Mimo bardzo „swobodnej obsługi” za świeżość jakość i ceny dla rodzin, piątka z minusem bez wyrzutów sumienia. Lekko suchawy Burger dla dzieci ale jakość mięsa, super. Przystawki i świetne połączenia, jedna z moich ulubionych knajp ale zaznaczam, na wizytę z dziećmi. Pani kelnerka lekko przeklinajaca pod nosem i zwracająca się per Ty do klientów - trochę psuje wrażenie.
To była pierwsza i mam nadzieję, że nie ostatnia moja wizyta w elGreco - udana i smakowita! Wnętrze- przytulnie choć dość nowoczesne, widać niestety upływ czasu w tym miejscu, część mebli lata świetności ma juz za sobą ale zupełnie nie przeszkadza to cieszyć się z posiłku . In minus, dosyć głośno (chyba ze względu na wentylacje). Obsługa na która trafiliśmy bardzo miła, Zamówiliśmy butelkę wina i pan wzorowo dbał o napełnienie kieliszków 😉 trochę gorzej wypadła pani doradzająca nam dobór wina - ewidentnie nie miała doświadczenia ale udało sie wyboru dokonać jak najbardziej satysfakcjonującego. Czas oczekiwania na posiłki był jak najbardziej Ok. Z zamówień - zupa z owocami morza - wybitna, świeża, gęsta i wyrazista. Talerze przystawek (zamówiliśmy oba i ciepły i zimny) smaczne, choć mieliśmy nadzieje na większą ilośc przekąsek wszystko dobrze doprawione. Na 2 dania podano nam musakę - jestem fanka tego dania i często przygotowuje w domu i muszę z żalem przyznać ze robią lepszą 😔, risotto z owocami morza - pięknie podane, w punkt, trochę mało ośmiornic ale ponownie dobrze doprawione, kotleciki z siekanej jagnięciny - również udane chociaż przydałaby się do tego jakaś mini sałatka. Hitem oczywiście okazał się również talerz ryb dla 2 osób - bardzo bogaty, cena moim zdaniem adekwatna do podanej ilości, część owoców morza i szprotki przygotowana w cieście - ciasta nie Za dużo wszystko w tym kalmary mięciutkie, krewetki i macki ośmiornic grillowane również w punkt a uważam to za spora sztukę, rybki swietnie wyfiletowanego nie trafilismy na żadną ość, wszystko bardzo świeże.
Podsumowując polecam, ryby i owoce morza świeże, dania doprawione a ceny nie przytłaczające porównując inne knajpy ukierunkowane na te produkty 🙂
Dobre miejsce dla smakoszy kuchni greckiej - bogate i zróżnicowane menu, dzięki któremu każdy znajdzie cos dla siebie. Jednak jeżeli ktoś chce przeżyć pierwsze spotkanie z tego typu specjałami, to niestety nie doświadczy fajerwerków.
El Greco znaleźliśmy całkiem przypadkiem wracając z wystawy, było mega gorąco a wystrój lokalu sprawił, że przez myśl przeszły nam wspomnienia zeszłorocznych wakacji na Zakynthos :) Lokal jest całkiem ok, jedzenie bez zarzutu, ale myślę że mogłoby być tańsze z racji tego, że grecka kuchnia jest nieskomplikowana i pełna popularnych składników (kurczak, ziemniaki). Plus za ciekawą przystawkę
Dość mała restauracja ale z klimatem. Pyszne halloumi z grilla oraz owoce morza. Wyśmienicie smakowały równiez greckie pierożki z fetą. Niebawem wrócę.
El Greco oferuje nam prawdziwa kuchnie grecka. Po przekroczeniu progu zabierają nas w mini podróż po śródziemnomorskich smakach. Świetnym pomysłem był statek z umieszczonymi w nim świeżym rybkami na lodzie. Obsługa przemiła (przewaga Greków). Jedzenie przepyszne. Jedyny minus dość długi czas oczekiwania. Z czystym sumieniem polecam.
Bywam często na lunche, jakość jedzenia nigdy nie zawodzi, docenił je również kolega Grek. Mały minusik za to, ze trzeba mieć dość dużo czasu, obsługa nie jest najszybsza na świecie, co w przypadku pory lunchowej jest nieco irytujace.
Odwiedzone z ziomeczkiem z pracy. Byczek wziął jakiś mix mięs, mnie zaciekawiła sałatka z oliwkami, plasterkami wołowiny i świetnie wypieczonym serem Halloumi. Wszystko polane świetna oliwa, porcja w sam raz. Would eat again
Smaczne jedzenie, ładny wystrój, prawdziwie grecki klimat. Nie ma do czego się przyczepić, jednak wielkość porcji nie jest współmierna do ceny. Zamówiliśmy dwa talerze przystawek na 3 osoby (według opisu z karty powinny wystarczyć dla 4 osób) i wyszliśmy głodni
Wczoraj mieliśmy okazję spróbować greckiej kuchni w El Greco Restauracja. Tuż przy wejściu zachwycił nas wyjątkowy statek pełen świeżych ryb. Pierwszy ogromny plus!. Dalej było jeszcze lepiej, kiedy otrzymaliśmy menu oprawione w materiałową mapę greckich wysp – plus numer dwa! Przechodząc do wrażeń kulinarnych, po miłym drobiazgu w postaci starterów z pastą z oliwek, dostaliśmy gorące przystawki – lindos,czyli warzywa zapiekane z serem feta oraz tradycyjne greckie pierożki ze szpinakiem i fetą w cieście filo. Pyszne, lekkie, idealnie doprawione – smak obu przystawek zaskoczył nas, głównie dlatego, że po tak nieskomplikowanych daniach nie spodziewaliśmy się takiej głębi smaków.
Bardzo dobre greckie jedzenie. Jadłam Souvlaki, smakowały jak w Grecji, bardzo dobra sałatka horiatiki. Smaczne risotto ze świeżym szpinakiem. Jedyny minus za kalmary, namoknięte tłuszczem, zero chrupkości. Ogólnie Przyjemny i przytulny klimat. Miejsce w którym naprawdę można miło spędzić czas oraz przez chwile poczuć się jak w Grecji.
Restauracja El Greco znajduje się na śródmiejskiej części ulicy Grzybowskiej, postanowiliśmy zabrać tam naszych bliskich znajomych, aby razem z nami mogli spróbować jak smakuje grecka kuchnia w Warszawie, mamy nadzieję, że udało nam się przywołać wspomnienia z ich greckich wakacji.
Jak było w El Greco? Podobnie jak w Paros! Nic dziwnego, w końcu to jedna marka :) Jednak bardziej wolimy Paros, może ze względu na sentyment do czasów gdy chodziliśmy tam przed zmianą stanu cywilnego ;) Ceny w El Greco są takie same jak w Paros, dania bardzo podobne (mają chyba nawet takie samo, albo bardzo podobne menu). Obsługa nie narzucająca się, ale mogłaby być bardziej uśmiechnięta :)
Ja standardowo wzięłam moje ulubione danie, które jem zawsze, gdy tylko widzę, że jest w menu. Jest to szaszłyk z pitą, tzatzikami i domowymi frytkami (które tego dnia w tej restauracji były zdecydowanie przesolone). Sos tzatziki natomiast był pyszny! Mąż wybrał greckiego gyrosa, z wieprzowiny, podawany podobnie jak moje danie z frytkami, pomidorami, cebulą, pitą i tzatzikami. Do tego wszystkiego piwo Żywe oraz sok i herbatę. Jedzenie jest naprawdę smaczne, sos jest mistrzowski i ja jako jego fanka jestem po prostu zakochana, podobnie jak w domowych frytkach które są niesamowicie miękkie i delikatne. Najadłyśmy się ze znajomą, gorzej z chłopakami, którzy od razu poszli na kebaba :) Nie mniej jednak było bardzo smacznie, zabrakło tylko tego klimatu i atmosfery, który jednak w Paros czuć dużo mocniej. Może dzięki uśmiechniętym i rozmownym kelnerom?
Świetna oraz zróżnicowana oferta lunchowa. Świeże składniki z których komponowane są smaczne dania. Bardzo dobre price / quality ratio. Jedno z najlepszych miejsc na lunch w okolicy. Fantastyczny hummus.
Bardzo dobra restauracja, polecam zupę z soczewicy oraz pierożki ze szpinakiem i serem feta w cieście Filo. danie główne kotleciki jagnięce były trochę przesolone wraz z frytkami. Obsługa miła wysokie ceny napojów. Wcześniej byliśmy i zamawialiśmy musakę i Obojgu nam bardzo smakowało. Prawdziwa Grecka kuchnia.
Chyba mieliśmy trochę za wyskie oczekiwania w stosunku do El Greco...Może nie powinniśmy byli się tak nakręcać czy spodziewać się, że spotka nas atmosfera podobna do knajp w Grecji? Fakt, że rozpieściły nas swoją radością, świeżością produktów, a przede wszystkim uśmiechem osób tam pracujących, a odwiedziliśmy ich sporo, więc nie były to wyjątki - we wszystkich było po prostu ekstra. I tak jakoś nam się umyśliło, że w El Greco będzie podobnie...
Niestety nie do końca. Dwie sprawy, które wpłynęły na nasz smuteczek: po pierwsze pan, który nas obsługiwał robił to praktycznie bez słowa...Najpierw ogarniając nasz stół przypadkowo zrzucił noże i widelce (zabrał bez słowa), następnie ani dzień dobry ani proszę, dziękuję czy pocałuj mnie w d, notował i kiwał na kolejną osobę głową, jakby odezwanie się przekraczało jego siły. Szło to w parze z miną "jestem tu za karę, więc się streszczajcie". Było to bardzo kiepskie i totalnie kłóciło się z wizją, jaką przedstawiliśmy towarzyszącym nam Rodzicom o Grekach, o ich przyjaznym usposobieniu i sympatii. No ok, każdy może mieć gorszy dzień, ale szkoda, że trafiło akurat na dzień urodzin mojej Mamy.
Druga sprawa to fakt, że dania były niestety letnie...Dwie mussaki oraz dwa gyrosy przywędrowały dośc szybko, ale moim zdaniem nie były wystarczające ciepłe, a pod koniec jedzenia wręcz zimne. Pytałam Rodziców czy nie chcą ich zwrócić, aby przyszły cieplejsze, ale zapewniali, że jest ok. Mam jednak wrażenie, że nie chcieli niekomfortowej sytuacji widząc brak jakiegokolwiek entuzjazmu i sympatii ze strony obsługującego nas pana...Wielka szkoda, tym bardziej, że posiłki były smaczne.
Moussaka miała dobrze zachowane proporcje między beszamelem a ilością mięsa, dzięki czemu nie była mdła, a sos sam w sobie delikatny i gładki. Gyrosy bardzo smakowały facetom - dużo mięsa, sprężyste fryty, kawałeczki pity i tzatziki - można było podgrubić na całe popołudnie i wieczór ;)
Bardzo podoba mi się wystrój lokalu, jest przestronnie, śródziemnomorsko, światła są kameralne, muzyka nienachalna, tu i ówdzie lampeczki tworzące miły klimat, donice z drzewkami, naprawdę śliczna restauracja.
Tym bardziej wielka szkoda, że pierwsza wizyta nie była spektakularnym sukcesem, choć naprawdę mogła. Rodzice nie chcieli zostać na deser, woleli zjeść w domu :/
Daję maxa, bo autentycznie nie wiem do czego można by się było przyczepić.
Tuż po przekroczeniu progu z drugiego końca sali biegnie właściciel/manager (nie wiem, Grek w każdym razie) żeby się przywitać i zaprowadzić do stolika. Na stole momentalnie pojawia się czekadełko. Drobiazg, ale jednak bardzo miły i nie wiem czemu wiele lokali ma z tym problem (nie wiem, chcą zaoszczędzić na kilku kromkach pieczywa i jakimś mazidle?).
Jedzenie: zupa pomidorowa bardzo dobra, chociaż muszę przyznać że w Kotłowni jednak lepsza. Ta była ok, ale troszkę zabrakło tego czegoś specjalnego. Danie główne (mix grill) świetne, mięso bardzo delikatne. Co ważne (szczególnie jak ktoś jest głodny i chce się w restauracji najeść, a nie tylko się w niej pokazać) jest do tego oddzielny talerz z dodatkami, które nie pełnią tylko funkcji dekoracyjnej. Wszystkiego jest tyle, że dwie osoby mogą się akurat najeść tak żeby nie wyjść głodnym (robiąc uprzednio podkład z jakiejś zupy).
Obsługa bez zarzutu, podchodząc do stolika zaczynają się uśmiechać 2 metry wcześniej. Pojawiają się dokładnie wtedy kiedy trzeba, więc na stole nie zalegają puste talerze ani niczego nie brakuje.
Lubię kuchnię grecką i lubię El Greco. Znajduję tu przyjemny klimat, sprzyjający jedzeniu. Lubię tu zajrzeć na coś dobrego, kiedy odwiedzam stolicę. Dziś była jagnięcina i mała szklaneczka ouzo, które baaardzo lubię. Koleżanka, z którą umówiłam się na spotkanie, wybrała rybę i również wyszła zadowolona. Miłe, pozytywne miejsce, do ktorego warto zaglądać. :)
Czwartek wieczór. Troche głośno przy Grzybowskiej, ale trzeba korzystać z ogródka póki lato.
W skrócie: poprawne greckie jedzenie, świetnie przygotowane mięsa z grilla, reszta średnia.
Duże braki w karcie, brak tradycyjnych potraw (długo duszonych)
Przystawki: graviera (?) z pomidorem z pieca ok. Za mało ziół jak dla mnie.
Souvlak z poledwiczki wp bardzo dobry, idealnie wysmazony. Drugi Souvlak z jagnieciny znakomity, świetnie wysmazony, różowy w środku. Nie wiem dlaczego, ale nie dostalem ratatouille do dania? Chyba że ta resztkowa salsa z pomidora to bylo to. Dodatki ok. Mięso powinno być dłużej marynowane.
Tzatzyki - jogurt znośny, aczkolwiek nie był to najwyższej jakości grecki. No i kto kazał kucharzowi dodać koperku?
Obsługa sprawna, bardzo miła, calkiem obeznana z kartą.
Ceny adekwatne do wysokości czynszu na Grzybowskiej, nie zaś do poziomu gastronomicznego...
Bardzo dobre jedzenie greckie. Miła i sympatyczna obsluga. W środku wystrój jak w prawdziwej greckiej tawernie. Kelner podaje bardzo smaczne greckie drinki i nalewa uzo na oczach klienta a ono zmienia swoj kolor;) bardzo polecam!
W El Greco byłem trzykrotnie. Raz spróbowałem prawie wszystkiego na zaproszenie od Zomato, wiec się nie liczy. Dwa razy trafiliśmy tutaj ze znajomymi bo ogródek letni jest spory a w pobliżu mało jest takich klimatycznych miejsc.
Lokal jest duży, wiec idealny do biesiadowania nawet dla dużej rodziny czy grupy znajomych oczywiście lubiących kuchnie grecka.
Obsługa daje radę, kuchnia rownież. Grecki wystrój, pomimo, ze lokal znajduje się na parterze jednego z bloków osiedla za Żelazna Brama nie szokuje.
To co bym poprawił to ilośc soli. Lubię produkty naturalne, przyprawy rownież, ale nie sól.
Moja jagnięcina była niestety przesolona i żylasta. Reszta potraw była OK, jak w Grecji.
Na wstępie napiszę - na pewno będę wracać! Bardzo sympatyczna i pomocna obsługa, któta potrafi zająć się gośćmi w nienachalny sposób. Wystrój jasny, przytulny, elegancki ale bez zadęcia. Na początek grzanki z pastą oliwkową - ok. Potem przystawki w rozmiarach mało "przystawkowych" - już nimi można się nieźle najeść. Gnocci me spanaki bardzo ładnie podane, konsystencja gnocci podobna do klusek leniwych nawet bardziej niż zwykle, szpinak świetnie doprawiony. Haloumi - klasyka, pychota, można brać w ciemno. Bujurdi, jak się można spodziewać po serach, słone, ale też zacne. Dania główne - pennes me thalasina - krewetki chrupiące, małże ładnie otwarte, ośmiornica rewelacyjna! Arnaki me melitzanek - jagnięcina niestety miejscami twarda. Desery już się nie zmieściły, szkoda. :( Polecam wina Atelier - zarówno w wersji czerwonej jak i białego rieslinga. Bogate smakowo, ale bardzo lekkie. Ceny rzeczywiście nie są niskie, ale moim zdaniem adekwatne. Chętnie wrócę sprobować czy inne dania z bogatej karty są równie dobre, ale na to się zapowiada. Polecam.
Szeroka selekcja przekąsek. Bardzo dobre wina- oczywiscie greckie ale rowniez portugalskie. Glowne dania bardzo smaczne. Fantastyczna obsluga. Pozdrowienia dla Pani Moniki. Polecam!
grecka uczta. Zjadłem hummus (jeden z lepszym nie przez z siebie przyrządzonych), mussakę oraz talerz ryb. Wszystko pachnące, doprawiono. Miła , nie inwazyjna obsługa i przepyszne wino domu. Chętnie wrócę spróbować innych pozycji
Do El Greco zaproszeni zostaliśmy na Zomato Meetup. Kuchnia Grecka to nie typowy kierunek, w moich poszukiwaniach kulinarnych, ale uznałem, że to doskonała okazja by pryzpomnieć sobie smaki, które pamiętałem z wakacji parę ładnych lat temu.
Po pierwsze atmosfera. Już po kilku minutach, dzięki obsłudze poczuliśmy się jak goście w greckiej knajpce. Bliski kontakt z gościem, uśmiech, żarty i opowieści, to coś co natychmiast skróciło dystans i spowodowało, że poczułem się „u siebie”.
Menu tego wieczoru było naprawdę bogate. Wśród przystawek wyróżniały się Garides saganaki – krewetki z fetą i czosnkiem zapiekane w pomidorowym sosie. Połączenie fety i krewetek nie grało mi na papierze, ale słony i cierpkawy smak sera stanowił doskonałe połączenie ze słodyczą krewetek i pomidorów. Pozostałe przystawki nie zrobiły już takiego wrażenia. Miałem wrażenie, że niektórym brakuje odwagi (ledwie wyczuwalna w Keftedes mięta), a niektórym warzywom brakowało ‘słońca’
Przed daniami głównymi na stołach pojawił się element obowiązkowy – horiatiki. Tutaj nie było mowy o zawodzie. Grubo cięte warzywa, dobra feta, oliwa, oregano. Pyszne!
Jako dania główne podano nam bacalhau, czyli solonego dorsza, którego kojarzyłem do tej pory jedynie z Portugalią, kotleciki z mielonej jagnięciny i musakę. Dorsz bardzo smaczny, o ciekawej, typowej dla bacalhau fakturze. Musaka o niesamowicie jedwabistej konsystencji i zrównoważonym smaku, również była bardzo dobrą częścią posiłku. Rozczarowały mnie kotleciki z jagnięciny, gdzie znów nie spotkała mnie oczekiwana feria smaków. Ot mielone mięso z serem, podane z frytkami.
Nie dane mi było niestety doczekać deserów, lecz czytając recenzję innych uczestników Meetupu, wiem, że sporo straciłem.
Do całego posiłku podawano dobre domowe wino, greckie piwa i pyszne Ouzo, które magicznie odczarowało mi anyż.
Całą kolację wspominam bardzo przyjemnie, lecz pomimo, że daleko mi do uważania się za amatora kuchni greckiej, dania były dla mnie trochę za grzeczne i ‘spolszczone’. Odwagi el Greco, bo jest w was potencjał i energia, której z pewnością szuka się idąc do greckiej restauracji!
P.S. Talerze bez „przybrania” byłyby dużo ładniejsze
Do El Greco udałam się na organizowany przez Zomato meetup. Miałam możliwość poznać mega sympatyczne osoby równie bardzo zakochane w dobrym jedzeniu co ja:)
Sama restauracja jest ładnie urządzona i przypomina te restauracje, w których jadałam w Grecji. Obsługa jest miła jednak w natłoku pracy kelnerka zapominała o zamawianych przez nas napojach.
Posiłek rozpoczęliśmy od szklaneczki ouzo z lodem i odrobiną wody. Jest to alkohol, za którym nie przepadam z powodu anyżowego smaku jednak podany bardzo zmrożony można wypić. Dla Greków i wielu osób, które odwiedziły Grecję jest to trunek obowiązkowy na różnego rodzaju imprezach.
Kolację rozpoczęliśmy od przystawek na zimno. Podano nam pyszne tzatziki i humus. Spróbowałam również dolmadakia - roladki z liści winogron wypełnione ryżem. Na stole było jeszcze pieczywo z pastą z oliwek oraz sałatka z pomidorów, sera manouri i awokado. Wszystko było pyszne.
Następnie na stole pojawiły się ciepłe przystawki. Spanakotyropitakia (mam nadzieje, że nie pomyliłam się w nazwie) czyli pierożki nadziewane szpinakiem i fetą - smaczne i chrupiące. Do tego były jeszcze keftedes i krewetki z fetą. Z gorących przystawek podane rownież zostały placuszki z cukinii, które niestety mnie nie przekonały.
Później na stół wjechała tradycyjna sałatka grecka - proste ale pyszne danie. Po takich potrawach czuć jakość składników i tu się nie zawiodłam.
Na danie główne na stole pojawiła się klasyka kuchni greckiej czyli musaka. Bardzo byłam zdziwiona jej smakiem bo zazwyczaj jest to danie wyjątkowo tłuste i ciężkie. W El Greco musaka jest pyszna - lekka i o bogatym smaku.
Spróbowałam również grillowanych kotlecików z mielonej jagnięciny - mniam. Na stole pojawił się również dorsz, na którego już zabrakło mi miejsca.
Na koniec spróbowaliśmy trzech deserów. Szczerze mówiąc, gdyby nie to, że byłam pełna, to wyczyściłbym talerz do zera. Pyszny sernik z wiśniami, genialny jogurt z figami i rewelacyjna baklawa.
El Greco to miejsce gdzie warto wracać aby spróbować tradycyjnej greckiej kuchni. Ja tu wrócę aby zjeść coś smacznego i zobaczyć jak daje sobie rade obsługa przy mniejszej grupie:)
Izabela Mioduszewska
+4.5
Miałam okazję uczestniczyć w ZOMATO MEETUP w restauracji El Greco. Jest to wspaniałe miejsce do biesiadowania z rodziną czy znajomymi. Na powitanie zaserwowano nam uozo z lodem. Lubie anyż ale w tym trunku było go jak dla mnie za dużo. Natomiast uozo z jogurtem greckim i mięta uważam za zaskakującą i ciekawą propozycję. Następnie przeszliśmy do przekąsek. Wybór był bardzo duży: hummus, tzaziki, dolmadakia, tomata me manouri ki awokado, spanakotyropitakia, keftedes, kolokithokeftedes, garides saganaki. Na szczęście wszystko było serwowane stopniowo aby starczyło miejsca na dania główne i desery. Spotkanie było okazją nie tylko do testowania dań, ale również do poznania nowych osób, które gustują w dobrej kuchni. Moimi faworytami z podanego menu są: Tradycyjna grecka Musaka na bazie bakłażana, pomidorów oraz mielonego mięsa. Jak dla mnie, "niebo w gębie", poprostu tak delikatne danie, że rozpływało się w ustach. Polecam! Rewelacja! Dla wielbicieli ostrych potraw na pewno nie będzie to danie numer jeden. Na koniec naszej biesiady na stole pojawiły się desery. Kto lubi bardzo słodkie polecam baklawę czyli tradycyjne greckie ciastko nadziewane migdałami i orzechami. Jedno naprawdę wystarczy. Z deserów w których nie poczujemy słodkości polecam sernik na zimno na cynamonowym cieście pod pierzynką z wiśni - Tsis keik lub Giaourtomelo - grecki jogurt z figami duszonymi w Metaxie i miodem. Na pożegnanie właściciel poczęstował nas płonącym drinkiem, osobiście przygotowując na naszych oczach co było efektowym pokazem. Wieczór był bardzo udany i chętnie odwiedzę El Greco ponownie.
Już wiem, że El Greco będę wspominał z uśmiechem na twarzy. Ucztę zacząłem od przystawek, później sałatek, przechodząc do dań głównych i kończąc na deserach. El Greco rozpieszcza do granic możliwości. Chciałbym dla równowagi napisać coś negatywnego, ale to byłoby nie w porządku. Wszystko było podanie schludnie, smacznie i w dobrym guście. Najbardziej zapadły mi w pamięci krewetki, które nie były ani gumowe, ani chrupiące, po prostu idealne. Kolejne danie które mnie urzekło to sernik. Polecam, jest najlepszy. El Greco ma dla gości do zaoferowanie również greckie piwa i smaczne wina. To co można wynieść z EL Greco to przekonanie, że grecy lubią biesiadować, dosłownie. Żadne danie nie jest podawane na już, jedno na drugiem, tylko podane w stosownej chwili, tak, aby gości cieszyli się i jedzeniem i rozmową z towarzystwem. Dziękuję El Greco za wspaniały wieczór.
W El Greco spędziłam świetny wieczór w środku tygodnia dzięki Zomato w ramach foodie meetup'u. Jako goście mieliśmy okazje przetestować szereg klasycznych greckich dań. Fiesta rozpoczęła się od degustacji ouzo z dodatkiem wody i lodu, które zaserwował sam właściciel. Ouzo podsyciło apetyt zatem zabraliśmy się za próbowania zimnych przystawek, m.in. hummusu z ciepłą pitą czy tzatziki. Po chwili przerwy zaserwowano ciepłe przystawki, a następnie tradycyjną grecka sałatkę na bazie aromatycznych sezonowych warzyw. Atmosfera restauracji sprzyjała luźnemu nastrojowi przy zomatowym stole a obsługa zadbała żebyśmy czuli się dopieszczeni. Po serii lekkich pyszności nastał czas na dania główne - w szczególności do gustu przypadł mi dorsz, który był wyjątkowo mięsisty i po prostu pyszny. Wisienkę na torcie stanowiły oczywiście desery - trzy propozycje były dość klasyczne ale w świetnej oprawie, idealnie zwieńczyły ucztę. Zarówno jogurt grecki z figą, jak i lekki sernik wiśniowy oraz baklawa były super, a o dobry i lekki deser w knajpie nie jest tak łatwo. Na plus zasługuje rownież wystrój restauracji, który cieszy oko, jest świeży i przytulny zarazem i przywodzi na myśl tawerny w ciepłych krajach. Spędziłam tu bardzo miłe chwile i dziękuję za wspaniałą grecką gościnę. Miejsce jest na tyle uniwersalne ze można wpaść w każdej chwili, a do tego znajduje się w bardzo dobrej lokalizacji.
To bezwstydne, kilkugodzinne obżarstwo odbyło się za sprawką Zomato, które zaprosiło nas na #zomatomeetup . Miejsce jest idealne na takie właśnie spotkania - duże, gwarne biesiady w gronie rodziny i znajomych.
W grupie kilkunastu osób kolejne dania znikały w rytm rozmów, ale kilka rzeczy zdecydowanie zapada w pamięć. Przede wszystkim produkty, które greckie powinny być, z pewnością takie są. Gęsty, sztywny jogurt w wyśmienitych tzatzikach, ciekawy ser manouri, świetnie smakujący z dojrzałym awokado, oliwki i oczywiście feta. Feta miejscami jednak zbyt dominująca, jak w kotlecikach z cukinii, gdzie przyćmiła pozostałe smaki.
Mięsa były poprawne, dorsz przeciętny. Jednak to, co absolutnie podbiło moje serce, to podany na deser jogurt grecki z orzechami, miodem i genialnymi, dużymi, jędrnymi figami duszonymi w metaxie. Kilka prostych składników stworzyło idealną całość i jeśli po coś tu wracać, to ten deser z pewnością jest ku temu powodem.
Ciepłe wieczory wreszcie nadeszły i myślami zaczęłam wędrować już do wakacji i wypoczynku nad brzegiem morza. To był idealny wieczór na Foodie Meetup zorganizowany przez Zomato w uroczej restauracji El Greco.
Dlaczego uroczej? Bo we wtorkowy wieczór był w niej gwar, muzyka i uśmiechnięta obsługa (a w szczególności pan z Grecji którego imienia nie zapamiętałam ze względu na zbyt szybko polewane przez niego ouzo ;) ) niczym z greckiego deptaka. W Grecji byłam lata temu, ale wspomnienia wróciły, szczególnie pod wieczór właśnie.
Od wspomnianego ouzo zaczynając - nigdy nie byłam fanką anyżu. A jednak zimny napój przygotowany zgodnie z zaplanowaną kolejnością, w doborowym towarzystwie smakował naprawdę nieźle i orzeźwiająco. Ciekawy był również podawany z jogurtem i miętą. Łatwo było zapomnieć o tym ile procent ma ów trunek.
Tzatziki na stole było przepyszne, z dużą ilością świeżego ogórka - idealnie pasowało niemal do wszystkiego. Podobnie było z humusem, który na gorącej picie był po prostu wyborny, tak samo jak i tapenada z oliwek. Dolmadakia czyli greckie gołąbki zawinięte w liście winogron były nieco mniej kwaśne niż je pamiętam z wyprawy do Grecji - ale czy jest to minus oceńcie sami.
Sałatka z pomidorem, awokado i serem manouri była bardzo przyjemna - miła odmiana od wszędobylskiego sera haloumi (który swoją drogą ubóstwiam). Ten był delikatny, ale dobrze komponował się z całością. A połączenie pomidorów z awokado? W życiu bym nie wpadła, że te składniki mogą tak współgrać.
Pierożkom nadziewanym fetą i szpinakiem oraz placuszkom z cukinii i fety czegoś moim zdaniem zabrakło i obawiam się, że raczej smaku. Brakowało mi w nich przypraw, feta była niewyczuwalna, jak dla mnie do poprawki (albo raczej doprawki ;)). Za to krewetki z fetą i czosnkiem zapiekane w pomidorowym sosie - wyśmienite! Kto ich jeszcze nie jadł niech już zaczyna żałować.
Tradycyjna grecka sałatka horiatiki miło zaskoczyła faktycznie tradycyjnym podejściem - duże kawałki warzyw, pyszny ser i jeszcze bardziej pyszna oliwa - takie proste a takie smaczne.
Z dań głównych smakowała mi musaka - zapiekanka z bakłażanem, ziemniakami, beszamelem i mięsem. Od razu na plus za oryginalny grecki przepis czyli dodanie cynamonu do mięsa.
Filet z dorsza bacalhau zapiekany z pomidorami, cebulą i ziołami to danie, po którym spodziewałam się nieco więcej. Ryba była smaczna, czuć było, że jest dobrej jakości. Natomiast w połączeniu z pomidorowym przybraniem za bardzo przypominała mi rybę (nomen omen) po grecku - która przecież (wbrew pozorom) nie ma nic wspólnego z Grecją a króluje raczej na polskich stołach. Ostatnie z głównych dań - kotleciki mielone z jagnięciny nadziewane haloumi były należycie doprawione i soczyste. Razem z tzatzikami przypomniały mi te jedzone na Półwyspie Chalkidiki. Frytki do nich podane przemilczę gdyż były tłuste i rozmiękczone.
No i doszliśmy w końcu do deserów, których ogólnie nie jestem fanką. Z góry zakładałam, że sernik mi nie zasmakuje (nie znoszę serników) a baklava jak zwykle będzie dla mnie za słodka. Z chęcią za to zabrałam się za jogurt grecki z figami duszonymi w Metaxie i miodzie. Jeśli czytając poprzednie zdanie jeszcze nie pociekła Wam ślinka czas chyba udać się do terapeuty - ten deser był bowiem "niebem w gębie" i szczerze mówiąc nawet tylko po to by zjeść go jeszcze raz wróciłabym do El Greco ponownie. I na tym skończyłaby się moja degustacja gdyby Kasia z bloga ChilliBite nie przekonywała mnie uparcie, że sernik nie smakuje sernikiem i mam go spróbować. Miała rację - cynamonowy spód był urzekający a sernikowa warstwa smakowała raczej jak słodka chmurka rozpływająca się w ustach. Zachęcona sięgnęłam więc i po baklavę (też nie wiem gdzie to wszystko zmieściłam), która okazała się fantastycznie chrupiąca i wcale nie za słodka.
Podsumowując, mimo naprawdę niewielu niedociągnięć - czy chcecie zabrać kogoś na randkę, czy na spotkanie biznesowe, czy może napić się ouzo z przyjaciółmi - naprawdę warto wpaść do El Greco. A jeśli chcecie poczuć klimat wakacji w wielkim mieście - przybądźcie koniecznie!
OK! Zgadzam się. CENY nie są niskie!
Przy dużej rodzinie faktycznie rachunek może zepsuć dobre wrażenie. Dlatego nie daję 5,0.
ALE!!! Niech się nikt nie waży stwierdzić, że jedzenie jest przeciętne lub słabe! Znam rodowitych Greków, którzy jedzą tam wspominając kuchnię mamy. W Poznaniu jest siostrzany lokal - Mykonos i tam też ceny są wysokie, ale jedzenie bardzo smaczne i wieczne tłumy.
Często bywałam w Grecji i uwielbiam tą kuchnię. Może to nie szczyt ekskluzywności, ale pyszne jedzenie zawsze się obroni. Smakowite kalmary, smażona cukinia w plastrach, krewetki w pomidorach, jagnięcina, tzatziki.... No i ta Retsina Malamatina....
Trafiliśmy tu całkiem przypadkiem. Samo wejście nie zachęca póki co do wejścia, ale w środku panował miły klimat. Pozwolono nam wybrać sobie stolik. Sporo zajętych stolików utwierdziło nas, że to dobra decyzja i zostajemy. Karta dość obfita w propozycje.
Zdecydowaliśmy się na fasolkę z ziemniakami i fetą oraz warzywa (cukinia, bakłażan... ) z serem greckim (dania ok.30 zł). Do tego piwko Mythos (15 zł). Na początek dostaliśmy grzanki z pastą oliwkową. Były ok. Dania przyszły po dłuższym czasie. Mój talerz z fasolką wyglądał okazale, w porównaniu do kilku plastrów bakłażana i papryki z dwoma plastrami sera, które otrzymał mój mąż. Feta była prawdziwa, wszystko smakowało, ale jednak jakość do ceny wypada słabo.
Nie byliśmy zachwyceni, ale było w porządku. Wybór jest dość spory i możemy jeszcze kiedyś spróbować innych dań.
Bardzo dobra grecka kuchnia. Byłam w El Greco już kilka razy i nigdy się nie zawiodłam. Jedyny mały minus to ceny, które według mnie w przypadku prostych dań takich jak tzatziki powinny być niższe. Tak czy inaczej - gorąco polecam!
W El Greco byliśmy na imprezie firmowej. Super obsługa a przede wszystkim pan Grek, który często do nas zaglądał i opowiadał o greckich przysmakach. W lokalu leci klimatyczna muzyka. Szczerze mówiąc kompletnie nie zwróciłam uwagi na wystrój, więc zapewne jest w porządku.
Jedzenie było serwowane w formie przystawek. Ciągle donoszono nowe tace z pysznościami. Desery są po prostu obłędne, nie było osoby, która się nimi nie zachwycała. Dużo tłustego jedzenia, ale chyba wynika to ze specyfiki tej kuchni.
Bardzo ciężko jest znaleźć miejsce parkingowe przy restauracji. Stanęłam kilometr (!) dalej. Gdyby nie to, że wszyscy czekali w środku, zrezygnowałabym z poszukiwań i odwiedzenia El Greco. Następnym razem wybieram się tam rowerem lub na pieszo! Warto zajrzeć.
W końcu przybyliśmy na obiad do El Greco i było rzeczywiście grecko! Na wejściu przywitał nas Grek przypominający managera hotelu z Rodos i bardzo przejęty swą rolą - pozytywnie. W daleszej części wizyty nie zwróciliśmy uwagi na obsługę, także pozostawiam bez zażaleń, zamówienie spisano, podano i czego chcieć więcej :)
Nie jest to jakiś wystawny lokal ale w kategorii greckich jeden z niewielu, które dają radę, na pewno w top3. Potrawy bez zarzutu, przyprawy są na stole więc jeśli jest za "mdło" to można sobie doprawić. Na pewno w lato będzie jeszcze przyjemniej i kiedy słońce będzie przebijać przez okna będzie można choć na trochę przenieść się do Grecji!
Lokal o dość eleganckim, schludnym wystroju oferujący dania kuchni greckiej. Jedzenie bardzo dobre, polecam np. kalmary. Na szczególna uwagę zasługuje obsługa. Podczas wizyty podszedł do nas Grek (prawdopodobnie) właściciel lokalu i opowiadał o kuchni, co nadało miejscu autentyczności. Na koniec podarował nam kilka produktów greckich, m.in. oliwki i sól. Ceny dość wysokie, ale w stosunku do jakości jedzenia i obsługi, w ogóle nie wygórowane. Polecam!
Cóż mogę powiedzięc, generalnie bardzo przyjmna miejscówka, jeżeli ktoś lubi kuchnie Grecką. Ja jakoś specjalnie za nią nie przepadam, ale od czasu do czasu lubię po porstu przyjść i zjeść coś innego niż zazwyczaj.
Mam mieszane uczucia odnośnie restauracji El Greco. Jedzenie smakowało nam bardzo, ale w restauracji strasznie głośno i dziwne elementy nie pasujące do tego typu restauracji. Np. wielki telebim na którym odtwarzany był kanał sportowy. Drugą odstaraszającą rzeczą jest palarnia przy samym wejściu. Stwarza to dziwny klimat gdy wchodzisz do restauracji a ludzie stoją w budce i palą papierosy. To jest mocno słabe zwłaszcza że trochę czuć te papierosy.
Odnośnie jedzenia to zamówiliśmy na przystawkę placuszki z cukini z sosem tzatziki. Placuszki pycha. Na danie główne zamówiłam dorsza zapiekanego z ziemniaczkami i cebulką. Porcja duża i bardzo smaczna. Mąż zamówił okonia na szpinaku i był również bardzo zadowolony. Na deser zamówiliśmy sernik z mascarpone z karmelem i lawę czekoladową. Desery były również smaczne. Do picia dzbanek domowej lemoniady, która była bardzo orzeźwiająca.
Podsumowując : jedzenie bardzo smaczne, wystrój bardzo przyjemny. Do wymiany palarnia i telebim.
Padło na lunch w "El Greco" . Sadząc z karty, lokal jest wręcz nastawiony na klientów lunchowych (garniturowcy z okolicznych firm) - kilkanaście stałych pozycji. Szkoda tylko, że pod pojęciem lunchu kryje się tylko jedno danie (nie oczekiwałem zestawu czterodaniowrgo, ale zupę spokojnie można by do lunchu włączyć). A tu zupę trzeba dokupić oddzielnie. Mama z Joanną zdecydowały się na miks mięsny, ja wybrałem pierożki z serem ricotta i szpinakiem. Dobrałem także zupę gulaszową. Wszystkie dania na przyzwoitym poziomie. Lokal duży, nieco stołówkowo-biesiadny, ale udało się zająć spokojniejszy stoik przy oknie. Były drobne problemy z obsługą (moje danie główne gdzieś umknęło z pamięci), ale zaraz pojawiła się miła oferta dodatkowego soku wyciskanego gratis. Właściwa postawa.
Fajne miejsce na kolację we dwoje i zeby spróbować greckiej kuchni. Zamówiłem ośmiornice z grilla z sosem z oliwy i świeżych ziół, była na prawdę dobra.
Trochę długo czekaliśmy na dania mimo ze lokal był prawie pusty.
Wolę Paros za luźniejszą atmosferę, ale tu tez jest ok. Ośmiornica z grilla nie zawodzi, wina też całkiem dobre. Lubię ich grecka kawę i desery. Jasno, ale przytulnie.
W El Greco byłam już kilka razy. Czasami były to bardzo udane wyjścia, a czasami tylko poprawne. Wystrój restauracji jest bardzo przyjemny. Miejsce prowadzi Grek i czasami można tam spotkać Greków, więc zakładam, że i kuchnia ma wiele wspólnego z Grecją. Mnie w każdym razie w El Greco jeszcze żadne danie nie zawiodło. Ostatnio jadłam szaszłyk z polędwicy jagnięcej, polecam. Przy ostatniej wizycie dość długo czekaliśmy na dania, ale wcześniej się to nie zdarzało,więc być może była to wyjątkowa sytuacja. Niestety nie można dostać tam karafki wody z kranu. Obsługa jest dość miła i sprawna. Duży plus za aplikację mobilną, dzięki której można zbierać punkty i wymieniać je np. na darmowy deser czy lampkę wina.
Wystrój piękny, spokojna muzyka, przemiła obsługa - miejsce bardzo dobre na uroczystą kolację z rodzicami lub narzeczonym. Jeżeli lubicie greckie jedzenie to bardzo dobry wybór - porcje są odpowiednie, a jedzenie nigdy mnie nie zawiodło.
El Greco odwiedziłam już kilka razy, za każdym razem było to przyjemne doświadczenie. Przy jednej okazji urządziliśmy sobie fajną kolację tylko z menu przystawkowego - i było pysznie. Z dań głównych polecam kleftiko, jagnięcinę z warzywami pieczoną w pergaminowym papilocie. Palący docenią kabinę do palenia w środku, która wyciąga dym perfekcyjnie. Ciekawe wina. Bardzo przyjemna przystań w centrum miasta.
Niedzielny lunch dla dwóch osób. Niestety ;-) znających kuchnię grecką.
Zupy: zamówiliśmy pomidorową i z soczewicy. Podano je szybko i były gorące - tak zupy i konsumenci lubią. W smaku trochę nijakie, pomidorowa za bardzo przypominała pomidorówkę- krem, którą podają wszyscy, zabrakło trochę pomysłu jak by ją trochę stuningować :) Do "soczewicówki" podano dodatkowo kilka bryłek dosyć wysuszonej fety i dwie czarne oliwki. O ile jestem w stanie zrozumieć dodatek fety (w sumie to można ją wrzucić w kuchni), o tyle dodatek dwóch oliwek jest trochę niezrozumiały, no bo co? Wrzucić je do zupy? Ja zjadłem soute (i były dobre).
Później zamówiliśmy ośmiornicę grilowaną z ziołami, sokiem cytrynowym i oliwą oraz Briam (cukinia, bakłarzan i papryka zapiekane pod serem feta). Ośmiornica była bardzo dobra, prawie taka jak na Thierze :), tylko... było jej mniej niż 1/8 ośmiornicy, bo całe danie to jedna(!) macka + garstka ryżu. W Grecji porcja to cztery macki.
Dobrze, że jedliśmy zupę, bo jedną macką to się najeść trudno :)
Niestety, homeopatyczność porcji jeszcze bardziej dotyczy zapiekanych warzyw pod fetą: po cztery plasterki (małe) cukini, papryki i bakłarzanu.
Podkreślam, że wszystko było bardzo dobre, ale... mało :)
Na deser zamowiliśmy baklawę i herbatę. Niestety, baklawa niewiele miała wspólnego z tą znaną nam z Grecji. Podano ją w formie zwiniętych rolek, mocno wysuszonych, na dodatek, ktoś wpadł na kuriozalny pomysł i dołożył do baklawy kulkę lodów waniliowych i jakieś owoce (winogrona, porzeczki, pomarańcz), w sumie baklawilla :) i tego nie polecam.
W czasie posiłku piliśmy wino tzw. domowe, dobrej jakości, smakowało nam. Btw wina w karcie bardzo drogie, ale to polska knajpiana tradycja ;)
Rachunek wyniósł ok. 200 zł, da się wytrzymać :)
Obsługa sprawna i szybka, muzyka grecka sączy się dość cicho i nie przeszkadza w rozmowie.
Przepyszna ośmiorniczka w sosie cytrynowym! Byłam pod wrażeniem wielkim. Polecam rownież kalmary faszerowane ryżem. Atmosfera fajna, choć miejsce bardziej na lunch niz na kolacje..
Byliśmy tutaj na późnym lunchu, więc lokal był już stosunkowo pusty. Jako, że menu lunchowe obowiązuje to długo, bo aż do 17, postanowiliśmy skorzystać. Na przystawkę zamówiliśmy smażone kalmary z sosem tatarskim z normalnej karty. Dania główne to klopsiki jagnięce w chlebku pita z warzywami i sosem tzatziki i grillowana karkówka z sosem barbecue. Do tego lemoniady.
Wszystko pojawiało się na stole szybko. Kalmary były bardzo smaczne, tylko sos tatarski nieco mało wyrazisty, po prostu gęsty majonez z kilkoma dość dużymi kawałkami ogórka. Dania główne rownież smaczne, chociaż sos barbecue podany do karkówki bardziej przypominał ketchup. Lemoniada bardzo dobra, orzeźwiająca, ekko musująca.
Nasz kelner był nieco mechaniczny i mówił dość cicho i niewyraźnie.
Stosunek jakości do ceny bardzo pozytywny, nasze dania z menu lubchowego kosztowały 25-28 zł, a porcje były duże.
El Greco było przystankiem na trasie wieczoru panieńskiego, w którym brałam udział. Trafiłyśmy idealnie: tego wieczoru restauracja obchodziła 5 urodziny. Event w zasadzie był chyba zamknięty, ale jako że miałyśmy rezerwację na większą liczbę osób - następne godziny spędziliśmy przy Zorbie granej za żywo i greckich pysznościach. Talerz gorących przekąsek z krewetkami - wspaniały. Ser na gorąco, do tego wypiekany (podobno na miejscu) chleb i wspaniała oliwa. Mimo, że nie byłyśmy oficjalnymi gośćmi urodzin, właściciele ugościli nas iście po grecku. Manager posłał w prezencie wino, karty zniżkowe do restauracji a na koniec wręczył drobne kulinarne upominki. Świetny wieczór w ładnym, eleganckim wnętrzu, dobrej muzyce i przyjacielskiej atmosferze. Mam nadzieję, że w El Greco jest tak nie tylko od święta. Zamierzam sprawdzić to przy najbliższej okazji :)
I have been a couple of times to El Greco - the first one a couple of years ago with my parents when they were visiting because I saw the words "bacalhau com natas" on the menu (a very famous Portuguese dish which I, studying abroad, was terribly missing. When I ate it, it was very good, however lacked something, which I understood being due to the fact that the cod here is fresh and not dried and salted like we eat it.
Years later, I returned to El Greco with my friends and it remains the same: a place where you can have good Greek and Mediterranean food. The lamb chops are very good, as well as the starters.
A nice and quiet place with an attentive service.
Tylko przystawki, tylko mix gorących i zimnych, jesteśmy najedzeni. Miła obsługa, wino musujące z dystrybutora, fajnie uzupełnia różnorodność smaków.
A i dla dzieci miejsce co najważniejsze, można w spokoju zjeść ;)
Bardzo ładnie urządzona restauracja. Jak dla mnie trochę nie w greckim stylu, ale z gustem. Jedzenie bardzo smaczne, zamówione krewetki były bardzo dobre, dało się wyczuć, że są świeże. Dzięki obsłudze w restauracji panuje przyjemna atmosfera. Nie jest to najtańsze miejsce w Warszawie, ale mimo wszystko warto tu zajrzeć od czasu do czasu.
Całkiem fajna restauracja, jak sama nazwa wskazuje, w greckim stylu. Największym plusem jest doskonałe wino, które przypadnie do gustu wszystkim winolubom. Minusem są ceny, moim zdaniem zbyt wysokie, zestawiając je z jakością dań. Które de facto są dobre, ale nie porywają.
Przyjemne miejsce i dobrym greckim jedzeniem i winem.
Jest i kącik dla palaczy.
Haloumi czy krewetki w jakiejkolwiek postaci sa godne polecenia.
Ostatni raz tak dobrą grillowana ośmiornicę jadłam na Krecie. Rewelacja!
Fajny zestaw przekąsek na zimno - akurat taki, by coś zjeść przed 2 daniem, ale nie zapchać się. Doskonałe Kleftiko - jagnięcina, warzywa i ser. Pycha. Nawet hamburger z serem halumi był taki, jak trzeba. Dobre, soczyste Suvlaki El Grego - bałam się, że będą wysmażone na wiór, a tu miłe rozczarowanie...
Rewelacyjna, aczkolwiek dyskretna obsługa, którą jednak dość łatwo przywołać.
Rewelacyjne desery. Pigwa w syropie z jogurtem i miodem cudowna, świetne krem brulee i ciastko składające się z 3 warstw musu czekoladowego....
Polecam. Restauracja idealna na niedzielny obiad z rodziną, ale warto zarezerwować stolik, bo bywa tłoczno.
Jedzenie super, zabawa też, a przy okazji na dużym ekranie można oglądć imprezy sportowe.
Restauracji na urodzinowy obiad dla mojego narzeczonego szukałam długo i El Greco zdecydowanie dało rade:)
Lokal - przepiękny, przestronny i świeży. Obsługa bardzo miła i co najważniejsze - właściciel wszystkiego pilnuje, pomaga, dogląda czy gościom niczego nie brakuje.
No i na koniec - jedzenie - prawdziwa uczta. Przygotowane w taki sposób,że po dużych porcjach przystawek, dań głównych i deserze, można jeszcze iść na spacer i nie szoruje się brzuchem po ulicy:)
Pięknie podane potrawy, na które czeka się max 15 minut. Zdecydowanie polecam - na rodzinny obiad jak i romantyczna kolację:)
Poprawnie i przyjemnie, obsługa bez zastrzeżeń, w samym centrum stolicy, bardzo przyjemny i gustowny wystrój.
Dania główne drogie, powyżej 40zł za pozycję z ryb i owoców morza - na szczęście firma stawiała więc nie przejmowałam się cenami :) Było świeżo i zdrowo! Polecam.
Byłyśmy tam na spotkaniu biznesowym i jesteśmy bardzo zadowlone,jedzenie wyborne,miła i ciepła obsługa,dznia pięknie wyglądają i są szybko podane.
El greco cenię za bardzo dobre smaki, ładny wystrój i miłą obsługę. Konieczność rezerwacji w godzinach lunchu potwierdza, z jak dużym zainteresowaniem spotyka się ten lokal.
Nie uważam za nic złego, że restauracja w godzinach lunchowych rzeczywiście jest oblegana i że menu lunchowe jest na stałe w karcie. Mieliśmy już w okolicach przykłady, kiedy menu lunchowe było o kilka klas gorsze niż standardowe w karcie. W El Greco nie spotkamy się z czymś takim - jakość jest zawsze wysoka.
Cudna restauracja :) Choć to bardzo trudne, można poczuć tam kawałek Grecji w sercu polskiej stolicy. Obsługa bardzo miła, a jedzenie palce lizać.
Dla mnie bomba :)
Co do El Greco mam mieszane uczucia. I to dokładnie w proporcji 50/50. Najpierw objawienie i knajpa roku, potem wyraźny regres, jakby usiedli na otrzymanych laurach. Potem znów otrzeźwienie i wyrównanie poziomu, ale wciąż niczego nie można być pewnym. Raz ośmiornica obłędna, raz przypalona, a raz ogoniasta (jako stopień wyższy od gumiasta). Raz przesympatyczna dziewczyna, a za drugim "olewa cię kelner". Na pyszne rzeczy warto czekać, ale pół godziny między przystawką a daniem głównym dla jednej osoby? Na przesuszonego i nader słonego dorsza podanego jak w smażalni „Pirat 2” na sałacie i przysypanego kupą frytek (nie jestem znawcą tematu, ale odnoszę wrażenie, że identyczne podają u pewnego amerykańskiego klowna… czy pajaca?) - to już chyba nie. Jest też pewna rzecz stała: zawsze długo będziemy czekać, by móc uiścić opłatę i wyjść. Wyrażając wątpliwości reakcja obsługi jest natychmiastowa, ale jednak milej jest takich uwag nie mieć. No, właśnie, obsługa. Miło, ale czy to tylko ja nie lubię nadgorliwości w postaci pytań czy smakuje przy każdej nadarzającej się okazji: od czekadełka po wodę mineralną?
Świetna lokalizacja, fajny stonowany wystrój, sympatyczna aktywna obsługa. Smacznie i przyjemnie. Byłem tam dopiero raz, ale na pewno będę tam wracał, by spróbować nowych potraw. Polecam sałatkę z plastrami grillowanej ośmiornicy.
Jak pierwszy raz weszłam do El Greco, nowoczesny wystrój restauracji mnie miło zaskoczył: brak tu nadętych stylizacji na grecką knajpę i brzdękającego "Greka Zorby" w tle. Jest za to przestronne oryginalne białe wnętrze (super!).
Karta pełna jest najlepszych pozycji z kuchni greckiej. Souvlaki z jagnięciny i wołowiny z pysznymi dodatkami (gorąca pita, domowe frytki, tzatziki) wprost mnie zachwyciły. Próbowałam też rozpływającej się w ustach polędwicy wołowej z aromatycznym, grzybowym sosem. Wszystko doskonałe.
Smakowały mi również zupy. Szkoda tylko, że w soczewicowej z grecką kiełbasą było tak mało tej kiełbasy, a cebulowa była trochę za tłusta.
Wrócę na pewno!
El Greco odwiedziłam niedawno i muszę przyznać, ze restauracja bardzo przypadła mi do gustu. Mają bardzo dobrze zrobione mięsa - jadłam szaszłyk z jagnięciny i wołowiny, te standardowe dodatki, czyli ziemniaczki i warzywa z wody ujdą. Dodatkowo rewelacyjne tzatziki (identycznie przyrządzonym zajadałam się w Grecji). Z karty deserów polecam sernik, mniej chocolate brownie. W El Greco urzekła mnie ciepła atmosfera i bardzo miła obsługa. Werdykt: zadowolona. Polecam.
Zaciekawił mnie ten lokal po recenzji w GW. Wysokie notowania na Gastronautach pozwoliły na decyzję. Idziemy. Zwłaszcza, że Tawerna Patris, też rekomendująca w kraju nad Wisłą kuchnię grecką, należy do naszych ulubionych. Stolik na 20.30 i wcześniejsza wizyta w Cuatro Caminos spowodowały, że zamiast dania głównego wzięłam ciepłą przystawkę kalamarakia tiganita, czyli smażone pierścienie z kalmarów podawane z musem tarama. Mój Ukochany zamówił oktapodi scharas, czyli ośmiornicę z grilla z sosem z oliwy, cytryny i świeżych ziół. Na przystawkę wzięliśmy: sałatkę z ośmiornicy marynowaną w oliwie i occie winnym z ziołami, z plastrami ziemniaków, kaparami i oliwkami oraz melitzanosalata. Pod tą nazwą kryje się mus z pieczonych bakłażanów z orzechami włoskimi, papryką i oliwą. Do tego po kieliszku wina: Retisina Malamatina i Nemea Boutari. To drugie idealnie łagodne, delikatne. Z aromatem śliwek i jeżyn. Retsina oczywiście charakterystycznie żywiczna i w nosie, i w ustach. Na koniec metaxa dla mojego Ukochanego, a ja sprawdziwszy, że mam jeszcze ok. 1 cm wolnego w "spodniach" zamówiłam deser trilogia. Pyszny mus skomponowany z trzech rodzajów czekolady. Mnie osobiście bardziej by smakował, gdyby jedna z warstw była z gorzkiej czekolady. Lepsza kompozycja i kolorów, i smaków. Kolejny zarzut to wielkość musu z pieczonych bakłażanów. Powinien być co najmniej połowę większy.
Dalej są już same pochwały. Ośmiornica perfekcyjna. Delikatna, miękka, łagodna. Wprost niebiańska. Świeże kalmary, rozpływające się w ustach złote kręgi skropione sokiem z cytryny.
Mimo pełnej sali kelnerki radziły sobie świetnie. Musieliśmy jedynie raz przypomnieć o naszych winach. Podobało mi się, że kelnerka spytana o duże obłożenie sali powiedziała, że nie ma czasu podejść do klientów i z nimi porozmawiać. Duży plus. Cóż reklama w GW robi swoje.
Wnętrze próbuje dialogu nowoczesności z tradycją. Bardzo grecka biel, zieleń, łagodność formy i prostoty. Demokryt mawiał, że "żyjemy nie tak, jak chcemy, lecz tak, jak potrafimy". A można potrafić smacznie żyć. W El Greco tak właśnie się żyje.
Co tu wiele pisać, moim zdaniem jedna z lepszych restauracji z greckim jedzeniem. Bardzo przyjemny, ciepły choć skromny wystrój. Dużo miejsca, możliwość rezerwacji stolika dla większej grupy sprawiają, że jest to wspaniałe miejsce na wypad w kilka osób lub urządzenie imprezy urodzinowej lub firmowej.
Co do jedzenia, karta nie jest super bogata, ale jest w niej to, co spokojnie zadowoli każdego miłośnika greckiej kuchni. Dania szczególnie warte polecenia to:
- dorada z grilla
- bakłażan faszerowany jagnięciną
- wszelkie zestawy przekąsek, zarówno na ciepło, jak i na zimno
- polędwiczki wieprzowe z grilla
- mussaka
Rozczarowaniem jednak jest kleftiko, w którym zamiast jagnięciny króluje marchewka i cebula i jest ono dalekie od tego, co miałem okazję jeść w Grecji.
Minusem był także brak Mastichy wynagrodzony przez inne alkoholowe smakołyki.
Duży plus za profesjonalną obsługę oraz ofertę obiadową w cenie około 22 zł.
Zdaje się, że znalazłam najlepszą grecką knajpkę w stolicy.
Bardzo smaczne jedzenie.
Bardzo miła obsługa.
Bardzo przyjemne miejsce.
Zdecydowanie wygrywa z Meltemi i Santorini.
Po wizycie w tej restauracji zmieniłem wszystko - pogląd na dobry standard obsługi, pogląd na dobrą relację jakości do ceny, ba nawet pogląd na ulubione restauracje. Bo EG jest fantastyczna: jasna i przestronna z wyglądu, zachęca znakomitą obsługą, która z cierpliwością wyjaśnia zawiłości kuchni greckiej i konkretnych dań; przede wszystkim jednak podawane tu potrawy zachwycają smakiem, estetyką podania oraz korzystną relacją jakości do ceny. Jedząc tzatzyki byłem zadowolony, próbując dalmadaki zachwycony, a już konsumpcja jagnięciny zaczarowała mnie. Będę wracał i przyprowadzę klientów - oby tak dalej.
Trochę nie doceniałam El Greco, bo zwykle nie traktuję poważnie lokali, do których wpadam na szybki lunch. Wprawdzie jako lunchownia nigdy mnie nie zawiedli – bo szybko i smacznie – to jednak dopiero, gdy przyszłam kilka razy do El Greco na kolację, dotarło do mnie, jak dobra to knajpa.
Przede wszystkim owoce morza… Duży wybór, wszystko smaczne i przyrządzone z pomysłem. Bardzo ciekawe krewetki zapiekane z fetą i w pomidorach. Fajne smażone szprotki, kalmary, ośmiorniczki i krewetki. Fantastycznie mięciutka, pachnąca grillem ośmiornica. Bogaty półmisek owoców morza. No i moje ulubione carpaccio z ośmiornicy – rewelacja, szczególnie, że to rzadka pozycja w menu w polskich lokalach… Do tego przyzwoite wino domowe i naprawdę esencjonalne mojito.
No i desery! Bananowe banofee – pyszne i oryginalne, oniro z mascarpone, greckiego jogurtu, z dużą ilością świeżych truskawek – rozpływające się w ustach, sernik z karmelem – ogromny.
Wystrój jest jasny i przyjemny, obsługa sprawna (choć jedna z Pań Kelnerek mogłaby być nieco mniej obrażona ;)), domyślam się tylko – a domyślam się, bo sama do El Greco chodzę piechotą – że z parkowaniem w tej okolicy może być pewien kłopot.
Podsumowując: mogę polecić i na szybki lunch, i na spokojną kolację.
El Greco pokazała mi znajoma, za co jestem bardzo wdzięczna, bo jest to idealne miejsce na lunche. Moimi ulubionymi zestawami jest Psari plaki, czyli filet dorsza atlantyckiego zapiekany ze świeżymi pomidorami, cebulą i ziołami oraz Solomos scharas, grillowany filet z łososia z sosem z oliwy i cytryny, czyli rybki rządzą w El Grecko :), ceny lunchów jak najbardziej przystępne. Miła obsługa, wnętrze jasne, spokojne.
Zdarzało mi się odwiedzać El Greco zarówno w porze lunchowej, w tygodniu, jak i tak po prostu, w weekend. Bardzo podoba mi się wnętrze, nowoczesny - ale nawiązujący do Grecji styl, trochę chłodny i prosty, trochę ocieplony dodatkami takimi jak światełka czy pomalowane na biało drzewka. Fajna przestrzeń, szczególnie, że usytuowana u podnóża szarego, brzydkiego bloku.
Obsługa zawsze była pomocna i uprzejma, nie kazała długo czekać na zamawiane dania czy rachunek, wskazywała dogodne miejsca.
Był czas, kiedy bardzo często przychodziłam tam na lunche - jak na ulicę Grzybowską niedrogie i naprawdę smaczne. Duszona jagnięcina z makaronem orzo, pulpeciki z miętą, czy lunch grill to moi faworyci. Jedyne co mi przeszkadzało, to że dodatki do zestawów były zawsze takie same i monotonne - frytki, ryż, kilka listków sałaty + mały pomidorek. Co do dań głównych w regularnej ofercie miałam takie same uwagi - samo mięsiwo czy główny komponent było zawsze pyszne i dobrej jakości, tylko czemu dodatki tak mało zróżnicowane? Desery jakoś nie do końca trafiały w mój gust, nic nie utkwiło mi w pamięci.
Ceny dań głównych mogłyby być nieco niższe, ale za jakość i lokalizację się płaci!
Jakiś czas tam nie zaglądałam, bo po prostu trochę się znudziłam tamtejszą ofertą, ale miejsce jest warte polecenia. Może wraz z nadejściem wiosny wejdzie jakieś żywsze, sezonowe menu :)
Po kilku miesiącach nieobecności miałam okazję po raz drugi zjeść w El Greco kolację, tym razem w 5-osobowym gronie. I tym razem się nie zawiodłam.
Po pierwsze - wnętrze. Bardzo przyjemne, naturalne kolory, białe stoły i krzesła nadają tej dużej restauracji lekkości i przytulności. Świetny pomysł to kabina do palenia - palacze mogą zapalić i nie marznąć. Jestem osobą niepalącą, a mimo, że siedziałam bardzo blisko kabiny, nie czułam papierosów. Kolejny plus - kącik i menu dla dzieci.
Po drugie - obsługa. Kelnerzy sprawni i bardzo uprzejmi, uśmiechnięci, choć nie mieli zbyt dużej wiedzy na temat dań i deserów. Może zabrakło szkolenia?
Po trzecie - jedzenie. Po wakacjach w Grecji moje wspomnienia są wciąż świeże, zwłaszcza w zakresie smaków i zapachów, więc oczekiwania były spore.
Zacznijmy od przystawek. Wybór przekąsek - Meze, to świetny pomysł na początek. Moje ulubione - Dolmadakia, czyli liście winogron faszerowane ryżem i ziołami, smakowały wyśmienicie - lekkie, orzeźwiające, cytrusowe. Minus jest taki, że podawane są na zimno (a szkoda, bo na gorąco zapiekane z fetą i plasterkami cytryny stanowią prawdziwe niebo w gębie!). Wśród Meze na uwagę zasługuje również dobry hummus i prawdziwie greckie sery - feta, manouri i graviera.
Jeśli chodzi o dania główne, to polecam Moussakę - olbrzymia porcja, bardzo smaczna, choć powinna być nieco mocniej doprawiona oregano. Panowie zamówili dania z jagnięciną, a ponieważ El Greco jagnięciną stoi, nie żałowali. Spróbowałam i stwierdzam, że smak jagnięciny nie różni się od tej, którą miałam okazję próbować w Grecji. Ja zamówiłam dorsza zapiekanego z ziemniakami pod pierzynką z serów - danie dosyć ciężkie, ale bardzo smacznego, delikatne i łagodne, w którym zabrakło mocniejszej nuty, np. delikatnego posmaku cytryny.
Desery są olbrzymie! Wart grzechu jest przede wszystkim tsis keik - sernik z mascarpone z wiśniami - pyszny! Oprócz tego bardzo smaczny creme brulee i baklava. Sernik z karmelem jest baaardzo słodki, tylko dla odważnych ;).
Po czwarte - wino. Czerwone domowe greckie, które piliśmy jest przyzwoite w smaku i niedrogie.
Dania wydawane były sprawnie. Jeśli chodzi o ceny, to nie uważam ich za wygórowane - porcje są duże, wszystko jest smaczne, obsługa przyjemna i bardzo kulturalna. Toalety czyste.
Szczerze polecam zarówno na rodzinną kolację także z dziećmi, jak i na romantyczny wieczór. Z pewnością tam wrócę! Smacznego :)!
Za recenzją Nowaka w Wyborczej, trafiliśmy w nowe greckie miejsce w Warszawie. Restauracja El Greco powstała na miejscu chińskiej Red Orange. Swoją drogą, okolice Grzybowskej mają już dookoła naprawdę kilka ciekawych miejsc kulinarnych.
El Greco wygląda pięknie. Widać, że ktoś się przyłożył do stylu. Jest zaprzeczeniem tego, co zwykle w greckich knajpach widać – musi być siermiężnie, dużo bieli i błękitu. Zresztą na co dzień mi to nie przeszkadza, ale doceniłam odmienność tego miejsca. Wszystko w kolorach złamanej bieli i bardzo stonowanej oliwki, z drzewkami mandarynek tu i ówdzie. Bardzo pięknie wystylizowane. Duży plus za wystrój!
Zaczynamy od oceny kelnerki. Radzi sobie średnio. Widać, że jest przejęta i faktycznie dopiero zaczyna, ale ... Nazwy greckich dań grzecznie wyuczone na pamięć, co sugerowałoby jakąś pracę szefa kuchni nad obsługą, ale brakuje ogólnego obycia. Pospiesza nas, żebyśmy szybko zjedli przystawki, bo już idą dania główne. Chwali się, że pracowała w winebarze, a w drugim zdaniu dodaje, że nigdy wcześniej się nie spotkała z vinho verde. Miejmy nadzieję, że się wyrobi.
Na przystawkę wybieram zapieczony ser halloumi z pomidorami – pyszny. Proste danie, tylko ser na małych kawałkach greckiej pity, dookoła pomidory, roszponka i odrobinę bazylii. Proste, pyszne, doskonałe. Takie, jak powinno być.
Na drugie danie wybieram okonia morskiego z warzywami i od razu dziękuję zaproponowane dodatki ryż czy frytki. Oczywiście dostaję całość z ryżem, ale sam smak okonia pysznie upieczonego z ziołami w piecu, rekompensuje mi całość. Pyszne.
Deseru nie było, bo spieszyliśmy się na druga połowę meczu, ale pierwsze i drugie danie pozwoliło nam sądzić, że to może być interesująca propozycja kulinarna. Szef kuchni, Theodoros Vogdanos, podpisany z imienia i nazwiska, też o czymś świadczy.
Restauracja dopiero zaczęła, brakuje więc jeszcze kilku rzeczy do pełnego profesjonalizmu. Strona www to praktycznie tylko wizytówka – nie ma np. menu, zawiera tylko kilka zdjęć. Karta win na razie obejmuje tylko pozycje greckie i portugalskie, co lekko dziwi, bo przy ścianie, na drabince do wina, znajdujemy też jakieś wino hiszpańskie i bodajże chilijskie – niestety nie do kupienia. Miejmy nadzieję, że z tym wszystkim restauracja się szybko upora, bo to naprawdę ciekawe nowe miejsce i dobrze byłoby poprawić drobiazgi, wyedukować kelnerkę i dążyć do wysokich standardów. Kuchnia już dziś daje sobie świetnie radę.
Ciekawe miejsce na mapie warszawskich lokali - przemyślany wystrój i organizacja przestrzeni (różne rodzaje stołów dla różnej klienteli), jedzonko bardzo dobre, chociaż niewyszukane, tak jak grecka kuchnia :). Jadłem mus z bakłażanów, fetę z pomidorami zapiekaną serem, zestaw owoców morza dla 2 osób i desery. Wszystko smaczne (prawie), obsługa bardzo miła. Minus - jedna toaleta męska na tak duży lokal i deser - baklawa miała zbyt dużo cynamonu. Przyjemne miejsce na kolacje, są też stoliki na zewnątrz, porządna knajpka.
O nowej greckiej restauracji w Śródmieściu przeczytaliśmy po raz pierwszy w Gazecie Wyborczej i jako fani greckich klimatów i wybornej kuchni tego kraju wybraliśmy się tam z dużymi oczekiwaniami. I od pierwszej wizyty byliśmy zadowoleni, dlatego gościliśmy tam już tego lata kilka razy. Jedzenie jest naprawdę smaczne, obsługa miła, szybka i kompetentna, bardzo przyjemny ogródek, ciekawe, klimatyzowane wnętrze, niewygórowane ceny jak na centrum Warszawy, nic dodać, nic ująć. Wszystko czego do tej pory próbowaliśmy - m.in. jagnięcina, łosoś, grillowane warzywa, kotleciki wieprzowe, gazpacho - było bardzo dobre i porównywalne z tym czego można zasmakować w najlepszych greckich tawernach. Do tego schłodzone białe wino - nawet domowe jest całkiem, całkiem i dyskretna grecka muzyka sprawiają, że nie chce się stamtąd wychodzić i przez chwilę można się poczuć jak na wakacjach. Polecam na obiad/kolację z drugą połową lub przyjaciółmi. Nie wyjdziecie zawiedzeni.
W restauracji El Greco byliśmy już parokrotnie i niezależnie od godziny, czy też pory roku zawsze wychodziliśmy naładowani śródziemnomorską energią.
Restauracja z zewnątrz nie zachęca, za to w środku powala. Wszystko utrzymane jest w jednakowym stylu, jest jasno i czysto, ale największą zaletą tego miejsca jest niewątpliwie przestrzeń.
Ostatnio zamówiliśmy musakę i łososia. Dania są ładnie podane, a przede wszystkim smaczne. Dodatkowo można skosztować dobrego domowego wina. Wybór dań jest duży i na pewno każdy dla siebie coś znajdzie.
W cieplejsze dni można usiąść w ogródku, który ustawiony jest przed wejściem do restauracji.
Polecamy restaurację dla wszystkich, którzy chcą na chwilę przenieść się z Grzybowskiej na małą grecką wyspę.
Nie wiem, jak długo ta restauracja istnieje, ale mam do siebie żal, że ja się o niej dowiedziałam dopiero teraz. Wystrój jest przemyślany i mi osobiście bardzo się podoba. Jest przestrzennie i jasno, fajne wrażenie robią żywe drzewka, choć im się chyba coraz mniej podoba. Wiem, że to trochę głupie, ale jak tam będziecie, to zwróćcie uwagę na uchwyciki przy szafkach stojących na sali, no rewelacja. :) Na początek zamówiliśmy zestaw gorących przekąsek i małże saganaki. Wszystkie przekąski miały swój indywidualny, wyrazisty smak, co uważam za ogromną zaletę. Prawdziwa symfonia smaków, czuliśmy się jak Remi z Ratatuj. :) Małże saganaki nie ustępowały tym, które jedliśmy na Krecie. Jedyne, co zwróciło moją uwagę, to fakt, że nie były w muszlach tak, jak się tego spodziewałam, jedynie kilka sztuk dodanych dla dekoracji. Mam pewien pomysł dlaczego, ale nie powiem, bo i tak były bardzo dobre. :) Po przekąskach czułam się już najedzona, ale łakomstwo nie bierze jeńców. ;) Jako główne danie zamówiliśmy souvlaki el greco i musakę. Nie wiem, co mi strzeliło do głowy z tą musaką, bo jadłam ją kilka razy w Grecji i mi nie smakowała, za dużo gałki muszkatołowej jak dla mnie. I tu niespodzianka, musaka w El Greco była bardzo dobra, wszystkie te, które jadłam wcześniej, mogą się zmywać. Nie zaskoczę chyba nikogo twierdząc, że souvlaki również zasługują na głębokie uznanie. Nie chcecie wiedzieć, co pod tą nazwą się kryje w Albanii. :) Dobre wrażenie robi właściciel spacerujący po sali, gotowy reagować na każdą sytuację. Jedynym mankamentem tej restauracji są ceny, ale za taką jakość, jestem gotowa zapłacić. Za wymienione wyżej dania i piwo zapłaciliśmy 170 złotych. Wyszliśmy ze świadomością dobrze wydanych pieniędzy i przekonaniem, że jeszcze tu wrócimy, o pełnych brzuchach nie trzeba wspominać.
An error has occurred! Please try again in a few minutes