Restauracja ,,Zaklęty Czardasz"-Goście i my jako rodzice Vanesski byliśmy zachwyceni organizacją,podaniem obiadu ,przekonsek itd., obsługa pierwsza klasa . Polecam na każdą okoliczność spisali się na 6+ . DZIĘKUJE Rodzice i Vanesska :)
Słowem wstępu uprzedzę, że znawca kuchni węgierskiej ze mnie żaden. Natomiast co do pobytu tutaj - dotarcie tutaj było głównie możliwe za pomocą nawigacji samochodowej - bez tego bym chyba przepadł. Zaparkowałem na uliczce obok (płatna, ale byłem zbyt głodny by błądzić i szukać darmowego miejsca). Zamówiłem zupę wegierską oraz gulasz szegedynski. Zupka dobra, troche gulaszo-podobna w smaku, z wyrazna nuta fasoli. Gulasz dobry, mięso kruchutkie, sos z wyraźną nutą papryki - nie ma sie do czego przyczepić. Obsługa była mila i w przeciwienstwie do niektórych knajp w Katowicach - nie pogania mnie nachalnie. Z pewnością odwiedzę to miejsce ponownie będąc w okolicy.
Po pierwsze bardzo smacznie i ciekawie podane, po drugie bardzo sympatyczna obsługa i po trzecie w bardzo sympatycznym miejscu niedaleko dworca w Katowicach. Jedliśmy bardzo smaczna zupę z sandacza i placek po węgiersku z wołowiną, który polecam. Tak naprawdę to jest to kilka placków przedzielonych pysznym mięsem. Bardzo ciekawy sposób podania. Na przystawkę polecam węgierskie wędliny i sery. Generalnie bardzo pozytywnie i niedrogo. Godne polecenia.
Czardasza odwiedziłam dwukrotnie, w dość długim odstępie czasowym. Bez oporów przyznaję, że jakość serwowanego jedzenia przez ten czas się nie popsuła - gulasz po debreczyńsku z galuszkami i tym razem dotarł na stół gorący, dobrze doprawiony, z uczciwą ilością mięsa, w kociołku z chochlą do samodzielnego nalewania. Miłym zaskoczeniem było zaserwowanie czekadełka w postaci małych bułek zapieczonych z farszem, podanych z ostrym, ale bardzo smacznym sosem - wydaje się, że własnej roboty. Do obsługi również nie mam zastrzeżeń - zarówno podczas poprzedniej, jak i ostatniej wizyty, trafiłam na sympatycznych, fachowych kelnerów. Popracować można by za to nad kartą dań - przydałyby się choćby krótkie opisy potraw, które ułatwiłyby wybór klientom niezorientowanym w kuchni węgierskiej.
Elegancja warta grzechu :). Pierwszy raz odwiedziliśmy restaurację w moje urodziny. Z zewnątrz restauracja wygląda niepozornie, ale to, co ujrzeliśmy w środku z mężem, minęło się z naszymi oczekiwaniami. Sale duże, przestronne, wystrój sympatyczny. Co najważniejsze, w restauracji czujesz się swobodnie i nie odzierasz z prywatności i intymności. Jedzenie - rewelacyjne. Zamówiliśmy danie z działu SZEF KUCHNI POLECA: był to półmisek mięsny z dodatkami (frytki, ziemniaki, ryż) z półmiskiem surówek. Porcje olbrzymie, w dwójkę nie daliśmy rady wszystkiego zjeść. Do tego butelka wina (nie pamiętam nazwy, niedrogie a dobre). Obsługa miła i szczera. Co prawda na przystawkę zamówiliśmy świeże pieczywo z masłem czosnkowym, po chwili okazało się, że niestety zabrakło pieczywa. Troszkę Nas to zdziwiło, jak może zabraknąć pieczywa w takiej restauracji, ale dzięki daniom głównym wybaczyliśmy tę małą wpadkę. Reasumując: dania wyśmienite za rozsądną cenę w klimatycznym miejscu. Z pewnością tam wrócimy :).
Wspaniałe miejsce.... Wspaniała restauracja, w której panuje niezwykła atmosfera, piękny ogród letni. Potrawy wspaniałe, pięknie podane. Wino z beczki również godne polecenia. Obsługa miła i uśmiechnięta.
Lokal przyjemny, gustownie urządzony - polecam. Lokal niewielki, gustownie urządzony. Muzyka nie atakuje uszu, więc można spokojnie porozmawiać. Kelnerki miłe i co najważniejsze - uśmiechnięte. Nie trzeba długo czekać. Piłem tam zaledwie espresso, ale i tak mam dobre wrażenie. Jak coś tam zjem to dopiszę, jak wygląda tam jedzenie.
Duże i pyszne dania :). Po przebudowie ten lokal nabrał całkiem innego stylu. W menu mamy do wyboru sporo ciekawych dań, ceny są przyzwoite, a porcje całkiem spore. Ja osobiście lubię porządnie zjeść, a w Czardaszu dwa dania były tak duże, że nie byłem w stanie zjeść wszystkiego. Na pierwsze danie wziąłem zupę fasolową z kociołka. Zupą jak na fasolową posiadała odpowiednią gęstość, była średnio pikantna, w sam raz na zaostrzenie apetytu. Podawa jest w kociołku i cały czas podgrzewana w trakcie jedzenie, co powoduje, że smak nie zmienia się ani trochę przez cały czas konsumpcji. Zupa posiadała dużą ilość fasoli i innych dodatków, tak więc dla niektórych osób może ona stanowić cały obiad. Zafascynowany kociołkiem na drugie danie wziąłem bogracz z płonącego kociołka. Ilość bograczu odpowiadała ilości zupy, jednak bogracz był gęściejszy i zawierał jeszcze większą ilość warzyw i mięsa. Jego smak był intensywny, dość pikantny, szczerze mówiąc nie jestem w stanie "przyczepić się" do niczego w tym zdaniu. Ogrom jedzenia i różnorodność smaków sprawiła, że nie dałem rady zjeść wszystkiego :).
Do wyboru są również dobre wina. Ja polecam czerwone wino z beczki podawane w karafce. Głęboki i zrównoważony smak wina doskonale komponuje się z pikantnością potraw.
Jak dla mnie Zaklęty Czardasz to przyjemna i warta odwiedzenia restauracja.
Węgierska kuchnia z włoskim klimatem. Restaurację pamiętam jeszcze z czasów jak około 8 lat temu pracowałem na ulicy Kopernika, dlatego cieszę się, że nie jest to kolejna knajpka, która się pojawia i znika tylko jest. Dlatego dałem im szansę się przetestować i po dwukrotnej wizycie oceniam restaurację na mocną czwórkę. Dobry poziom posiłków, zamówiliśmy na start deską pikantnych specjałów- czyli sery (niewielkich rozmiarów, ale wystarczy na starter dla jednej osoby), grillowany łosoś - może nie wygląda jakoś ekskluzywnie, ale smakuje świetnie, oraz dobre polędwiczki wieprzowe. Obsługa bez zarzutów, wystrój przyjemny i duża pojemność sal, czego nie widać z zewnątrz. Restauracja jest dwupoziomowa, choć poziom dolny chyba na specjalne okazje. Jakość co do ceny na ocenę plus dostateczny- aby porządnie zjeść i popić winkiem należy liczyć się z wydatkiem 150 na dwie osoby. Warto odwiedzić i samemu się przekonać. Aktualnie w moich top 5 Katowic.
Doskonała kuchnia węgierska!. Bardzo polecam. Jedna z lepszych restauracji w jakich gościłem. Dania są podawane na pikantnie, dlatego nie wszyscy znajdą tutaj coś dla siebie.
Wystrój według mnie idealny. Obsługa bardzo dobra.
Zupa: węgierska z fasolą (9 zł mała porcja 200ml) - z czystym sercem mogę napisać, że to jedna z dwóch najlepszych zup, jakie jadłem w życiu (tą drugą gotowała moja żona). Zupa nie jest jednak dla wszystkich, bo jest dosyć pikantna, jednak Ci, którzy akceptują pikantne smaki, muszą spróbować.
Danie główne: Polędwiczki wieprzowe zawijane w boczku (39zł) - danie świetne, jedyną uwagę mam do ilości - lubię się obżerać, a tu tylko można było dobrze zjeść. Wracając do smaku - polędwiczki owinięte boczkiem były świetne w smaku (także pikantne), do tego podsmażana papryka i coś na kształt rolady ziemniaczanej z serem. Całość bardzo dobra.
Podsumowując bardzo polecam to miejsce. Na pewno tu wrócę.
Węgierska??? a jednak ;). Czardasza odwiedziłem pierwszy raz. Faktycznie restauracja jest bardzo przyjemna oraz posiada estetyczny klimat, zupełnie jest tak, jak polecali mi znajomi. Zamówiłem zupę serową, po prostu znakomita. Miałem ochotę zamówić ją jeszcze raz, ale nie wiedziałem, jaka porcja będzie drugiego dania. Na drugie zamówiłem Schab po Tokajsku z fasolką szparagową. Mięsko rozpływało mi się w ustach; taką porcją mogłyby się podzielić spokojnie 2 osoby. Na deser nie miałem już miejsca. Odwiedziny tej restauracji jak najbardziej udane ;). Obsługa trochę mało doświadczona, ale za to bardzo miła. Polecam.
Zaskakująco dobre carpaccio. Wybrałem się co prawda na "zupę rybną z sandacza" i "aromatyczną gicz cielęcą w sosie z zapiekanką z ziemniaków i papryki", ale miła kelnerka poinformowała mnie, że zupę dziś mają z mintaja, a giczy nie ma, bo to co stoi na stronie internetowej w menu jest nieaktualne. Szkoda. Zaproponowała carpaccio z polędwicy wołowej i gulasz. Carpaccio świetne. Z marynowanym zielonym pieprzem. Dobry pomysł szefa kuchni. Gulasz bardzo poprawny, choć nieco zbyt słony. Nienaganna obsługa. Wrócę. Polecam.
Dobre jedzenie a'la węgierskie. Ładnie prezentujący się lokal z zewnątrz, a jeszcze ładniej wewnątrz. Na wstępie wita nas uśmiechnięty kelner. Wybieramy stolik i dostajemy karty. Ceny powiedzmy średnie, ale warte tego jedzenia. Zamawiam gulasz z jakimiś kluseczkami. Powiem tak nie zawsze smakuje mi sos mięsny. Najlepszy to ten oczywiście od mamy ;), a tutaj własnie taki dostałam. Wręcz idealnie pyszny ;). Naprawdę kupili mnie tym i z chęcia przyjdę jeszcze raz. Potrawa zawierała bardzo dużo mięsa. Jak dla mnie to aż za dużo, co oczywiście jest na plus bo nic się nie zmarnowało współtowarzysz otrzymał resztę ;) Na koniec otrzymaliśmy do rachunku rogaliki ;) pyszne ;)
Mogliby poprawić stan toalet. Szczegolnie w tej pierwszej części. Bylo brudno i niezbyt przyjemnie.
Przyjemne miejsce. Lokal odwiedzam od przynajmniej 4-5 lat. Niestety nie spotkałam żadnej reklamy tej restauracji, a nie widziałam żeby świecił pustkami, to chyba dobra reklama świadcząca o przyzwoitym standardzie. Lokal znajduje pomiędzy dwoma placami Miarki i Andrzeja, przy ulicy Kopernika, niedaleko dworca PKP i linii tramwajowej. Zupa rybna zawsze świetna. Ale to bardziej jest jak danie 1-garnkowe czyli z wkładką z kawałkami ryby, fajnie podane w podgrzewanym metalowym naczyniu. Za stosunkowo nieduże pieniądze można najeść się do syta, a mój mąż potrafi zjeść sporo i nigdy.
Zestaw szefa kuchni na dużym półmisku + zupa- dla kilku może i 6-8 osób starczy za ok. 70 zł.
W lokalu znajdują się 2 sale i patio otwarte latem. Jedynym minusem, ale malutkim, jest muzyka węgierska - jeśli ktoś nie lubi, to może tylko poprosić o zmianę.
Z polecenia mojej mamy. W restauracji byłam po raz pierwszy, trafiliśmy tu za namową mojej mamy, która często z koleżankami spotyka się tam na kawie. Wrażenia na pewno zaskakujące. Im dalej wgłąb lokalu tym lepiej. Nam przypadła do gustu sala z przeszklonym dachem w formie patio. Zamówiliśmy polędwiczkę w sosie serowym oraz stek na ostro. Mięsa delikatne i rozpływające się w ustach. W zestawach podają dodatki, więc nie trzeba nic domawiać. Mama polecała mi również roladę z kluskami i kapustą, ale to może następnym razem. Kelnerkom na pewno pomagają guziki na stolikach, którymi można je przywoływać. Wrażenia jak najbardziej pozytywne. Jedynie porcję zbyt duże i naprawdę ciężko je zjeść, nie wspominając o linii.
Smacznie, dużo i tłusto. W Zaklętym Czardaszu miałem okazję jeść kilka razy. W każdym przypadku byłem bardzo mile zaskoczony jakością potraw. Nie ukrywam, że jestem fanatykiem jedzenia w restauracjach i oczekuję najwyższej jakości. Dlatego mogę obiektywnie przyznać, że każda potrawa była przygotowana starannie, zgodnie ze sztuką. Podana tak jak lubię, czyli bardzo gorąca. Mamy tutaj do czynienia z kuchnią regionalną, dlatego kwestią gustu jest to czy takie, a nie inne przyprawy i kompozycje nam smakują. Jak dla mnie było tłusto - ale taka jest ta kuchnia, jedzenia było bardzo dużo i było smaczne. Za danie obiadowe z napojem trzeba liczyć między 40-50 zł. Ze swojej strony polecam.
Godna polecenia. Rewelacyjna zupa węgierska z kociołka, fantastycznie doprawiona, placek po węgiersku również bardzo smaczny. Porcje duże. Inne pozycje z menu wg. mnie niezbyt kuszące. Bardzo długi czas oczekiwania na podanie jedzenia, nawet zupy. W szczytowych godzinach w weekend obsługiwały zaledwie 2 kelnerki i aż 1 kucharz. Ale najważniejsze, że smakowało. Wystrój lokalu bardzo ładny. Ogólnie polecam.
Z przyjemnością wrócimy. Niedawno wraz z grupą przyjaciół wybrałem się do Czardasza. Wybraliśmy stolik w eleganckiej - pełnej zieleni sali. Zdecydowaliśmy się na spróbowanie kilku potraw: schab a la Puskas z grzybkami i pomidorami podawany z galuszkami i sałatkami (28 zł) , bogracz z płonącego kociołka (22 zł), polędwiczki w sosie serowo-pleśniowym z ziemniakami pieczonymi i sałatkami (36 zł) oraz półmisek firmowy Czardasz – mięsa z dodatkami i sałatkami dla 2-3 osób (68 zł), choć moim zdaniem wystarczyłby dla 4 osób. Wszystko pyszne i ładnie podane. Wszyscy byli zadowoleni i z pewnością wrócimy do tej restauracji.
Przemiły klimat. Przede wszystkim wspaniałe wina! O Szeremley Rizling i teraz myślę z rozczuleniem! Obsługa dyskretna, nierzucająca się w oczy, elegancka. Jedzenie bardzo dobre, dość pikantne, pachnące. jadłam gulaszową - bardzo przyzwoitą, i sandacza - lepszy od turnedos mojego współbiesiadnika. Ogólnie bardzo dobre wspomnienia i chętnie tam wrócę.
Naprawdę przyjemne miejsce. Czardasza odwiedzam od kilku lat, co prawda ostatnio miałem dłuższą przerwę, ale w związku z zbliżającym się Sylwestrem, postanowiłem odwiedzić i zbadać informację o organizowanej imprezie, niestety miejsc już nie było. Faktycznie restauracja została mocno powiększona i przebudowana. Zamówiliśmy zupkę rybną z kociołka, wyśmienita i w dodatku wystarczająca dla dwóch osób, na drugie półmisek firmowy, ogromny, mięsa, sałatki itp. spokojnie dla trzech osób. Na deser nie mieliśmy już miejsca. Co prawda, nie mogliśmy odmówić sobie wypicia prawdziwego tokaja. Kolacja naprawdę udana. Obsługa trochę mało doświadczona, ale nadrabiała zaangażowaniem. Zapłaciliśmy około 90 złotych za pełną kolację z winem, dla dwóch osób, co w stosunku do jakości nie wydaję się kwotą wygórowaną. Ja moim znajomym polecam.
Prawdziwie węgierskie jedzenie. Wybraliśmy się z żoną w niedzielne popołudnie na obiadek.
Zamówiliśmy carpaccio z polędwicy 29 zł, zupa węgierka mała porcja 12 zł, langosze 19 zł, smażony ser 24 zł (chyba), gulasz z kurczaka z kluseczkami 24 zł, lampkę węgierskiego białego wina, herbatę wodę cola-cola, a na deser przepyszny tort czekoladowy 12 zł.
Wszystko niesamowicie samkowite, pięknie podane i naprawdę duże porcje.
Jeździmy kilka razy rocznie do Budapesztu i lubujemy się w węgierskiej kuchni, ale w Czardaszu naprawdę można zjeść dobrze i niedrogo (w sumie rachunek opiewał na 140 zł) obsługa kelnerska miła, szybka, na początek jest podawane czekadełko - pieczone bułeczki - pycha, polecam.
Moja ulubiona restauracja.. Jedna z moich najbardziej ulubionych katowickich restauracji. Restauracja która w ciągu roku, przeszła olbrzymią metamorfozę i z miejsca normalnego, stała się jedną z najbardziej polecanych wśród moich znajomych. Polecam w szczególności pyszny bogracz, polędwiczki wieprzowe, zupę rybną i węgierską także przepyszne placki i bardzo dobre naleśniki gandel na deser. Obsłudze pomagają guziki na stołach, więc jest zawsze tylko wtedy kiedy jest potrzebna. Wystrój w trzech różnych klimatach w zależności od części lokalu więc każdy znajdzie coś dla siebie. Ceny w porównaniu do porcji które podają naprawdę atrakcyjne. Radzę brać mniejsze porcję, bo normalne trudno zjeść do końca. Uważam że to jedno z ciekawszych miejsc w coraz lepszych Katowicach.
Warta odwiedzenia. Począwszy od gustownego wystroju, miłej obslugi do pysznego jedzenia! Zupa rybna - najlepsza jaką jadłam, a zawsze zamawiam ilekroć restauracja ją oferuje. Langosze z sosem czosnkowym - przepyszne! Ceny przystępne, jakość doskonała.
Jeśli zawitam ponownie w Katowicach - koniecznie zajrzę ponownie.
Symfonia smaków. Odwiedziliśmy z mężem Zaklętego Czardasza po raz drugi. Za pierwszym razem szybka wizyta, bardziej lunch, pomimo to lokal zrobił na nas wrażenie.
Na tyle duże aby odwiedzić go po raz drugi w rocznicę naszego ślubu.
Menu chyba przeszło lifting, mniejsza karta, mniej pozycji, dużo wygodniejszy i szybszy wybór. Obsługa szybka, profesjonalna, nienachalna. Kelner fachowo wyjaśnił nam co wchodzi w skład każdego dania, polecił odpowiednie wino, bez zbędnej maniery. Ale przejdźmy do jedzenia. Przystawki: Warto było czekać 30 minut. Ja zamówiłam różyczki z łososia. Przede mną ukazały się trzy łyżki wypełnione sosami z papryki, łosoś nadziewany paprykową ricottą doskonale podkręcającą smak ryby. Dla męża carpaccio, w cudownej asyście bakłażanu, do tego dostaliśmy ciepłe, mini bułeczki nadziewane skwarkami.
Drugie dania: Dla mnie prosto, lokalnie: placek z gulaszem... bajka, mąż zamówił tournedos z polędwicy wołowej, solidny kawał mięsa, pieczone ziemniaki na cudownym, korzennym sosie. Deser już się nie zmieścił. Reasumując, cudowne miejsce, miła obsługa, jedzenie warte grzechu!
Dobre wrażenie . Długo wybierałam się do tej restauracji, a znałam ją tylko z opisów na necie. Robi wrażenie, dużo sal, przestronna, w każdej sali panuje inny klimat, miła obsługa. Wielkim zaskoczeniem okazały się dwa przyciski na stole, które ułatwiają współpracę z kelnerem. Jedzenie pyszne, dla mnie ostrość w sam raz, nie lubię pikantnych potraw, gulasz z kociołka bardzo dobry, ceny jak na centrum Katowic znośne. Polecam na wypad na dobry obiad w miłej atmosferze gdzie w tle gra fajna muzyczka.
Świetna atmosfera. Po przeczytaniu większości opinii, postanowiłem skorzystać z oferty Zaklętego Czardasza, dobrą okazją okazało się walentynkowe święto zakochanych. Po zarezerwowaniu stolika, z lepszą połową, stawiliśmy się w restauracji, gdzie pani z obsługi doprowadzała do stolika. Akurat w tym dniu koncertowała w restauracji świetna cygańska orkiestra. Posadzono nas w naprawdę ładnych piwnicach. Jedzenie podawano w zapalonych kociołkach, smaczna i aromatyczna zupa węgierska wystarcza dla dwóch osób, a na drugie zamówiliśmy tornedo ze schabu z dodatkami, wszystko świeże i smaczne. Baliśmy się że jedzenie będzie za ostre, ale okazało się że dla wielbicieli pikantności dostaliśmy specjalną pastę paprykową, którą można sobie podostrzyć wedle uznania. Ceny może nie specjalnie niskie , ale też nie straszące. Mam nadzieję, że atmosfera walentynkowych tłumów oraz kapeli, jest tam na co dzień.Byliśmy tam pierwszy raz, ale na pewno jeszcze wrócimy.
Polubiłem węgierską kuchnię :). Po raz pierwszy miałem okazje trafić do węgierskiej restauracji. Jakoś nigdy mnie te klimaty nie pociągały, ale ostatnio coraz częściej ktoś wspomina o ich walorach to też zapadła decyzja idziemy.
Trafiło na Czardasza, bo jakoś nie ma innej węgierskiej
knajpki w pobliżu. W środku całkiem sympatycznie więc zamówiliśmy zupy w kociołkach :
węgierską z fasolą, gulaszową i rybną - wszystkie one naprawdę dobre i aromatyczne.
Na drugie nie mogło zabraknąć gulaszu zresztą też w kociołku, który był aż czerwony od papryki z dużą ilością wołowiny po prostu palce lizać. Żona zamówiła kaczkę i również jej smakowało. Teściowa jak to teściowa oczywiście musiała zjeść coś miękkiego więc padło na polędwiczki w leczo.
Popiliśmy to wszystko winem co prawda najtańszym ale do takiej kuchni pasującym (50 zł za butelkę).
Wrażenia jak na pierwszy raz bardzo pozytywne, żona nawet namawia mnie na wycieczkę na Węgry. Podsumowując można poznać coś nowego i w dodatku dobrze i syto się najeść.
Ogólnie się nie zawiodłem i polecam :).
Znakomity!. Zdecydowanie najlepsza restauracja z kuchnią Węgierską w Katowicach. Bardzo ładny wystrój lokalu, nie rzucający się w oczy, stonowany. W tle gra nastrojowa muzyka, choć szkoda, że nie na żywo... Obsługa bardzo miła, profesjonalna, choć niektórzy kelnerzy mają dar do niewzbudzania sympatii wśród klientów jak bardzo by się nie starali. Jeśli chodzi o jedzenie to ta restauracja prezentuje naprawdę wysoki poziom. Zapiekany ryż z pomidorami i serem przepyszny. Placek po węgiersku również bez zastrzeżeń. Polędwiczki wołowe wręcz rozpływają się w ustach. Zupa gulaszowa świetnie doprawiona, bardzo pikantna, czyli taka jaka powinna być. Ceny nie są wygórowane jak na taki lokal Wydając niecałe 100 zł, można naprawdę się najeść w 2 osoby, bo porcje są spore. Jedyne uchybienie jakiego się dopatrzyłem to sok ze świeżo wyciśniętych pomarańczy. Sok zawiera w około 1/4 zwykłą wodę, która po 15 min opada na dno szklanki, więc jest to bardziej napój niż sok. Ot taki błąd w nazewnictwie w menu :). Poza tym szczerze polecam, jeśli chodzi o tego typu kuchnię to nigdzie w Katowicach nie dostaniecie lepszego jedzenia.
Nie ma to jak u Węgra :). Wyśmienita zupa gulaszowa, której aromat chodzi za mną do dziś. Nawet mała porcja potrafi nasycić. Na drugie danie polecam gulasz po węgiersku z płonącego kociołka lub schab z galuszkami. Podczas oczekiwania na danie główne obsługa częstuje świeżutkimi, ciepłymi bułeczkami. Samo miejsce eleganckie, z nastrojową muzyką, uprzejmi kelnerzy. W restauracji działa elektroniczny system przywoływania obsługi. Polecam Restaurację Zaklęty Czardasz na świętowanie ważnych wydarzeń z bliskimi.
Solidnie i aromatycznie. Wybraliśmy się tam z mężem w Walentynki. Obowiązywała skrócona karta - plus za pomysł, bo dzięki temu wszystko szło sprawnie.
Na przystawkę: węgierskie specjały. Zachwycił nas szczególnie ostry sos paprykowy (naprawdę ostry! uwielbiam takie rzeczy) oraz słodki śliwkowy dip-kompot, podawane jako dodatki do mięsa (różne rodzaje, bardzo dobrej jakości). Smaki świetnie się ze sobą łączyły. Przystawka rzeczywiście wystarczająca dla dwóch osób, więc cena 29 zł do przełknięcia. Podawane na takiej tacko-deseczce, jak często się podaje sushi. Więc można powiedzieć, że to taka mięsna, europejska odpowiedź na japoński specjał.
Następnie dwa razy zupa gulaszowa. Wielkość porcji: dla mnie powiedzmy, że OK, męża nieco rozczarowała (miał ochotę na więcej). Aromat cudowny, bardzo mocny. W skrócie: świetna zupa gulaszowa.
Dania główne: mąż miał rybkę, to był zdaje się grillowany łosoś, ja dostałam (zresztą przez pomyłkę - kelner chyba źle usłyszał, ale byłam z tej pomyłki bardzo zadowolona) pikantne polędwiczki. Dania smaczne, sytne, smaki wyraziste, przenikające się.
Wprawdzie tanio nas to posiedzenie nie wyszło, ale od czasu do czasu naprawdę warto spróbować czegoś jednocześnie niby znanego (w końcu Polacy również używają w kuchni sporo papryki, sera), a z drugiej strony innego. Nie znam się, więc nie wiem, czy to taka stricte węgierska kuchnia, ale nam bardzo smakowało.
Stwierdziliśmy z mężem, że bez obciachu można tam kogoś zaprosić na lunch / obiad. Wystrój... Jak dla mnie do dopracowania, bo lubię jak jest jakiś motyw przewodni, bardziej spójna stylistyka. Troszkę brakuje atmosfery. Bardziej na spotkanie z grupą znajomych, czy biznesowy lunch, niż np. na randkę (chociaż to może zależy od sali).
Nie jest źle. Po kilku latach emigracji wróciłem do Katowic i oczywiście postanowiłem odwiedzić stare kąty, w których kiedyś bywałem. Trafiło na Zaklętego Czardasza i zostałem mile zaskoczony. Duże zmiany na plus. Witają już od progu i prowadzą w głąb obecnie dużej restauracji. Jedzenie co prawda wygląda jak kiedyś, ale moim zdaniem dużo smaczniejsze i co ważne mają wreszcie wentylację z prawdziwego zdarzenia co za granicą jest już standardem. Nie jest źle, a nawet bardzo dobrze. Byle tak dalej.
Wyśmienite przekąski. Do restauracji trafiłem przez przypadek, z powodu organizowanego tam spotkania służbowego. Nie słyszałem o tym lokalu wcześniej pomimo tego że w Katowicach pracuję od lat, tym większe zaskoczenie jakością jedzenia i naprawdę eleganckimi wnętrzami nowej części restauracji. Na spotkaniu specjalnie dla nas przygrywał zespół cygański, ale największe wrażenie zrobiła świetna kuchnia węgierska i doskonałe przekąski. Zwłaszcza perfekcyjny bogracz i różnorakie mięsa, sery, faszerowane marynowane warzywa, pasty i wędliny. Lokal godny polecenia ze względu na jakość i indywidualność. Nie oceniam cen, ponieważ nie miałem okazji płacenia.
Jedna z lepszych restauracji. O tym lokalu usłyszałem od znajomych, którzy nam go bardzo polecali. Byliśmy tam z żoną już trzykrotnie, i na pewno jeszcze nie raz wrócimy.
Restauracja jako jedyna, którą znam ma przyciski na stolikach do wzywania obsługi, na początku wydaję się to trochę dziwne, ale przy następnych wizytach stają się one naturalnym udogodnieniem.
W kwesti kuchni uważamy, że ciężko jest znaleźć coś lepszego. Zupy podawane są w dużych kociołkach, które wystarczają spokojnie dla dwóch. Próbowaliśmy rybną i węgierską - obydwie bardzo dobre. Do wszystkiego podają własnego wypieku bułeczki z różnymi farszami. Na drugie polecam polędwicę budapesztańską podawaną z doskonałą zapiekanką ziemniaczaną, bardzo dobre są też polędwiczki wieprzowe z puree groszkowym. Natomiast z ryb bardzo smakował nam pstrąg w suszonych pomidorach smażony w tokaju. Na deser mają pyszny tort i sernik, polecam też dobrą kawę.
Restauracja ma też bardzo ciekawy układ architektoniczny, ma łącznie kilka sal i korytarzy które łączą piwnicę z parterem, dochodząc do ostatnich można stracić orientację i prawie się zgubić. Część tych pomieszczeń wykończona jest w cegłach, a na parterze jedna z sal ma przeszklony dach i jest bardzo jasna.
Lokal ma również bardzo obszerną karte win, w której jest kilkadziesiąt pozycji, w większości węgierskich. Obsługa bardzo kompetetna i życzliwa. Ceny uważam w stosunku do jakości nie są wygórowane.
Uważamy z żoną, że na obecną chwilę jest to jedna z lepszych restauracji, w których bywamy.
Dobre żarełko. Byłem na zupie gulaszowej w kociołku oraz do tego placek po węgiersku. Porcje ogromne, ciężko je przejeść. Zupa podana w typowym węgierskim stylu, kociołek na stole, zupa cały czas jest podgrzewana. Placek chrupiący, świeże mieso w gulaszu, starty ser, trochę śmietany. Smakował, tak jak powinien placek po węgiersku. Bardzo smaczne jedzenie. Dobrze doprawione. Polecam. Jedyny minus - trzeba poprawić wystrój toalet. Wrócę na pewno.
An error has occurred! Please try again in a few minutes