Włoski mainstream z klimatem, ale bez finezji. Udałem się do Tesoro wczoraj z synem na kolację po uzyskaniu pozytywnych rekomendacji od przyjaciół. Generalnie przekaz był bardzo pozytywny: włoska kuchnia, pasty, pizze, rybi i owoce morza. A przy tym wszystko to zanurzone w prawdziwie włoskich klimatach z zewsząd dochodzącym do uszu włoskim językiem...
Język językiem, ale na samą myśl o dobrze zrobionej rybie ślinianki same kazały mi wsiąść do samochodu. Zwłaszcza, że nad morzem będąc od dni kilku doświadczam bezustannego załamania nerwowego na widok co tu się z rybami robi w tak zwanych smażalniach pożal się boże...
Ale do rzeczy jesteśmy w Tesoro. Lokal wygląda bardzo zachęcająco, na zewnątrz taras a przy wejściu tabliczka, że należy poczekać na wskazanie stolika. Czekamy... kelner pojawia się natychmiast i zgodnie z prośbą wskazuje stolik dla dwóch na tarasie (pierwszy duży plus: natychmiastowa obsługa, zero problemów z dostępnością stolika pomimo braku rezerwacji, pełnego sezonu i godzin szczytu wieczornego - póki co, super).
Siadamy przy stoliku, kelner od razu podaje kartę (kolejny plus).
Menu:
no więc mieszane uczucia mam, postaram się bardzo obiektywnie więc:
- oczami syna - to klasyczny makaroniarz i pizzożerca - to co zobaczył w menu wprawiło go niemal o euforię :) bardzo duży wybór past i pizzy, rzeczywiście jeśli ktoś ma ochotę zjeść tego typu posiłek, już samo menu krzyczy: zjedz mnie ;);
- moimi oczami - no więc skoro się powiedziało a, że ryba to szukam ryby szukam, szukam, szukam jest... filet z soli. I tyle... no nie, myślę, że to pomyłka jakaś bo włoska knajpa i zero ryb? Proszę o pomoc kelnera, i rzeczywiście, pomyłka... uffff, okazuje się, że jest druga karta (tzw. menu tygodnia) a w niej krążki kalmarów smażone w panierce. Dobrze, myślę sobie, zapomnij o rybach, przecież włoska kuchnia jest tak potężna, że znajdziesz coś w mięsach tylko szukaj, szukaj, szukaj... przechodzę więc do dań mięsnych, a tam:
- argentyńska wołowina (antrykot),
- argentyńska wołowina (polędwica),
- saltimbocca !!! jest!!! już witam się z gąską, ale coś mnie tchnęło i czytam dalej... "drobiowa"??? what? a gdzie delikatna cielęcinka? się pasie na stokach włoskich alp.
No więc zdecydowałem się na kalmary :( . Syn zamówił pizzę fungi.
Podsumowując dania główne w menu: jeśli przyszedłeś na makaron lub pizzę to jest miejsce dla ciebie, jeśli jednak chciałbyś coś z niemącznych klasyków kuchni włoskiej skubnąć... trzymaj się z daleka!!! To samo dotyczy ryb i owoców morza.
- Przekąski - i tu muszę powiedzieć, że kuchnia włoska puka do drzwi! Duży wybór, wszystko trąci Italią. Zero uwag. Jest pięknie! Zamówiliśmy talerz dla dwojga (przekrój przez menu) a w międzyczasie kelner przyniósł pieczywo (kolejny plus: pieczywo bardzo dobre i świeże).
- Wina - szału nie ma, karta raczej uboga. Wina na kieliszki tylko z dolnej półki. Syn nie pije (jeszcze) więc musiałem zamówić butelkę z opcją na zapakowanie na wynos. Wina są ściągane bezpośrednio z Włoch (mają włoskie banderole). Zamówiłem doc orvietto classico.
Na stole:
na stole czekała na nas butelka oliwy z oliwek, butelka octu balsamicznego, sól i pieprz (kolejny plus). Oczywiście nie mogłem się oprzeć i natychmiast rozlałem na talerzyku (od razu dostarczonym przez kelnera z chlebkiem w koszyczku - kolejny plus) trochę oliwy. Bardzo przyzwoita! Lekko orzechowy smak z nutą goryczki, trochę blado żółta, ale bez przesady. (kolejny plus).
W menu napisane, że na potrawy czeka się od 20 do 40 minut.
Starter dostaliśmy prawie natychmiast, w międzyczasie skończył się chlebek, więc pani kelnerka (inna, niż obsługujący nas kelner) przechodząc zasugerowała dokładkę... oczywiście z ochotą na to przystaliśmy (kolejny plus).
Wino:
za chwilę przyszedł kelner z winem (tan sam, który nas obsługiwał, mam wrażenie graniczące z pewnością, że wino traktowane jest tu nieco po macoszemu). Prezentacja wina bardzo profesjonalna, kieliszek duży i czysty. Temperatura wina idealna. Podczas otwierania kelner prawidłowo zdjął owijkę, przy wyjmowaniu korka butelka trzymała się pionu bez kręcenia!!! Full profeska. Do tego pojemnik na wino, schłodzony!
Samo wino: orvieto classico, klasa cenowa 80-90 zł (to górna półka z dostępnych w menu). Opisane było jako kupaż trebbiano, grechetto i... chardonnay. I to mnie w nim właśnie zaciekawiło, chciałem poczuć oleistość chardonnay'a w takim towarzystwie. Na butelce stało, że to świeżynka (2012) więc nie ma o co kruszyć kopii (przelane z metalowych beczek do butelek, drewnem traktowane nie było z pewnością)... acha, w menu nie są podane roczniki win... ale z drugiej strony chyba nie ma takiej potrzeby ;) ) samo wino słomkowe, lekko kleiste (to chyba ten chardonnay), w smaku lekko kwaskowe, ale krótkie i tępe. Przyzwoite, bez szaleństw. Mojego testu drugiej butelki jednak nie przeszło (czy kupiłbym dla siebie drugą butelkę do domu? nie).
Podsumowując: jak na włoską knajpę brak białego piemontu z asti, brak przyzwoitej toskanii (choć choroba jasna, patrzyłem głównie na białe wina, więc o co mi tu chodzi... chyba nie o vin santo?), brak białej górnej adygi / vapolicelli generalnie brak brak brak. nie Polecam dla smakoszy włoskiego wina... oj nie, odradzam smakoszom włoskiego wina wręcz!!!
Danie pierwsze: talerz przekąsek.
Talerz słusznych rozmiarów, na nim plastry wędlin, marynowane warzywa, grzyby. prezentacja super, wszystko pięknie ułożone i bardzo estetycznie podane. Jedzenie pyszne! Wędliny świeże, z charakterem. Mnie zauroczyła zwłaszcza marynowana cebulka do zalewy został dodany a zresztą, niech to będzie niespodzianka! Jak dla mnie bomba, warto przyjść dla samej cebulki.
Podsumowując: przystawka wyśmienita, przepyszna (ogromny plus).
W międzyczasie okazało się, że koszyk z chlebkiem, którego dokładkę zaproponowała nam pani kelnerka gdzieś "wsiąkł". Po kwadransie poprosiłem kelnera a ten przyniósł natychmiast. Minutę później przyszła do nas kelnerka, która zabrała nam koszyk i przeprosiła. Jak dla mnie szok, bo wcale nie zgłaszałem żadnych pretensji. (ogromny plus mimo, iż chlebka już nie dane było nam przekąsić bo nadeszły główne dania...).
Dania główne:
- syna - czyli pizza z fungami - pizza słusznej wielkości, akurat dla jednej osoby, wyglądała bardzo apetycznie. Niestety, nie spróbowałem (absolutnie nie miałem ochoty na pizzę). Syn wyrażał się o niej w samych superlatywach (a jest wybrednym pizzożercą). zwłaszcza chwalił ciasto! (duży plus dla pizzy);
- moje - dostałem duży talerz wypełniony usmażonymi na tłuszczu krążkami kalmarów w panierce, do tego rukola z pokrojonymi w połówki pomidorkami koktajlowymi i miseczka z różowym sosem. Prezentacja jak z budki fastfoodowej we Władysławowie (nie żebym miał coś do władka, ale tak mi się jakoś skojarzyło). Porcja bardzo duża. W smaku, ... w smaku... hmmm... ujmę to delikatnie...zero finezji. Gorąco apelowałbym do właścicieli o usunięcie tej pozycji z menu (minus jak z Chałup do Helu).
Zakończenie:
zamówiłem ristretto. Kelner, który nas obsługiwał, nie wiedział, co to jest ristretto. Rozumiem, gdziekolwiek indziej, ale we włoskiej knajpie??? Tym niemniej ristretto nadeszło i było przepyszne, z malutką ciasteczkową przegryzką trącącą amarone... silny włoski akcent na koniec (duży plus).
Ceny: przyzwoite (nie dotyczy jednej pozycji w menu: kalmarów).
Podsumowanie:
jeśli oczekujesz dobrego włoskiego jedzenia i chcesz pizzę lub makarony - idź do Tesoro
jeśli oczekujesz innego niż pizza i pasta dobrego włoskiego jedzenia - szukaj dalej
oczekujesz steków z argentyńskiej wołowiny (antrykot i polędwica) - sugeruję spróbować w Tesoro. Co prawda nie jadłem, ale wszelkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że będą pyszne!
Chciałbyś spróbować dobrego włoskiego wina - już lepiej udaj się do Tesco.
Aha, na koniec jeszcze jedna uwaga. Miejscówki na tarasie bardzo przyjemne gdyby nie fakt, że przesiedziałem całą kolację w smudze dymu z papierosa z sąsiedniego stolika (nie zapytano nas czy dla palących, czy nie, nie było wskazanych stref dla palących... duży minus).
Drugie aha - rzeczywiście, włoski rulez! Zewsząd dobiegały nas rozmowy po włosku, ludzie się śmiali, atmosfera wokół była bardzo pozytywnie energetyczna. obserwowanie tego sprawiało mi nieukrywaną przyjemność. (duży plus).
Płatność kartą możliwa. Napiwki nie mogą być wliczane przy płatności kartą (mały minus).
Pozdr,
raf.
An error has occurred! Please try again in a few minutes