Warto napisać nową recenzję mając na względzie remont lokalu i nowości w menu i w personelu.
Gospodarze Pieca podkreślają, że podają pizzę taką, jaka im najbardziej smakuje. Jak widać ich gusta podziela spora część Wrocławia. Podziwiam ich walkę o stworzenie małych Włoch na Szewskiej. Osoby, które nigdy nie będą miały okazji odwiedzić tego (k)raju, mogą za niewielką cenę (danie dnia 10-12 zł, pizza bardziej na wypasie ~20 zł) zasmakować tego miejsca na Ziemi - właśnie tutaj, na Szewskiej. Podkreślane jest również, że Włochy jak długie (i niezbyt szerokie) różnią się kulinarnymi symbolami i wariacjami na temat. A pizza, którą proponują na Szewskiej, spełnia wszelkie warunki, aby określić ją neapolitańską.
Odświeżony lokal nie został zrewolucjonizowany żadnym nowym stylem. Jest świeżo i przyjemnie, bez zbędnego nadęcia. Trzeba jednak uczciwie powiedzieć, że o ile mamy Włochy na talerzu, to o scenerii, w której przyjdzie nam jeść, nie można czegoś takiego powiedzieć. Najważniejsze, że lokal został znacznie powiększony. Nie jestem pewien, ale liczba miejsc zwiększyła się prawie/ponad dwukrotnie. Aż trudno teraz uwierzyć, że lokal był tak mały. ;-)
Wraz z metrażem przybyło ekipy. Pojawiły się nowe twarze. Sympatyczne twarze. Dotychczas miałem kontakt już ze wszystkimi nowymi osobami, kilka razy i nie mam żadnych zastrzeżeń. Spoko ekipa. Co ważne, poszerzyły się obowiązki tej części załogi. Oprócz tego, że więcej stolików do ogarnięcia, to zmieniła się konfiguracja tej semi-samoobsługi. Nowością jest przyjmowanie zamówień przy stoliku. Nadal płatność odbywa się przy kasie. Wydaje się, że jest to optymalne rozwiązanie. Dodatkowy plus za kompetencję ekipy "salowej" (świadomie nie używam słowa "kelner", faktycznie, niby kelnerska to robota, ale mam inną definicję kelnera). Raz - potrafią doradzić, np sytuacja, gdy nie jestem pewien różnicy między dwoma daniami specjalnymi (te weekendowe). Pani dokładnie wyjaśnia różnicę i dodatkowo, co najbardziej spodobało mi się, powiedziała, co jej bardziej smakowało ;-). I bardzo dobrze, bo od teorii mamy książki. Dwa - zawsze wiedzą, co na stanie. Nie ma sytuacji, że przyjmują zamówienie i po chwili wracają ze smutną miną i informacją, że "skończyło się". Raz byłą sytuacja, że nie było czegoś (chyba permanentnie, bo była godzina 13:00) i Pani od razu poinformowała, że nie ma. Widać zatem skuteczną komunikację między ekipą salową a ekipą kuchenną (niestety w innych lokalach nie jest to takie oczywiste).
I jedzenie! W karcie znajdziemy ponad dwadzieścia pozycji z pizzami, kilka z makaronami, gnocchi, eskalopkami oraz sałatkami. Absolutną nowością i hitem jest pojawienie się lasagne - lasagne alla bolognese i lasagne ze szpinakiem.
Nie jestem w stanie trzymać w ryzach szyku tej recenzji i muszę już w tym miejscu pokłonić się lasagne! Co prawda jadłem tą z ragu już kilka razy i za każdym razem smakowała trochę inaczej, ale za każdym razem bardzo dobrze, czasami wręcz obłędnie. Wydaje mi się, że Autorzy nadal kalibrowali smaki. Wyczuwało się różnicę w balansie między "siłami" mięsnymi, pomidorowymi a beszamelowymi. Na początku lasagna była dosyć... płynna. Zdecydowanie przeważała "siła" pomidorowa - ku mej uciesze. Ku uciesze mojej dziewczyny kalibracja przebiegła w bardziej "dostojną" wersję, gdzie czuć mniej pomidorów, bardziej panuje mięso, a cała lasagna ma bardziej zwartą strukturę. Cóż, taka harmonia też mi odpowiada :-).
W dni, gdy człowiek nie ma ochoty na mięso, a koniecznie chce pochłonąć jakąś zapiekankę, ma do wyboru lasagne ze szpinakiem. Równie obłędna. Nowością także jest pojawienie się parmigiany di melanzana, czyli zapiekanki z bakłażanem. Dla mnie jest najsłabszym ogniwem w sekcji zapiekanej, ale również smaczna i warta uwagi.
Ostatnim elementem zapiekanek jest mój osobisty, totalnie subiektywny faworyt - gnocchi po sorentyńsku. W tym miejscu muszę przyznać się, że po gnocchi alla sorrentina zapodanymi we florenckiej osterii nic już nigdy nie będzie takie samo, a każde inne gnocchi będą bezlitośnie do nich porównywane. Z tego porównania właśnie te z Pieca, jak na razie, wypadają najlepiej. Są pyszne i mogę dzięki nim wracać z sentymentem do Florencji.
Kolejnym etapem tej podróży są pizze. I w tej sekcji mam swojego zdecydowanego faworyta. Jest nim Italiana. Jedzona kilka(o finansowo zgrozo, -dziesiąt?!) razy (prawie) zawsze niesamowita. Kłaniam się jednak nie tylko tej, ale również i innym pizzom. W szczególności tej z salami i oliwkami - uwielbiam ten ostro-tłusty posmak oraz melanzany - pyszny bakłażan, również ma lekko pikantny posmak.
Możemy tutaj spróbować innych gnocchi - in bianco i al pomodoro. Są bardzo dobre, często sprzedawane taniej (12 zł) jako danie dnia - warto czaić się na okazję!
Niestety, wszystko ma swoje mniejsze lub większe rysy na szkle. Rysą na Piecu są makarony. Niektóre nie przebijają się wyjątkowością tak, jak wyżej wymienione pozycje, inne są po prostu słabe. Spaghetti aglio, olio e peperoncino ma bardziej specyficzny, czosnkowy posmak, który zdecydowanie nie trafia w moje gusta - ale zaznaczam, o tym decydują tylko gusta, miłośników takich smaków zachęcam gorąco. Z innych makaronów miałem okazję próbować penne alla diavola i muszę przyznać, że jest to typowa pozycja "na raz", dosyć przeciętna.
Największą jednak uwagę mam do spaghetti alla carbonara. Pierwsza, dawno, dawno temu i któraś z kolei - zaraz po remoncie - obłędne. Inne, a było ich niestety dużo więcej, były kiepskie, a jedna wręcz nie do jedzenia. Jajko ścięło się, powstały nieestetyczne grudki ("jajecznica"), a całość była niemiłosiernie słona, makaron suchy jak wiór - z sosu jajecznego nic nie zostało. Rozpatruję ten przypadek jako "coś się stało", bo coś musiało się stać. Wierzę, że to tylko raz, chociaż od tego czasu nie odważyłem się zamówić carbonary. Dodatkowo obawy są spowodowane tym, że często dostawałem rzadki, pływający na dnie sosik, który nie oblepił makaronu. Niestabilna pozycja w menu.
W menu są również eskalopki i sałatki. Tych drugich jeszcze nie jadłem, eskalopki raz - polecam. Zamówiłem te z rozmarynem i cytryną. Były nie tylko z rozmarynem, ale i z rozmachem i przepychem, o tego focaccia i sałata. Potężna, syta, pyszna pozycja dla większych głodomorów.
Piecu, masz u mnie duży kredyt zaufania i możecie mieć wpadek, ile chcecie - wszystko wybaczę! - każdy jest człowiekiem, wiadomo, ale apeluję o przyjrzenie się sprawie carbonary, bo coś tu czasem szwankuje, a ona taka dobra jak nie wiem co!
An error has occurred! Please try again in a few minutes