'roll. Lokal położony jest na samym wrocławskim Rynku. Jest połączeniem klubu i restauracji - co jest plusem, bo można tam i porządnie się najeść, i brać potem udział w imprezie. :)
Piszę tę recenzję, ponieważ jeszcze nigdy nie jadłam TAKICH burgerów! Ogromne, z niesamowitą ilością dodatków i przepyszne! Jadłam wersję z kurczakiem, ale mój chłopak próbował wołowiny i zachwycał się mięsem. Nie jest tanio, ale potrawy są warte swojej ceny - ja się najadłam do syta już na cały dzień.
Urzekły mnie jary, czyli autorskie drinki na bazie jacka danielsa - jest chyba z milion ich wariacji i kusi mnie, żeby spróbować każdej. :) Ja piłam obama jar, na bazie kawy, niesamowicie pobudza i stawia na nogi. Próbowałam też cherry jar, wiśniowego - niebo w gębie.
Wystrój i klimat - jest rock'n'roll. Motocykliści, rockowa muzyka, wydziarane kelnerki. Piąteczka szczególnie za barmanów - jest na co popatrzeć. ;)
Okazuje się, że drugi lokal Whiskey in the Jar jest w Poznaniu, więc na pewno też go odwiedzę dla porównania
Przepyszne steki. Restaurację odwiedziliśmy, ponieważ zawsze zachęcała zapełnionym po brzegi ogródkiem zadowolonych klientów. Zamówiliśmy dwa steki Rocker, ja z sałatką, frytkami i sosem grzybowym, narzeczony natomiast wybrał warzywa grillowane i sos BBQ. Zdecydowanie na pierwszy raz najlepiej jest wybrać stek średnio wysmażony. Ten mocno wysmażony jest już trochę gumiasty i ciężko się go gryzie, a nie każdy lubi krwistego. Zarówno mięsko jak i dodatki przepyszne, jeśli jednak mielibyśmy wybierać lepszą wersję to jest to ta z sosikiem grzybowym i sałatką - kiedy wszystko jest ciężkie i smażone przyjemnie jest włożyć do ust coś tak zupełnie nieprzetworzonego jak świeże warzywko. Kelnerka była wyluzowana, zabawna, bez zbędnego nadęcia, bardzo pomocna. Gorąco polecam na randkę, wypad z przyjaciółmi czy z rodziną!
An error has occurred! Please try again in a few minutes