Awesome modern Italian cuisine. Extremely friendly and knowledgeable staff. Wish I could try all the starters and then some more. Lovely alfresco dining. Best way to enjoy the Polish summer on a date night.
Bardzo dobra kuchnia, w dodatku ciekawie podana. Świetne miejsce na kolację w gronie przyjaciół czy rodziny. Na pewno jeszcze kiedyś zajrzę.
Romantic... romantic and once again romantic... what a hidden gem!!! Loved it all the way around. Great wines and the food. Was packed on a Friday evening. Will be back!
Wczoraj wieczorkiem wybraliśmy się do Ale Wino na pogaduszki z przyjaciółmi. Restauracja jest położona w centrum miasta przy ulicy Mokotowskiej i ma bardzo nietypowe wnętrze – kilka pomieszczeń połączonych korytarzami, co daje efekt małego labiryntu. Pomieszczenia są dość niewielkie, skromnie i gustownie urządzone – dzięki temu jest przytulnie i intymnie.
Na przystawki zamówiliśmy ravioli z selera i brandadę – oba dania poezja smaku – osobiście dopiero niedawno odkryłem, że lubię selera i próbuję go w różnych kombinacjach smakowych, jednak to co otrzymałem w Ale Wino, jest jak na razie dla mnie NUMBER ONE – fenomenalnie wyważone połączenie prostych składników – selera, kalafiora i palonego masła – niebo w gębie. Cieniutkie płatki pieczonego selera nadziewane drobniutko pokruszonym kalafiorem zanurzonym w maślanym smaku, świetnie przyprawione i podane. Mniam. Brandada – pasta z ziemniaków z wędzonym dorszem + żółtko. Niby banalne połączenie smaków dzieciństwa, a jednak poezja…. Nic dodać nic ująć.
Jako danie główne przyjąłem kolejną przystawkę – tym razem tatar wołowy, podany nieco odmiennie niż zwykle jadam, bo z chrzanem i wędzoną słoniną. Również to danie mnie zachwyciło. Tatar próbuję bardzo często w wielu restauracjach, jednak ta forma bardzo mi przypadła do gustu i z pewnością wpadnę na powtórkę.
Żona zamówiła terrinę z gęsi z galaretką z sosny – spróbowałem tylko kęs i było warto ☺
Dodatkowo na stół wjechało risotto z przegrzebkami – pięknie pachniało i wyglądało i wg kolegi równie dobrze smakowało oraz udko kacze confit, które zamówiła koleżanka i była zadowolona ☺
Restauracja ma bardzo bogaty wybór win – i co najważniejsze panowie somelierzy potrafią dobrze doradzić. Nie ma karty win – wybieramy prosto z półki.
Muszę stwierdzić, że był to chyba najbardziej udany kulinarnie wieczór w ostatnim czasie i do Ale Wino będziemy wracać, choćby po to, żeby spróbować reszty potraw z karty.
Mam tylko jedną uwagę na minus – restauracja nalicza 12,5% opłaty serwisowej już od 4 osób włącznie. Myślę sobie, że 4 osoby nie stanowią wielkiego wyzwania dla kelnera i obligatoryjne doliczanie do rachunku serwisu przy tak małej grupie nie jest fajne. Nie lubię być zmuszany do dawania napiwku – lubię decydować sam czy chcę wynagrodzić pracę, czy nie – w tym przypadku, gdyby nie to, sam chętnie wręczyłbym większy napiwek od siebie – bo kulinaria i obsługa były naprawdę na najwyższym poziomie.
Najwyższy poziom obsługi, zadziwiająco spore porcje jak na ten poziom restauracji (wg mnie ekskluzywna) wino doskonale dobrane. Pstrąg najlepszy jaki w życiu jadłem. Polecam z całego serca zarówno na kolację we dwoje jak i na kolację biznesową w szerszym gronie
It wasn't easy to find the place since it's located in an old house kind of building with rear entrance. I walked in with no reservation on a Saturday evening and the staff made every effort with a big genuine smile to seat me in the fully booked place. Large selection of wines, small and reasonably priced menu (a big plus). The ambience is quiet but busy at the same time. I had a Truffle Risotto that tasted just right. A well balanced use of truffle that kept the Risotto's taste genuine with a perfect twist of the strong Truffle flavor.
Overall it was an excellent experience. A definite come back when in Warsaw next.
Fenomenalne miejsce na każdą okazję. Obsługa na wysokim poziomie. Dania nieziemsko smaczne. Ogromny wybór win oraz nieoceniona pomoc ze strony obsługi. Fantastyczne miejsce
Jestem tu stałym bywalcem ☺️. Świetna restauracja z luźną atmosferą, ogarniętą obsługą i, oczywiście, ZNAKOMITYM jedzeniem. Wszystkie produkty używane w kuchni są świeże, sezonowe i świetnej jakości, często wyrabiane na miejscu. Każde z dań próbowanych przeze mnie było na swój sposób intrygujące i pozostało w mojej pamięci. Ostatnio miałam okazję brać udział w tzw. "Prandium". Polega to na tym, że w każdą niedzielę restauracja szykuje specjalne menu w formie posiłku dla całej rodziny. Wszyscy dzielą się tym, co jest na stole, a uprzejmi kelnerzy co chwila donoszą dokładki ☺️. Tej niedzieli główne skrzypce grała znakomita troć.
Wracałam, wracam i będę wracać, a wszystkim bardzo polecam to miejsce na każdą okazję.
Ale wino to bardzo przyjemne miejsce na letni wieczór. Świetny ogródek w samym centrum miasta. A jeśli chodzi o jedzenie - jest smacznie chociaż czaseml forma przerasta treść (szczególnie jeśli chodzi o desery). Polecam ravioli z selera, bardzo smaczną szczawiową, cielęcina podobno jest naprawdę boska. Dobrze dobrane wina.
Super miejsce!
Schowane na Mokotowskiej, z uroczym, cichym patio i świetną obsługą naprawdę znającą się na winach. Co prawda nic nie jadłyśmy, ale pierwszy raz w życiu piłam pyszne mętne prosecco. Pan kelner był bardzo pomocny - sporo opowiedział nam o winach musujących, i uważny - gdy tylko kończyło nam się wino, od razu do nas podchodził. Ogródek jest od podwórka, więc nikt nie przechodzi obok, jest przytulnie i klimatycznie, a wybór win przyprawia o ból głowy. Na pewno wpadnę ponownie na jakieś pyszne wino i spróbować jedzenia, bo to na stolikach wokół nas wyglądało pysznie.
Klasyk na mapie Warszawy. Jedzenie i dobór win mistrzowski. W sezonie an skrei - pyszna wariacja z czarną soczewicą. Z regularnej karty nie ma możliwości złego wyboru. Jest pysznie!
Miejsce zadziwiające, nie prosto trafić, wnętrze zrobione w klimacie starych kamienic.
Karta nie powala długością, ale kuchnia powala jakością i dbałością o szczegóły.
Pięknie podane dania i wszystkie smaczne - polecam ravioli z selera i gęś no i przesmaczne desery.
Wina węgierskie zaproponowane przez kelnera pasowały do jedzenia
jako że było nas kilka osób udało się spróbować prawie całej karty - żadnej wpadki -:)
Gratulacje, warto tu wrcać - warto rezerwować stolik i to z dużym wyprzedzeniem
Jedna z najlepszych restauracji w Warszawie, dobre jedzenie, świetne wina, super atmosfera.
Miałam okazję być Państwa gościem kilkakrotnie i zawszę wychodzę zadowolona.
Miejsce idealne , kameralne bez przesadnego nadęcia. Obsługa zainteresowana wie co robi.
Polecam każdemu
Wczoraj miałem okazję odwiedzić jedno z moich Top3 restauracji w Warszawie (w rozsądnej cenie). alewino.pl na Mokotowskiej byliśmy tam w więcej osób więc miałem okazję spróbować wszystkich dań z menu. Klimat samego miejsca urzeka, schowany od zgiełku przyjeżdżających samochód ogródek jest pełny ludzi i to w środku tygodnia. To najlepiej świadczy o samym miejscu. Z dań polecam - wołowinę marynowaną (podawana w stylu azjatyckim), ravioli z selera które zawsze mnie zaskakuje oraz risotto truflami. Spory wybór win- warto się zdać na sommeliera, szczególnie węgierskich w dobrych cenach. Polecam zadzwonić wcześniej ponieważ zazwyczaj wieczory są pełne.
W Ale wino miałem okazję być dwa razy. Kuchnię oceniam dobrze. Mimo, że nie jestem fanem warzyw, to tutaj przygotowywane są perfekcyjnie. Przystawki: crostini z rillettes z kaczki oraz śledź ze śmietaną i ziemniakiem bardzo dobre, pieczywo świeże i bardzo dobre. Dania główne: kaczka i karkówka też mi smakowały. Jedynie sos do karkówki zupełnie mi nie pasował ani do mięsa, ani do warzyw, z którymi został podany.
Trochę gorzej oceniam nadętą obsługę. Kelner jakby obrażony, zapytał mnie co chcę do picia, a żonę zignowował. Zarezerwowaliśmy stolik n 3 osoby, a dostaliśmy mały, dwuosobowy. Kiedy poprosiliśmy o zmianę stolika na inny odmówiono nam, tłumacząc to późniejszą rezerwacją ( za 3h i 40 minut ), ale kiedy po chwili przyszły dwie panie i poprosiły o ten sam stolik bez problemu go dostały.
Daję 4 za jedzenie i 3 za obsługę, średnia 3,5.
Maryna Matarewicz-Wiak
+4
Ale Wino budzi mój zachwyt ze względu na wystrój oraz ofertę win, jak przystało na nazwę i ten rodzaj lokalu. Natomiast pod względem gastronomicznym do zachwytu niestety trochę mi daleko.
Polecam zatem zrobić rezerwację w ogródku na patio, albo liczyć na łut szczęścia. W każdym razie jeśli odwiedzać Ale Wino, to tylko tam (czyli w sezonie ciepłym) - wnętrze pod dachem jakoś do mnie nie przemawia. Odnośnie win: fajne jest to, że można samemu podjeść do półek i wybrać dla siebie coś z bardzo bogatej oferty, czy to do konsumpcji na wynos, czy w domu, kierując się zasobnością portfela oraz intuicją własną lub pomocą bardzo sympatycznej i kompetentnej obsługi.
Tyle jeśli chodzi o atuty niegdysiejszej Knajpy Roku. Co do menu zaś, to trzykrotne odwiedziny przy Mokotowskiej utwierdziły mnie w przekonaniu, że za jedzenie niestety się tam przepłaca. Owszem, godne pochwały jest to, że karta zmienia się sezonowo (aktualnie dostaniemy m.in. szparagi w dwóch wariantach), że dania są podane estetycznie i że nie są oczywiste. Gorzej natomiast, że porcje są po prostu małe. Przykładowo, talerz serów jest w rzeczywistości skromnym talerzykiem, choć owszem - zapełnionym smakowicie. Pyszne są domowej roboty pieczywo oraz oliwki. Otwarte ravioli, z którego słynie Ale Wino, też warto zamówić. Ale już dwa dania główne, czyli kaczka w japońskim towarzystwie oraz morszczuk z chowderem i jabłkiem, choć całkiem smaczne i odkrywcze, były po prostu rozczarowująco małe. Szczególnie, gdy przyszło za nie zapłacić po 60 zł.
Na szczęście cały wieczór upłynął nam w znakomitej atmosferze i w pięknym otoczeniu patio, co nie zmienia faktu, że proporcje cen do jakość potraw w Ale Wino pozostawiają niesmak. Na wino zdecydowanie warto się tam wybrać, z ewentualnym dodatkiem przekąsek. Ale jeśli zakładacie, że się nasycicie, to jest to możliwe, ale wtedy lepiej trzymajcie się za portfele :)
Ale Wino - wybitnie, zachwycająco, pierwszorzędnie ;)
Zalety:
+dania podawane w restauracji są niezwykłe, naprawdę warto spróbować. Kompozycje prezentowane w potrawach zaskakują pod każdym względem zaczynając od wyglądu, a kończąc na smaku. Porcje, którymi zdecydowanie można się najeść,
+Miejsce przyjemne, działający ogródek w podwórku (fajnie, że nie przy ulicy, dzięki temu jest ciszej), my jednak zdecydowaliśmy się przez deszcz na pozostanie w środku restauracji, gdzie również było bardzo przyjemnie (wystrój prosty, ale bardzo okej),
+obsługa bardzo miła - panowie bardzo sympatyczni i pomocni,
+bardzo duży wybór dobrych win,
Minusy:
-Ceny zaliczyć możemy do tych z wyższej półki, ale stwierdziliśmy razem, że są po prostu proporcjonalne do jakości dań,
-W lokalu nie ma karty win/napojów, trochę słabe bo niby wiadomo, że jak się idzie do restauracji "Ale Wino" nie będzie się skąpiło na winie XD, ale jednak fajnie wiedzieć co ile kosztuje.
Ogólnie, polecamy :)
Dosyć nietypowan restuaracja ze względu na charakterystyczny wystrój, który w porównaniu do innych restauracji nie jest ani gorszy ani lepszy, po prostu inny. Co sprawia, że nadaje to temu miejscu pewny klimat, który brakuje wielu restauracjom.
Elegance!!! This is the perfect word to describe the ambiance , the food and the service of this place. It is one of the best places to eat in Warsaw. Everything on the menu is worth trying , the taste is amazing and you will find many flavours in one dish but each maintaining their significance. The presentation is so delightful that u would feel happy looking at food. Highly recommended.
Świetne jedzenie. Wszystko do siebie pasowało. Takie odkrycia właśnie uwielbiam. Do tego obsługa na najwyższym poziomie, bez zbędnego służenia. Polecam tym qszy,którzy chcą się rozsmakowac w daniach, a nie tylko się najeść i zapomnieć.
Pierwsza wizyta w AleWino wzbudziła moje mieszane uczucia, z jednej strony dostałem dobre jedzenie, bez fanaberii, bez niepotrzebnego zadęcia. O jedzeniu na końcu zacznę od serwisu. bo ten wzbudził moje zastrzeżenia,
Zarezerwowałem konkretny stolik, niestety nie było odpowiedniej adnotacji w zeszycie, nie mam zwyczaju się wykłócać więc nawet nie nawiązałem do tematu. Obsługa bardzo długo zwlekała z podejściem do stolika, nikt mi i mojej żonie nie wyjaśnił, że nie mamy co czekać na kartę bo takowej tu nie mają. Obsługiwało nas kilka osób więc trudno było dojść do wniosku do kogo kierować swoje zapytania a chcieliśmy np zjeść deser czy poprosić o kieliszek wina. Rozumiem, że przy takiej konstrukcji lokalu (kilka małych sal oddalonych od siebie) problemem może być obsługa ale to nie powinni być moim zadaniem aby szukać kelnerów.. Na pytanie o wodę stołową Pan był bardzo zaskoczony pytaniem, popatrzył z wyższością jakby chciał powiedzieć "poważnie?" Wspomnę bo może w AleWino tego nie wiedzą. że becnie woda stołowa jest w restauracjach czymś tak podstawowym jak WC, a woda w kranie stolicy jest bardzo dobrej jakości. Co do jedzenia - jadłem osławione ravioli, nowość w karcie czyli wydmuszki nadziane kremem z węgorza (jeżeli dobrze pamiętam) oraz poliki. Wydmuszki z farszem pierwsza klasa, nie za intensywne w smaki, delikatne. Ravioli z uwagi że nie jestem fanem dań wege były dla mnie poprawne, ale domyślam się, że można docenić to danie bardziej. Natomiast policzki ocena łamana, z jednej strony bardzo dobre delikatne mięso, podane w sposób bardzo klasyczny czyli na pure. Zastrzeżenia budził sos, jak dla mnie za bardzo kwaśny, sos zepsuł mi przyjemność z konsumpcji tego dania. Całość dania tzn polików określiłbym jako bezpieczną kompozycję dla każdego, dość droga jak na to danie tzn 60 zł. Moja ocena za jedzenie 4,5 dla obsługi, która robiła wrażenie bardzo wyniosłej i nieprzystępnej 2
Zdecydowanie powinni zmienić nazwę z Ale Wino na Ale To Wszystko Dobre! Trafiłem tu z okazji większej kolacji służbowej pełen oczekiwań, które jednak zostały przekroczone w każdym sensie. Do stolika może odrobinę trudno trafić, bo lokal ma wejście od podwórka, a w środku przypomina labirynt mniejszych i większych sal wydrążonych w minimalistyczne urządzonej kamienicy. Gdy już jednak zasiądziemy, to długo nie wstaniemy!
Na pierwszy ogień poszły przystawki. Od najprostszego, świetnego chleba razowego do balsamico z oliwą i pieczonej chałki, przez buraczki z delikatnym kremem z koziego sera, carpaccio z cykorią, kalafiora ze skorzonerą, talerz dobrych francuskich serów i kilka innych, których już nie pomnę... Wszystko genialne, zapadające w pamięć, przyrządzone z dużym wyczuciem i widocznym talentem do doboru smaków.
Główne danie, risotto z suszonymi pomidorami i małżami św. Jakuba, przebiło jednak wszystko wymienione powyżej. Podsmażone przegrzebki na szczycie delikatnie pomidorowego ryżu o dokładnie takiej konsystencji, jaką powinien mieć w każdym risotto, zostały delikatnie przełamane uduszonymi liśćmi cykorii. Boskie!
I gdy myślałem, że już lepiej być nie może, wjechał deser - jabłkowa tarta tatin z foie gras i lodami werbenowymi. Słodka naturalną słodyczą jabłek, doskonale dobrana do pary z kulką lodów, o ledwie wyczuwalnej, ale jednak dającej o sobie znać nutce aksamitnej wątróbki i przepięknie podana tarta była spektakularnym zakończeniem wieczoru.
Na koniec wspomnę jeszcze, że obsługa była bezbłędna: uprzejma, kompetentna, wiedziała, kiedy dolać wina (a ono także zasługuje na osobną wzmiankę i pochwałę, tak wytrawne, jak i słodkie deserowe), gdy był mały przestój w kuchni poinformowała, że potrzebują nieco czasu, byśmy się niepotrzebne nie niecierpliwili.
Podsumowując, oby jak najwięcej takich kolacji w życiu. I w Ale Wino.
Nie bede odkrywczy jezeli napisze, ze jest to bardzo dobre miejsce. Przychodziłem tu jeszcze jak sprzedawali tylko wina, na jedzenie chodziłem do Przegryź. do Przegryzia juz nie chodzę bo AleWino daje czadu i bardzo lubię tu przychodzić szczególnie latem. Jest to właściwie moje ulubione miejsce ktore wymieniam na zmianę z Kaskrut, Bazarem Kocha i ostatnio z Mod. AleWino uwodzi mnie szczególnie gdy mam ochotę na jakies nieznane mi wino, bo win ci u nich dostatek. Mam nadzieje, ze szef kuchni bedzie u nich pracował do śmierci bo w nim czai sie sukces ich kuchni, tak trzymać!
krótka karta wypisana na tablicy, ale zawsze coś pysznego można znaleźć. Ciężko o stolik (lepiej rezerwować), dobre wina w dobrych cenach. Wnętrze trochę surowe i mi tam jest zawsze zimno, ale 2 kieliszki wina i jest lepiej :). Jedzenie za to zawsze ładnie podane, obsługa przemiła.
Jest po prostu super. Fajne loftowe wnętrze, schowane w podwórku Mokotowskiej. Dobry wybór win z całego świata. Pyszna kuchnia, zarówno dla mięsożerców, jak i vege. Wszystko co zamówiliśmy było rewelacyjne. Z przystawek warte polecenia są szczególnie crostini z rillettes z kaczki, marynowana wołowina i burak z musem z sera koziego. Dania główne również zostają na długo w pamięci. Policzek cielęcy, taki modny ostatnio, brzmi mało zachęcająco ale jest pyszny, mięciutki i rozpływa się w ustach. Udko kacze, sum pieczony i risotto z przegrzebkami to kolejne dania główne warte polecenia. Rozczarowują jedynie desery. W porównaniu z daniami głównymi i przystawkami są po prostu dobre ale zwyczajne. My zamówiliśmy Duo czekoladowe i tartę tatin - można sobie darować. Zamiast tego warto domówić coś z przystawek. Ze względu na desery 4,5.Zdjęcia tradycyjnie zostały opublikowane wcześniej.
Kolejne miejsce, które miałam odwiedzić już od bardzo dawna. Dziś nadarzyła się okazja!
Bardzo klimatyczne usytuowany lokal, środek pełen korytarzy, z ciekawymi meblami. Również pan kelner był uprzejmy i na szczęście zupełnie nienadęty.
Niestety nie mogłam się dziś skusić na żadne wino, ale wybrałam idealnie pasujące do tego zimnego dnia danie - udo kacze confit z karmelizowanymi jabłkami i mille feuille z ziemniaka i selera. Kaczka była przepyszna, soczysta i rozpadająca się, na (chyba) pieczeniowym sosie, jabłka słodko korzenne, a warzywna zapiekanka zrobiona w punkt jeśli chodzi o stopień dopieczenia.
Cena 55 zł może nie jest niska, ale porcją można się najeść, nie jest to wersja degustacyjna. Na pewno odwiedzę to miejsce jeszcze nie raz, kusząc się na wino i inne, na pewno perfekcyjnie przygotowane dania.
Bardzo przyjemny klimat, miła obsługa. Brak jakiejkolwiek muzyki w piątkowy wieczór tworzył momentami dziwną atmosferę. Duży wybór bardzo dobrych win. Pozycji w menu kilka, każda jednak przygotowana i skomponowana idealnie. Bardzo dobre miejsce na spotkanie ze znajomymi, do posiedzenia i porozmawiania przy winie.
Idąc do "Ale Wino" na służbową kolację miałem pewne obawy związane - tradycyjnie w takich przypadkach - z tym, czy lokal o "ogólnym" charakterze poradzi sobie z zamówieniem wegańskim. Oszczędzając czas tych, którym nie chce się czytać dalej - poradził sobie :)
Na początek dwa słowa o samym lokalu. Jest to miejsce o dość zacnej historii, bo w czasach już zamierzchłych mieścił się tu klub "Hybrydy", który później znalazł nowe, większe lokum. "Ale Wino", które obecnie zajmuje tę przestrzeń, bez wątpienia nie jest "z kształtu" typową restauracją - wchodzi się do niej przez niepozorną salkę, potem do kolejnej - z otwartą kuchnią, a następnie mamy korytarz, szatnię (czy raczej wieszak na kurtki) i kolejne pomieszczenie. Wystrój - modny styl w duchu "vintage loft", ale przy tym czysto i całkiem elegancko. Menu na wielkiej tablicy, choć dostaliśmy też w formie dwujęzycznych karteczek (nie wiem, czy tylko dla tego, że towarzystwo było międzynarodowe), a do tego uprzejma, dyskretna i kompetentna obsługa.
Ponieważ zaproponowane dania nie wyglądały mi szczególnie na wegańskie, zdecydowałem się poprosić o poradę - okazało się, że "zweganizowanie" przystawki nie stanowi żadnego problemu i po kilku minutach wylądował przede mną talerz z "ravioli" zrobionymi z selera, z kalafiorowym nadzieniem. Pomysł oryginalny, wykonanie bardzo dobre, po minimalnym doprawieniu danie było znakomite. Z drugim daniem było o tyle trudniej, że większość propozycji bazowała jednak na składnikach zwierzęcych. Powiedziałem więc kelnerce, że "zdaję się na inwencję chefa" i nie pożałowałem - dostałem bowiem miskę pieczonej ciecierzycy z pak choi i - jeśli mnie znajomość listków nie myli - z liśćmi młodziutkiego buraka. Danie ciekawe w smaku i choć potrawy z ciecierzycy (lub z ciecierzycą) jadam regularnie, było to dla mnie całkiem pozytywnym zaskoczeniem.
Aby recenzja była pełna, należy dodać, że "Ale Wino", zgodnie z nazwą, szczyci się ogromnym wyborem trunków, do dyspozycji gości jest także sommelier, który pomaga dobrać napój do dania. Akurat w moim przypadku było to argentyńskie czerwone wino z winnicy "Manos Negras" - bardzo zacne.
"Ale Wino" to miejsce, które można polecić i na większe spotkanie (zestawianie stolików nie stanowi problemu), i na romantyczny wieczór we dwoje. Opinie o nim, z którymi można się zetknąć nie tylko na Zomato, zdecydowanie nie są przesadzone. Warto.
Powiem tak:
Ale Jedzenie! POLECAM
Obłędne jedzenie/ uczta dla oka, nosa i kubków smakowych! Wybór win spory, ceny na przeciętnaą kieszeń, bez spinania się i liczenia cash w portfelu. Karta prosta, bez kombinacji: mięso, ryba, drób a i weganinem się posili.
Zdjęcia mówią same za siebie/ idźcie!
Fajne miejsce na relax we dwoje przy lampce wina. Obsługa potrafi doradzić komuś kto nie zna się na winie czyli np. Mi :) Wino okazało się idealnie dobrane do moich i żony preferencji. Polecam pyszną sałatkę z wędzona piersią z kaczki i z kaszą gryczaną! Ma swój klimat, na pewno jeszcze odwiedzimy to miejsce.
Wizyta I
Może zacznę od karty. To kiepski pomysł, żeby umieścić kartę na tablicy, ciężko się ją czyta z daleka, zwłaszcza kiedy siedzi się tyłem, a podchodzenie do niej i studiowanie też jest niewygodne. Jeszcze większym problemem okazał się brak karty win. Zapytałam o wino, ale dowiedziałam się, że wybór jest ogromny - około 150 gatunków - nie dogadaliśmy się dalej w tej kwestii, pan nie zadawał więcej pytań, ja nie wiedziałam jakie zamówić, w rezultacie poprzestałam na wodzie, szkoda. W zasadzie na wszystkich stołach stały wody, może inni też mają problem z wirtualnym wyborem wina, przecież nie znamy zapasów Ale Wino, a kelner też okazał się mało przydatny, nie zadawał pytań i nie polecał wina do zamówionych dań. Mimo to obsługa była bardzo miła.
Jedzenie smaczne. Crostini z rillettes z kaczki to właściwie kanapki, ale to nie ważne, skoro były smaczne. Pieczywo bardzo dobre i świeże. Policzek cielęcy bardzo dobry, mięciutki, dodatki też smaczne. Perliczka z ciupeńkimi zacierkami i grzybkami również bardzo dobra.
Budynek, w którym mieści się Ale Wino oraz podwórko nie podobają mi się, ale skoro jedzenie było dobre, to nie miało znaczenia. Toaleta zaniedbana, lepiej ominąć.
Wizyta II
Zmiana na dobre, to wydrukowane menu, nie trzeba już czytać tablicy. Jedzenie bardzo dobre. Przystawka "Burak, mirin, cytryna, mus z sera koziego" bardzo dobra, wszystko super dobrane, smaki, tekstura, delikatny słodki dodatek, element chrupiący, całość super. Pieczywo bardzo dobre. "Foie gras, fasolka szparagowa, kurki, pomidory" bardzo dobre, warzywa przyrządzone perfekcyjnie, dawno tak nie smakowały mi pomidorki, mimo, że w tym daniu były tylko dodatkiem, super. Jedzenie jest tu bardzo dobre. To co nadal mi nie pasuje to trochę nadęta atmosfera, którą stwarza obsługa. Zupełnie niepotrzebnie. Panowie kelnerzy - więcej luzu!
Podsumowując: podnoszę moją ocenę ( poprzednia to 4 ) bo przecież jedzenie jest najważniejsze, a tu jest bardzo dobre.
I always thought (I tried to go) to this restaurant on a warm end of day/beginning of evening in Warsaw. It came as a surprise when my friend proposed me to try it on one of the first Autumn evenings, when only the inside seats were desirable. Lucky me he did. The food was superb, the service super professional, perfect on timings, and very nice choice of wines.
We started with a foie gras that was on the spot, followed by an amazing cukini flower with goat cheese and aubergine filling (fried to perfecting, zero oil and amazing creamy filling, not to mention the delicious black lentils). As a main, we both had (thanks to the recommendation of the waiter) beef cheeks. Again, on the spot, quite different from what I was expecting - it was not the usual stew - but surprisingly good.A place to return, irregardless of the weather.
Ale Wino to jedno z naszych najbardziej ulubionych miejsc w Warszawie na posiadywanie, podjadanie i popijanie wina letnią i nie tylko letnią porą.
Lato daje jednak Ale Winu wielką przewagę konkurencyjną nad innymi pobliskimi restauracjami, w postaci uroczego, miejskiego ogródka na otoczonym kamienicami, osłoniętym brezentowym dachem patio.
Za to przez cały rok Ale Wino wyróżnia się spośród innych enoteką, pełną win nietypowych dla polskich restauracji, często importowanych w małych ilościach i przez małych importerów. No i wreszcie najważniejsza całoroczna przewaga: absolutnie wybiegające poza standardy stołecznych wine barów jedzenie z przyzwoitą relacją ceny do tej jakości.
Kuchnia Ale Wino jest z pozoru nieskomplikowana i na pewno technicznie nieprzekombinowana ale zarazem jest niezwykle wyrafinowana w kwestiach śmiałego doboru i łączenia produktów i tworzenia unikalnych smaków.
Podobny zestaw nadzwyczajnych, niekoniecznie drogich win i doskonałej choć nie gwiazdkowej kuchni spotkaliśmy w Manfred's & Vin Copenhagen, które jak głosi wieść gminna było i jest nie tylko ulubionym kopenhaskim miejscem jednego z właścicieli ale i inspiracją dla konceptu Ale Wina.
Ostatnia trzyosobowa kolacja była okazją do przypomnienia sobie „klasyków” tego miejsca i do spróbowania kilku nowych dań autorstwa szefa kuchni Sebastiana Wełpy.
Spośród tych pierwszych wyróżniły się jak zawsze kwiaty cukinii (chrupiące kwiaty cukinii, ser kozi, bakłażan, czarna soczewica) tu w niespotykanej nigdzie indziej wersji z farszem z bakłażana i koziego sera. Jak zawsze z entuzjazmem wchłonąłem
też boczek ze świnki złotnickiej z groszkiem cukrowym, jabłkami, na musie z kalafiora. Co prawda tutejszemu boczkowi przybył w Warszawie groźny konkurent w postaci „boczku, chrustu persillade, kawy, puree, duszonych porów i sosu z białego wina” podawany w MOD ale spór o to, który boczek jest lepszy pozostawiłem na inną okazję, delektując się wierzchnią chrupkością i wewnętrzną miękkością podanego mi kawałka mięsa. Z innych kosztowanych przez nas evergreenów warto wymienić „risotto z letnią truflą”, szczególnie, że sezon na truflę letnią już trwa a kuchnia nie żałuje delikatnych płatków tartufo estivo. Podczas ostatniej kolacji niestety nie udało nam się wrócić do jednego z najbardziej znanych klasyków Ale Wino jakim są otwarte ravioli z selera, kalafior, palone masło. Nie mające nic, poza nazwą wspólnego z pastą, płatki selera faszerowane nadzieniem kalafiorowym są serwowane w Ale Wino od ponad roku choć kiedyś o ile pamiętam w nazwie i na talerzu występowały w towarzystwie płatków trufli. Z żalem zrezygnowałem też z doskonałych crostini z rillettes z kaczki z konfiturą z czerwonej cebuli, które wdrukowały mi się w pamięć doskonałą konsystencją zarówno chlebowego smarowidła jak i wieńczącej go konfitury.
Ale dzięki tym wyrzeczeniom dane było mi zapoznać się z nowymi, czytaj wcześniej niepróbowanymi daniami w tym z cudownymi szprotami w tempurze z sosem tuńczykowo-kaparowym. Niedoceniane i znane głównie z puszek bałtyckie rybki, których inna nazwą jest sardynka norweska, smażone w tempurze przywołują smaki ich atlantyckich kuzynek i sardeli. Podane w sosie znanym z wielu wariacji vitello tonnato, przygotowanym na bazie majonezu, tuńczyka i kaparów weszły na trwałe do mojego prywatnego katalogu „must eat here”.
Sałata z cząstkami brzoskwini, orzechami pinii i foie gras sprostała wakacyjnemu podniebieniu mojej żony, choć ja jako zdeklarowany przeciwnik owoców nie znalazłem w niej radości. Rezerwę zachowałem też w stosunku do lokalnego pieczywa będącego tu podobnie jak i w kilku innych, warszawskich, nie-posh-restauracjach płatnym daniem. Przykro mi, ale dla mnie „pieczywo naszego wypieku” było nijakie i zwyczajne niewarte umieszczenia na tablicy, na której prezentowane są dania.
W Ale wino jak przystało na winebar nie znajdziecie wydrukowanego menu. Wszystkie serwowane dania są wypisane na kilku tablicach umieszczonych wewnątrz i na zewnątrz a kolejność ich wypisywania nie zawsze jest w klasycznym porządku wyznaczonym przez przystawki, zupy, dania główne. Taki drobiazg podkreślający luźny, cudownie niezobowiązujący charakter tego miejsca, do którego bardziej niż warto przychodzić.
Ale wino bedzie juz zawsze kojarzylo mi sie z bardzo smieszna sytuacja, ktora tam przezylam :) mianowicie dostalam serwetke, na ktorej spodzie ktos narysowal dlugopisem historyjke z meskimi genitaliami w roli glownej. Do tej pory nie wiadomo czy dostalam uzywana serwetke, a rysunki zostaly stworzone przez oczekujacego na danie klienta (uuuups, wydalo sie!) czy historyjke narysowal pracownik tejze restauracji :P obsluga byla przerazona i szczerze przepraszala. Co do jedzenia.... Salatka z truskawkami i kozim serem wyborna, duzy wybor serow, chleb z czarnuszka. Wiecej nie jadlam gdyz bylam na zorganizowanej imprezie a jestem wege. Wnetrze oryginalne. Duzo przestrzeni, do oddzielnych salek przechodzi sie korytarzem. Ceny dosyc wysokie. Na razie 4, moze to sie zmieni gdy bede miala okazje jeszcze raz zagoscic w tym miejscu. Mateoo
Bardzo klimatyczne miejsce, zwlaszcza latem, kiedy ukryte patio na mokotowskiej zamienia sie w ogródek restauracji. Menu zmienia się dość często, w zależności od dostępnych składników. Jeśli akurat będzie dostępne to polecam przepyszny tatar w troci albo pierś kaczki z musem z selera. Bardzo dobre są też kwiaty cukinii faszerowane bakłażanem i kozim serem, risotto mogłoby być trochę bardziej wyraziste.
Jak nazwa wskazuje ale wino ma też bogaty wybór win, a kelnerzy bardzo umiejętnie dobierają je do potraw.
Gdybym nie wiedziała, że szefem kuchni w AleWino jest mężczyzna, pomyślałabym, że takie subtelne smaki i piękne kompozycje na talerzu może tworzyć tylko wrażliwa romantyczka, która do poduszki czytuje poezję. Kuchnia tego klimatycznego, ulokowanego na tyłach ulicy Mokotowskiej miejsca jest urocza. W każdym względzie.
O AleWino pisałam tutaj i nie zmieniłam zdania. A skoro nie ma potrzeby się powtarzać, to będziemy mieć nowy cykl - Explicite, czyli krótko i na temat. Jeszcze tylko do końca listopada można w AleWino zjeść menu dedykowane gęsinie. Każde z dań można oczywiście zamówić solo lub pójść w czterodaniowe menu degustacyjne, w którym porcje są nieco mniejsze (90 zł bez wina, 165 zł z winem).
Fajny i klimatyczny lokal. Ogromna ilość wina do wyboru i doskonała kuchnia sprawia, że będziemy wracać. BTW... Risotto z truflami zabija :-). Polecam
Doskonałe jedzenie w miłym wnętrzu.
Często zmieniające się menu jest dla mnie ogromnym plusem.
Koniecznie spróbujcie zupy krem z selera i boczku. Świetne są tez pieczarki z pure ziemniaczanym i pesto pietruszkowym
Profesjonalna i pomocna obsługa też zasługuje na pochwałę
Świetne miejsce! Wyborna kuchnia, doskonałe wina. Trafić trudno, ale warto! W moich top3 miejsc w Warszawie. Bezpretensjonalne, w jakiś magiczny sposób domowe, co nie jest takie częste - doskonała obsługa.
An error has occurred! Please try again in a few minutes