Mówi się kwadrans na kawę, ale czemu nie kwadrans na obiad? Na pewno tyle czasu wystarczy, aby zamówić, zjeść i zapłacić za dwudaniowy posiłek w restauracji na Grodzkiej. Jeśli przyjąć definicję restauracji, że to miejsce w którym kelnerzy obsługują, to Kwadrans trudno uznać za takową, gdyż podobnie jak w opisywanym wcześniej Polakowskim. Zresztą Kwadrans również ma file – np. na Karmelickiej. W tym punkcie gastronomicznym zatem Ty wybierasz dania, Ty za nie płacisz i Ty sobie je przynosisz. Mi to nie przeszkadza, choć niektórym to wadzi. Miejsce 20 metrów od Placu Wszystkich Świętych, lekko schowane w pasażu, ale zawsze przed wejściem stoi ulotkarz, to trudno nie trafić.

Restauracja składa się z małej jadłodajni (6-7 stolików) i przybudówki (3 stoliki) – zdecydowanie bardziej polecam to drugie miejsce, szczególnie letnią porą. Wystrój skromny, ale schludnie – ciekawe są dwie ozdoby na ścianach stylizujące zegary z firmowym kwadransem.

Co do posiłków, to jeśli chodzi o wybór to trudno narzekać. Byłem tam 4-5 razy i mogę stwierdzić, że każdy zdoła sobie zamówić coś, co będzie mógł przekąsić ze smakiem. Wybór jest dosyć duży od wegetariańskich dań, po przysmaki dla mięsożerców. Restauracja należy do tej grupy jadłodajnie, w której przygotowano w podgrzewanych metalowych pojemnikach kilka rodzajów zup, jak też niemniejszy wybór mięsiwa. Dla wytwornych smakoszy różnica będzie zasadnicza w porównaniu z potrawami przygotowanymi niezwłocznie po złożeniu zamówienia. W Kwadransie można zjeść również śniadanie w znośnej cenie. Kwadrans jest czynny od 9-20:00 więc można dosyć dobrze dopasować wyjście do grafiku. Najczęściej w ofercie są trzy zestawy do wyboru (14PLN) przy czym w ostatnim czasie trochę podnieśli ceny. Przykładowo dawniej zestaw kosztował mniej niż 13 zł, a teraz zestaw (samo drugie danie) 14PLN + zupa w promocyjnej cenie 1PLN. Co więcej jeśli chcesz do zestawu frytki zamiast ziemniaków, to musisz dorzucić dodatkowego złocisza za tę zamianę. Ostatnio gdy byłem tam ze znajomą zamówiłem zestaw sałatek z kotletem kowala i zupę brokułową (na fotkach alternatywnie wybrana pieczarkowa). Próbowałem też rosołu oraz grochowej - obie mogę spokojnie zjeść. Ziemniaki w formie puree wielokrotnie podgrzewane, więc średnio smaczne. Sałatki (trzy rodzaje sałatek bez sosu na talerzu zdecydowanie nieświeże), a do tego dla lubiących zieleń posiekany kiszony ogórek. Sam kotlet mniej niż znośny (nasiąknięty olejem, a na dodatek nierówno dopieczony). Porcje są duże – wiec na pewno nie wyjdziesz głodny. Najlepszy z tego wszystkiego (hehe) jest sok cappy (4PLN) więc cena jak na restaurację znośna. Myślę, że miałem kulinarnego pecha, bowiem podczas poprzednich wizyt serwowali znacznie lepsze jedzenie. Za to na pewno duży plus dla obsługi – obie panie są fantastyczne. Dania podają szybko, sprawnie i z gracją w międzyczasie nie zapominając o uśmiechu. Szkoda, że jedzenie nie jest współmierne do jakości obsługi. Zajrzeć można, bo cena atrakcyjna – ale w okolicy są jednak lepsze punkty na kulinarnej mapie Krakowa.