Słuchajcie, to jest rewelacyjna, naprawdę egzotyczna knajpa, tylko większość obszczymurów ze Szczęśliwic i okolicznych dziur po prostu nie ma kasy na dobre dania. Kaczka i owoce morza są tylko na zamówienie, co jest zrozumiałe. Reszta dań świetna, choć bardzo specyficzna. Wszak jest to knajpa chińska, a nie kaszubska.
Byłem tutaj w ubiegłym roku w okresie letnim, pod koniec lipca. Wiedziony głodem i chęcią zjedzenia dania kuchni azjatyckiej trafiłem do Pekin Duck. Zamówiłam danie z kurczaka, słynne "gongbao chicken" z orzechami ziemnymi i był to strzał w 10-tkę. Danie świetnie doprawione, chrupki kurczak z idealnie przygotowanymi kawałkami czosnku oraz chilli. Palce lizać. Chętnie tutaj wrócę popróbować innych dań kuchnii chińskiej.
Do Pekin Duck wybrałam się na ... kaczkę po pekińsku. A jakże inaczej :) Już sama nazwa tego miejsca sugeruje nam, co jest tutejszą specjalnością. O tej restauracji powiedzieli mi znajomi, którzy wybrali się tu w tym samym celu. Podszepnęli, że bardzo bardzo podobną serwują w Pekinie. Więc autentyczność tego miejsca urosła jeszcze przed samą wizytą.
Sama restauracja wygląda dosyć przestronnie. Być może to za sprawą tego, że stoliki nie są aż tak obok siebie - jest między nimi odrobina swobodnej przestrzeni. Nie jest też aż tak bardzo kiczowato, co jest niestety zmorą chińskich restauracji w Polsce. Charakterystyczne czerwone lampiony wiszą np na zewnątrz.
Kelner wręczył nam karty. Swoją drogą wyglądały dosyć imponująco. Rozmiar powyżej kartki A4, na co drugiej stronie zdjęcia potraw. Ogląda się ją tak, jakby się przeglądało album. Potraw jest dosyć sporo, oczopląs gwarantowany. W moim przypadku najlepiej jest chyba przyjść zdecydowanym :)
Oczekiwaniu na kaczkę po pekińsku towarzyszyło lekkie podniecenie. Otóż tej potrawie towarzyszy pewien ceremoniał. Kucharz przychodzi do Waszego stolika z całą kaczką i na Waszych oczach kroi ją na równe plastry. Jest przy tym bardzo dokładny oraz niezwykle skupiony. Widzieliśmy kątem oka, jak to wyglądało przy innym stoliku i czekaliśmy na swoją kolej :) I gdy doczekaliśmy się, ja obserwowałam precyzję azjatyckiego kucharza, a także spokój i opanowanie.
Kawałki pokrojonej kaczki kucharz ułożył na kaczych półmiskach. Kelner przyniósł nam lotosowe placki, śliwkowy sos oraz paski ogórka i cebulki. Następnie objaśnił wszystko, krok po kroku, jak się zabrać do kaczki. Danie najlepiej zjeść rękoma. Wpierw ostrożnie wyjąć placek z parnika, uważając, aby przypadkiem nie wziąć dwóch. Placki są cieniutkie, więc na początku branie dwóch sztuk zamiast jednej jest nieuniknione. Następnie najlepiej jest posmarować placek sosem i dodać resztę składników a następnie zrulować, jak naleśnik. I na koniec najlepsza część - jedzenie :)
Kaczka była bardzo fajnie przyprawiona. W ogóle wszystko się dobrze się ze sobą komponowało. Tak nam to wszystko zasmakowało, że kelner donosił nam placki, sos i warzywa. Myśleliśmy, że taką całą kaczką na dwoje się nie najemy, a wyszło zgoła odwrotnie. Wyszliśmy nie tylko najedzeni, ale i zadowoleni.
A więc nie dajcie się zwieść, że kaczka po pekińsku to mięso na ryżu zalane sosem + surówka z kapusty :) Rzeczywistość jest zupełnie inna!
An error has occurred! Please try again in a few minutes