Miks kuchni włoskiej z chińską w połączeniu ze świetną przestrzenią.
Pizza z awokado i kozim serem przepyszna, drink Samantha, mimo niebanalnej formy podania nie skradł mego serca - za mało róży w róży. Następnym razem skuszę się na drinka wg znaku zodiaku, bo i na taki pomysł wpadli w Reginie.
Wszystko zdaje się być tutaj przemyślane, z pewnością będę wpadać i polecać dalej.
I mają MOD donuts!
Always awesome. The brunch is awesome too. Very nice people working there and the food is incredible........................................!
Unikalne miejsce, jeśli chodzi o wystrój i całą koncepcję. Na uznanie zasługują również pizze, czy śniadania. Niestety większość azjatyckich dań z karty jest robiona trochę na jedno kopyto - charakterystyczny mocno sojowy sos i lekki posmak spalenizy ze smażenia. Do tego mam wrażenie, że lunche są robione na odwal się. Jakimś cudem te same danie potrafią smakować inaczej w zależności od tego, czy zamówione są o 14, czy o 20. To samo tyczy się obsługi - wieczorem jest naprawdę na wysokim poziomie, za to w ciągu dnia ma się wrażenie, że chcą, żeby im najlepiej dać spokój.
Jedziecie było tam pyszne, że przegryzalam żeberka pizza!!:) myśle, ze każdy znajdzie w menu coś dla siebie :) + oczywiście przepiękny wystrój i klimat:)
Jedzenie i drinki przepyszne, chociaż porcje niektórych dan malutkie a ceny dość dość. Polecam wontony. Zakochałam się. Wrócę napewno spróbować kurczaka generała Tso
Piękne wnętrze i miła, kompetentna obsługa to chyba największe zalety. Krewetki w sosie ostrygowym niezłe - bardzo mięsiste, spore, natomiast sam sos bez wyrazu. Drink (rum, herbata wiśniowa) nienadający się do spożycia. Zarówno ja jak i mój towarzysz zrezygnowaliśmy po jednym łyku - landrynkowy, kwaśny i piekący w jednym. Kuleczki ryżowe w mleku sojowym też zostawiłam. Kulki mdłe, a mleko ledwo słodkie. Najciekawsze było tiramisu bananowe, co jednak nie ratuje całości. Negatywne zaskoczenie miesiąca.
Jeśli zapuścilibyście się w życie nocne Nowego Jorku, w miejsca gdzie o północy znajomi spotykają się przy suto zastawionym stole, a rozmowy przy drinku przeciągają się w nieskończoność, z pewnością dotarlibyście do miejsc podobnych Reginabar. Klimat jest tu niepowtarzalny, od gigantycznego żyrandola przy wejściu, przez proste, drewniane stoły, po babciną kanapę i tapetę, która też by jej przypadła do gustu. Różowy neon obecny jest w co drugim lokalu, jednak wciąż ma swój urok.
Super jedzenie, bardzo ciekawe połączenia składników, fajna atmosfera i bardzo miła obsługa. Polecam spróbować bakłażan jako przekąskę oraz pizzy - mega pyszne
Very nice and cozy inside, the food was delicious! Each dish had a particular taste, which is hard to find in Asian restaurants in the city. The portions were decent, think of it more as an Asian 'tapas' sort of place. Truly recommend General Tso's chicken dish. The cocktails were funky and tasty. Service was really good!
Adrian Piotr Gniewkowski
+4.5
Jadąc do Reginy byłem sceptycznie nastawiony do połączenia włosko-chińskiego . Nie mogłem uwierzyć w sukces tego połączenia, ale w momencie podania i spróbowania potraw zakochałem się po pierwszym kęsie. Rewelacyjna pizza z lukrem śliwkowym , kalmarami i marynowaną rzepą robi ogromne wrażenie . Z części chińskiej na stół wjechało pok choy , makaron na zimno z sosem orzechowym i świeżymi warzywami i congee czyli kremowy ryż z imbirem i jajkiem . Wszystkie smaki intensywne dobrze zbilansowane . Miejsce godne polecenia , bardzo miła obsługa i ceny nie są powalające .
Miejsce ok. Byłam dwa razy. Za pierwszym razem stwierdziłam, że nie wrócę, bo chińska połowa naprawdę rozczarowała. Udało się wrócić i pizza spisała się lepiej. Wystrój jest dużym plusem. Raz na jakiś czas ok, choć jeśli poczyta się recenzje na 4,5 i 5 to naprawdę można się rozczarować.
Po pierwsze - wnętrze. Przepiękne! Wspaniałe kolory, eleganckie akcenty, uczta dla oka. Uczta dla ciała - również przednia. Każde danie to przede wszystkim piękny talerz i świetny sos pełen aromatów. Moim faworytem zostało tofu z wieprzowiną, wyśmienity jest również kurczak w cieście generała, który przywodzi na myśl smaki niejednego Chinatown, fajnie, morskie połączenie to kalmary z morskim szpinakiem. Porcje są średniej wielkości więc spokojnie można zamówić kilka dań do podziału. Poszliśmy zdecydowanie w chińską cześć menu, a po uczcie przyszła refleksja, że część włoska jest również warta miejsca w żołądku - pizze mają tu azjatyckie dodatki. Jest pięknie, smacznie i ciekawie.
Bardzo lubię wnętrze i prosecco. Dobrze się tam czuję i z niecierpliwością czekam na ciastko z wróżbą które dostaje się przy rachunku. Jedzenie 4/5.
Do Reginy trafiłam dzięki koleżance, która jest wielką fanką tego miejsca. Wystrój jest po prostu perfekcyjny - uwielbiam takie klimaty! Jedzenie również super! Uwielbiam Waszego kurczaka generała! Mniam!
Obłędny ramen! Tak dobry, że brak mi przymiotników. Mam nadzieję, że wejdzie na stałe do karty. Pizza zrobiona na fantastycznym delikatnym cieście, a składniki dobrane IDEALNIE.
Do tego bardzo miła obsługa, rozsądne ceny i piękny wystrój. Wroce na pewno!
Magda Winiarek Żurawska
+4
Dorsz w sosie krabowym jest przepyszny. Delikatny,świetnie przyprawiony. Kurczak generała Tso również niczego sobie. Smaczne drineczki i przyjemny niezobowiązujący wystrój. Myślę jednak że do dań ryż powinien być za free...6zl za miskę ryżu do dania to dziwna praktyka.
Bardzo fajne miejsce słynące z niestandardowego połączenia kuchni chińskiej z kuchnią włoską. Bardzo klimatyczne. Przepyszne i oryginalne drinki! Pierwszy raz piłam drinka łyżką z miski (drink z rumu z ananasem i licz - pycha). Jeżeli chodzi o jedzenie to tez wszystko super. Ja jadłam noodle z wołowiną. Wywar bardzo aromatyczny, mięso dobrze doprawione, trochę na słodko. Porcja wielka. Moi znajomi zamówili tez bakłażana, którego polecam brać z ryżem, bez byłby zbyt intensywny w smaku. No i pizzę z gorgonzolą. Pycha! Pizza niestandardowa. Ciasto miękkie i puszyste. Jedyny minusik był taki, ze w miejscu, w którym siedzielismy było chyba ujście wentylacji z kuchni i zapach był dosyć średni.
Regina bar w pierwszej kolejności zaskakuje inspirującym wnętrzem, które jest mieszanką kilku stylów. Trafiło nam się z koleżankami chyba najbardziej pożądane miejsce w knajpce tuż pod neonem „Regina”. O wnętrzu mogłabym pisać jeszcze dużo, bo jest po prostu świetne i dużo w nim przykuwających uwagę akcentów. Dania w menu to kombinacja kuchni orientalnej i włoskiej, co samo w sobie wydaje się być oryginalne podobnie jak proponowane połączenia smakowe. Zabrałyśmy się z dziewczynami za testowanie pizzy, zamówiłyśmy smaki z salami, gorgonzolą i jarmużem. Każda była zupełnie inna i fajna na swój sposób. Super było też ciasto – cienkie w środku i baaardzo puszyste na obrzeżach, pycha! Do tego bardzo miła obsługa, atmosfera na luzie i fajne drinki
Jest naprawdę dobrze. Na razie zachwycił bakłażan yu xiang, cudowne żeberka w sosie hoisin, ciekawy kurczak generała Tso znowu w genialnym sosie. Tak sosy są tutaj przewodnie. Najwspanialsze.
Idealną przystawką jest sałatka yee sang - lubię te chrupiące warzywne słupki, w formie minimalistycznej. Pizza... hmmm... wciąż jestem wierną fanką mąki i wody 🙃
Ale wpadajcie, jest dobrze 😏
Regina Bar to połączenie Azji ze słoneczną italją z czego wyrasta ciekawe dziecko. Jesli szukasz wyjątkowego jedzenia to go tu na pewno nie znajdziesz. Jest dobrze prosto i solidnie. Idealne miejsce żeby wpaść na niezłą wyżerkę i coś wypić. Zamówiliśmy cukinie na przystawke oraz domowy chleb. Cukinia super jednak chleb domowy to taki chyba chleb z wczoraj podgrzany w piecu. Pożniej wjechały dwie pizze oraz dwa razy nudle. Pizze super, szczegolnie ta z kozim serem. Mają inny smak niż inne pizze a jednak sa przepyszne. Zupa to konkretna porcja dla polskiego zjadacza - ja uwielbiam zupy i mogłbym taką jeść codziennie. Duży plus za stoliki na pietrzę, które można oddzielić od reszty sali. Lustra powiekszają solidnie to miejsce.
Wysoka ocena - tak, ponieważ jedzenie w swojej prostocie ma świetny i wyrazisty smak. Wszystko tak jak lubie.
Po kilku tygodniach od boomu na Reginę, który dało się wyczuć w rozmowach ze znajomymi, postanawiam spędzić tam w miłym towarzystwie piątkowy wieczór. Rezerwujemy z wyprzedzeniem stolik na antresoli, jak się okazuje tego dnia lokal pęka w szwach. Spora rotacja, ludzie wchodzą i wychodzą, a barmani naprawdę muszą się uwijać. Moda na nowe koktajl bary z interesującym konceptem kulinarnym nie mija widać prędko. Podoba mi się na swój sposób klimat Reginy - neon, muzyka, ciekawe meble. Bardzo luźna atmosfera, lokal faktycznie przypomina bardziej bar niż restaurację.
Ogólnie uważam nasz wspólny wieczór za bardzo udany. Z karty drinków wypróbowaliśmy osiem na ok. 10 możliwych i praktycznie każdy z nich bardzo nam smakował. Eleganckie, klasyczne szkło, dobre połączenia smaków - za barem mają do fachu podejście nie z gatunku mainstreamowych i to się akurat tutaj sprawdza.
Zaczęliśmy od burraty, pak choia, kurczaka generała tso z ryżem jaśminowym oraz pierożków won ton. Poza tymi ostatnimi wszystko bardzo nam smakowało, niestety same pierożki były nieco rozgotowane, farsz nie trzymał się reszty. Szczególnie kurczak i burrata okazały się dość dobrym wyborem - spora porcja mięsa, aromatyczny sos. Dania główne to u nas dwie pizze do podziału - jedna z jarmużem, więc wyżyny hipsterki zostały osiągnięte, dość słodka z uwagi na cebulkę. Druga z mortadelą z pistacjami była kapitalna. Ogólnie cienkie, choć mocno zarumienione ciasto, wysokiej jakości składniki. Przez cały wieczór zajmował się nami miły i sympatyczny kelner, co podnosi notę, bo samej kuchni dałbym pewnie 4/5. Chętnie wrócimy, było git.
Regina bar to idealne miejsce na piątkowe lub sobotnie wyjście ze znajomymi
Miejsce urządzone jest z pomysłem. Na pierwszy rzut oka moze sie wydawać, ze elementy wystroju są przypadkowe, a jednak do siebie pasują i nadają Reginie klimatu.
Podobnie jak z wnętrzem jest z karta. Pizza i Chińczyk nie ida w parze, a jednak w Reginie do siebie pasują. Dobre nudle z pierożkami, żeberka i oba desery, carpaccio słabe. Drinki smaczne ale spytajcie koniecznie o szkło w jakim są podawane - gin ktory myślałem ze bedzie w dużej grubo ciosanej szklance został podany w kieliszku do martini;)
Podsumowując bardzo klimatyczne miejsce na wieczorne drinki i jedzenie ze znajomymi, na plus niskie ceny!
Fajny wystrój - super neon ;) Niestety jednak pizza z reginy nie oczarowała ani mnie ani mojej kolezanki. Zupy niestety średnie.. Najlepiej trafił kolega zamawiając Tofu.. no i kolezanka Generała Tso :) jednak zachwyceni nie wyszliśmy... a szkoda.
Genialne! Coś czego w tym mieście brakowało od dawna! Przyjemnie, smacznie, niedrogo. Miejsce z alkoholem podające świetne jedzenie. W karcie koktajle o intrygujących nazwach, z ambitną selekcja alkoholi. Koktail Regina i Little Italy zostały przetestowane jako pierwsze. Regina prezentuje się bardzo dostojnie, lekki smak, dość orzeźwiajacy. Little Italy jest dość oszczędny w formie, wytrawny, dyskretny. Fajny. Zaczęliśmy od głównych dań. Zamówiono nudle z wieprzowiną, przepyszne bakłażany i pierożki. Do bakłażanów swietny, pachnący sypki ryż jaśminowy. Bardzo spodobała mi sie sałatka yee sang, podawana w bardzo oryginalny sposób. Z deserów uwage zwrocila torta caprese, która okazała się deserem o bardzo intensywnym smaku. Fajna czarna herbata 'mango tango'. Wystrój intrygujący, lekko eklektyczny. Charakter niezobowiązujący. Ładne kwiaty jako dekoracja. Obsługa Ok.
Ciekawe miejsce i jeszcze ciekawsze smaki. Byłem w niedzielę wieczorem z przyjaciółmi. Szkoda, że nie wszystko było w karcie. Smakowita różnorodność, dość zaskakująco przyprawiona. Zawsze podkreślam, że nie jestem kucharzem, ani konsumentem o wyjątkowo czułym podniebieniu. Jednak doświadczenie bywalca wielu smakowitych miejsc daje mi możliwość wrażliwej oceny. Tym razem skusiłem się na kurczaka generała Tso, a znajomych namówiłem na duszoną wołowinę z shitake i selerem naciowym oraz pierożki wonton z wieprzowiną i do tego z porcją jaśminowego ryżu. Zamówiliśmy też carpaccio wołowe z gorgonzolą i lukrem kawowym oraz pizzę z jarmużem, słoniną, miodem, mozzarellą i czerwona cebulą. Na koniec dopełniliśmy się bananowym tiramisu (bardzo smaczne).
Wszystko było przedziwnie nasycone różnorakimi przyprawami. Na przykład grzyby w wołowinie pachniały anyżem, co dodawało daniu niezwykłego kolorytu smakowego. Sam opis pizzy brzmi jak połączenie historii Harrego Pottera z Diego Maradoną i jego „boskim dotknięciem ręką” w meczu Argentyny z Anglią w 1986. Niby nic tam się nie klei, ale za to w gębie doznajesz orgazmu kubków smakowych. Zrekompensowało mi to brak pizzy z pikantną włoską kiełbaską Nduja i z serem taleggio. Zapewne wrócę tam nie tylko spróbować tej pizzy, ale też dlatego, że obsługa jest bardzo sympatyczna i pomocna i ogólnie jest tam po prostu fajnie.
Dobrze się czułem w Reginie. Wystrój oszczędny ale stworzony ze smakiem. Odnosiłem wrażenie, że jest to lokal, w którym wszystko jest tak zorganizowane aby nikomu nie przeszkadzać w jedzeniu i zabawie w zacnym towarzystwie (jeśli oczywiście takie sobie zorganizujecie). Atmosfera w lokalu jest bardzo na luzie. Miejsce raczej na sympatyczne spotkanie z przyjaciółmi, niż biznesowy lunch z klientem. W przypadku odwiedzin w szerszym gronie, polecam wziąć kilka potraw i dzielić się nimi nawzajem. Wina (na butelki 0,7 l.) jak wszędzie drogie, co mnie doprowadza do szewskiej pasji. Często te same marki widzę w Biedronce, albo w Lidlu, za dużo niższą cenę. Nie twierdzę, że tak jest w tym przypadku. Rozumiem, że taki urok lokali warszawskich (i nie tylko…). Na duży plus w tym wypadku zasługuje fakt, że w Regina jest wino na karafki (0,5 l.) i to nie jakieś siki z kartonu, ale konkretne wymienione marki w przyzwoitej cenie, niewymagającej zamawiania całej butelki – 35 zł. za białe i 42 za czerwone.
Ocena ogólna pomniejszona, bo mam wątpliwości, co do kilku spraw. Nie wszystko, co zasmakowało w wyobraźni, kiedy czytało się kartę, było dostępne. To był największy zawód. Bardzo szkoda. Kurczak generała był aż tak bardzo łagodny, że odniosłem wrażenie, jakby nie był w ogóle przyprawiony. Niestety nie było też focaccia i do tego okazało się, że nie jest robione na miejscu (może dobrze, że nie było?). Na trzy desery w karcie, był tylko jeden, niestety. I jeszcze jedna uwaga - carpaccio składało się z ogromnych kawałków (nie lubię tak, ale to moja osobista zachcianka, więc można nie przykładać do niej zbytniej uwagi), a samej gorgonzoli było na nim tyle, co by raczej ubarwić wygląd, niż smak. No, ale może o to chodziło twórcy dania? Dla mnie za mało.
Podsumowując: Ciekawe miejsce i warto je odwiedzić. Polecam.
Nowe miejsce zapowiadające się bardzo dobrze, znany szef z Mod, dobra lokalizacja, ciekawy pomysł i fajny wystrój.
W sobotni wieczór niemal wszystkie stoliki zarezerwowane na późniejsze, ale około 18:30 tylko kilka zajętych. Wchodząc do lokalu mija się kilka osób z obsługi, nikt jednak nas nie przywitał, nie zaproponował miejsca, co przydałoby się bo widząc karteczki na pustych stokach nie zawsze jasne jest co należy robić. Po obejrzeniu sali wybraliśmy stolik i czekaliśmy na menu. Po chwili podeszła do nas pani kelnerka i poinformowała o rezerwacji danego stolika na późniejszą godzinę, powiedzieliśmy, że nie planujemy tak długiej wizyty, no ale co było zrozumiałe nie chciała byśmy go zajmowali i dość zdecydowanie zaproponowała zmianę. Po zajęciu nowego miejsca dostaliśmy dwa komplety 3 luźnych kartek menu.
Moją pierwszą wizytę w Reginie łączyłam z bakłażanem "yu xiang" niestety jak przy składaniu zamówienia się okazało nie był on dostępny. Koncept jaki przedstawia restauracja to połączenie kuchnii włoskiej z chińską, ale nie mając ochoty na oryginalne pizze pozostaliśmy przy azjatyckich potrawach w menu. Stir fried pok choi oraz żeberka, oba z ryżem jaśminowym a do tego woda.
Potrawy przyniesione dość szybko, kapusta smaczna, jednak sosu było trochę za mało by starczyło na cały ryż. Żeberka ostre, opinia, że dobre, rozpływające się, jednak w swojej cenie spodziewano się trochę więcej.
Miejsce ma bardzo ciekawy charakter, co prawda nie do końca podobała mi się salka, w której ostatecznie siedzieliśmy, ciemna, oświetlana jedynie kinkietami i neonem, zdecydowanie lepiej byłoby mieć widok na piękny żyrandol lub choćby okna. Obsługa pozostawia bardzo wiele do życzenia, na tyle dużo że mimo całkiem smacznego jedzenia raczej na pewno nie zdecyduję się na ponowną wizytę.
Regina to ciekawa kombinacja włoskiej oraz chińskiej kuchni. Ze strony azjatyckiej: przeróżne mięsa w egzotycznie przyprawionych sosach oraz obfite zupy. Od strony włoskiej to głównie osobiste pizze i zimne przekąski a-la carpaccio. Skromny a zarazem przytulny lokal/bar mieści się na dwóch piętrach, ale warto zarezerwować miejsca przed w bardziej ruchliwe dni tygodnia. W sobotę o 17-tej prawie nie załapalibyśmy się na stolik gdyby nie zdrowy rozsądek drugiego kelnera który widząc jak zbieramy się do wyjścia szybko wkroczył do akcji i udostępnił nam stolik który miał dopiero rezerwację na 22:15.
Zamówiłem dobrze mi znanego kurczaka Generała Tso, oraz miskę ryżu na boku. Danie to klasycznie jest podawane z brokułami, których mi tu trochę brakowało gdyż dodają orzeźwiającej ulgi od lepkiego kurczaka z oleju, ale oprócz tego godne pochwały. Wyśmienicie usmażony kurczak w chrupiącej panierce był wciąż soczysty w środku, a marynata miała idealnie słodko, miodową konsystencję. Całość typowo okraszona sezamem, który był ostateczną nutkę przywołującą wspomnienia z odległych dni studenckich kiedy to ze znajomymi zagranicą zajadałem się "generałem" w narożnych Chińczykach. Porcje przyzwoita za 19zł choć dla bardziej pojemnych gości może w pełni nie zaspokoić głodu - porcja ryżu którą trzeba zamówić na boku mogła być ciut większa.
Na dodatek spróbowałem od znajomego bakłażana który był wyśmienicie przyprawiony i bardzo esencjonalny w smaku. Polecam jako przystawkę na podział w mniejszej grupie np. trzech osób.
Bardzo miła wizyta. Trochę długo się czeka na dania ale uważam że w tym wypadku było warto; chciałem przypomnieć sobie smaki minionych lat i się nie zawiodłem. Nie próbowałem jeszcze włoskiej strony karty (wprawdzie mieliśmy zamówić pizzę ale piec miał awarię) ale chętnie ponownie zagoszczę w Reginie aby nadrobić straty.
Z zewnątrz bardzo niepozorna, po wejściu wita nas wielki kryształowy żyrandol, okrągłe stoliczki jak w kawiarence i spory bar. Na piętrze jest wielki stół do grupowego spożywania posiłku na modłę azjatyckich restauracji serwujących Dim Sum. Skąpany w różowym świetle neonu "Regina" jest mały biały pokój zrobiony na modłę dawnego PRLu. Fuzja styli dekoracyjncyh idzie w parze z fuzją kuchni oferowanych w menu. Zdecydowanie można polecić pikantną zupę z kulkami mięsnymi, w menu jest nazwana ostrą ale jest tylko pikantna, jest to doskonałe danie by się rozgrzać przy obecnie panujących mrozach, cenowo jest też bardzo atrakcyjna. Bardzo smaczne są żeberka w sosie hoisin, acz za cenę 24zł dostajemy 6 kawałków wielkości kciuka na dużym talerzu pełnego aromatycznego sosu. Wizualnie coś tu nie pasuje, jak by czegoś brakowało... tak! dalszych żeberek, podniebienie też się domaga kolejnych a tu koniec uczty zanim się na prawdę zaczeła. Znacznie okazalszy jest kurczak generała Tso, delikatny i aromatyczny chociaż smakowo inny od tego który jadałem w azjatyckich knajpkach w Nowojorskiej dzielnicy Elmhurst. Nie jest to bezpośrednio opisane w menu że dania są podawane bez dodatków jak ryż czyjakieś warzywko które trzeba zamówić oddzielnie. By wilżyć gardło mamy szeroki asortyment drinków, wina i piwa kraftowe. Obsługa bardzo miła i pomocna, dania sprawnie wydawane. Ogólnie pozytywnie oceniam to miejsce nie mogę się doczekać pizzy i skrzydełek.
Niestety z powodu awarii pieców pizzy nie było mi dane spróbować pizzy, ale dorwałem skrzydełka, wołowinę oraz osławionego bakłażana. Skrzydełka dobre ale trochę mało jak na swoją cenę, gdy skrzydełka kosztują 4.50zł za Kg w sklepie a tu za 4 płacę 16zł czuję lekki niedosyt.Wołowina genialna, rozpada się w ustach podana w bardzo aromatycznym sosem z dużymi kawałkami grzybów shitake. Koniecznie trzeba wziąć ryż by nie zmarnować całego tego sosu w którym wołowina jest podana (znów mały zawód, miseczka ryżu jest malutka, to co w klasycznym chińczyku jest za darmo i w większej ilości tu trzeba dokupić i nawet nie jest to spora ilość).
Osławiony bakłażan jest naprawę dobry, pikantny, aromatyczny w dużej ilości oleju, podany na ciepło aż zadziwiające że tak mało wyraziste warzywo można tak doskonale przygotować.
Po drugiej wizycie takie wnioski można wyciągnąć jedzenie jest bardzo smaczne, obsługa bardzo przyjemna i pomocna, minusem są małe porcje w porównaniu do ich ceny. Dobre miejsce by przyjść na pierwszą randkę lub spotaknie ze znajomymi na drinka i przekąskę. Jeśli jesteście głodni i chcecie dobrze zjeść to tu was to zakosztuje jakieś 45-60zł od osoby czyli trzy krotnie więcej niż w klasycznej chińskiej restauracji, a potrawy jak żeberka w sosie hoisin, kurczak generała tso czy wołowina z grzybami zostały opracowane w Ameryce przez imigrantów z Azji którzy zakładali tam restauracje i modyfikowali przepisy by smakowały ogólnej populacji, a więc fast food / street food który powinien być tani i dostępny dla każdego.
O tym jak dobrze tam karmią świadczy fakt że byłam tam dwa razy w ciągu ostatnich trzech dni. Jest smacznie, kameralnie i miło. Wystrój przyjemny, muzyka wprowadza nas w dobry nastrój. Regina ma w swojej karcie kilka flagowych drinków, i bardzo dobrze że tylko kilka. Dzięki temu wybór jest łatwiejszy a każdy z nich no cóż pyszny! Lubię miejsca gdzie można zamówić kilka dań i wspólnie z współtowarzyszami do woli wszystkim się zajadać.
Na pierwszy ogień poszło crudo z przegrzebków które będę zamawiała tutaj za każdym razem. Delikatne rozpływające się w ustach o lekko cytrusowym smaku z kolendrą i sezamem, mniam!!! Na samą myśl cieknie mi ślina!
Kolejnym hitem są pierożki (nie pamiętam z czym, zresztą w karcie są tylko jedne). Nie ma nad czym się rozpisywać, jest to małe dzieło sztuki. Idealnie doprawione mięso, z perfekcyjnym ciastem. Całość zatopiona w małej ilości rosołu który jeszcze bardziej podkręca smak mięsa....ah i znowu ślina mi pociekła!
Daniem godnym polecenia jest również bakłażan, ciekawie doprawiony, może odrobinę ciut za tłusty (całość pływa w dość dużej ilości oleju). Ale sposób w jaki jest przyrządzony i doprawiony rekomenduje wszystko....no i to że wciągnęłam cały talerz.
Bardzo smaczny był kurczak generała Tso, małe kawałki w panierce, całość w lekko słodko-kwaśnym pikantnym sosie. Mięso zrobione w sposób, że pomimo że jest to kurczak, nie jest suchy i sam w sobie bardzo aromatyczny.
Nie przekonała mnie do siebie pizza, lekko przypieczony wierzch może to nie do końca mój klimat. Ale następnym razem dam jej kolejną szansę.
Regina to miłość od pierwszego wejrzenia, daje mocne 4,5 i mam nadzieję że zawsze będą karmić tak smacznie!
A i zapomniałabym o najważniejszym, obsługa miła, uśmiechnięta ale nie nachalna. Również na duży plus!
Jezu, jakie dobre! Jedliśmy: ostry bulion z makaronem, żeberka sosie hoisin, kapustę pok choi stir-fry. Wszystko było wyśmienite (i naprawdę orientalne w smaku, a nie "orientalne po polsku"). Jedzenie było tłuste (bo takie wybraliśmy), ale, kolejny wielki plus, zupełnie nie było tego potem "czuć na żołądku". Kolejny plus za wielkość porcji: nie za małe, ani też nie za duże, w sam raz żeby zamówić jeszcze deser. Wzięliśmy torta caprese - i znów rewelacja! Wypada jeszcze wspomnieć o smacznej lemoniadzie i aromatycznej herbacie. Jest to chyba pierwsza knajpa w Warszawie, gdzie smakowało nam absolutnie wszystko! Łącznie z cenami, które są po prostu uczciwe. Mega pozytyw, trzymajcie tak dalej, nie zepsujcie się jak wiele warszawskich knajp, a wpadniemy jeszcze nie raz!
W czwartkowy wieczór ruch był całkiem spory. Wystrój bardzo przyjemny. Zamowiliśmy przegrzebki crudo (fajna świeża przystawka), bakłażana i wołowinę (bardzo smaczne choć ostatecznie dosyć nużące) i tiramisu bananowe (krem z dodatkiem banana niestety zbyt ciężki choć deser w całości smaczny). Dobre drinki.
Kierowani dobrą marką MODu umówiliśmy się ze znajomymi w nowo otwartej restauracji Regina. Nowy, śmiały projekt mający zaspokoić łasuchów kuchni Włoskiej i Chińskiej.
Zamawiamy żebra w sosie hoisin, kurczaka generała tso, kaczka po kantońsku i pizza z mortadelą i pistacjami. Chyba byłem największym entuzjastą chińskiej części zamówienia - może kierował mną wielki apetyt ale żebra dosyć suche, kurczak najlepszy, dobrze doprawiony, kaczka po kantońsku chyba tylko z nazwy - danie dalekie od ideału. Pizza - pomysł ciekawy, ja jednak mortadeli nie czułem, zabiła jej smak spora ilość zieleniny, ale chyba najbardziej koperek. Cenowo też nie jest jakoś rewelacyjnie, najbardziej jednak wybija się cena piwa.
Mam mieszane uczucia do tego miejsca, stoliki na dole są tak małe, że siedząc w 3 osoby trzeba mieś sporego ergonomicznego skila, inaczej nie da się tam zjeść w normalny sposób. Są miejsca w Warszawie gdzie robią i lepsze włoskie oraz chińskie jedzenie i raczej tam będę się kierował.
Klimatyczne wnętrze z przyjemną muzyką i jeszcze przyjemniejszą obsługą. Bakłażan w sosie ze sfermentowanej soi był genialny! Porcja idealna, ani za dużo ani za mało - w sam raz na domówienie deseru w postaci ciasta czekoladowego. Fajne propozycje piw regionalnych dopełniły szcześcia.
Bardzo dlugo zbieralam sie aby wybrac sie do restauracji Tłusta Gęś i...nie zdążyłam, na jej miejsce wskoczyła Regina Bar. Wystrój nieprzytłaczający, a charakter lokalu zaakcentowany dużym żyrandolem. Na parterze znajduje się bar i kilka stolikow, na pietrze zaś antresola i dwie mniejsze salki, ktore nie sa jeszcze wykończone. Jak zapewnił kelner jedna bedzie w stylu chińskim,a druga włoskim i oba te klimaty znajdziemy również w karcie. Nowoczesna chińszczyzna jak Kurczak generała Tso i pierożki z wieprzowiną są bardzo na poziomie, idealna przekąska między drinkami. Nowojorska wręcz pizza z puszystym rantem i urokliwymi przypaleniami została pochłonięta w mig. A i polaczenia sa nietypowe np: ricotta,zioła,limonkowy vinaigrette,migdały. Drinków mamy do wyboru osiem. Ich nazwy są dość śmiałe: Chao chee bye z tego co zrozumiałam oznacza vaginę...na pewno jezeli chodzi o smak kazdy znajdzie coś dla siebie. Wyzej wymieniony Chao.. jest słodki i pudrowy, penicylina zaś bardzo wytrawna w odbiorze trochę jak broda kochanka mozesz ja kochac ale nadal pozostanie szorstka. Regina najbardziej mnie urzekła lekko gorzkim finiszem skórki grejfruta i niespodzianką na dnie w postaci kandyzowanej wiśni. Na pewno do powrotu kuszą lody pistacjowe, na które juz nie mielismy miejsca i wizja zamknięcia sie z przyjaciolmi w jednym z dokonczonych pokoikow. Wtedy dołączę więcej zdjęć. Przemiłe zaskoczenie, bardzo ciepła atmosfera i uroczo gapowata obsługa, a na koniec chińskie ciasteczko z wróżbą. A to moja: Gdy poznasz Reginę zrobi Ci się ciepło na sercu i w w żołądku.
An error has occurred! Please try again in a few minutes