Restauracja On/Off jest bardzo nowym lokalem na trójmiejsakiej mapie gastronomicznej, otwartym pod koniec lipca 2015 r. Lokal reklamuje się odważnym sloganem dla określenia swojej kuchni: "awangardowa kuchnia polska".
Przytulne wnętrze On/Off znajduje się w budynku Gdyńskiego Inkubatora Przedsiębiorczości. W ogromnej sali znajdują się wydzielone różne strefy: dla zwolenników klasycznego spożywania posiłków przy stole - drewniane stoły i krzesła, dla miłośników długiego delektowania się rozmowami przy kawie i ciastku - wygodne kanapy ulokowane wzdłuż okien, dla amatorów szybkich lunchy natomiast - wysokie stoły i krzesła barowe, w centralnej części lokalu. Na stołach zioła w doniczkach oraz kwiaty w wazonach, a w różnych częściach lokalu porozstawiane nowoczesne rzeźby wykonane z metalu.
Menu jest bardzo krótkie, umieszczone na dwóch stronach kartki formatu A4. Kilka zup (rosół, chłodnik litewski, krem z raków oraz zupa rybna), przystawki ciepłe i zimne, kilka dań głównych (stek z kością lub bez kości, kilka dań rybnych, pierś z kurczaka oraz kaczka). Ceny raczej umiarkowane.
Obsługa starała się być pomocna, jednak widać, że nie ma doświadczenia. Większość pytań o dania wprawiała ją w zakłopotanie. Na starcie już, niestety, zaliczyła dwie wpadki. Pierwsza z nich dotyczyła ryby, gdzie na pytanie o ich świeżość padło zapewnienie, że lokal sprzedaje tylko takie. Na stwierdzenie, że przeciez w wakacje jest okres ochronny na dorsza, więc nie może być świeży, obsługa cokolwiek zabawnie wyjasnieniła, że ryby są... "świeżo mrożone w lokalu". Druga z wpadek dotyczyła steka, a dokładniej pytanie z jakiej części wołowiny jest on robiony. Tego się niestety nie dowiemy z karty, ponieważ tam pojawia się enigmatyczne określenie "stek z kością" oraz "stek". Kilka minut zajęło ustalenie odpowioedzi na to pytanie. Ostatecznie ustaliliśmy, że mięso jest z części krzyżowej, która m.in. może być użyta do zrobienia steka. Na pytanie o to, dlaczego nie ma takiej informacji w karcie uzyskaliśmy odpowiedź, że stek jest robiony z tego, co osoba odpowiedzialna za zakupy "upoluje" w sklepie lub hurtowni. O pochodzenie wołowiny już nie pytaliśmy...
Zamówione dania, to: krem z raków z knelem śmietanowym z kawiorem i szyjkami rakowymi, zupa rybna ze szparagami i bagietką czosnkową, stek z kością z masłem czosnkowym podany z pieczonym ziemniakiem z twarożkiem i szparagami owinietymi w boczek, sernik i mus.
Zupa rybna była zjawiskowo smaczna. Ugotowana na trzech gatunkach ryby (sola, łosoś i dorsz) miała wyraźnie rybny smak i aromat. Lekko pikantna. Oprócz warzyw w zupie znalazło się sporo smacznych kawałków ryby. Do tego podano trzy grzanki z masłem ziołowym, zrobione z kromek bagietki.
Druga z zup, nazwana "kremem z raków" z kremem miała niewiele wspólnego. Bardzo wodnista, mocno neutralna w smaku z wyraźnie wyczuwalną nutą śmietany. W zupie kilka szyjek rakowych. Zabrakło w zupie knelu śmietanowego oraz kawioru. Danie wyglądało mocno nieapetycznie.
Danie główne to stek z kością z krzyzowej części wołowiny. Mięso miało być wysmazone medium, a otrzymałem kawałek, który w 75% był wysmazony well done, natomiast w pozostałej tylko części zgodnie z moim zyczeniem. Plusem mięsa było to, że w otrzymanym przeze mnie kawałku była cienka warstwa tłuszczu oraz niewielka kostka. Minusów, poza niezgodnym z zamówieniem stopniem wysmażenia, było jednak zdecydowanie więcej. Podstawowy był taki, że mięso było mocno gumowe i zbite. Nie było w nim nic z kruchości i delikatności. Mięso tonęło wręcz w tłuszczu, w tym również od tego, który pochodził z masła czosnkowego, którym mięso potraktowano. Nie miało natomiast nawet odrobiny własnego soku, który jest składową dobrego steku. Na mięsie znalazły się spalone gałążki rozmarynu, które powodowały, że mięso w tym miejscu nabierało gorzkiego posmaku. Fajnym pomysłem było podanie osobnego naczynka z tłuszczem wymieszanym z przyprawami, które mogło podkreślić delikatny smak mięsa. Tu nie miało szansy spełnić swojej funkcji, ponieważ mięso smakowało paskudnie i nic nie było w stanie mu pomóc. Szparagi owiniete boczkiem nie były przygotowane prawidłowo. Przede wszystkim z części szparagów źle zostały usunięte przed ugotowaniem stwardniałe części. Po drugie łodygi zostały rozgotowane. Głowki szparagów były ugotowane al dente. Pieczony ziemniak podany z twarożkiem był jedynym pozytywnym elemenetm dania głównego. Na uwagę zasługuje też ciekawe podanie dania, gdzie dekoracją była gałązka rozmarynu.
Desery będące ukoronowaniem posiłku okazały się przysłowiowym gwoździem do trumny dla lokalu. Sernik miał bardzo mocno zbitą mase twarogową. Oprócz tego, że była ona twarda, to była tez zwyczajnie niesmaczna. Ciastko miało zostać podane z czekoladą. Okazało się, że za czekoladę w tym lokalu robi... budyń czekoladowy. Kleista masa o mocno syntetycznym wyglądzie i smaku. Niejadalna.
Drugim z deserów miał być trójwarstowy mus o smaku: wanilia, baileys, czekolada. W naczynku znalazła się tak naprawdę jedna warstwa: neutralnie śmietanowa. Warstewka czekoladowa stanowiła ok 10% objętości deseru, trzecia warstwa (podobno alkoholowa) była niewyczuwalna. Deser miał być zrobiony na bazie mascarpone. W moim odczuciu był zrobiony na bazie słabej jakości śmietany. Nie miał w sobie nic z lekkości mascarpone i był obrzydliwie tłusty. Warstwa "czekoladowa" była mocno syntetyczna w smaku, przy czym nawet przy bardzo dużej dozie dobrej woli nie można tego smaku określić jako czekoladowy. Deser faktycznie był ukoronowaniem posiłku... bardzo długo czuliśmy jego tłusty, okropny smak w ustach.
Podsumowując wizytę mogę z całą mocą powiedzieć, że w obecnej postaci lokalu zdecydowanie nie polecam. Udając się do lokalu chcę mieć pewność, że to, co znajdę w karcie, znajdzie swoje odzwierciedlenie na talerzu (krem z raków). Chciałbym, aby dania były odtwarzalne i powtarzalne, a nie były wynikiem tego, co wpadnie danego dnia w ręce kucharza (określenie w karcie konkretnego gatunku mięsa na stek). Moim życzeniem jest również, aby obsługa była pewna tego co mówi, a mówiła to, co jest zgodne ze stanem faktycznym (ryba świeża, a nie mrożona; czekolada, a nie substytut budyniowy). Jeśli tak się stanie chętnie dam się zaprosić do lokalu, żeby poznać pełne umiejetności kucharza. Bo w karcie dań widać, że kucharz pomysły i potencjał ma. Zdecydowanie gorzej natomiast wygląda z realizacją tych pomysłów.
Koszt posiłku dla dwóch osób (zupa + steak + deser + napoje): 189 zł
An error has occurred! Please try again in a few minutes