Byłam, wnętrze super, bardzo mi się podoba, pani kelnerka bardzo ogarnięta i cierpliwa względem klientów którzy patrząc w egzotyczną kartę dań nie bardzo wiedzieli co i jak :). Zamówiliśmy:
- przystawka:
PRAWNS HARIYALI - marynowane krewetki w ziołach upieczone w piecu glinianym,
MALAI KEBAB - kawałki kurczaka marynowane w orzechach nerkowca,
ASSORTED BREAD BUSKET - mieszanka wybranych chlebków indyjskich.
- danie główne:
MUTTON BOMBAJ MASALA - specjalność restauracji - jagnięcina w wybornym sosie curry,
PRAWNS MOILY - krewetki w kokosowo-cebulowym sosie curry
+ ryż basmati i znowu chlebki indyjskie do przegryzania.
- deser:
KULFI - mrożony indyjski deser podawany z orzeszkami.
Mnie osobiście kurczak trochę rozczarował, był bardzo delikatny, w środku trochę suchy, smak orzechowej marynaty bardzo subtelny o ile nie śladowy. Krewetki w ziołach za to bardzo ziołowe intensywne, ale smaczne. Chlebki indyjskie z sosami - rewelka. Ja szaleję za pieczywem tak generalnie, więc to była ciekawa przekąska :). Z dania głównego - lekko podostrzona jagnięcina była ciekawa, ale to KREWETKI W SOSIE KOKOSOWO - CEBULOWYM podbiły moje serce i żołądek. Delikatne, słodziutkie, sosik o takiej aksamitnej konsystencji, coś fantastycznego!!! POLECAM!!! Do tego ryż basmati jako dodatek - niby zwykły ryż bez niczego, ale był świetnie ugotowany i bardzo smaczny choć to tylko ryż :), jednak największą niespodzianką był deser, indyjskie lody. W karcie tak to było opisane, i to chyba właśnie to coś co się nazywa kulfi. O ile pistacjowe miały obłędny wściekle zielony kolor to nie czuć było w nich za bardzo smaku pistacji, choć nadal smakowały. Ale dopiero lody o smaku mango sprawiły, że mało nie odfrunęłam pod sufit z wrażenia. Prawdziwa ekstaza dla podniebienia. W sumie nie jestem pewna do końca ile to ma wspólnego z naszymi tradycyjnymi lodami, ale obydwa smaki, zarówno pistacjowy i mango tak naprawdę smakowały jak coś w stylu mrożonej krówki. Były niesamowicie słodkie, ale miały fantastyczną konsystencję jak się powoli rozpływały na języku, nie były kremowe, ale takie bardziej chropowate, właśnie jak taka krucha krówka. Tak więc lody o smaku mango jako deser również polecam. W między czasie pochłonęliśmy też dwa lassi - jedno tradycyjne, mango, a drugie sezonowe i bardziej nasze, polskie - truskawkowe - obydwa idealnie tłuściutkie i orzeźwiające, mangowe odpowiednio słonawo-słodkie. Podsumowując - jedzenie poprawne, ale nie dałabym się za nie pokroić, zdecydowanie ocenę podciągają te krewetki i lody mango :).
Co do samej knajpy - kelnerzy kompetentni, znają jedzenie, które podają, potrafią o nim ciekawe opowiedzieć i wyjaśnić co do czego podobnie smakuje z rzeczy, które znamy i jemy na codzień (dla mnie kuchnia indyjska jest czymś kompletnie egzotycznym więc takie porównania są dla mnie jedyną wskazówką :)). Wystrój wnętrza - piękny, klasycznie elegancki, ale z nutką Orientu, przyjemne kolory. Lokalizacja super, łatwo dojechać/dojść z metra. Ceny - do niskich nie należą, ale dania są dość spore, lokal ładny, kelnerzy mili i kompetentni - jestem skłonna zapłacić taką kwotę raz na parę miesięcy za taki nastrój i obsługę :). Nie jest to też miejsce do którego człowiek by się wybierał ot tak, na codzienny obiad, ale na jakąś bardziej specjalną okazję w stylu urodzin, rocznicy etc. - w sam raz!
Po jedzonku można się udać na spacerek i przysiąść na ławeczce na położonym nieopodal Placu Grzybowskim :).
An error has occurred! Please try again in a few minutes