W Curry Leaves byłem kilka razy na menu lunchowym i zawsze jedzenie było wyśmienite. Najczęściejtrafiałem na wersję ze szpinakiem i to bardzo polecam. Szkoda tylko, że wszystko podawane na jednorazowych naczyniach, jest to jednak lokal wewnątrz budynku, więc można by uniknąć niepotrzebnych śmieci... a byłoby też przyjemniej zjeść z normalnych talerzy
Curry Leaves zawsze mnie kusił aromatycznymi zapachami i apetycznie wyglądającymi daniami które regularnie wychodziły z tej małej kuchni gdzie w pośpiechu 4 - 5 osób na raz krzątały się nad piecem i palnikami na Hali na Koszykach. Będąc niepoprawnym chillihead'em wybór padł na Jalfrezy z garlick naan i samosą z kurczakiem. Przyjmujący zamówienie jeszcze się dopytywał czy ma być bardzo ostre, oh i było! płakałem i się śmiałem w kapsaicynowej ekstazie. Ci którzy spróbowali tego dania szybko poszli po kolejne piwo. Kolejnym pozytywem to były Samosa z kurczakiem, świeże i aromatyczne, same w sobie mogły być daniem dla osób o mniejszej pojemności. Bardzo dobry sos miętowy i z tamaryndowca. Dla mnie piątka z plusem. Dają tu śmieszne drewniane sztućce. Następnym razem Biryani, może też mogą zrobić je na ostro.
walentynkowy obiad u Was był strzałem w dziesiątkę.
Zjadłam warzywa w sosie curry, przyprawione idealnie w mój smak, ani mdłe ani za mało słone,
podane też w bardzo fajny eco sposób. jedyny minus za małą różnorodność warzyw w daniu.
Moja randka zamówiła rybę z pieca- p r z e p y s z n e !
An error has occurred! Please try again in a few minutes