Tolerancyjni dopóki to ściąga setki gości, a kiedy nie udaje się na tym zarobić - obrzydliwa transfobia. Pani menago niefajnie, niefajnie.
Edit: za reakcję. Dzięki, bo naprawdę nie chciałam przestać przyhodzić. 🌈🍺🍷🍸
Ciekawe ile z tych jedynek wystawiły osoby, które u Was nigdy nie były, a usłyszały o Was pierwszy raz przy okazji"tej afery".
Superstalinowski klimat ;-), najlepsza ekipa za barem z tych wszystkich, które pamiętam od początku, niczym nieskrępowane imprezy.
A na dodatek uczycie się na swoich błędach.
Jest moc! �����
Bardzo lubię to miejsce na spotkania z przyjaciółmi. Ciekawy klimat, na luzie, koncerty, muzyka na żywo. Jedzenie bardzo smaczne, ciekawe smaki, niestandardowe.
Bar Studio wyróżnia się na tle warszawskich kawiarni, nie tylko lokalizacją. Jedzenie jest bardzo smaczne, na polecenie zasługuje brownie. Do tego pachnąca kawa i piwo w znośnej cenie. W menu jest szeroki wybór dań, dla każdego coś się znajdzie. To co sprawia, że Bar Studio wybija się ponad przeciętność to klimat, budują go muzycy grający na żywo, ogródek letni oraz leżaki. Ogólne odczucia z wizyty jak najbardziej pozytywne, było przyjemnie. Pewnie zdarzy się jeszcze powrtórka z rozrywki :)
Miałam okazję spróbować jednego z ich śniadań na tarasie, które odbywają się co jakiś czas. Tym razem była to edycja z flatbread'ami. Cały zestaw za 22zł. obejmował tytułowego flatbread'a, młode ziemniaczki z pysznymi sosami oraz kokosowy mus z tapioki z mango. Z menu wybrałam pozycję American Dream z vegan BBQ, pastą z soczewicy imitującą pulled pork, tofu pieczonym w sosie BBQ, colesławem, awokado oraz pomidorem, a moja towarzyszka Polska Sielanka z twarożkiem, jajkiem sadzonym, ogórkiem małosolnym i pomidorem. Jak wszystkie dodatki były bardzo świeże, pyszne i napakowane w OGROMNEJ ilości, tak sam placek mnie lekko rozczarował. Była to po prostu dość twarda bułka, którą bardzo trudno kroiło się drewnianymi sztućcami (jeden widelczyk udało mi się złamać ☺️). Sprawiała wrażenie nieświeżej. Wszystko było baaardzo sycące, na deser prawie nie starczyło już miejsca, ale jednak nie mogłyśmy mu się oprzeć i zjadłyśmy jeden na spółkę, również był bardzo smaczny. Mimo drobnych niedociągnięć spędziłyśmy czas w naprawdę miłej atmosferze. Warto śledzić ich wydarzenia na fb, podobne śniadania są organizowane mniej więcej raz na dwa tygodnie.
Za dużo to tu nie zjemy ale zawsze jest coś dobrego :) Wybór piw jest zadowalający, drinki są bardzo smaczne. Dobre są też ciastka więc na kawkę też można zajrzeć :)
Jedno z największych natężenie hipsterów w Warszawie. No cóż, bywa to zabawne, ale jak ma się do tego dystans to nie przeszkadza aż tak. To, za co kocham barStudio to nie jedzenie, bo nie miałam okazji próbować, ale drinki... Nie są one najtańsze, ale są przepyszne! Każdy jest inny, każdy wyjątkowy, a i procentów barmani nie żałują ;) Raz na jakiś czas można zrobić sobie "dzień dziecka" i wpaść do baruStudio właśnie na drina. Kubki smakowe będą szaleć, zapewniam:)
Wystrój nie każdemu się podoba, ale do mnie trafia bardzo. Kawa prawie zawsze genialna. Lemoniady też świetne, a do tego soury wyciskane codziennie ze świeżych cytrusów. Lunche często dla koneserów, ale mimo wegańskiej oferty nawet taki mięsożerca jak ja znajdzie coś dla siebie - szczególnie polecam pieczone na miejscu ciasta. Obsługa kochana, fachowa i sympatyczna. Oczywiście lokalizacja w PKiN to też ogromny plus. Jedyny powód, dla którego nie daję równej "5" to pewne niezręczne zjawiska w koegzystencji z Teatrem Studio, które w pewnym momencie interesowały gości (tak baru, jak i teatru) bardziej, niż oferta gastronomiczna/kulturalna.
Maryna Matarewicz-Wiak
+4
Miejsce - instytucja, w niektórych kręgach wręcz kultowe (czy to określenie przypadkiem już się nie zdezawuowało? :). Tłumne imprezy z oryginalnymi motywami przewodnimi, spotkania literackie, dyskusje fotograficzne i socjologiczne, debaty i nasiadówki. Latem aktywności przenoszą się na Plac Defilad - w zeszłym roku m.in. niezwykła kolacja Sen Nocy Letniej. Podobno aktorzy z zespołu Teatru Studio kręci nosem na te wszystkie za mało ich zdaniem teatralne działania; oby konflikt został zażegnany, bo szkoda by było tego całego dorobku.
Ale skoro bar, to warto też pochylić się nad jedzeniem i piciem i co nieco o nich napisać. Kuchnia jest wegetariańska, co mi akurat bardzo odpowiada. Wieczorem pod rozliczne napitki dobrze pasują zarówno sałaty (smaczna z czarną soczewicą, jajkiem i kozim serem), jak i zestaw past z pieczywem (fajna zwłaszcza ta buraczana), czy też wegański smalec albo precle z chutneyem z czerwonej cebuli. Poza tym dostępne są wytrawne i słodkie wypieki, lunche i śniadania. A do picia polecam zarówno domową lemoniadę z wielkiego gąsiora, jak i autorskie drinki, np. grog, który smakuje jak mojito na ciepło i naprawdę jest pyszny :) Oczywiście piwa i wina też dają radę.
bar Studio to miejsce z duszą i w pewnym sensie z misją - oby więcej takich na mapie stolicy.
Fajne drinki i koktajle! 🍷🍹🍺
Mega klimatyczne miejsce, ale czesto nie ma gdzie usiasc -szczegolnie na pol godziny przed spektaklem w Teatrze Studio. Miła klubokawiarnia z rożnymi modnymi i dodatkowo smacznymi przekąskami, typu tarta ze szpinakiem i łososiem wędzonym lub cos na słodko. Ceny dosyc wysokie, ale to samo centrum miasta, wiec nie ma co sie spodziewac studenckich cen. Chociaz...nie mam pewności, ale chyba maja zniżki dla studentów 👍🏻
Bartosz Fifti Mindewicz
+4.5
Jestem mięsożercą, ale barStudio to jedno z tych miejsc, w których z przyjemnością jem dania bezmięsne. Świetne propozycje śniadaniowe i lunchowe a ich pasta z buraków to jakaś ambrozja. Szanuje talent kucharzy, bardzo.
Do Baru Studio trzeba przyjsc przede wszystkim dla klimatu palacowego wnetrza, ktore tu, poza peerelem, dosmaczone zostalo szczypta nowoczesnosci. Przytulnie tu, bardzo ciekawie i milo.
Na obsluge trafilismy rozmowna i chetna do pogaduszek na skraju plotek o niedawnych zawirowaniach personalno-ambicjonalnych, ktore ponoc mialy podloze teatralne - lub na odwrot - i odbily sie dosc szerokim echem w mediach tabloidowo-kulturalnych;)
Co do jedzenia: zupa kalafiorowa calkiem swojska i w ogole ten tego i z koperkiem, a salatka z tofu w towarzystwie kapusciano-paprykowych kiszonek i musztardowego dressingu odkryla dla mnie na nowo tofu, smakujace niemal zawsze i wszedzie jak dykta, a tu zachwycajaco i zaskakujaco wyraziste i konkretne.
Zachecajace jest w ogole cale menu w wersji vege (nie wiem, czy to norma, ale takowe bylo za mojej wizyty), wiec prawdopodobny jest moj rychly powrot, zwlaszcza ze zakochalem sie w glinianych zyrandolach!
An error has occurred! Please try again in a few minutes