Pewnie wielu Wam się zdarzyło myśleć o niebieskich migdałach, tak na uczelni, ze znajomymi czy na imprezie – pracę i przyjemność wszak łatwo połączyć ze sobą. Możecie skumulować wszystkie opcje i wybrać się do knajpki „Niebieskie migdały” na Placu Wszystkich Świętych 11. Nie przegapicie w żadnym wypadku (skrzyżowanie Grodzkiej i Franciszkańskiej, chyba tylko Karmello jest bardziej na przecięciu. Jak widzicie lokalizacja absolutnie centralna i chyba nawet lepsza od Rynku Głównego. Przykładowo jeśli spóźnicie się na tramwaj, a następny macie dopiero za 20 minut, to wówczas możecie spokojnie sobie poczekać w przytulnej knajpce.
Pewnie każdy z Was nie spodziewa się hiszpańskiej inkwizycji, jak też nie spodziewa się jakiś to kolor będzie dominował na sofach – tak, tak – niebieski (coś pomiędzy kobaltowym, cyjanowym i turkusowym). Wchodzicie na barek z ladą; od razu widzisz przeszklone ciasta, po lewej parę i stolików, po prawej również podobne widoki (nie powidoki). Zwróćcie uwagę na połączenie między dwoma salami, w które wstawiono futrynę. Na podłodze ciekawe połączenie paneli z płytkami z czarną stylistyką w tonie arabskim i akcentami skandynawskimi, w prawej części mosiężny (no może stalowy) stojak z winami. W środku sceneria loftowa – coś między czernią, bielą i brązem, trochę lamp i gdzieś tam poduszek kilka. Zwróćcie uwagę na ciekawy kontrast jak ładnie kontrastuje czarne lampy z jasną żarówką. Czegóż trzeba więcej do chwili relaksu w zabieganym dniu w środku miasta?
Oferta jest kawiarniana (świeże ciasta) ale również lekko lunchowa (zupka, kanapki, sałatki), w związku z czym to jest świetne miejsce zarówno na mały głód, jak też ciut większe głodzisko. W lokalu serwują niezłe herbaty i czekolady, ale znają się na różnego rodzaju ciastach. Jeśli z kolei chciałbym przekąsić coś na gorąco, to wówczas wpadam na gorącą zupkę (polecam pomidorową lub ogórkową za 8PLN). Polecam w szczególności krem pomidorowy (jest gęsty, ostry, gorący) i podawany z paluszkiem- zupa ta niesamowicie rozgrzewa, a zatem możecie śmiało ją sobie zaserwować, gdy potrzebujesz się rozgrzać. Myślę, że w ten sposób możecie w ciągu paru chwil pogodzić coś gorącego z czymś na słodziaka. To chyba raczej dobra opcja, ale nie można przesadzać, w końcu albo obiad, albo kawiarnia. Co do owych niebieskich migdałów z brzoskwinią (14PLN) panują podzielone zdania, ale choć w smaku są całkiem dobre, to jednak turkusowa polewa bardzo trudno się kroi, bo jest ciut gumowata. Ostatnio próbowałem sernik – jest bardzo miękki, ale lekko suchawy (wolę bardziej budyniowate), aczkolwiek w smaku ujdzie. Niestety kawałek sernika jest zbyt mały, aby można było płacić za niego, aż 14PLN. Wydaje mi się, że powinien kosztować ok. dyszki, ale może właśnie wysokie czynsze robią swoje, zabierając nasze. Zazwyczaj jednak biorę jedynie czekoladę (mleczną lub białą) unikając dodawania do nich soków. Czekolada gęsta, choć co ciekawe niezbyt słodka; znam czekoladziarnie, gdzie czekolada jest tak słodka i gęsta, że musisz przepijać wodą – niezłe nie? Znaczy się czekolada, acz niekoniecznie w tym lokalu. Nie wiem, dlaczego jestem tak bardzo do niego przywiązany, może dlatego, że blisko, że często zmienia się menu, że lubię siedzieć przy szklanej witrynie ogromnych rozmiarów. Nie wiem – ot lubię.
An error has occurred! Please try again in a few minutes