"Obsługa o nas niesamowicie zadbała, a jedzenie było zupełnie wyjątkowe" - zachwycali się znajomi. "Huh, jak opowiadacie o Youmiko, to aż wam się oczy błyszczą!" - zauważyłam. "Tak, bo było naprawdę cudownie...".
Po takich opiniach i przeczytaniu tylu niezwykle pozytywnych recenzji musiałam odwiedzić to miejsce, mimo że naprawdę nie lubię wodorostów, które stanowią ważny składnik sushi.
Kiedy więc tylko nadarzyła się okazja, zaprosiłam Tapira na romantyczny obiad. I od razu przyznaję, że w kwestii jedzenia w zachwytach nie było cienia przesady. Smakowo wizyta w Youmiko była pasmem różnorodnych wrażeń, zaskoczeń, degustowania tekstur, oryginalnych połączeń składników... Moim zdaniem to nie jest knajpa, do której wpada się coś przekąsić, tylko coś na kształt smakowej galerii sztuki.
Najpierw miałam przyjemność pozachwycać się smakowitym bulionem z burakiem, tofu i rzepą (nowość) - słonym, ale stanowiącym harmonijną całość, z pysznym orzeźwiającym burakiem (nie jest to moje ulubione warzywo, a tutaj żałowałam, że w zupie znajduje się zaledwie kilka kawałków). Poza tym zamówiłam kimchi, bardzo pikantne i kwaskowe (dla mnie super). Inną przystawką, której miałam okazję popróbować, była podawana na ciepło sałatka z grzybów. Co za SMAK! Okrągły, pełny, coś genialnego! Potem już jedliśmy sushi - dla mnie te bez wodorostów. Miałam okazję posmakować mięciutkiego bakłażana, torcika z awokado (rzeczywiście ciekawy i wielowarstwowy smakowo, jak pisali poprzedni recenzenci), aromatycznego jarmużu... Nie podam niestety nazw poszczególnych porcji, ale podejrzewam, że cokolwiek wybierzecie, nie zawiedziecie się.
Nie mogliśmy się powstrzymać od spróbowania deserów. Zarówno crème brûlée z musem śliwkowym, jak i mus czekoladowy z tapioki z pianką mango i prażonym kokosem i miętą okazały się znakomite i ciężko by mi było wybrać lepszy z nich. Porcje deserów były według mnie całkiem spore.
Do posiłku piliśmy herbaty, np. z prażonym ryżem, smakowo świetne, tylko irytował mnie dzbanuszek, z którego naprawdę trudno było nalać, nie rozlewając nic dookoła (płyn wylewał się też nad "dzióbkiem", między dzbanuszkiem a przykrywką).
Uczciwie przyznaję, że za jedzenie należy się Youmiko ocena 6. Brawo!
Niestety, w Youmiko spotkało mnie to samo, co ostatnio w innym lokalu (też wegańskim zresztą). Nie było mojej rezerwacji. Specjalnie dzwoniłam z dużym (5 dni) wyprzedzeniem, żeby NA PEWNO czekał na nas dwuosobowy stolik. Kiedy przyszliśmy, okazało się, że rezerwacji nie ma. Pomyślałam, że może mi się przyśniło, że dzwoniłam - sprawdziłam w komórce rejestr połączeń i okazało się, że nie - nie przyśniło mi się: dzwoniłam we wtorek i zarezerwowałam stolik na sobotę. I co z tego? Musieliśmy czekać na stolik 20 minut. Korony nam z głowy nie pospadały, ale czułam się słabo i fizycznie, i psychicznie. Kiedy przygotowano dla nas stolik i składaliśmy zamówienie, zapytałam, czy mojej rezerwacji nie zapisano. Obsługująca dziewczyna (skądinąd miła i uśmiechnięta) poinformowała mnie, że system nie chce się włączyć i nie może zweryfikować... I pewnie po prostu nie była "przepisana". I to właśnie w tym momencie powinno paść słowo "przepraszam". Niestety, nie padło. Obrazu dopełniło kilkakrotne potrącanie krzesła, na którym siedziałam, przez dwie różne osoby z obsługi :( Nie spytano nas też ani razu, czy jedzenie nam smakuje, a w tak wyjątkowym jakościowo miejscu jak Youmiko aż się o to prosiło.
Na koniec rada: koniecznie rezerwujcie stoliki w Youmiko, bo lokal cieszy się bardzo dużym powodzeniem (kiedy tam byliśmy, na wszystkich wolnych stolikach były rezerwacje, a co chwilę wchodziły pary pragnące usiąść i były odprawiane z kwitkiem). Jak już zarezerwujecie, zadzwońcie jeszcze raz czy dwa, żeby potwierdzić rezerwację. Jak już się wszystko uda z rezerwacją, to gwarantuję, że będziecie się rozkoszować doznaniami smakowymi. I dobrą muzyką :)
An error has occurred! Please try again in a few minutes