Będąc w Krakowie, mieszkałam bardzo blisko tego cudownego miejsca. Codziennie rano przychodziłam po babeczkę i codziennie byłam zaskakiwana ich nowymi rodzajami. Przepyszne, piękne i pokaźnych rozmiarów brownie, ciastka i babeczki - polecam w szczególności te z owocami. Do tego bardzo miła obsługa!

Któż z nas nie marzy o słodkim życiu, ale zanim owe marzenia się ziszczą (czekając na Godota?) polecam wybrać się na ul. Warszawską 7 i znaleźć „Sweet life”. Na razie warto zatem zacząć poszukiwania owej szczęśliwości w kawiarnianym klimacie i raczej nie będzie problemów ze zlokalizowaniem zlajkowanego wcześniej lokalu.
Wchodząc po schodkach znajdziecie się w lokalu w zasadzie dwukomnatowym – w pierwszej macie ladę/barek, gdzie możecie zamówić specjały z kilkoma miejscami do siedzenia, natomiast w drugiej tak naprawdę możecie się bardziej swobodnie rozsiąść czy przysiąść – co tam wolicie.  Wystrój trochę miszmaszowaty – dużo różnych kolorów i mebli, takie składanki w rozmaitych kształtach i tonacjach, ale mi pstrokacizna nie przeszkadza. Docenić jednak trzeba fakt, że ktoś to zaplanował i zaprojektował w taki sposób, aby przyciągnąć uwagę potencjalnych klientów.
Wzięliśmy dwie czekolady na gorąco (średnią i małą) z pomarańczową nutą (mała 9PLN, średnia 11PLN, a duża 14PLN) a do tego mafinkę z masłem czekoladowym, ciastko z potrójną mocą cytrusów i ciasteczko wiśniowe. Generalnie ciastka są po osiem zeta, a nasze zamówienie wyszło 50PLN. Ceny zatem normalne, choć ciut wyższe od tego co jest przy rynku. Ciastka mi jednak nie podeszły, jak dla mnie to za bardzo czuć proszek do pieczenia, a masa z kolei zbyt gumowata. To nie jest to co słodziaki tygryski lubią najbardziej, a zatem raczej nie moje typy. Plusem na pewno jest miła atmosfera w środku, wygodne siedziska, a także niesamowicie miła obsługa. Tym samym możesz jak najbardziej zajrzeć i ocenić samodzielnie, a w ten sposób będę mógł przeczytać jak bardzo się pomyliłem.