Największą atrakcją jest oczywiście własny browar, warty swojej jednak dosyć dużej ceny. Na uwagę zasługują też ciekawe przekąski do tego złocistego napoju. Warto zejść na ostatni poziom tej restauracji i posiedzieć przy kadziach browarniczych.
Bardzo słaby grzaniec, niestety. Na plus mogę ocenić wnętrza. Naprawdę ładnie, chociaż jarmarczne podkładki pod pupę w sali gdzie są kadzie to mogliby wymienić, bo nie spełniają funkcji. Ceny przystępne. Następnym razem spróbuję jedzenia.
Warto przyjść na piwo z przyjaciółmi. Podczas swojej wizyty w Lublinie postanowiłem odwiedzić mikrobrowar jaki znajduje się w tym w mieście. Wyremontowana kamienica, którą śmiało można nazwać domem restauracyjnym, ponieważ sale znajdują się na kilku poziomach. Po zajęciu miejsca oraz złożeniu zamówienia poinformowałem kelnera, że idę na zwiedzanie lokalu. Zwiedzanie rozpocząłem od poziomu zero, gdzie znajduje się duża sala z drewnianymi stołami i krzesłami na końcu której są duże lustra - to chyba ukłon w stronę osób samotnych, które nie lubią same siedzieć przy posiłku:). Poziom -1 tam znajdują się kadzie oraz "pipa", a także sala z dużym ekranem na ścianie. Jak poinformował mnie kelner jeszcze niżej jest sala z widokiem na tanki w których leżakuje piwo i rzeczywiście tak jest. Następnie udałem się na poziom 1, gdzie znajduje się elegancka sala restauracyjna z profesjonalnie nakrytymi stołami. Bardzo mi się to podobało, ponieważ każdy znajdzie coś dla siebie. Taki podział dotyczy również karty dań. Są dania bardziej wykwintne pasujące do restauracji jak i biesiadne idealnie nadające się do złocistego trunku. Widać, że kamienica została gruntownie wyremontowana oraz zmodernizowana. W budynku znajduje się winda. Nie wiem jednak, czy służy ona wyłącznie dla personelu, czy też mogą z niej korzystać również niepełnosprawni goście. Po zwiedzaniu zasiadłem do stołu i oczekiwałem na swój pasztet z perliczki z pistacjami i dżemem gruszkowym za 18 zł. Przystawka ta to trzy duże krążki pasztetu z dwoma kopczykami dżemu gruszkowego oraz kępką rzeżuchy jak również oczkami z odparowanego octu balsamicznego. Pasztet przypominał w smaku pasztet z gęsi, ale był bardzo dobry. Następnie na danie główne zamówiłem suma afrykańskiego z gołąbkami (ryż zawinięty w liście winogron) za 39 zł. Wizualnie bardzo ładnie podane danie. Wzorek z balsamico, dużo połówek ciepłych i słodkich pomidorków koktajlowych, ćwiartka cytryny, gałązka świeżego rozmarynu, dwa dzwonki ryby. Ryż miał jak dla mnie przyjemny posmak, który prawdopodobnie nadały mu liście winogron. Już, już miałem się zachwycić, kiedy spróbowałem ryby i okazało się, że po pierwsze jest bardzo słona, a po drugie kucharz bardzo się chyba śpieszył, ponieważ w środku ryba była surowa... Zapewne ten pośpiech wynikał stąd, że akurat był piątek, więc "dzień rybny" i grupa, która uratowała mnie od przebywanie w wielkiej sali w samotności zamówiła również ryby w tym sandacze. Jeśli chodzi o piwo to piątek miał być dniem, kiedy piwosze mogli się zacząć raczyć nowym piwem marcowym. Niestety byłem za wcześnie i piwo marcowe rozpoczęli nalewać do kufli i butelek dopiero po 17,00, kiedy ja już byłem hen, hen daleko za Lublinem. Szkoda... Z piw które mieli od razu było pszeniczne, jasne, ciemne i chyba alt. Niestety los mnie zazwyczaj nie oszczędza w takich przypadkach, bo akurat byłem samochodem także piwo mogłem zabrać jedynie ze sobą. Mają w butelkach litrowych do wielokrotnego użytku lub bezzwrotne butelki półlitrowe. Wybrałem piwo jasne w półlitrowych butelkach bezzwrotnych za 8 zł. Piwo bardzo dobre. Bardzo dobra piana nie było w niej czuć tyle CO2, czyli piwo nie jest sztucznie gazowane. Dlatego też za jedzenie przyznaję trzy gwiazdki. Tradycyjnie jak w innych tego typu lokalach można zakupić firmowe szkło. Mają litrowe kufle podobne do tych jakie są na Oktoberfeście za 24 zł., półlitrowe, pękate za 18 zł, a także szklankę i ładny pokal 0,3 l za 16 zł. Ten ostatni idealnie będzie pasować do delikatnej kobiecej dłoni. Wiem, ponieważ pomagała mi wybierać sympatyczna kelnerka. W lokalu można płacić kartą. Niestety nie wiem jak wygląda podział na miejsca dla palących lub niepalących. Lokal ciekawy z dobrym piwem oraz całkiem bogatą kartą menu. Wrócę pomimo wpadki jaką mieli, bo przecież każdy zasługuje na drugą szansę.
An error has occurred! Please try again in a few minutes