Co za niesamowite miejsce !. Odwiedziliśmy Tłustego kotka z okazji tłustego czwartku. Połączenie pączka i sorbetu śliwkowego to naprawdę coś ;). Sorbet gęsty, wyrazisty, a nie jakaś wodna paciaja :D. Tłusty szotek czyli gałka lodów śmietankowych i espresso, to będzie obowiązkowa pozycja każdych odwiedzin !. No i owoce z kruszonką na ciepło z kolejną gałką przywołują smak dzieciństwa czyli szarlotki z lodami Mmmmm. Wszystkie pozycje grzechu warte a i z tego co udało nam się dowiedzieć, to robione tradycyjnymi metodami i bez sztucznego badziewia !. Było po prostu pysznie :).
Bankowo będziemy wracać !. Dzięki Kotku za gościnę i widzimy się niedługo ;)
Perfekcja smaku jeśli chodzi o lody śmietankowe i czekoladowe (tylko tych spróbowałem), nie znalazłem w Warszawie porównywalnej jakości. Polecam też kawę od tego Kota.
Lody przepyszne. Czuć prawdziwą śmietankę, lody nie są przesłodzone a wśród wielu smaków każdy znajdzie coś dla siebie. Miejsce przyjazne psom �
Byłam niedawno na Hożej. Miła i kompetentna obsługa. Sorbety idealne i ciekawa nitro kawa :-) Doskonałe miejsce na gorące dni.
Świetne miejsce, smak śmietanki ma ode mnie miano najlepszych lodów jakie jadłam. Miła obsługa, nawet parasolkę na deszcz dostałam gratis� Na pewno tam wrócę jak będę miała okazję.
Pyszne lody pistacjowe, gdyby nie dieta i pora roku , byłabym tam codziennie do tego bardzo dobra kawa i miła obsługa. Polecam.
Najlepsze lody jakie jadłam ! I do tego co gorsza 5 minut ode mnie :D Niedlugo sama zamienie sie w Tłustego Kotka !
Jestem totalnie zauroczona! Kawa ekstra, lody pyszka, a łakoci jeszcze nie spróbowałam. Będzie okazja, ponieważ mam zamiar regularnie odwiedzać Tłustego Kotka. ;) LOVE!
Fantastyczna obsługa!!!! Każdemu życzę takich Pracowników!!! Przemili, zaangażowani, fachowi - bajka!!!
Otoczenie nie zachęca do konsumpcji na miejscu, ale też specjalnie nie odrzuca, lodziarnię dość łatwo znaleźć, bo szyld jest widoczny z ulicy.Ale lody tu są najważniejsze... Być może mam smak jeszcze "skoszony" po "grycanach" i innych sieciówkach i "bajkowych" robionych z półproduktów (nota bene - ostatnio mi nie smakowały te żoliborskie przysmaki - inaczej niż drzewiej), ale nie były to ani najlepsze lody rzemieślnicze, jakie jadłam, ani najlepsze lody, jakie jadłam w Wawie, ani tym bardziej najlepsze wogóle...Spróbowałam 6 z 8 smaków, ale wybrałam 2 mniejsze kulki (po 4 zł) - sorbet jeżynowy i jagodowy - mało słodkie (niestety słodzone cukrem), intensywnie owocowe, ale jednak nie powaliły - być może owoce były mało aromatyczne. Niemniej czułam (jako cukrzyk), że był to dobry wybór i organizm nie szalał - była to niemalże zdrowa porcja owoców!!!
Na plus daję posługiwanie się drewnianymi sztućcami - rozkładają się szybciej niż plastik - w Norwegii np. plastikowych sztućców jednorazowych się nie uświadczy, ale ponoć Polacy narzekają - bo wolą sztućce plastikowe i wafelki zamiast kubeczków...Ja też wolę wafelki, ale z przyczyn medycznych już nie stosuję, więc chociaż tej przykrości mi oszczędzono...Przydałoby się wyprodukować sorbety i lody słodzone syropem z agawy, stewią, itp. - czymś z niskim indeksem glikemicznym - niestety wegańskie sorbety i "bezglutenowe" kubeczki to wciąż za mało, ale kierunek jest słuszny...Poszukującym naturalnych smaków - gorąco polecam, przyzwyczajonym do gotowych lodów - polecam również, ale ich kubki smakowe mogą być rozczarowane...
Sonia Sylwia Sobieszczańska
+4
Tłustego Kotka poleciła mi koleżanka; według wielu rankingów to najlepsza lodziarnia w Warszawie. Trafić tam trudno, bo ile nazwa ulicy - Hoża - jest znana większości warszawiaków, o tyle lokal ukryty jest głęboko w pofabrycznym podwórzu.
Dawniej możliwy był zakup wyłącznie na wynos; popularność obiektu sprawiła jednak, że okienko nie wychodzi już na podwórko, ale na wnętrze dobudowanej budy. Stoi tam długa ława, nakryta płaskimi szarymi poduszkami, by wygodniej się siedziało, trzy niskie stoliki, zaopatrzono się nawet w wieszak na okrycia. Wnętrze nie jest przestronne, zbyt wielu ludzi tam nie usiądzie - trzeba jednak przyznać, że zrealizowano ciekawą koncepcję wystroju.
Najmocniejszą stronę i tak stanowią produkty. Ich ceny mogą odstraszać, ponieważ gałka lodów kosztuje 6 złotych, ale czasem wypada wyłożyć trochę więcej na lepszej jakości produkt. Nabyta przeze mnie kruszonka to ciasto pod wieloma względami przypominające szarlotkę z tą różnicą, że zamiast jabłek jest nadzienie malinowe lub czereśniowe. Gorący wypiek serwuje się z wybraną gałką lodów. Wybrałam czekoladowe. Lody są gęste, mają bardzo zwartą konsystencję - inne od supermarketowych. Dałam 15 złotych, a mogłabym znacznie więcej, bo trudno sobie wymarzyć lepsze połączenie nad malinę z czekoladą.
Obsługa bardzo sympatyczna i kontaktowa. Gdyby Tłusty Kotek nastawił się na trochę inny typ klienta, chłopak w okienku z pewnością straciłby motywację. O tej porze tłumów nie było, a jedyny obecny pracownik i tak miał ręce pełne roboty. W takiej sytuacji nie wolno gderać, że za wolno - trzeba docenić tego, który dał radę. Goście jednak wykazali się spokojem, zrelaksowaniem. Do Tłustego Kotka nie przychodzi się na błyskawiczną przekąskę. Tu się spędza czas, degustuje, delektuje.
Oferta nie ogranicza się wyłącznie do lodów - poszerzono ją o kanapki oraz naleśniki. Jestem ciekawa nowych doświadczeń, więc będę częściej tu jadać. Nie trzeba być kotkiem, aby mieć prawo do tłustego brzuszka.
Prawdziwe lody, ice-cream a nie gelato. Powiedziałbym - prawdziwie rzemieślnicze, nie na „gotowca h”. Świetne smaki- wanilia z trawą żubrową rządzi! Porcje zdecydowanie większe niż gdzie indziej.
Naszło mnie któregoś popołudnia konkretnie na lody bakaliowe. Mijałam wcześniej Tłustego Kotka parę razy, więc w końcu nadarzyła się okazja. Drugim zamówionym przeze mnie smakiem była chyba czekolada.
Lody całkiem smaczne, poprawne, ale nie powaliły na kolana. W kolejnym sezonie może dam kolejną szansę.
Na moje nieszczęście uwielbiam słodkości, a lodów nie odmówie nigdy :) Upatrzylam sobie to miejsce juz jakis czas temu i czekalo na liscie "must visit&try" az do teraz.
Warto bylo szukac Tlustego Kotka, bo mimo ze smakow niewiele (4) i cena dosc wysoka (5 zl za kulke) to na prawde zapewniaja zupelnie nowych doznan zarowno pod wzgledem smaku jak i konsystencji. Nie przeslodzone, wyraziste, naturalne smaki, nie przesadzone czy sztucznie podkrecane - bardzo bardzo dobre. Lody maja mocno zwarta, momentami krucha konsystencje, bogato przeplatane produktami budujacymi smak np. w pistacjowych cala masa orzechow. Mialysmy do wyboru: czekolada z wisnia, smietanka z truskawka, pistacja i smietanka. Sprobowalysmy 3ch pierwszych smakow.Niestety ku mojemu rozczarowaniu nie bylo dostepnych sorbetow a jako powod powiedziano, ze nie mieszaja smakow smietankowych z owocowymi. Generalnie nie mialam zamiaru nic mieszac bo chcialam kupic tylko sorbety no ale nie bylo mi dane. Sorbety dostepne sa jedynie jako gotowe lody na patyku no ale chcac sprobowac 2-3 smaki musialabym chodzic z wachlarzem lodow w reku. Musze kiedys ich sprowac bo czytajac w 100% naturalny sklad mocno mnie zachecily.
Co to sprobowanych smakow:
Czekolada z wisnia - pyszna czekolada (w smaku deserowa) z duza iloscia wisni i konfitury. Bardzo fajne polaczenie lekko kwasnej wisni z lekko slodka czekolada.
Smietanka z truskawka - dawno nie jadlam tak dobrego smietankowego loda wzbogaconego o rownie dobry dodatek truskawkowej konfitury.
Pistacja - mocno pistacjowy smak, ktory wzmagala ogromna ilosc orzechow wplecionych w lody. Przez to lody nieco kruszyly sie lecz smakowo super.
Lody dostac mozna do wyboru klasycznie w wafelku lub kubeczku.
Tlusty kotek to lody inne niz wszystkie, ktore zdecydowanie warto sprobowac.
Co za urocza nazwa! :) Do Tłustego Kotka trafiliśmy przypadkiem, zachęciła nas tabliczka na chodniku. To okienko z lodami w fajnym starym ceglanym budynku obok studia tatuażu. Lody serwowane są w wafelku lub kubeczku. Spróbowałam 2 smaków: kawowego oraz smietankowego z karmelem i orzechami. Kulka kawowa bardzo ciekawa: wyraźnie wyczuwalne ziarenka kawy, co ciekawe smak jest mało słodki, co odbieram na plus, bo zwykle lody są dla mnie przesłodzone. Kulka śmietankowa zaskoczyła mnie karmelem w formie kruchej krówki, bardzo fajnie komponując się z orzechami. Wafelek tylko mógł być z tych grubych i słodkich, a lody troszkę mniej zmrożone, bo tak zimne mają mniej wyczuwalny smak), poza tym wszystko było idealne. Polecam! :) A, zapomniałam zrobić zdjęcia lodom, bo za szybko je zjadłam, sorry ;)
Tłusty Kotek z impetem podbił rynek warszawskich lodziarni, tuż po otwarciu wskakując na szczyty rankingów najlepszych lodów w stolicy. Marketing był świetny, fanpage umiejętnie i sympatycznie prowadzony, a w dodatku lokal (a w zasadzie okienko, z którego kupujemy lody) mieści się w świetnie zaaranżowanym industrialnym zakątku na Hożej (zaprawdę, powiadam - przejdźcie jeszcze parę kroków dalej i obczajcie ażurowe schody w jednej z kamienic, no cudo totalne!), do którego prowadzą urocze stojaki z rysunkowym tytułowym Tłustym Kotkiem - jest wiele powodów, by go odwiedzić, ale także można wpaść w pułapkę wielkich oczekiwań, i to miało miejsce w tym przypadku.
Lody nie są złe, ale po szumnych obietnicach "najlepszych lodów w Warszawie" oczekiwałam jednak nieco więcej. W czwartkowe wczesne popołudnie do wyboru był smak jedynie czekoladowo-truflowy, śmietankowy i śmietanka z owocami leśnymi. Próbowaliśmy czekolady - no dobra, ze smacznymi kawałkami czekolady, ale szczerze mówiąc baaardzo przypominała mi Grycanowskie lody czekoladowe - i śmietanki z owocami, tutaj owoce były jakoś wkomponowane w śmietankę nie w całości, ale w rozdrobnione, zmarznięte paski. Ogólnie deser za mocno zmrożony, ciężko się go jadło, a i pozbawiło go to kremowości charakterystycznej dla naprawdę dobrych lodów. Wafelek niestety najtańszy, z papieru.
Ech, Tłusty Kotku, po takiej nazwie spodziewałam się, że wszyscy goście po zjedzeniu lodów będą oblizywać się niczym koty po wypiciu spodeczka śmietanki, a tutaj był nieco gorzki smak rozczarowania. Zwłaszcza że cena porcji 5 zł to już górna granica, za którą to kwotę można zjeść coś naprawdę fantastycznego w innej lokalizacji...
Lokal wciśnięty w róg dziedzińca starej fabryki. Fajny wystrój w środku, fajne logo i ogólnie oprawa graficzna lokalu.
Smaków zawsze tylko trochę, ale na ogół ciekawe. Minusem jest to, że są przemrożone.
Trzeba trochę pobłądzić poszukać, ale miejsce ciekawe.
Dość dobrze ukryta lodziarnia w klimacie industrialnych cegieł przy hożej.
Bardzo przyjemnie i tak zacisznie.
Cztery rodzaje lodów po 5 złotych za gałkę - sporo.
Smak bardzo dobry , czuć , ze nie są to lody robione "maszynowo"
Dużo orzechów , pistacji , bakalii.
Warto spróbować także kawy.
Raczej ciężko trafić tam nie wiedząc wcześniej o istnieniu tej lodziarni- jest nieźle ukryta. Ciekawa miejscówka. Dowiedziałem się o tych lodach z jakiegoś internetowego rankingu warszawskich lodziarni. Lody są dobre, ale nie łapią się do czołówki mojego osobistego rankingu :) cena/ilość troche niekorzystna- 1 kulka ( 1smak) 5pln. Smakowo całkiem OK
An error has occurred! Please try again in a few minutes