Bardzo dobra bułka. Kompozycja smaku poprawna. Bez wow i bez zaskoczenia. Samo mięso dość słabo przyrządzone / przyprawione. Obsługa poprawna. Atmosfera fatalna. Trafiliśmy na miejsce na zewnątrz. I na awanturujacego się i zaczepiajacego gości bezdomnego. Raczej nie wrócę.
Burgery serwowane w MoaBurger różnią się od klasycznych burgerów, ktore znamy. Większa bulka, cieńsze mięso. Są to jedne ze smaczniejszych burgerów, szybko podane i zawsze dobre doprawione! Najlepszy burger to Harrisa and lamb, genialne połączenie smaków
Nie rozumiem dlaczego srednia ocena jest tak niska. O ile istnieją miesca ktore oceniam wysoko a inni słabo to jestem w stanie zrozumieć dlaczego oni oceniaja dane miejsce gorzej. W tym wypadku ludzie sie najzwyczajniej nie znają. Mieso jest najlepsze w mieście. Pozostałe skladniki srednie jakosciowo ale jest ich dużo i są pośród nich nieznane mi wcześniej pozycje
Super, duże porcje, super świeże frytki, dobre pieczywo, występują opcje bez mięsne, bardzo dobre sosy, mniejsze porcje dla dzieci - polecam.
dwa razy zaliczyłam tam wizytęZacznijmy od wystroju. Wszystko ze smakiem, bardzo fajne stoliki z ceramicznymi płytkami. Ciekawe akcenty na ścianach no i ostatnio modne, ale jak zawsze efektowne i fajnie wyglądające wiszące żarówki na czerwonych kabelkach. Fajnie, że obsługa wyraźnie dba o czystość- po kazdym kliencie stoliki są czyszczone, by następni mogli również cieszyć się jedzeniem, na które czekają dostawszy fajną, dużą, kolorową łyżkę z numerkiem.
No właśnie. A propos jedzenia: duża, chrupiąca bułka, świeże warzywa no i przede wszystkim bardzo fajnie zrobione mięso. Wzięłam klasycznie burgera cheese & bacon. Ser był idealnie ciągnący się, a bekon chrupki. Moje zastrzeżenie idzie w stronę kompozycji smakowej, za każdym razem dostałam za dużo sosu, który zabił smak reszty. Poza tym frytki w Moa mogłyby być dużo lepsze. Generalnie jednak burger był przyzwoity. Ceny mogą odstraszyć, ale przypominam - burger jest naprawdę duży.
Dobre ceny burgerów, a przede wszystkim smak! Jedne z najlepszych burgerów w mieście, zwłaszcza jagnięcy! Tylko niech trzymają poziom, bo wiele burgerowni niestety po dobrych okresach spuściło z tonu i zrezygnowało ze smaków na rzecz masówki.
Z Widelcem Po Wrocławiu
+4
Pojawiła się nowa "burgerownia". Burgerownia z tradycją, można by powiedzieć, bo rozsławiona już na rynku krakowskim. To czym chce się wyróżniać we Wrocławiu to buły w stylu nowozelandzkim - co to znaczy i czy rzeczywiście Moa ma szansę wśród kilkunastu innych lokali z burgerami w mieście? Moaburger otworzył swoje drzwi z końcem stycznia przy placu Solnym. Otwarciu towarzyszyły wielkie kolejki, więc my postanowiliśmy przeczekać "pierwsze wow!" i na bułę wybraliśmy się dopiero jakieś dwa tygodnie później. Wystrojem lokal przypomina ten krakowski, największe wrażenie robi oczywiście powyginany żyrandol. W menu oprócz standardowego burgera z wołowiny mamy możliwość wyboru kanapki z jagnięciną, kurczakiem lub w wersji wegetariańskiej. Ceny dość umiarkowane, od 17 do maksymalnie 28 złotych za bardziej wypasionego burgera. Pomimo pełnej sali klientów nasza zamówienie jest gotowe po około 15-20 minutach. Decyduję się na spróbowanie ostrych łódeczek ( w cenie 8 złotych) z sosem czosnkowym, który niespodziewanie jest zielony. Ziemniaczki rzeczywiście są ostre, choć lekko twardawe w środku, na mój gust mogły podsmażyć się chwilę dłużej. Zielony sos, okazuje się natomiast bardzo smaczny i wystarczająco czosnkowy, by poczuć, ale nie bać się później otworzyć ust :) Chcę spróbować czegoś innego niż klasyczny burger, więc decyduje się na jedną z opcji z jagnięciną. Spiced Lamb ( cena: 23 złote) okazuje się być naprawdę pokaźnej wielkości bułą. To co rzuca się na pierwszy rzut oka to pieczywo - zupełnie inne niż w jedzonych przeze mnie do tej pory burgerach - bułka jest przede wszystkim dużo większa, a przy tym bardzo płaska. W środku oprócz sporego kawałka mięsa dodano sos chili, cebulowe bhaji, jogurt miętowy, sałatę, pomidora, czerwoną cebulą, majonez i relish pomidorowy. Co jadł Carlos? Ty razem postanowił nie wymyślać i nie ryzykować i postawił na klasykę czyli Cheese and Bacon (w cenie 21 złotych). Buła ta sama, kolejna wielka porcja (według menu, ten burger to 410 gram jedzenia!) tym razem z boczkiem, sałatą, pomidorem, ogórkiem, czerwoną cebulą i serem. Burger naprawdę robi wrażenie - buła zaraz po podaniu jest ciepła i chrupiąca, porcja naprawdę wielka i syta. Zjadam połowę i nie jestem w stanie zmieścić reszty. Mięso zgodnie z informacją na menu jest średnio wysmażone - różowiutkie w środku. Składniki też robią dobrą robotę i całość smakuje rewelacyjnie. Jedyne z czym mam problem to ciągle ta wielkość - burger jest tak duży, że zanim zjadłam tą połowę, bułkę zdążyła przesiąknąć sosami, zrobić się miękka i na koniec rozpaść. Papierki, w które zawinięta jest kanapka też nie utrzymują jej w całości, przemakają składnikami i na koniec wypluwają wnętrze burgera na tackę. Moa! Proszę wymyślcie coś! :D Podsumowując: smacznie i syto. Ja już wiem, że jest to porcja dla mnie nie do zjedzenia - faceci raczej sobie z nią poradzę, bardzo głodne babeczki pewnie też. Przy kolejnej wizycie zamawiam wersję kids, która okazuje się połowę mniejsza i idealnie zaspokaja mój apetyt (podobno każdego burgera z wołowiny można zamówić w tej wersji, trzeba to sprawdzić).
An error has occurred! Please try again in a few minutes