Michelle Ostrowski Dunbar
+5
A group of us just spent six nights in Warsaw just a short walk from this amazing little shop… We enjoyed food and coffee drinks there every day… I highly recommend everything… Such a cozy little spot and everything was delicious
Love this little place! Nice staff, 9 zloty for a glass of Prosecco so I am a happy customer! Highly recommend it! �
When you walk into the cafe and the waitress not only smiles at you but remembers your name (even though you have been here only once, a long time ago), then you already know that it will be a pleasant stop for the warming tea and a fairly decent specialty of this place "Croque Madame" toast. Thank you very much for your service Gabriela! :):)
Wspaniałe miejsce na śniadania. Pyszna aromatyczna kawa, doskonałe wypieki, wyjątkowe bezy. Obsługa bardzo miła a samo miejsce super przyjemne. Uwielbiam jeść w Croque Madame długie śniadania z rodziną, to idealny sposób na udany dzień :)
Świetne wyroby cukiernicze w szczególności przeróżne bezy i serniki. Bardzo dobra kawa, fajny wystrój oraz świetna lokalizacja z klimatycznym ogródkiem w sezonie wiosenno/letnim. Czego chcieć więcej �
Bardzo francuskie miejsce w samym centrum Warszawy. W sam raz na kawę z przyjaciőłkami. Chrupiące rogaliki, znane w całej Warszawie torty bezowe. Podają przepyszne śniadania ( duże porcje) i mocną, dobrą kawę. W tle sączy się francuska muzyka. W weekendy gwarno, samochōd zostawiam na Smolnej. Lubię przejść się czasem po Nowym Świecie, Krakowskim Przedmieściu i wpaść do Crocque Madame z dziećmi na coś słodkiego. Tak trzymać�
Could be 1 of the best eggs benedict I’ve ever had! What’s unique is that it is served in a French croissant. The service was too slow but definitely worth it!
Lubię tę kawiarnię. Czasem mam ochotę odstąpić na moment od mej ulubionej sieci i wtedy ląduję właśnie w Crocque Madame. Kawa jest dobra. Można też na kieliszeczek bąbelków. Kanapka z kozim serem jest na mojej top liście przebojów w kategorii "coś na szybko na Nowym Świecie". I klimat prowansalski przyjemny. Placki z cukinii też bardzo dobre, a samej zwykle nie chce mi sie ich smażyć. Pieczony bakłażan kryje ogrone porcje koziego sera. Brakuje mi możliwości kupna bagietki na wynos.
Ciastek nie jadam, ale ponoć są pyszne.
Nowy Świat, lokalizacja bajeczna. Wchodzimy, wystrój przywodzi mi na myśl Prowansję. Lokal nieduży, w kształcie litery L, obłożenie prawie pełne. Siadamy na samym końcu, przy oknie na podwórze. Zamawiamy kawę i kanapkę oraz Croque Madame. Jedzenie zjawia się po kawie, podane ładnie, smaczne również. Na minus mogę zaliczyć ustawienie stolików - niechcący dziewczyny siedzące obok stają się świadkami naszej rozmowy, a my mimowolnie uczestniczymy w ich rozmowie. Cenowo jest przyzwoicie, zwłaszcza biorąc pod uwagę lokalizację, ale jakoś mnie na kolana nie rzuciło. Niby wszystko jest na swoim miejscu, wystrój ładny, obsługa spoko, w menu da się znaleźć sporo opcji i dla każdego coś miłego, to jednak brakuje mi tej iskry, pazura który spowodowałby że chciałabym tam wrócić. Chociaż nie będę się upierać, że na pewno tam więcej nie zawitam - ale nie będzie to pierwszy wybór
Najlepsze ciastka na Nowym Świecie. Doskonale, tworzone na miejscu ciasta i torty sprawiają, że porzuca się każdą dietę bez mrugnięcia okiem. Ceny trochę wysokie, ale... warto :) fajny wystrój, bardzo miła obsługa. Nic dodawać nie trzeba
Przy każdym spacerze po Nowym Świecie mówiłam do męża, ach jaka wspaniała restauracja. Piękne obrusy, białe, eleganckie krzesła, wystrój bardzo słodki, może trochę starodawny, kobiecy, delikatny i elegancki. Wybraliśmy miejsce w ogródku, chociaż środek knajpy również pięknie urządzony. Toaleta "powala" swoją wielkością, gasnącym światłem i lustrem, które z pół metra kwadratowego, zmienia wc w metr kwadratowy :) Oczywiście zdecydowaliśmy się na najbardziej wypasioną herbatkę w menu, z przyprawami oraz owocami. I czerwone wino domowe, które niestety do najlepszych nie należało. Za pierwszym razem gdy byłam w tym lokalu wybrałam tartę cytrynową, którą otrzymałam z muszką – to nieuniknione odpowiedziała kelnerka. Ciasto było średnie, ale herbata w naprawdę dużym kubku wiele wynagradza. Dla tego wystroju i tej herbaty waaaaartoo :)
Tytułowe Croque Madame, czyli tost z jajkiem sadzonym, bardzo przypadło mi do gustu - fajna opcja na śniadanie, drugie śniadanie, lunch lub po prostu, bez powodu, kiedy chcemy zjeść coś smacznego, w urokliwym miejscu.
Pełnoziarnista bagietka z kozim serem, gruszką. orzechami i rozmarynem to połączenie oklepane, ale niezmiennie moje ulubione - wszystko zagrało, jak miało zagrać.
Lody też mają całkiem, całkiem.
W Croque Madame byłam dotychczas kilkukrotnie, zawsze 'na kawie', wiec mogę oceniać tylko słodkości. Tarty oraz torty bezowe przepyszne, porcje ogromne. Wszystko świeże i bardzo atrakcyjne dla oka. Obsługa przemiła, polecam 😊
Very good place to have breakfast. The waitress is lovely and speak english very well. The ambient is cozy and the food are delicious. I recommend the sweet food, but you can ask for scrambled eggs and sandwiches also. I will be there tomorrow morning again to prove another tasty pie.
"Oooojaaaa, mmmm" - to po pierwszym kęsie, a później do końca już tylko nabożna cisza. Mają tu absolutnie niebiańskie torty bezowe. Cudowne. Eksplozja smaku czekoladowego i najpyszniejszy malinowy krem mascarpone. Przy Nowym Świecie byłam pierwszy raz, bywam zaś przy Francuskiej - tam beza podawana jest w znacznie większej porcji, niż oszczędna wersja przyniesiona przez skromną ukraińską dziewuszkę na starówce. Tost croque madame bardzo przeciętny, z krojoną polędwicą sopocką z paczki i podgrzanym, a nie grillowanym pomidorem. No ale to taki epizod, bo pierwszoplanową rolę grają tu torty.
Miejsce francusko urocze. Wystrój bardzo udany - biało-różowo-fioletowo. Przesympatyczna obsługa, rzadko spotyka się tak uśmiechniętych, zaangażowanych ludzi ;) Kawa mrożona z lodami przepyszna, gorąca czekolada również. Jednak nie wszystko jest na plus. Miejsca w środku jest mało, zero 'prywatności'. Niestety w lokalu latało też bardzo dużo much - może to mały minus, ale jednak bardzo zmniejszał komfort. Mimo, że było smacznie, nie mam ochoty odwiedzać tego miejsca częściej.
Uwielbiam ich wnętrze, dobrze się tam czuję i latem i zimą.
Fajna obsługa i pyszne wszystko, czego do tej pory próbowałam: kanapki, ciasta, bardzo dobre herbaty. Moim numerem 1 jest tort bezowy z mascarpone i czarną porzeczką - po-e-zja :-) niestety nie zawsze dostępny.
Ps. Świeczki w kibelku są rozczulające ;-)
Lubię Cię madame....
Slodko-prowansalsko! Tak w skrocie scharakteryzowalabym wnetrze tego lokalu. Wpadam tam dlatego, ze lubie takie klimaty. Bardziej prowansalskie niz slodkie, ale co tam :) mozna wpasc na dobre sniadanko w dobrej cenie typu jajecznica lub jak sama nazwa mowi na ciepla kanapke croque madame. Obie opcje tak samo smaczne. Kawka podawana w wielkich kubkach. Fajne miejsce na spotkanie i plotki z przyjaciolka lub na relaks po spacerze na Nowym Swiecie :)
Deserów nie próbowałem, bo choć bywam regularnie - to głównie na coś do picia i przekąskę. Świeży sok trudno zepsuć, mi natomiast odpowiada tu pieczywo. Croissant migdałowy, maślany w wersji czekoladowej - wszystkie są smaczne, zarówno w wersji standard, jak i mini. Smaczne są sezonowe drożdżówki, jak choćby te z czarnymi porzeczkami. Kawa w porządku, obsługa ok. Nie jest wybitnie, ale chyba nie o to chodzi.
Croque Madame to jedno z tych miejsc, które nigdy nie zawodzi. Wszystko smaczne, świeże i przepięknie podane.
Tort bezowy z malinami i kremem z mascarpone to po prostu niebo w gębie. Porzeczkowy też pyszny, choć według mnie nie pobije malinowego.
Co jeszcze? Bardzo dobra, umiejętnie parzona kawa. Dobre herbaty do wyboru (w dużych kubkach!), doskonałe śniadania (polecam zwłaszcza bajgle z łososiem i jajkiem w koszulce na szpinaku). Ponadto w lokalu na Francuskiej można zjeść smaczne sałatki (godne polecenia zwłaszcza: z krewetkami i mango oraz z kozim serem), a w kawiarni na Nowym Świecie kupić świeże pieczywo (doskonałe bagietki i chleb na zakwasie i wprost wspaniała focaccia). Przewaga Nowego Światu nad Francuską to na pewno muzyka i bardziej przytulny wystrój. Natomiast na Francuskiej jest więcej miejsca, więc łatwiej znaleźć wolny stolik.
Wielokrotnie przechodziłam obok tego, otwartego na początku roku, lokalu, jednak zawsze było mi "nie po drodze". Gdy pewnego pięknego i gorącego poranka się tam wybraliśmy, nasze nosy uwiódł zapach świeżego pieczywa, słodkich wypieków i kawy, tak charakterystyczny dla boulangerie - patisserie, czyli piekarni (która serwuje także kanapki/ wytrawne tarty/ śniadania) i kawiarni w jednym. Rozpisane kredą na czarnej tablicy menu wywołało uśmiech na naszych twarzach.
A jest w czym wybierać. Wypiekane na miejscu pieczywo, ciastka francuskie, drożdżówki, tarty (cytrynowa – 12 zł), desery (tiramisu – 12 zł), a także pysznie wyglądające kanapki (30 cm – 16 zł) i zestawy śniadaniowe. Do tego napoje; możemy wybierać spośród różnych rodzajów kawy, której jest najwięcej w menu, herbaty i inne napoje. Zdecydowałam się na koszyk paryski (13 zł) i lemoniadę (12 zł), W. wybrał koszyk warszawski (15 zł) i kawę latte macchiato (12 zł). Młoda obsługa, pomimo niewielkiego ruchu, miała problemy z organizacją: kto ma przygotować zamówienie i kto ma zająć się płatnościami. Dopiero przyjście szefowej wprowadziło ład i porządek, dzięki temu całe zamówienie zostało podane do stolika (jak się dowiedzieliśmy, zazwyczaj dania są wydawane przy kasie. Tym razem, z powodu małego ruchu, dania były serwowane do stolików).
Stolik okazał się zbyt mały, by zmieścić dwa koszyki śniadaniowe i napoje, o talerzach nie wspominając. Zaanektowaliśmy drugi blat i poprosiliśmy o podanie talerzy i sztućców - jedzenie z koszyków nie było praktyczne ;). I dopiero wtedy mogliśmy się rozkoszować przyjemnością jedzenia. Chrupiący croissant, pachnąca drożdżówka, cieszące kolorami owoce i dżem (o przeciętnym smaku) – to zawartość koszyka francuskiego, delikatnie pikantny twarożek ze szczypiorkiem i rzodkiewką, smaczna pasta z jajkiem, sałata, pomidory, ogórek i kawałki bagietki i ciemnego pieczywa, to z kolei skład koszyka warszawskiego.
Zjedliśmy dwa pyszne i lekkie śniadania (zostało jeszcze miejsce na drugie śniadanie), idealne, by dobrze rozpocząć dzień. Kawa (tu oddaje głos W.) – aromatyczna, lekka. Jednym słowem – dobra. Lemoniada – lekko kwaśna i mocno orzeźwiająca. Wiemy, że na jednej wizycie się nie skończy. Nie skusiliśmy się na apetycznie wyglądające słodkie wypieki i desery, do spróbowania zostały nam także kanapki, a wśród nich ta, od której pochodzi nazwa lokalu, czyli croque madame.
Proste i klimatycznie wnętrze Croque Madame, ładnie zaaranżowane witryny zachęcają do wejścia. Zastrzeżenie budziła jakość obsługi, ale kładę to na karb braku doświadczenia i zgrania się pracowników. Niewielki rozmiar stolików idealnie komponuje się z filiżanką kawy i ciastkiem, ale w przypadku większego zamówienia ta niewielka przestrzeń jest już problemem. Mam nadzieje, że to się zmieni i wtedy przyjemność spożywania posiłku będzie niezmącona.
Jestem pod mega wrażeniem tego lokalu. Dzialajacy od niedawna Croque Madame na Nowym Świecie, w Centrum Warszawy, budził nieufność. Jak bardzo okazała się ona bezpodstawna, wie każdy kto odwiedził ten lokal.
Skojarzenia z francuską piekarnią, jakie przychodzą na myśl w pierwszym kontakcie są jak najbardziej trafne. Przepiękne wnętrza i przepiękne, zadziwiająco niskie ceny jak na taką lokalizację, asortyment i cały lokal przykuwają uwagę coraz więcej osób. Ja zostałam wielką fanką Croque M.
Nacieszyć oczu nie mogę bogatą ofertą pieczywa, słodkości i napojów. Uczucie bycia w tak pięknym miejscu wpływa na mnie kojąco.
Ceny są bardzo dobre. Na pozycjach menu jeszcze się nie zawiodłam, polecam kanapki -bagietka z serem i latte w kubku ceramicznym wersja "vintage" kto był ten wie ;) Brownie i drożdżowa też są primero!
Obsługa dla mnie jest ok. Zawsze pomocni, doradzą mi kiedy często mam problem z wyborem. Zauważyłam, że prawdopodobnie właściciele są stałymi gośćmi, a raczej pomocą w lokalu co moim zdaniem tylko ociepla wizerunek kawiarnii.
Wystrój przepiękny. Nic dodać nic ująć.
Polecam, polecam, polecam. Moje najbardziej ulubione miejsce w ostatnim czasie.
Postanowiłyśmy z Panną O pojechać na ferie do Francji. Pożyczyłyśmy więc od cioci M płyty z muzyką i poezją. Francuską oczywiście. Z klocków zbudowałyśmy wieżę Eiffla (która z bryły przypominała bardziej Tower). Na youtube wyszukałyśmy filmiki o najważniejszych paryskich zabytkach i ciekawych turystycznie francuskich miejscach. Na globusie Francja została oznaczona. Na śniadanie jadłyśmy "po francusku", na ile to piekarnia w Lidlu pozwoliła... przyszedł czas na obiecaną wizytę we francuskiej knajpce. Nowy Świat udawał paryską ulicę, co w ocenie mojej latorośli, nawet nieźle mu wyszło. Niestety poszukiwania Cafe Vincent spaliły na panewce. Iść do Saint Honore na Krakowskim nie miałam chęci i właśnie wtedy moja córka wykazała się gastronautycznym talentem. Znalazła Croque Madame. Po węchu, wyglądzie i " ogromnej francuskości". Przykułyśmy wózek do potykacza, opatuloną małą Z zabrałyśmy do środka. A w środku...ech...szkoda gadać. Prawdziwa Francja....
Szyld „Patisserie, Boulangerie, Cafe” nie kłamał. Lady wprost pochłoneły pannę O, mnie zainspirowały zapachy i wygodna kanapa a mała Z radośnie zamlaskała przez sen. Wiedziałyśmy, że jesteśmy we właściwym miejscu. Pyszniące się swoją lokalnością wypieki, francuskie w przepisie oczywiście, kusiły. Koniec końców po długich debatach zdecydowałyśmy się na capucinno i kanapkę z kozim serem dla mnie i czekoladę na gorąco do czekoladowej brioszki dla Panny O. Mała Z musiała obejść się zapachami i jedzeniem w słoiczku.
Kanapka - bagietka 30 cm - była znakomita. Tak znakomita, że 3/4 wylądowało w mojej starszej córce. Kompozycja koziego sera, miodu, świeżego rozmarynu, gruszek zachwyciła nas obie. W menu co prawda jest ze świeżymi figami ale zamiennik zgodny z porą roku w pełni uzasadniony. Do tego kilka winogron w malutkiej miseczce doskonale się komponowało. Chipsy już mniej. Przynajmniej wg. mnie. Kawa bardzo dobra. Czekolada w stylu francuskim mnie nie przypadła do gustu (wolę smolistość naszej niż tą francuską piankowość) ale Panna O była zadowolona. Doskonale chrupiąca bułka z czekoladą. Domówiona zimowa herbata doskonała. Aromatyczna i pobudzająca. Od razu poczułam, że idzie wiosna.
Przemiła obsługa, krótki czas czekania. Wyobraźcie sobie jaki bałagan wprowadza nasza grupka. Ja z wielką nigdy nie zapiętą torbą z której wychodzą niemowlęce zabawki i akcesoria oraz książki do czytania. A do tego siedmiolatka, którą roznosi energia oraz siedmiomiesięczne niemowle... Nikt nawet się nie skrzywił na nasz widok. A bliżej nam do taboru cygańskiego niż do paryskiej socjety.
Kolorystyka wnętrze bieli i fioletu. Styl rustykalnej elegancji. No i to lustro! Stylowe mebelki. Nienachalne połączenia dające wrażenie niezobowiązującej elegancji ale jednak .... kindersztuba się przyda.
Karta pełna prawdziwie francuskich inspiracji. Kilka wersji śniadań. Coś na małe co nie co i w wersji słonej i słodkiej. Można więc wpaść do CM również w porze lunchu i podwieczorku. "Parysz" jak malowanie.
Moje ulubione ciasto to brownie i tiramisu. Ciasta i kanapki są bardzo pyszne. Jedna mała uwaga: poza szczupłym niewysokim panem kelnerem reszta po prostu psuje knajpę - pani kelnerka (taka z ciemniejszą skórą) ostatnio nabiła mi coś, czego nie wziąłem (pewnie pomyłka w nabijaniu na kasę) i byłem 12 zł w plecy. Mój błąd, że sam nie przeliczyłem. Druga, taka tęższa, trochę ostatnio zupełnie zignorowała klienta, który wszedł (szczupły, niewysoki pan w tym czasie uwijał się przy innych robotach). Myślę, że to miejsce ma swoją szansę, ale zespół kelnerski może tą szansę zaprzepaścić, boję się tego - bo polubiłem to miejsce.
W zachwytach bowiem ustawac by mi nawet nie przyszło na myśl. Szczegółowo rozpisywalam się o wystroju w lutym bieżącego roku i nic tu się nie zmieniło. Nadal lekko, rustykalnie i baardzo "francusko". Obsługa w postaci przeuroczej pary młodych ludzi. Z sercem i zrozumieniem wychodzących do "upierdliwosci" moi. A trochę pomarudzilam. Croque Madame i Croque Monsieur bardzo smacznie zrobione i podane. Latte na poziomie. Choć w wielu miejscach dziś to napój kawopodobny tu podany z zachowaniem proporcji i smaku.
Ostatnio jest wysyp lokali typu piekarnio-kawirania. Schemat prosty: pieczywo wypiekane na miejscu (nie mylić z prawdziwą piekarnią! po prostu odgrzane gotowce), drogie kanapki, w menu kanapki+kawa+tarty+desery. Po sukcesie Vincenta jak grzyby po deszczu powstawały nowe, z poziomem bywało różnie. Nie wiem, czy na fali tej mody, czy nie - faktem jest, że podobny lokal powstał niedawno na Nowym Świecie, niemalże vis a vis Vincenta.
Croque Madame działa krótko, otworzyła się w styczniu tego roku. Trafiliśmy akurat w dniu otwarcia. Obsługa na baczność, bardzo przejęta swoją pracą, obsługiwały nas przy ladzie 3 osoby :). Trochę to śmieszne, ale doceniam zapał i zaangażowanie. Zamówiliśmy: latte, kanapkę z szynką parmeńską, rukolą i twarożkiem oraz szarlotkę. Kawa zostaje podana w blaszanym kubku, moja mama i babcia gotowała w czymś takim mleko (trochę starsi niż 20 lat powinni wiedzieć, o czym mowa), co trochę mnie zadziwia. Moda w warszawskich kawiarniach bywała dziwna, ale kawy w garnuszku (bądź co bądź) to jeszcze nikt mi nie zaserwował :). Sama kawa dobra i co najważniejsze: gorąca, czego w większości miejsc nie uświadczysz (wszędzie podają letnią). Kanapka w bagietce została podana w koszyczku z dodatkiem oliwek i czipsów. P. stwierdził, że kanapka OK, ale czipsy już średnio mu pasowały. Sam pomysł na dodatkową przegryzkę dobry, ale może niekoniecznie czipsy? Szarlotka za to bez szału, taka średnia warszawska.
Ponieważ był to pierwszy dzień, obsługa częstowała gości własnej roboty chlebem razowym z dodatkiem żurawiny. Chleb bardzo dobry, mimo że nie przepadam za słodkimi chlebami, to zjadłam go ze smakiem i zamówiłam jeszcze z nim kanapkę (dodatek taki jak u P.: parmeńska+twaróg+kapary+rukola). Pyszna była, jedna z lepszych kanapek podawanych w warszawskich knajpach (a ja się na tym znam, bo kanapki to moja ulubiona "potrawa"). Kiedy byłam w Croque Madame po raz drugi, znowu zamówiłam kanapkę z tym razowym chlebem, tylko z mozzarellą, pesto, rukolą. Dostałam znowu z parmeńską, ale już nie chciałam czekać na drugą, więc zjadłam znowu taką samą. Mam nadzieję, że następnym razem nie będzie pomyłki i będzie mi dane spróbować innych wersji (są jeszcze z kozim serem, rukolą i figami oraz jakaś z salami, nie pamiętam całego składu).
Na koniec słówko o wystroju: jest ładnie, nawet bardzo. Całość dopracowana, dominujące kolory to biel i szarość (na suficie szara wykładzina!), jest jasno, czysto, bardzo przyjemnie. Miałam wrażenie, że weszłam na przeniesioną do realu stronę internetową jednego z portali wnętrzarskich. Wkrótce ma być uruchomiona druga sala, jak sądzę bardziej ustronna i sprzyjająca prywatnym rozmowom. Teraz siedzi się trochę na widoku obsługi i innych gości.
A, i ceny! Warszawskie :). Ale jest taniej niż u konkurencji. Ja będę wpadać.
Bardzo dobre ciastka, w dużym wyborze i z często zmieniająca się ofertą. Czasami szkoda, że nie można zjeść tego co ostatnio, ale na pewno będzie to zastąpione czymś nowym. Przepyszne bezy i makaroniki, dobre tiramisu. Kawa bardzo przeciętna, a fachowy ekspres za barem wskazuje ze to raczej kwestia surowca. Wystrój udaje lawendową Prowansję, ale w żaden sposób to nie razi, a nawet jest miłe (chociaż generalnie nie lubię takich kolorów i klimatów). Porcje są tak duże, ze warte swojej ceny. Nie najtańsze, ale jak na warunki Nowego Światu bardzo przyzwoite.
Obsługa bardzo uprzejma, wyglądają na trochę zestresowanych przez Panią właścicielkę. Mimo że bardzo miła i uprzejma, ma w sobie coś takiego, że i ja staję na baczność przy kontuarze :). W lokalu ciągły tłum - stoliki stoją trochę zbyt ciasno, ale rozumiem, ze to dlatego, żeby nikt nie czul się pozbawiony możliwości zjedzenia takiego ciastka. Bardzo fajne miejsce na kawę z mamą :).
An error has occurred! Please try again in a few minutes