Miejsce idealne na szybkie jedzenie dla osób nie jadących fast foodów. Może niektórzy narzekają na monotonii potraw ale przecież większość lokali ma stałe menu o Mc'Donald nie wspominając 😀 szybko, czysto, smacznie i za przyzwoite pieniądze
Jeżeli chodzi o smak, wybór i jakość to Galeria bije konkurencję w postaci Pyzatej Chaty na głowę. Nie mam nic do zarzucenia zarówno jeżeli chodzi o jedzenie w lokalu, jak i catering. Wystawiam jednak tylko 3,5 bo cena jaką przychodzi nam zapłacić za porcję, którą można się najeść przebija niekiedy o 50%(i więcej) konkurencję.
Oto dzisiejsze menu-KURCZAK , KURCZAK KURCZAK !!!
:Dania mięsne
Filet z kurczaka gotowany na rosole z warzywami
Gyrosowy kurczak
Kotleciki drobiowe
Tarta z kurczakiem, boczkiem i warzywami
Tak, tak dominuje kurczak, niestety !!. Wiąże sie to na pewno z jego korzystną ceną.
Indyk zjawia się bardzo rzadko, wieprzowina także jest w mniejszości.Szkoda.
Zadziwiające są ceny deserków-mała ilość a cena szybuje coraz śmielej.Porcyjki ciasta także bardzo smętne.
Cieszą nas natomiast tzw makarony od Pani Kasi,dzięki nim jest co jeść, gdyż z resztą dań różnie to bywa.To racja, że w poniedziełki zawsze menu bardzo słabe. Na szczęscie ostatnio chyba już nie było tych okropnych indyjskich dni :)
Następca barów mlecznych w stylu z I połowy XXI wieku. Galeria Smaku to współczesny bar szybkiej obsługi. Z góry wiadomo ile kosztują trzy róże zestawy dnia (kosztują nie wiele). Jeśli oceniać podawane tam posiłki w kategoriach "bary", a nie "restauracje", to ocena musi być dość wysoka. Bywałem tam wiele razy. Zapraszałem tam na szybkie posiłki swoich znajomych i nawet ci z Warszawy byli zadowoleni. Właściciel Galerii Smaków (podobno) jest jednocześnie właścicielem jednej z kultowych restauracji w Lublinie, którą na tym forum mocno skrytykowałem. Tym razem jednak wystawiam dość wysoką ocenę. W Galerii można szybko i nieźle zjeść. Jeśli komuś nie odpowiadają proponowane na dany dzień zestawy, to może sobie zamówić inne danie spoza zestawów, zwykle droższe i lepsze. Po drodze do kasy można położyć na tacę którąś z sałatek (duży wybór), szklankę jakiegoś soku (duży wybór), bądź piwo (mały wybór). Wybrany obiad można spożyć przy wygodnym stole. Zawsze są wolne miejsca, gdyż obsługa jest sprawna.
Raj trawożerców. Jestem mięsożercą, jednak brak dobrego warzywa potrafi mi zepsuć nawet najlepszego schabowego. i ten brak, tak powszechny jak polska długa i szeroka (colesław, marchewka, colesław...), galeria rekompensuje z nawiązką. ponieważ mieszkaliśmy tuż obok, wpadaliśmy często na godzinę przed zamknięciem i nadal mieliśmy przed sobą wachlarz możliwości. Zdarzało się, że mój chłopak wychodził głodny, bo nie było już dla niego kawałka porządnego mięsa, ale ja nie narzekałam nigdy. Bardzo chwali się im dbałość o szczegóły - opiekane ziemniaczki, zupy, surówki, dressingi czy nawet gotowane buraczki - zawsze na piątkę z plusem. Aż zastanawia, dlaczego jarzynowa czy warzywa z wody nie mogą wszędzie tak smakować?
Polecam wszystkim, dla których zielenina na talerzu nie jest "czymś, przez co trzeba przebrnąć".
Świetne także dla dzieci - mnóstwo kształtów i kolorów i możliwość spróbowania wszystkiego po troszku pozwala się przełamać nawet tym najbardziej nieśmiałym i niejadkom.
Szybko i smacznie. W Galerii Smaku bywam od czasu do czasu, ostatnio na początku lipca. Wydaję mi się, że lokal cały czas utrzymuje dobry poziom. Jedzenie jest świeże, ciepłe i w dużym wyborze, co wcale nie jest takie oczywiste w innych restauracjach samoobsługowych. Jest to restauracja samoobsługowa,
więc na talerzu mogą wylądować przeróżne dziwne zestawy w zależności od upodobań konsumenta. Jednak napiszę co wylądowało na moim. Ziemniaki opiekane, gotowane marchewki, pomidory z cebulką oraz pieczone udko. Wiadomo, że przed zamknięciem jest mniejszy wybór, ale to normalne. Bardzo dobre są warzywa, dania wegetariańskie, a zupy jak domowe. Ciekawym urozmaiceniem są środy ze smakiem. Obsługa też w porządku. Jedyny minus to toaleta, bo chyba wymaga już odświeżenia i częstszego sprzątania, bo ruch w lokalu jest duży.
Odczepcie się do Generała. Galeria Smaku jest obecnie tą restauracją, w której bywam najczęściej. Powód jest banalny. W większości lubelskich restauracji i barów nie ma dla mnie nic do jedzenia, choć wydawałoby się, że jadam prawie wszystko, byle to coś nie było w panierce, albo nie było zapieczone w jakimś tłustym serze, no i żeby nie było ziemniakiem, albo żeby nie było polane jakimś tłustym sosem. Już nawet nie próbuję szukać nowych miejsc, bo jest to bardzo uciążliwe. A w Galerii Smaku zawsze coś do zjedzenia dla mnie jest. Dziś byłam pół godziny przed zamknięciem, gdy oferta już była bardzo skromna, ale i tak znalazłam sporo rzeczy, które nadawały się do jedzenia: były naleśniki wegetariańskie, gotowany kalafior (zwyczajny, bez tej wstrętnej tartej bułki - jak wszędzie), modra kapusta, brokuły. Same dobre rzeczy. I do tego mogę brać tyle ile uważam i nikt mnie nie nagabuje.
Odczepcie się od Generała (tj. od Galerii Smaku) wszyscy jej krytykanci, bo tam po prostu można coś zjeść.
Czapki z głów. Restauracje samoobsługowe z jedzeniem na wagę rozsiały się po całej Polsce. Galeria Smaku była jedną z pierwszych i pozostaje jedną z najlepszych w swojej kategorii. Gdy chodzi o jakość i rozmaitość oferowanych posiłków jest to obecnie najlepsza restauracja tego typu jaką znam. Uwzględnia niemal wszystkie diety. Ceny dań bezmięsnych być może nie są zbyt ekonomiczne, ale żadna z lubelskich restauracji nie proponuje aż tak wielkiego wyboru typowych, polskich dań bezmięsnych i na takim poziomie jakościowym.
Docenić należy to, że menu jest codziennie inne. Godne naśladowania jest także to, że na stronie internetowej restauracji to zmieniające się menu jest codziennie publikowane.
Dzisiaj przyznaję więcej gwiazdek za współczynnik cena/jakość, gdyż byłem na kolacji po godzinie 17 i zapłaciłem za swój zestaw (kopytka, gulasz, sałatka) oraz za półlitrową colę 8 zł i 10 groszy! Czapki z głów.
Szybko, spory wybór, przemiła obsługa. Zaletą lokalu jest to, że widać wszystkie dania, można nałożyć dokładnie tyle na ile ma się ochotę. Spora różnorodność (ale nie zawsze). Większość dań jest smaczna, fachowo przyrządzona i dobrze doprawiona. Wyjątki: Niestety ciasto na pierogi jest często bardzo twarde, lasagna zawsze sucha i z niepasującymi do niej składnikami (np. groszkiem). Stanowczo ZBYT DUŻO kurczaka na różne sposoby, ZA MAŁO wieprzowiny, indyka, kaczki. Desery zdecydowanie za drogie w stosunku do wielkości porcji. Lekko oburzająca jest ilość kompotu w kubku, zwykle niewiele więcej niż pół, najczęściej jest on bardzo rozwodniony. W takiej postaci powinien kosztować symboliczną złotówkę. Pozostałe dania bez większych zastrzeżeń. Wyjątkowo pomocna i przesympatyczna obsługa. Przykre i niezrozumiałe jest to, że prawie nikt z klientów przy nakładaniu jedzenia oraz braniu sztućców i talerzy (dotykając brudnymi rękami do pozostałych sztućców itp.) nie korzysta z dostępnych rękawiczek jednorazowych. Wystrój lokalu oryginalny, zastosowano różne techniki dekoracji wnętrz, jak na bar tego rodzaju- bardzo udany. Cały lokal łącznie z łazienkami zawsze bardzo czysty i zadbany. Szkoda tylko, że na niektórych stolikach brakuje solniczek.
Reinkarnacja. Galeria jakby już chyliła się ku upadkowi, a tutaj proszę bardzo: reinkarnacja. Wczoraj i dzisiaj skusiłem się na obiadek w ramach tygodnia kuchni włoskiej i jestem pod dużym wrażeniem. Przede wszystkim dobre wrażenie robi ogromny wybór różnorodnych, różnokolorowych dań, które klient sam sobie komponuje i sam nakłada (wszystko jest sterylne - klient operuje w jednorazowych rękawiczkach ochronnych). Wszystko jest w jednej cenie. Kilogram jedzenia skalkulowano na 26,90 zł. Przy kasie zatem nie ma żadnych przestojów - wystarczy zważyć talerz - i pomyka się do stolika. Z menu szczególnie powinni być zadowoleni wegetarianie. Mają teraz w galerii naprawdę spory wybór ciekawych dań.
Co do smaku wszystkich dań nie wyrażam aż tak dużego aplauzu. Pewne niedoróbki dostrzegłem - nie wszystko smakowało aż tak dobrze jak wyglądało. Jednak ocena "dobry" za jedzenie jest - w sumie - zasłużona.
Spośród rzeczy, które jadłem dzisiaj i wczoraj na pewno na wyróżnienie zasługują ravioli z ricottą i suszonymi pomidorami. Tłum się na nich specjalnie nie rzucał, bo ravioli swoim wyglądem przypominały ruskie pierogi (były zatem znacznie większe od typowych włoskich ravioli), ale przyrządzono je z włoskiej mąki, z prawdziwej ricotty i z dobrej jakości suszonych pomidorów. Niech żałują zatem ci, którzy wobec nich przeszli obojętnie.
An error has occurred! Please try again in a few minutes