Fajnie, że w Barze Pieczarka jest duży wybór dań z pieczarkami :) Obsługa miła. Na zamówienie nie trzeba długo czekać. Żurek i barszcz oraz paszteciki są przepyszne! Ceny bardzo przystępne. Możliwa jest płatność kartą.
Bar mleczny w samym centrum. Znalazłem się tutaj przypadkiem. Szczerze mówiąc zawsze omijałem to miejsce, gdyż nie wiedziałem, co to w ogólne jest. Całe szczęście w końcu odważyłem się tu zajrzeć.
Bar Pieczarka to jak dla mnie bar mleczny z prawdziwego zdarzenia. Jest to mały lokal obok Horteksu (należący do tej firmy). Parę schodków prowadzi na dół do małej salki. Myślę, że więcej niż 20 osób się tutaj nie zmieści. Przed zajęciem miejsca przy czteroosobowych stolikach, musimy podejść do baru i wybrać zamówienie z menu napisanego na tablicy. Całe szczęście potrawy dostajemy już do stolika.
A co znajdziemy w karcie? Dla każdego coś dobrego. Są zarówno potrawy jarskie, jak i dla jedzących mięso. Za około 6 złotych zjemy tu zupę (np. gęsty, lodowaty chłodnik, żurek lub grzybówkę). Za niewiele więcej (do około 15) możemy wybierać spośród kilkunastu drugich dań. Ja zamówiłem żołądki kurze w potrawce z sałatką. Bardzo smaczne! Narzeczona wzięła pierogi z truskawkami i śmietaną - słodkie. Oprócz tego znajdziemy parę rodzajów mieś, pierogów, naleśniki z serem i dań znanych z barów mlecznych. Chciałem też zamówić pieczarki (tak się jakoś skojarzyło z nazwą), ale pani kelnerka powiedziała mi, że lepiej, żebym wziął coś innego... Nie wiem dlaczego, nie wnikam.
Za obiad dla dwóch osób, którym się spokojnie można najeść, zapłaciłem poniżej 30 zł. Może nie była to jakaś wyborna uczta, ale uczciwie mówiąc - zwykle się za tyle zamawia jedno danie, którym na pewno się tak nie najemy.
Reasumując. Bar Pieczarka to porządny bar mleczny, który bez obaw mogę polecić jako dobrą alternatywę dla fastfoodowych sieciówek lub budek z hot dogami i pseudochińskim jedzeniem. Zjemy tu domowy obiad w bardzo rozsądnej cenie.
Gastronomiczne zaskoczenie! :). Zupełnie niewidoczny lokal wśród wielu na ulicy Piotrkowskiej w Łodzi. Wejście do piwnicy nie daje szansy na to aby przechodnie zainteresowali się wnętrzem. Za to trzeba powiedzieć, że wejście tam daje rozkosz podniebieniu przy groszowych opłatach. Weszliśmy tam szukając jakiejś szybkiej przekąski w godzinach wieczornych. Skromne wnętrze niezbyt zachęcało do pozostania. Menu za to przedstawiało się dość swojsko z cenami na każdą kieszeń. Zupa cebulowa za 5 zł? W środku wielkiego miasta? Naleśniki ze szpinakiem za 8 zł. To raptem 13 zł, więc mała przekąska została zamówiona. Za taką cenę nie należało się spodziewać czegoś takiego co pojawiło się na stole. Zupa krem z grzankami i tartym serem podana jak w luksusowej restauracji kosztowałaby dwa razy tyle. Drugie danie to dopiero eksplozja smaku. Dwa naleśniki dobrze wypełnione szpinakiem z ozdobą z warzyw polane sosem na bazie pieprzu, miały tak doskonały smak, że wychodząc z tej "Pieczarki" miałem ochotę wycałować kucharza za takie cudo. Niestety z powodu wielkości porcji nie zamawiałem nic więcej, więc o innych potrawach nie mogę nic więcej powiedzieć, ale po tym co smakowałem należy przyjąć, że i pozostałe potrawy powinny być godne polecenia. Wychodząc nie żegnałem się z panią kelnerką, a mówiłem - do widzenia - z postanowienie powrotu w te skromne progi tego małego baru.
An error has occurred! Please try again in a few minutes