Nie taka Vega straszna, jak ją malują. Po lekturze skrajnie różnych recenzji na Zomato wybraliśmy się z Cvaną do tej najstarszej roślinnej jadłodajni w Warszawie. Właściwie nie do końca wiedzieliśmy, czego się spodziewać, bo opinie na Zomato są przeróżne, na wege-grupach też można zetknąć się z bardzo rozbieżnymi ocenami. Ja jednak oceniam lokal pozytywnie (choć bez kulinarnych uniesień).
Vega to jadłodajnia - nie restauracja, czy bistro, a miejsce, na jakie często można trafić w zachodnich miastach - lokal o bardziej stołówkowym charakterze, gdzie oprócz zjedzenia posiłku w bardzo przyzwoitej cenie, można też np. zaopatrzyć się w literaturę (bardzo różnorodną - od książek kucharski, przez pozycje z literatury wschodu, aż po książki ocierające się o teorie spiskowe dot. szczepionek, czy glutenu), ulotki, czy trafić na prelekcję.
Vega to dwie sale - główna z długą ladą, za którą znajduje się witryna z całą ofertą lokalu, a także boczna, mniejsza, ze stylizowaną mandalą na ścianie. W witrynie szeroki wybór roślinnych potraw w bufetowych pojemnikach - tu minus, na który zwracało już uwagę wiele osób - ponieważ dania nie są przygotowywane na bieżąco, nie są też gorące. Ale zimne też - na szczęście - nie były. Z drugiej strony - to jadłodajnia, czy też "stołówka", a nie restauracja. Sympatyczna obsługa doradzi, podpowie, nałoży, aby ostatecznie klient wylądował przy kasie z wypełnionym po brzegi talerzem i musiał zapłacić... ledwie kilkanaście złotych. Tak, stosunek ceny do ilości jest tu bardzo dobry.
Smak i jakość? Jest dość nierówno. W moim zestawie za niecałe 15 złotych znalazły się: ziemniaki opiekane, sabji, kotlet owsiany, sałatka z kuskusu i surówka z kapusty. Skosztowałem też barszczu, kofty i roślinnego gulaszu. Niektóre wrażenia były bardzo dobre - sabji z kapusty (była też opcja z dynią) można byłoby najkrócej określić jako pyszny wegański bigos. Kotlet owsiany - mówiąc językiem sprawozdawców sportowych - odbył się. Nie był ani niesmaczny, ani smaczny, nie pozostawił po sobie żadnych wspomnień. Sałatka z kuskusu była z kolei bardzo dobra, a surówka z kapusty mocno taka sobie. Dla odmiany barszcz ukraiński był smaczny, dość delikatny, podobnie gulasz, również raczej łagodny, ale kulturalnie skomponowany. A kofta trochę podobnie jak kotlet owsiany, choć jej smak przynajmniej jeszcze pamiętam ;) Ziemniaczki całkiem dobre, o przyjemnej konsystencji i w sam raz osolone. Skusiłem się jeszcze na bardzo smaczny kompot (3,50 za szklankę), a od współbiesiadniczki wypiłem dwa łyki herbaty aromatyzowanej słodkim chilli, też smacznej. Nasze zestawy były tak obfite, że jedynie z czystego łakomstwa zjedliśmy na pół jedną sympatyczną małą pralinkę - choć z witryny kusiły i inne desery.
Lokal jest dość przestronny, a w środku (w przeciwieństwie do tego, co czuć na zewnątrz) nie unosi się zbyt intensywny zapach jedzenia. W niedzielne popołudnie było sporo gości w różnym wieku i klimacie, od młodzieży i rodzin z dziećmi po osoby starsze (i pudelka), jednak sympatyczna obsługa sprawnie sobie radziła z gośćmi i nikt nie czekał w kolejce.
Jeśli chcecie się najeść do pełna za nieduże pieniądze, Vega jest miejscem godnym polecenia. Jeśli w kuchni roślinnej szukacie wzlotów i zachwytów - warto poszukać innej lokalizacji. Nie mogę jednak powiedzieć, aby serwowane tu dania były ewidentnie niesmaczne, lub by spotkało nas jakiekolwiek inne niemiłe doznanie. Jest dość OK i pewnie Vega będzie sobie radzić jeszcze przez długie lata, czego i jej i weganom/wegetarianom, którzy nie lubią przepłacać za jedzenie, szczerze życzę.
An error has occurred! Please try again in a few minutes