Lubiłam i lubię nadal. Bywałam tam jeszcze jako w Antykwariacie. Zawsze mi się tam podobało, lubiłam tam chodzić, odpowiadał mi klimat. Zazwyczaj piłam kawę i jadłam ciastko czekoladowe, które wtedy nie było zbyt dobre, nie wiem jak jest teraz. Jadłam tam raz jakieś danie z kurczakiem, w stylu sos, kawałki mięsa, nie pamiętam dokładnie, a mój towarzysz pierogi ruskie chyba. Jemu bardzo smakowało, mi nie. Moje danie było okropne, przypalone, na talerzu leżal jakiś muł gorzki, jakby odpady z patelni po smażeniu. Ale nieważne, TAK BYŁO ROK TEMU.
Zdecydowaliśmy się pójść jakoś w czerwcu, żeby zobaczyc jak wystrój zmieniła Magda Gessler. Okazało się, że właśnie wtedy tam była, przyjechała na "sprawdzenie po zmianach". Panie nas o tym od wejścia poinformowały, ale zdecydowaliśmy, że przyjdziemy później, jak p. Gessler skończy, żeby na spokojnie posiedzieć bez tego zamieszania. I tak zrobilismy. Przyznam się szczerze, że nie spodobało mi się menu. Prawie nic w nim nie było. 3 dania wymyślone przez gwiazdę tv, w tym jedno za 33 zł, a podobno to miała być knajpka dla studentów, owszem ze zdrowym jedeniem, takim jak było w karcie, ale i tanim. Nie przepadam za mięsami, jem tylko kurczaka, którego w owej karcie nie było. Byłam głodna i zła. Przyszła miła kelnerka i na prośbę mojego towarzyszła polecała mu coś. Oczywiście to najdroższe danie, ale zdecydował się na klopsiki z pęczakiem. Ja nie wzięłam nic, ponieważ jedyny drób był w sałatce, której nie było danego dnia! A na zupę nie miałam ochoty. Wypiłam tylko kawę tradycyjnie i spróbowałam danie narzeczonego. Porcja mała. Tzn. dla mnie w sam raz, ale dla faceta już niekoniecznie. Mój stwierdził, że głodny nie jest, ale to było takie lekkie danie i nie czuje się w pełni najedzony. Może z jednej strony i słusznie :). Klopsiki były bardzo smaczne, domowe, pycha. Kasza również. Lubie jaglaną kaszę, tę odmianę jadłam pierwszy raz, ale nigdzie w sklepie nie mogę jej znaleźć.
Załatwiając dzisiaj sprawy na mieście, stwierdziliśmy, że musimy zjeśc coś poza domem, bo nie chce nam się gotować. Miałam ochotę na domową zupę, której nie jadłam chyba od wakacji, więc wyszło, że może "ąka"...
Udaliśmy się tam z pozytywnym nastawieniem. Zamówiłam kapuśniak z piersią panierowaną, ziemniakami i buraczkami, mój partner celubową, bo wiedział z góry, że będzie po mnie dojadał :). Zupy były od razu. Kapuśniak bardzo dobry, tylko trochę słodki, musiałam wsypac sporo pieprzu i trochę soli, i smak od razu się poprawił. Cebulowa z serem dobra, ale też bardzo słodka, brakowało jej czegoś, może trochę chilii w proszku posypane na wierzchu albo więcej pieprzu... no sama nie wiem, ale tak czy inaczej zupy dobre, domowe. Koszt - 6zł - OK, porcja - wystarczająca.
Drugie danie podane jak zjedliśmy zupy, widać, że kelnerka pilnowała przechodząc obok nas na jakim etapie jesteśmy :). Zamówiliśmy to tego dzbanek wody z cytryną i miętą - 5 zł.
Pierś była gruba, ale dla mnie pyszna z pysznymi ziemniaczkami z koperkiem i buraczkami, w kórych czuć było dużą ilość smalcu, ale i tak były dobre. Drugie danie idealne. To czego chciałam. BARDZO POLECAM!!
Za 2 zupy, jedno II danie i dzbanek wody zapłaciliśmy 26 zł.
Panie były bardzo miłe. Ludzi było dużo w lokalu.
Tak jak wcześniej bardzo lubię tę knajpkę. Jedzenie jest teraz bez porównania. Przepyszne, domowe, chociaż porcje nie są ogromne. Cena ok. Zestaw studencki dla ludzi z legitymacją 15 zł, a w tym zupa i drugie danie - SUPER.
Kawy bardzo dobre, hitem mojego narzeczonego jest kawa ze zmiksowanym banenem (11 zł).
Jedyny minus to to, że ceny urosły od czerwca czy lipca. Wcześniej klopsiki z pęczkiem 13 zł teraz 15 zł. Inne dania też nieco droższe. Karta jest większa no i wkońcu coś z kurczaka :) Nie ma już sałatek różego rodzaju. Jeden rodzaj pierogów - ruskie. Poza tym mielony, klopsy, karczek, cielęcina, polędwiczki wieprzowe i coś jeszcze tego typu. Zup też jest więcej i z tego co wiem zmieniają się, nie wiem z jaką częstotliwością, ale chyba co miesiąc. Teraz np jest kapuśniak, barszcz czerwony, cebulowa, fasolowa chyba, krem z dyni i jeszcze chyba ze 2.
BARDZO POLECAM ĄKĘ, naprawdę widać zmiany. Miło posiedzieć, nie chce się wychodzić :) Obsługa interesuje się klientem, pani podchodziła, pytała, do zupy proponowała pieczywo. Przyzwoicie.
Jednak restauracja raczej nie dla "typowych" studentów. Chociaż promocja właśnie "studencka" bardzo atrakcyjna i jedzenie "jak u mamy".
Napewno teraz po zmianach będę często chodziła na obiad. Ceny w miarę, choć wiadomo, każdy chciałby taniej.
An error has occurred! Please try again in a few minutes