PROLOG: mawia się, że życie cię zawiedzie, znajomi cię zawiodą, ale jedzenie nigdy cię nie zawiedzie. Jeżeli wziąć pod uwagę pizzę W Bramie, to ta maksyma jest najprawdziwszą prawdą - cienka, lekka, z dobrej jakości składnikami, wybija się wśród konkurencji. Patrząc na to, że knajpka jest świetnie usytuowana w urokliwym otoczeniu zamku i parku, z pewnością warto tu wlecieć po drodze ze spaceru nie tylko na pizzę, ale na przykład na zdrowy świeży koktajl w środku dnia.
JEDZENIE: poszliśmy w trójkę, więc udało mi się popróbować kilku pozycji:
1. Pizza 4 sery z rukolą i gruszką: OCENA 4,5
- była przepyszna. Zawsze lubiłam połączenie konkretnych smaków z nutą słodyczy i tym razem, pizza stanęła na wysokości zadania. Świeża rukola, idealnie skarmelizowana gruszka (nie za twarda, nie za miękka), w otoczeniu 4 serów wśród których przebijał się rokpol, a wszystko na najlepszym cieście jakie spotkałam w Poznaniu - super cienkie ale nie spalone, naprawdę imponujące że się udało, bo dzięki kilkumilimetrowej grubości, rzeczywiście można było poczuć przyjemną synergię wszystkich składników. Jedyny minus: w środku pizzy ciasto nie uniosło składników, więc bez sztućców sie nie obeszło. Biorąc jednak pod uwagę całość: pizza w Bramie wydaje się być najlepszą pizzą w mieście.
2. Zupa cebulowo-porowa: OCENA 4
- bardzo dobra. Podana w kubku z kawałkiem przypieczonej w piecu bagietki.. Gęsta, pożywna, z kawałkami pora.
3. Makaron ze szparagami i kurczakiem: OCENA 4
- porcja spora, tagliatelle przyzwoite i w odpowiednim momencie wyciągnięte z wody. Szparagów i kurczaka odpowiednia ilość, a wszystko w łagodnym sosie śmietanowym. Znajomemu, który wziął to danie, bardzo smakowało. Mnie nie powaliło, ale było przyzwoite - po prostu nie jestem fanką śmietanowych pozycji.
4. Risotto dnia: OCENA 2,5
- tutaj gorzej im poszło. Kelnerka niestety lakonicznie potrafiła odpowiedzieć czym jest risotto dnia, ale po spróbowaniu strzelam, że miało być to risotto z borowikami na białym winie. Konsystencja całości była udana, jednak posmak borowików przebijał się przez całe danie tak intensywnie i bez nuty zaczepienia o nic innego, że odnosiło się wrażenie konsumowania po prostu ryżu z grzybami w przyprawie grzybowej kostki bulionowej. Czegoś zdecydowanie zabrakło.
5. Koktajl z bananem, pomarańczą i szpinakiem: OCENA 4,5
- podawany w szklanej półlitrowej karafce zrobił świetne wrażenie. Od razu przez szkło widać, że miksują wszystko na miejscu zaraz po zamówieniu (nic się nie rozwarstwiało). Jest to więc rzeczywiście ŚWIEŻY koktajl. Dodatkowy plus to konsystencja smoothie - wymierzone trafnie proporcje, co widać również po kolorze. Zdecydowanie godna polecenia pozycja.
CENY: korzystne - stosunek jakości do ceny: 4,5. Pizze ok. 20 zł, makarony 20-29 zł, świeże koktajle 0,5L 13 zł, zupy 6-7 zł. Porcje porządne i estetycznie podane.
WYSTRÓJ: lokal rzeczywiście mieście się w bramie zamkowej, a dokładniej w jej piwnicy. Kwestię oświetlenia rozwiązano jednak sprytnie - nie czuć tam depresyjnego półmroku, a modernistyczne lampy zwisające na kablach z sufitu zgrabnie łączą się z postawnymi drewnianymi stołami i jasną kolorystyką ścian. Trochę w aranżacji widać zagubienia: z jednej strony papierowe podkładki z info o polubieniu restauracji na FB (czyli nowoczesność), kwadratowe ładne talerze, wygodne krzesła i kanapy z IKEI, ale samo zejście schodami i toalety włoski wyżelowany vintage. Niemniej ogólnie w miarę się bronią.
Do dziedzińca zamkowego gdzie również można zjeść pod parasolem doczepić się nie można - stary polski zabytek ma swój nieprzemijający urok.
OBSŁUGA: od znajomych którzy już tu bywali, słyszałam że obsługa jest super miła i panuje W Bramie przyjemna atmosfera. Ja jednak trafiłam na kelnerkę, która była na granicy nieuprzejmości. Ani razu się nie uśmiechnęła - ani przy przywitaniu, ani w trakcie przyjmowania zamówienia, ani podawania, ani nawet podczas rozliczania rachunku. Dopiero gdy wychodziliśmy pojawił się na jej twarzy półuśmiech, zapewne po tym jak sprawdziła, że jednak napiwek i to w miarę dobry dostała. Nie zmienia to jednak faktu, że mówiła tonem jakby miała pretensję że musi nas obsługiwać i naprawdę zastanawiałam się czy nie podejść i poprosić by obsługiwał nas ktoś inny. Wiadomo, jest człowiekiem, ma gorszy dzień, ale zawód kelnera wymaga bycia miłym lub odrobiny aktorstwa. Gdyby ją ocenić, dostałaby mierne 2, za zepsucie klimatu.
An error has occurred! Please try again in a few minutes