OGÓLNIE: zdecydowanie bardziej bistro niż cafe, więc jeśli nie zależy nam na wyszukanych daniach, tylko czymś w stylu bardziej nowoczesnego baru mlecznego z bajglami, naleśnikami i burgerami w ładnym miejscu (bo wystrój jak na bistro to 5 gwiazdek), to jako śniadanie czy szybki lunch w wyskoku z pracy, Karafka się nadaje.
JEDZENIE: 2,5/5
menu jest stosunkowo ubogie - 3 salatki, kilka bajgli (podawanych tylko do godz. 15:00), sporo naleśników, jakieś pierogi, burgery (z mięsem ale i wege), 2 rodzaje ciast. Ogólnie wygląda jakby ktoś nie mógł zdecydować się czy robi naleśnikarnię, śniadaniownię czy kawiarnię.
Jako, że weszłam po 17ej i nie zdążyłam przetestować bajgli, zamówiłam naleśniki z twarożkiem z sokiem limonki i sosem mango, lemoniadę arbuzową i kawę mrożoną. Nalesnik wjechał po 2 minutach, co sugeruje że był już gotowy wcześniej i też tak smakował - mikrofalą. Sam pomysł na filling twarożku z limonką fajny, jednak sos mango okazał się niesamowicie słodkim, spreparowanym (gotowym) sosem z butelki. Zważywszy na to, że samo ciasto naleśnikowe tez było słodkie i takie jak u mamy, czyli klasyczna pszenna mąka na tłuszczu, to całość jakością porównywalna do baru mlecznego.
Kawa mrożona: klasyk bez szału, aromatu i standardowego estetycznego koloru.
Lemoniada: niezła (arbuz, kilka borówek nawet pływały w środku), ale znów przerost formy nad treścią (ładny napis w menu a wykonanie...hmm).
Podsumowując: lepiej by zrobili robiąc bistro klasyki niż wrzucając ciekawostki, których nie potrafią przygotować.
CENY: 3,5/5
naleśniki 14, kawa mrożona 9, lemoniada 9. Ocena cen 3,5 bo niby ceny niewygórowane, ale patrząc na jakość smaku/składniki/sposób podania, to jednak nieadekwatne do wartości w mojej opinii.
OBSŁUGA: 4,5/5
Kelnerki szybkie, uprzejme, uśmiechnięte, sprawdzające czy coś jeszcze podać, sprzątające ze stołu.
WYSTRÓJ: 5/5
To 5 za wystrój to jako wystrój bistro ;) Gdyby ogólnie oceniać, to mają ode mnie słabą 4-ę czyli i tak całkiem nieźle. Lokal jest ogromny - kilka dużych, oszałamiająco przestronnych sal. Karafka mieści się wszak w starym budynku, które kiedyś należało do Uniwerku Ekonomicznego, a jeszcze wcześniej do PKP, a jeszcze wcześniej pewnie było urzędem czy czymś w tym klimacie. Zatem miejsca nie brakuje, a połączenie post-komunistycznych przestrzeni z nowoczesnymi elementami (kolorowe, modne krzesła, lampy z żarówek w szklanych butelkach, jakieś wstążki, zielone kwiaty) robi klimat, jakiego w bistro ciężko szukać. Nie wpisują się w to tylko toalety, no ale jak postkomunizm, to postkomunizm ;)
An error has occurred! Please try again in a few minutes