Jak zwykle miło i pysznie .Bylam wczoraj nie pierwszy i nie ostatni raz 😉 Po wyjściu z restauracji spotkałam się w gronie rodzinnym i usłyszałam ze niektórzy z rodziny byli w Basil i polecają swoim znajomym ten lokal ze względu na smak potraw jak dobrą obsługę i miłą atmosferę . Polecam i Ja 👌😀👍
Właśnie wróciłam z Basil & Lime. To już moja druga wizyta w tym miejscu. Już za pierwszym razem zachwyciłam się podanymi daniami. Dzisiejsza wizyta jest potwierdzeniem kunsztu Szefa Kuchni. Jedzenie wyśmienite - już od pierwszych kęsów wyczuwa się świeżość składników. Zamówiłam tofu w sosie z nerkowców - zacznę od smaku - idealnie przenikają się wszystkie przyprawy i składniki - proporcje są doskonale zbalansowane. Tekstura - tofu miękkie w środku i chrupkie na zewnątrz, grzyby idealnie przygotowane, czuć jednocześnie chrupkość i miękkość. Polecam wszystkim miłośnikom DOBREGO jedzenia - warto odwiedzić tą restaurację, ja na pewno wrócę, tym bardziej, że Szef Kuchni pracuje już nad nową odsłoną menu :).
Jedzenie na dużą piątkę :) obsługa na trójkę. Mieliśmy wrażenie że obsługa traktowała nas lekko olewczo. Długi czas oczekiwania, nie dostaliśmy czekadelka które dostali wszyscy inni. Nie dostaliśmy pałeczek co w tego rodzaju restauracji trochę dziwi. Jedzenie bardzo dobre!
Wizyte możemy generalnie uznać za udaną. Pad thai z kurczakiem i pikantne curry z kaczką nam smakowały, choć w stosunki do dosyć wysokich cen porcje były małe. Znamy lokale gdzie za te 35-40 zł rozmiar dań jest prawie dwa razy większy i nie zostawia niedosytu jak tutaj. Ale to nasz jedyny zarzut. Poza tym wszystko w porządku - sprawna i miła obsługa, czyste i przyjemne wnętrze, bez zapachu kuchni, co jest częste szczególnie w lokalach z kuchnią azjatycką. Na plus dla nas także kącik dziecięcy i czyste krzesełka do jedzenia dla dzieci. Do pełni szczęścia zabrakło tylko składanego przewijaka w toalecie. Podsumowując - polecamy.
Ogromny plus to miła obsługa - pomylili nasze zamówienie i w ramach przeprosin dostaliśmy mango lassi na koszt firmy. Jedzenie w porządku, jadłam jednak lepsze tajskie
Basil & Lime to kameralna i przyjemna tajska restauracja, która nie wyróżnia się specjalnie ani wystrojem ani atmosferą. Byłem już tam kiedyś, ale nie zachwyciła mnie na tyle, żebym wrócił. Tym razem dowiedziałem się, że w podziemiu znajduje się kącik dziecięcy i w weekendy jest dodatkowo animatorka. Postanowiliśmy odwiedzić miejscówkę ponownie. Wybór był bardzo dobry - zjedliśmy pyszne krewetki w czerwonym curry. Niestety brakło smażonych lodów na deser (trochę dziwne w niedzielę o 16), ale z chęcią powrócimy je spróbować. Dodatkowy atut to wino q przyzwoitej cenie. Skosztowaliśmy Gewurztraminera z Chile, które balansowało na granicy wytrawności i słodkimi aromatami kwiatów i egzotycznych owoców znakomicie komponowało się z pikantną kuchnią Azji. Dzieci i my jesteśmy zadowoleni i na pewno powrócimy :)
Dobra tajska restauracja, warto zajrzeć raz na jakiś czas. Na plus - dobre tajskie jedzenie (pycha massaman neau), bez zastrzeżeń do obsługi. Na minus - ciasny lokal daje raczej brak poczucia prywatności, ceny są umiarkowane w stosunku do wielkości porcji.
Basil&Lime jest dosyć małą restauracją jednak bardzo przytulną.
Wybraliśmy się tu ze względu naposiadanie kuponów GoOut.
Na przystawkę zamówiliśmy specjalność Gai Pad Nam Prik Pao, jednak po chwili przyszedł kelner i oznajmił nam, że nie niestety nie mogą podać tej przystawki i zaproponował w zamian kalmary w cieście oraz czipsy krewetkowe. Nie byliśmy zachwyceni, ponieważ chłopak nie przepada za kalmarami. Aczkolwiek po spróbowaniu zmieniliśmy zdanie! Ciasto było przepyszne - słodkie i kokosowe, kalamary dobrze przyrządzone i niegumowe. W połączeniu z ostrym sosem - strzał w dziesiątkę. Dodatkowo sos orzechowy do czipsów był równie pyszny.
Jako danie główne wybraliśmy Panang Ped oraz Guyatiaw Pad Kiew Wan. Obydwa dania godne polecenia aczkolwiek pierwsze było wyśmienite. Kaczka miała chrupiącą skórkę a owoce liczi idealnie wkomponowały się w danie i przebijały ostry (ale nie przesadnie) smak. Drugie danie z zielonym curry było dosyć podobne do klasycznego Pad Thaia jednak miało mocniejszy, i jak dla mnie, lepszy smak.
Na deser nie mieliśmy niestety już miejsca a do picia zamówiliśmy robioną przez kuchnię tajską herbatę z lodem, która również bardzo nam smakowała.
Dodatkowo kelner, który nas obsługiwał był przemiły przez co jeszcze lepiej kojarzy mi się Basil&Lime!
Widać, że w restauracji szanuje się klienta, ponieważ na naszym rachunku nie znalazły się kalmary, które były droższą przystawką, ale pozycja którą zamówiliśmy jednak jej nie otrzymaliśmy.
Restauracja naprawdę godna polecenia i na pewno odwiedzę ją jeszcze raz by spróbować nowego dania :)
W Basil & Lime
byłam 2 razy. Pierwszy raz sama jadłam zupę i drugie. Nie podobało mi się to, że nie można wymienić rodzaju mięsa w curry, Za drugim razem (dziś) byłam z moim facetem. Nie dość że obsługa była cudowna i dostaliśmy prażynki jako czekadełko, to jeszcze wykryliśmy HOT POT curry, czyli dowolne curry z dowolnym mięsem dla dwojga, Oczywiście wzięliśmy curry z wołowiną i było doskonałe. Jedno z lepszych jakie jedliśmy w Warszawie. Wrócę tu na pewno.
Dobre miejsce na tajskie, nie bardzo drogie jedzenie. Jest to więcej niż buda z azjatyckim jedzeniem, ale trochę mniej niż pełnoprawna restauracja specjalizująca się w tajskiej kuchni. Przynajmniej takie miałam wrażenie siedząc w środku. Nie jest to moja ulubiona tajska restauracja. Nie mniej jednak, można tu zjeść porządnego pad thaia i znajdzie się też parę innych pozycji godnych polecenia.
Przyjemne miejsce. W środku wyczuwalny był zapach tajskich przypraw.
Wizyta z okazji RW. Do picia zamówiłam z koleżanką imbirową herbatę na zimno - dość słodka, oraz herbatę tajską ze słodzonym mlekiem na ciepło. Zdecydowanie ta na ciepło lepsza. Polecam.
Porcje nie były mikroskopijne za co plus. Pierożki z kurczakiem i krewetką na przystawkę były przepyszne.
Curry było poprawne, ale trochę mało było sosu w stosunku do ryżu. Podane było na płaskim talerzu, więc nie tak jak jadałam przeważnie - w głebokiej misce z ryżem osobno. I trochę mało było tego sosu. Nie wiem czy w standardowej porcji z menu też tak jest podane...
Serce jednak skradł nam deser. Tapioka z lychee i mango w słodko-słonawym mleku była genialna. Lekko ciepła. Gorąco polecam ten deser! Chętnie wrócę tam tylko dla niego :)
Obsłudze i organizacji mówię zdecydowane NIE, jedzeniu mówię zdecydowane TAK. Czemu NIE ? Zamawiam kaczkę - brak kaczki, zamawiam flagowe ice tea - brak ice tea, stolik obok zamawia sałatkę - no pech, bo tej akurat nie ma. Mało ? Żona zamawia przystawkę z wyraźną prośba o podanie wraz z daniami głównymi. Jej przystawka oczywiście zostaje podana przed daniami głównymi. Pan Kelner - dyskutant udowadnia, że nie padła taka prośba. Pisałem to już kilka razy: jak się chce robić restaurację to trzeba mieć klasę i doświadczenie, bo zamiast restauracji to tylko jadłodajnia. Czemu TAK ? Finalnie zamawiam miodowego kurczaka z nerkowcami. Nie wiem jak szef marynuje kurczaka, ale był mega delikatny i aromatyczny. Do tego świeżutkie warzywa i grzyby słomkowe. Wszystko świetnie przyprawione. Dobre jedzenie zawsze się obroni 😋 Miałbym ochotę wrócić, ale trochę się wacham przez wspomniane NIE.
An error has occurred! Please try again in a few minutes